Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Hossa nowa oferta Wiszące Ogrody - Osiedle doskonale skomunikowane

Homofobiczna furgonetka. Jest finisz procesu w głośnej sprawie

Ostatni świadkowie zeznawali w poniedziałek 7 marca 2022 roku w procesie dotyczącym haseł o negatywnym wydźwięku wobec osób homoseksualnych prezentowanych na plandece furgonetki Fundacji Pro - Prawo do Życia i emitowanych z niej przy pomocy głośników. Rozprawa, w której wyrok usłyszymy najpewniej na koniec miesiąca, ma odpowiedzieć na pytanie czy banery stanowiły naruszenie dóbr osobistych członków Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT+ „Tolerado” i osób o orientacji innej niż heteroseksualna.
Homofobiczna furgonetka. Jest finisz procesu w głośnej sprawie
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Homofobiczna furgonetka na ulicach Trójmiasta

Chodzi o hasła typu: „Pederaści żyją średnio 20 lat krócej”, „70 proc. procent zachowań na AIDS dotyczy pederastów” czy „31 proc. dzieci wychowywanych przez lesbijki i 25proc. wychowywanych przez pederastów jest molestowanych”.

Na temat początku procesu więcej przeczytasz tutaj: W sądzie w Gdańsku ruszył proces ws. homofobicznej furgonetki

- Okna miejsca, z którego pracuję wychodzą na aleję Grunwaldzką, więc ja tę furgonetkę słyszałam kilka, jak nie kilkanaście razy dziennie przy Galerii Bałtyckiej, bo tam mieszkam oraz jeździłam do pracy rowerem i też jeździłam za tą furgonetką – w sensie: wzdłuż furgonetki – która z megafonu nadawała ten kłamliwy, krzywdzący przekaz, jakoby osoby – tam była informacja, geje, lesbijki, są w 40 procentach skazywani za przestępstwa z [kwalifikacji karnej – dop.red.] pedofilii – zeznawała Lidia Makowska z inicjatywy TAK Trójmiejska Akcja Kobieca, która treści prezentowane przez fundację PRO Prawo do Życia określiła jako „ogromnie społecznie szkodliwe”. W innym miejscu zaznaczyła: - Osobiście jestem osobą heteroseksualną, ale mam wielu znajomych, przyjaciółek i przyjaciół, gejów, lesbijek, wśród osób trans, osób biseksualnych, osób transpłciowych, nieheteronormatywnych, które mają swoje rodziny. Nazywamy to tęczowymi rodzinami i w tęczowych rodzinach wychowują się dzieci, chodzą do szkół i te dzieci moich znajomych, gdy widziały tę furgonetkę na ulicach Gdańska, po prostu cierpiały. To jest krzywda dla dzieci i też krzywda dla osób, które są w stowarzyszeniu Tolerado – dodała.

Dopytywana przez pełnomocnika Fundacji „PRO Prawo do Życia”, adwokata Filipa Wołoszczaka, wskazała, że „wie z nieoficjalnego przekazu” o tym, że ówczesnej prezesce Tolerado nie przyznano Gdańskiej Nagrody Równości ze względu na atmosferę wokół środowiska spowodowaną m.in. przez przekaz na ciężarówce.

Zeznania dr hab. Izabeli Morskiej przypominały wykład na temat historii homoseksualności oraz jej obrazu w literaturze i badaniach na przestrzeni wieków i w różnych uwarunkowaniach geograficznych – od Afryki po Rosję, gdzie świadek przebywała w 2013 r., gdy wprowadzono tam, powszechnie uważany za wymierzony w osoby nieheteronormatywne, „zakaz propagowania nietradycyjnych związków seksualnych wśród nieletnich”. Mówiła też na temat formowania się organizacji oraz mediów reprezentujących mniejszości seksualne w Polsce, Europie Środkowo-Wschodniej i na Bałkanach w latach ‘80 XX wieku. Znalazły się tam liczne odniesienia historyczne także do antysemickiej polityki prowadzanej w niemieckiej III Rzeszy. Jak tłumaczyła dr hab. Izabela Morska w społeczeństwie niemieckim przed kampanią hitlerowskiego państwa nie było niechęci do Żydów.

Osobiście jestem osobą heteroseksualną, ale mam wielu znajomych, przyjaciółek i przyjaciół, gejów, lesbijek, wśród osób trans, osób biseksualnych, osób transpłciowych, nieheteronormatywnych, które mają swoje rodziny. Nazywamy to tęczowymi rodzinami i w tęczowych rodzinach wychowują się dzieci, chodzą do szkół i te dzieci moich znajomych, gdy widziały tę furgonetkę na ulicach Gdańska, po prostu cierpiały. To jest krzywda dla dzieci i też krzywda dla osób, które są w stowarzyszeniu Tolerado

Lidia Makowska / TAK Trójmiejska Akcja Kobieca

- Czy 31 procent dzieci wychowywanych przez matki lesbijki i 25 proc. wychowywanych przez ojców gejów doświadcza molestowania seksualnego? - pytał o wnioski wynikające z badania, na które powoływała się organizacja przygotowująca kampanię z wykorzystaniem furgonetki, Mariusz Dzierżawski, założyciel Fundacji PRO Prawo do Życia.

- Nie - odpowiedziała literaturoznawczyni i jężykoznawczyni (wyniki tych badań negować miał później sam ich autor, na co powoływało się Tolerado).

- Czy określenie kogoś słowem homofob może być stygmatyzujące? - pytał dalej Mariusz Dzierżawski.

- Ja rozumiem, że nazwanie kogoś homofobem może być przykre tak samo, jak nazwanie kogoś rasistą – odpowiedziała dr hab. Izabela Morska, która przekonywała, że te określenia wynikają z postaw osób, wobec których są stosowane i mają skłaniać do refleksji.

- Jakie są granice kwestionowania tez LGBT? - dopytywał inicjator kampanii z udziałem furgonetek, a później precyzował, że chodzi mu o „homoseksualny tryb życia” i powołując się na badania seksuologa prof. Izdebskiego wskazywał na fakt, że osoby homoseksualne mają więcej partnerów seksualnych, a więc powodują większe zagrożenie zakażeniem chorobami wenerycznymi.

W odpowiedzi usłyszał, że wykładowca nie zna tych statystyk, jednak wiele zależy od tego, kiedy badania były prowadzone i w jakich okolicznościach. Zwróciła również uwagę na inne badania wskazujące na większą liczbę samobójstw wśród osób homoseksualnych, gdzie jak tłumaczyła doszło do obwiniania ofiar.

CZYTAJ TEŻ: Feminizm bez granic – trójmiejska Manifa przeszła ulicami Gdańska

Marek Skiba, doradca Poradnictwa Rodzinnego Archidiecezji Gdańskiej, nauczyciel Naturalnego Planowania Rodziny z diakonii społecznej Ruchu Światło-Życie i prezes zarządu stowarzyszenia Odpowiedzialny Gdańsk, który bez powodzenia ubiegał się o fotel prezydenta Gdańska, przyznał, że nie pamięta, jakie treści dotyczące osób homoseksualnych znajdowały się na furgonetkach. Mówił o lobbingu i presji jaką środowiska LGBTQ+ prowadziły po to, by wpłynąć na programy prowadzone przez magistrat – m.in. skierowany do szkół projekt „Zdrovve Love”, z którym jego stowarzyszenie walczyło (mówił m.in., że projekt promował „permisywne wychowanie”).

- Miasto powinno zajmować się wywożeniem śmieci i sprzątaniem ulic – przekonywał odnosząc się do zadań gminy, poza które miało wykraczać, ostatecznie wycofane ze szkół, „Zdrovve Love” Marek Skiba. Rozprawa na pewien czas skoncentrowała się na temacie kontrowersji wobec edukacji seksualnej w ogóle.

Świadek powołany przez fundację PRO Prawo do Życia opowiadał o zmaganiach swojej organizacji z gdańskim magistratem związanych ze „Zdrovve Love”. Jak wskazywał, nie było w tej sprawie „absolutnie żadnych konsultacji z rodzicami”. Blamażem miały, w jego opinii, zakończyć się z kolei negocjacje w sprawie Gdańskiego Modelu Równego Traktowania. - Przedstawiciele urzędu nie notowali naszych uwag – zaznaczył opowiadając o dyskusji na ten temat i przekonywał, że władze miasta angażują się w światopoglądowe kwestie popierając jedną ze stron sporu.

- Żenującym jest zaangażowanie urzędników i wspomaganie finansowe tego typu przedsięwzięć – ocenił odnosząc się do Trójmiejskiego Marszu Równości.

W żaden sposób ta kampania nie była skierowana przeciwko stowarzyszeniu Tolerado ani wobec jakiejkolwiek osoby (...) To nie my wzywamy do agresji, to my padamy ofiarami agresji, nawet kiedy się modlimy. Co najwyżej się bronimy

Mariusz Dzierżawski / założyciel Fundacji PRO Prawo do Życia

Adwokat Katarzyna Warecka reprezentująca Tolerado, dopytywała Marka Skibę o to, skąd posiada wiedzę o finansowaniu tej imprezy, jednak świadek precyzował, że z jego wypowiedzi wynikało, że miasto „wspiera”, a nie „finansuje” Trójmiejskie Dni Równości i Tolerado.

- Przeciwdziałanie dyskryminacji, działanie na rzecz osób LGBT - wymieniał cele statutowe Jacek Jasionek, od 3 lat prezes Tolerado, kóry dodał również wśród nich m.in. badania naukowe. Na pytanie mec. Warcekiej wymienił naruszone jego zdaniem przez kampanię z wykorzystaniem furgonetek dobra osobiste swojego stowarzyszenia: - Wizerunek, dobre imię i zaufanie społeczne. Powoływał się przy tym na Konstytucję RP, która wśród chronionych dóbr wymienia m.in. przyrodzoną i niezbywalną „godność ludzką”. Jasionek mówił o wspomnianym na plandece samochodu „lobby LGBT”, którego częścią nazwał Tolerado, choć zastrzegł, że - wbrew twierdzeniom zawartym na plandekach – organizacja w żandym wypadku nie promuje i nie popiera pedofilii. Zazanczył też, że hasła pojawiły się w kontekście kampanii wyborczej po zabójstwie prezydenta Pawła Adamowicza, w której o głosy walczył m.in. Marek Skiba.

- Działania fundacji PRO Prawo do Życia miały efekt mrożący – przekonywał tłumacząc, m.in. że brak dofinansowania Marszów Równości w 2019 i 2020 roku mógł wynikać właśnie z kampanii, w której wykorzystano furgonetki (w innym miejscu przyznał, że decyzja oficjalnie motywowana była obawą, że impreza może „dyskryminować osoby heteroseksualne”). Relacjonował też drogę jaką jego organizacja przeszła do momentu, gdy wzięła udział w przygotowywaniu równościowej polityki Gdańska. Wspomniał o doświadczeniu, gdy pod Galerią Bałtycką, idąc z partnerem, natknął się na ciężarówkę, z której głośników słychać było bardzo głośny komunikat „Pederaści gwałcą dzieci”.

- Nam to zniszczyło cały dzień – zaznaczył i mówił o innym haśle – że „homoseksualiści żyją o 20 lat krócej”.

- Moja matka zadzwoniła do mnie i pytała czy to prawda, że wcześniej umrę – zastrzegł. Zwrócił także uwagę, że na świecie przeprowadzono tysiące badań, które nie potwierdziły statystyk zamieszczonych na plandece furgonetki.

- W żaden sposób ta kampania nie była skierowana przeciwko stowarzyszeniu Tolerado ani wobec jakiejkolwiek osoby – przekonywał z kolei Mariusz Dzierżawski, który w niemal godzinnym wystąpieniu argumentował, że dane statystyczne podawane na plandekach nie były nieprawidłowe, a badania, z których pochodzą zostały zanegowane przez zwolenników „rewolucji seksualnej”.

Powoływał się także na książkę, której autor miał wskazywać na wysoką liczbę przypadków depresji i samobójstw wśród osób o orientacji homoseksualnej również w społeczeństwach, gdzie jest ona traktowana równoprawnie (np. w Skandynawii).

- To nie my wzywamy do agresji, to my padamy ofiarami agresji, nawet kiedy się modlimy – mówił, by po chwili dodać: – Co najwyżej się bronimy.

Mów końcowych i wyroku w sprawie najpewniej należy się spodziewać na terminie wyznaczonym na 31 marca 2022 roku.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze