Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Patronem idei budowy Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku jest książę Karol, obecny król Wielkiej Brytanii

Książę Karol był starszy od mojego męża o dwa lata. Obaj byli romantykami i idealistami, którzy chcą zmieniać świat – mówi Justyna Marcinkiewicz-Limon, żona prof. Jerzego Limona, wiceprezes Fundacji Theatrum Gedanense.
Książę Karol i Jerzy Limon w Dworze Artusa w Gdańsku
Książę Karol i Jerzy Limon w Dworze Artusa

Autor: Fundacja Theatrum Gedanense

Książę Karol, Justyna i Jerzy Limonowie
Książę Karol, Justyna i Jerzy Limonowie

Fundacja Theatrum Gedanense, dzięki której w Gdańsku powstał Teatr Szekspirowski od niedawna ma za patrona króla Wielkiej Brytanii!

Niezwykły jest związek obecnego angielskiego monarchy z Gdańskiem, a tym samym z Polską. Tak bliskiej relacji w naszej historii jeszcze nie było! Książę Karol to patron naszej fundacji od samego początku. Jeszcze oficjalnie nie zdążyliśmy zainaugurować działalności, gdy pewnego dnia mój mąż napisał do niego list…

Jak często podkreślał, był to „list zwykłego obywatela”…

Jest wiosna 1990 roku. Pytam męża pochylonego nad kartką papieru, co pisze. – List – odpowiada. – A do kogo? – dociekam. – Do księcia Karola. Bardzo mnie tym rozbawił. On jednak mówił całkiem serio. Wyjaśnił, że ma marzenie, by to książę właśnie objął patronatem naszą fundację. Roześmiałam się i powiedziałam tylko: Good luck! Mąż list dokończył, poszedł na pocztę, nakleił znaczek i wysłał.

Na jaki adres?

Buckingham Palace. To był jedyny pałac w Londynie, który znał. Jeszcze wtedy nie było internetu, nie można było wrzucić do wyszukiwarki pytania: Na jaki adres wysyła się listy do księcia Karola?

Co było dalej?

Okazało się, że książę Karol w tym pałacu nie mieszka.

Jest wiosna 1990 roku. Pytam męża pochylonego nad kartką papieru, co pisze. – List – odpowiada. – A do kogo? – dociekam. – Do księcia Karola. Bardzo mnie tym rozbawił. On jednak mówił całkiem serio. Wyjaśnił, że ma marzenie, by to książę właśnie objął patronatem naszą fundację. Roześmiałam się i powiedziałam tylko: Good luck! Mąż list dokończył, poszedł na pocztę, nakleił znaczek i wysłał.

Justyna Marcinkiewicz-Limon / żona Jerzego Limona

Kto tam mieszkał?

Królowa Elżbieta. Jednak, jak na królewską pocztę przystało, korespondencję doręczono adresatowi. Później dowiedzieliśmy, że wywołała poruszenie, rozpoczęło się śledztwo, próbowano się dowiedzieć, kim jest ten młody uczony z Polski, niejaki dr Limon, czy to nie jakiś szaleniec? Nawet z British Council przyjechali do męża na przeszpiegi… Ale już po dwóch miesiącach mąż otrzymał zaproszenie od księcia, do Londynu.

Pojechał.

Pech, bo tego samego dnia, gdy zapukał do drzwi pałacu, książę podczas gry w polo, spadł z konia i złamał rękę. Do audiencji nie doszło. Myśleliśmy, że nic nie wyjdzie z patronatu. Wkrótce jednak przyszedł kolejny list, w którym książę oznajmił, że to dla niego zaszczyt, że to będzie dla niego honor, jeśli zostanie patronem fundacji, której celem jest wybudowanie teatru elżbietańskiego! Niebawem mąż znów otrzymał zaproszenie do Londynu i tak panowie poznali się. Podczas tej bardzo oficjalnej, choć serdecznej wizyty mąż – zupełnie nieświadomy protokołu dyplomatycznego – spontanicznie zaprosił księcia do Gdańska. Nie zdawał sobie sprawy, że osobę takiej rangi może zaprosić tylko głowa państwa. Ale książę w ogóle tym się nie przejął i też złamał zasady protokołu. Zaproszenie przyjął z entuzjazmem! I tak, w 1993 roku zawitał nad polskie Wybrzeże. To była pierwsza i, jak dotąd, jedyna jego wizyta w Gdańsku. Bardzo chciał przyjechać, ciekawiło go, co to za niezwykła fundacja, której patronuje i kiedy ów teatr powstanie. W miejscu, gdzie dziś stoi teatr był jeszcze wtedy parking UOP. Na tym placu – taki pomysł miał Jerzy – narysowano kontury teatru i mąż symbolicznie wprowadził księcia do środka. Potem odbyło się wielkie przyjęcie w Dworze Artusa, gdzie wita się najbardziej znamienitych gości. Pięknie zagrała Cappella Gedanensis!

Profesor wygłosił przemówienie.

Powiedział, że ostatnia wizyta księcia Walii w Gdańsku miała miejsce ponad 500 lat wcześniej! W owym 1391 roku, ówczesny książę Walii zachwycony gdańską muzyką wręczył artystom w podziękowaniu pół szylinga. Mąż skomentował, z właściwym sobie poczuciem humoru, że gdyby te pół szylinga ulokować na 5 procent to mielibyśmy już dość pieniędzy, by wybudować teatr. Tak przynajmniej obliczyli bankowcy…

Z  wizytą u księcia Karola wraz z prezydentem Pawłem Adamowiczem i jego żoną
Z  wizytą u księcia Karola wraz z prezydentem Pawłem Adamowiczem i jego żoną

Wizyta księcia to było w Gdańsku wydarzenie.

Prezydentem był wówczas Franciszek Jamroż. Bardzo się zasłużył dla naszej fundacji, to on rozpoczął administracyjny proces przekazania działki pod budowę teatru. Wizyta księcia uwiarygodniła szalony pomysł mojego męża. Ranga pomysłu rosła, kiedy informowaliśmy, kto jest patronem przedsięwzięcia. Obecny król wielokrotnie potem podkreślał, że urzekła go nasza idea, ale i niesamowity urok i pasja polskiego naukowca z Gdańska!

Niecały rok później w Pałacu św. Jakuba należącym do księcia, fundacja zorganizowała przyjęcie na kilkaset osób! Uroczystość zainicjowała powstanie Brytyjskiego Towarzystwa Przyjaciół Fundacji. W wydarzeniu wzięli udział znani aktorzy: Emma Thompson i Allan Rickman. Przygotowali krótkie przedstawienie, w którym wcielili się w role siedemnastowiecznych aktorów angielskich przybywających do Gdańska i proszących władze miasta o zgodę na występy. Od tego czasu mąż był w stałym kontakcie z księciem i jego sekretarzami. W 2000 roku spotkali się ponownie, tym razem w londyńskim teatrze The Globe. Fundacja zaprezentowała wówczas projekt gdańskiego teatru. Na finał wizyty wystawiono „Hamleta”. W jednej z końcowych scen wystąpił nasz gdański Hamlet – Mirosław Baka, który przybył na nasze zaproszenie nad Tamizę. To był pierwszy występ Polaka na tej słynnej scenie. Dwa lata później przedstawiciele fundacji znów zostali zaproszeni, tym razem do wiejskiej rezydencji księcia Highgrove. Pojechali z nami nasi sponsorzy, władze miasta i regionu. Podczas tamtej wizyty odbyła się uroczysta kolacja. Wtedy to miałam zaszczyt siedzieć obok księcia Karola.

Jak go pani wspomina?

Interesujący człowiek, świetnie wykształcony, studiował sztukę w Cambridge, teatr interesował go od zawsze. W latach 70. miał pomysły – o których świat jeszcze wtedy nie mówił. Dotyczyły ekologii. Alarmował, że nasza planeta jest zanieczyszczona, jednak to nie był wówczas modny temat i brano go za dziwaka. A w tych kwestiach wyprzedzał swój czas. Kiedyś publicznie wyznał, że mówi do roślin, czym rozbawił media. A teraz? Mamy iść do lasu i przytulać się do drzew, wszyscy terapeuci to zalecają…

Książę był starszy od profesora Limona ledwie o dwa lata. To samo pokolenie.

I wtedy obaj w pełni sił życiowych, ledwo po czterdziestce. Byli romantykami i idealistami, którzy chcą zmieniać świat.

W roku 2014, roku otwarcia Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego prof. Jerzy Limon został odznaczony przez Królową Elżbietę II Honorowym Orderem Imperium Brytyjskiego w stopniu Oficera (OBE). To wyjątkowe wyróżnienie. Wśród odznaczonych są m.in. Ignacy Paderewski i Szymon Wiesenthal.

Order został przyznany za zasługi dla polsko-brytyjskiej współpracy kulturalnej, wręczył go w 2015 roku ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce. Ale wcześniej, w 1996 roku, gdy królowa Elżbieta przyjechała z wizytą do Polski mąż poznał monarchinię osobiście. Został zaproszony do pałacu prezydenckiego na przyjęcie wydane na jej cześć. Męża przedstawiła Elżbiecie II pochodząca wszak z Gdańska, prezydentowa Jolanta Kwaśniewska, bardzo wspierająca ideę budowy teatru. Była zresztą przewodniczącą Rady Sponsorów Fundacji Theatrum Gedanense. Pamiętam, jak mąż opowiadał mi swoje wrażenia z tamtego wieczoru z królową w roli głównej, opisywał ten niezwykły widok: w centrum stoi niewysoka, elegancka, starsza pani, a wokół niej pusto, bo nikt z tłumu gości nie miał odwagi podejść…

Wizyta księcia uwiarygodniła szalony pomysł mojego męża. Ranga pomysłu rosła, kiedy informowaliśmy, kto jest patronem przedsięwzięcia. Obecny król wielokrotnie potem podkreślał, że urzekła go nasza idea, ale i niesamowity urok i pasja polskiego naukowca z Gdańska!

Justyna Marcinkiewicz-Limon / żona Jerzego Limona

Pan profesor nie miał z tym problemu. O czym rozmawiał z królową?

Opowiadał, oczywiście, o idei odbudowy w Gdańsku - na wzór The Globe – teatru elżbietańskiego, o tym, że jej syn, książę Karol jest patronem przedsięwzięcia, tego wszak królowa nie musiała wiedzieć, bo rodzina królewska patronuje niezliczonej ilości projektów. Uważnie słuchała, ale mąż wyczuł, że teatr to nie jest temat, który jakoś porwał ją specjalnie. Więc poprowadził rozmowę na inne tory…

Mianowicie?

Powiedział, że w jego rodzinie dwaj wujkowie służyli w czasie wojny w RAF. Z tym tematem trafił w punkt! Królowa była bardzo zainteresowana tematyką czasów II wojny światowej i wywiązała się ciekawa konwersacja.

Wracając do orderu, w otwartej wiosną w GTS Bibliotece prof. Jerzego Limona możemy zobaczyć dokument przyznania wyróżnienia.

Jest oprawiony w złote ramy, jest na nim podpis Królowej Elżbiety II. To naprawdę niezwykłe, że syn królowej, książę Karol poproszony przez męża o patronowanie idei budowy gdańskiego teatru elżbietańskiego odpowiedział na tamten list, list zwykłego obywatela... Tego nie uczynił wtedy żaden dostojnik w Polsce.

Śmierć królowej Elżbiety wywołała w świecie ogromne poruszenie. Ale wielu zastanawia się, dlaczego właściwie królowa Anglii, cała rodzina królewska wywołuje niezmiennie takie emocje, zainteresowanie. Kiedyś spytałam o to pana profesora. Odpowiedział: „To wyraz tęsknoty za czymś stałym. Politycy, wbrew temu co im się wydaje, przemijają. Natomiast rodzina królewska wciąż jest. Może więc ludzie tęsknią za czymś, co ma stabilność, niezależnie od powiewów politycznych, niezależnie od swarów parlamentarnych. Rodzina królewska jest ostoją. I tradycji i stałości. Politycy, gdy ich zapraszamy, zawsze pytają: „Kto tam będzie?”. Książę Walii nigdy takiego pytania mi nie zadał, bo przecież „on tam będzie” i tylko to się liczy”.

Mąż mówił też, że książę Karol rozmawiając o idei budowy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, nigdy nie zapytał: „Kto za tym stoi?”. Takie pytania zadają tylko politycy...

Przez te wszystkie lata księciu nie udało się zobaczyć teatru, którego budowie kibicował.

Na otwarcie przesłał nagranie z krótkim, ale pięknym przemówieniem. Można je wysłuchać w Bibliotece prof. Jerzego Limona w GTS. Teatralne progi przekroczył nie tak dawno jego syn William, który gościł w Gdańsku z żoną księżną Kate. Był zachwycony zwłaszcza otwieranym dachem!

Kto teraz będzie utrzymywał kontakt z patronem w koronie?

Jako wiceprezes fundacji zajmuję się kontaktami z pałacem królewskim. Warto zaznaczyć, że do księcia, tym bardziej do króla, nie wysyła się maili, tylko listy na firmowym papierze…

Korona na głowie księcia to też jakieś zmiany dla fundacji?

Na razie nie wiemy. Możemy jednak mówić, że patronem Fundacji Theatrum Gedanense oraz idei budowy Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku jest książę Karol, obecny król Wielkiej Brytanii.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka