Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Makurat Serwis Audi w Gdańsku

Pod palmy czy pod gruszę? Wakacje coraz droższe

Najpierw była pandemia, potem szczepienia i covidowe paszporty, teraz wojna i inflacja. Jednak potrzeba normalności i głód wakacyjnych wyjazdów jest tak duży, że nawet perspektywa rosnących cen nie zniechęca do wyjazdów. Tyle że częściej niż kiedyś zastanawiamy się, czy spędzić urlop w Polsce czy wyjechać pod palmy i czy na pewno wakacje muszą być latem.
Pod palmy czy pod gruszę? Wakacje coraz droższe
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Gdy jeszcze było normalnie, czyli przed pandemią, planowanie wakacyjnego wyjazdu zaczynali wczesną wiosną. - Najczęściej przy wielkanocnym stole ktoś rzucał pytanie „gdzie w tym roku jedziemy?” i zaczynały się dyskusje. Grecja, Turcja, Malta? Z lotniska z Gdańsku czy gdzieś dalej? - mówi Jacek Karczewski. - Jeździliśmy w kilka osób, my z dziećmi, moja siostra z dzieckiem i partnerem. Patrzyliśmy na ceny, ale wiadomo – wakacje muszą być.

W ostatnich dwóch latach Karczewscy nie wyjeżdżali nigdzie – spędzali lato w domku dziadków na Kaszubach, więc w tym roku głód wyjazdu czuli podwójnie. - Ale już prawie połowa czerwca, a my nie mamy pojęcia, co robić – przyznaje Jacek. - W Wielkanoc wiadomo, o czym się rozmawiało, jeździliśmy po uchodźców na granicę, a teraz liczymy kasę. Dwa lata temu za Bułgarię zapłaciliśmy 6 tysięcy złotych, w tym roku pewnie i 8 tysięcy by zabrakło.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gdyńskie i sopockie kąpieliska szykują się do sezonu. Gdynia szuka ratowników

66 proc. Polaków decydując o tegorocznym wyjeździe wakacyjnym zamierza wziąć pod uwagę inflację i rosnące ceny oraz wojnę w Ukrainie. Z tych powodów - co piąty badany wybierze tańsze kierunki wakacyjne, a 17 proc. tańsze noclegi. 23 proc. badanych w ogóle nie planuje wyjazdu wakacyjnego w tym roku, a kolejne 18 proc. jeszcze nie podjęło w tej sprawie decyzji

To będą najdroższe wakacje w historii – przestrzegał w mediach Piotr Henicz, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki i jednocześnie wiceprezes biura podróży Itaka. I wyliczał: - Koszty prowadzenia działalności hotelarskiej wzrosły w porównaniu do ubiegłego roku o ok. 25-30 procent. Ceny wypoczynku wzrosły natomiast o ok. 10, czasami 15 procent, bo zdecydowana większość hotelarzy postanowiła nie podnosić cen do rosnących kosztów, żeby oferta nie była jeszcze droższa.

Ale to wyliczenia z maja. Dzisiaj - po kolejnych skokach cen – wakacyjny wyjazd będzie prawdopodobnie kosztował o ok. 30 proc. więcej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku. A już zeszłoroczne wakacje były droższe niż w 2019 r., a w tym roku ceny pójdą do góry jeszcze bardziej. Ale mimo rosnących cen i pogłębiającej się inflacji - badania ośrodków branżowych pokazują, że Polacy mimo wszystko chcą wyjechać na wakacje. Widać jednak, że nabierają innych nawyków, związanych z planowaniem wyjazdów.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Ulubione, ale drogie

Według badania przeprowadzonego w kwietniu przez pracownię badawczą ARC Rynek i Opinia - 66 proc. Polaków decydując o tegorocznym wyjeździe wakacyjnym zamierza wziąć pod uwagę inflację i rosnące ceny oraz wojnę w Ukrainie. Z tych powodów - co piąty badany wybierze tańsze kierunki wakacyjne, a 17 proc. tańsze noclegi. 23 proc. badanych w ogóle nie planuje wyjazdu wakacyjnego w tym roku, a kolejne 18 proc. jeszcze nie podjęło w tej sprawie decyzji.

Z kolei z badania Profitroom wynika, że ponad 83 proc. Polaków zamierza spędzić wakacje w kraju. Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA przygotowuje regularnie raporty dotyczące cen zagranicznych wakacji w sezonie letnim 2022. Obserwacja nie jest zaskakująca - ceny rosną z tygodnia na tydzień, a w porównaniu z ubiegłym rokiem wakacje w egzotycznych krajach są droższe średnio o 700-800 zł. Najbardziej w tym czasie zdrożały: Hiszpania, Portugalia, Egipt, Kanary, Baleary, Włochy i Grecja.

ZOBACZ TEŻ: Kąpieliska w Trójmieście przygotowane do sezonu

Dlatego polscy hotelarze liczą na to, że mimo codziennych doniesień o rosnących cenach, turysta, który zrezygnował z zagranicznego wyjazdu, nie zrezygnuje z wakacji i spędzi je w Polsce. - Dla nas zawsze dobrym sprawdzianem była majówka – mówi Piotr Kucharski, właściciel pensjonatu nad morzem. - Jak w majówkę wszystkie miejsca były wyprzedane, to wiadomo było, że cały sezon taki będzie. W tym roku mieliśmy wolne miejsca, ale nie było tak źle, jak się obawialiśmy.

W porównaniu do majówki 2019, tegoroczne obłożenie w popularnych nadmorskich miejscach było co prawda o 11 proc. niższe, a górskich - o 6 proc., ale już obłożenie w Gdańsku wyniosło aż 95 proc. wszystkich miejsc, a w Krakowie 85 proc.

Gdyby opierać się na takim wskaźniku – rzeczywiście można być optymistą. Według danych zebranych przez Sun&Snow - w porównaniu do majówki 2019, tegoroczne obłożenie w popularnych nadmorskich miejscach było co prawda o 11 proc. niższe, a górskich - o 6 proc., ale już obłożenie w Gdańsku wyniosło aż 95 proc. wszystkich miejsc, a w Krakowie 85 proc.

Kasia, właścicielka małego salonu kosmetycznego, co roku jeździła z rodziną do Chorwacji. W tym roku po raz pierwszy od siedmiu lat szuka miejsca na wakacje w Polsce. - W ubiegłym roku zapłaciliśmy za dwa tygodnie pod Zadarem ok. 6 tysięcy złotych – mówi. - Teraz, jak liczyliśmy, pewnie byłoby to z 10 tysięcy. Sama podróż samochodem to dwa razy większy wydatek niż rok temu, a ceny tam na miejscu też już wyższe.

Więc Kasia szuka czegoś w kwocie do 6 tys. złotych w Polsce. Na szczęście nie musi ograniczać się do lipca czy sierpnia, we wrześniu może będzie łatwiej coś znaleźć. Na razie znalazła domki kempingowe w Tyliczu, nieopodal Zakopanego. - Policzyliśmy, że z benzyną za ok. 8,5 zł w obie strony zapłacimy mniej więcej 6 tysięcy. No niestety, Polska w tym roku mimo wszystko bardziej się opłaca.

- W ubiegłym roku podnieśliśmy ceny o 10 procent, a nawet gdybym podniósł drugie tyle, to mógłbym przebierać w gościach – mówi jednak właściciel domków w gospodarstwie agroturystycznym na Kaszubach, który aż tak optymistycznie na sytuację nie patrzy. - W tym roku już takiej pewności nie mam. Nie pamiętam, kiedy ostatnio na początku czerwca nie mieliśmy zabukowanych wszystkich miejsc na lipiec. A teraz ludzie dzwonią, pytają o ceny i mowią, że się zastanowią albo narzekają, że tak drogo. Za wszystko płacą więcej, ale droższe wakacje ich wkurzają!

POLECAMY TAKŻE: Trójmiejskie plaże przyjazne czworonogom

First minute

Duzi touroperatorzy, działający na egzotycznych rynkach, jako wyznacznik sezonu obserwowali dotychczas nie majówkę, a wcześniejsze zimowe wyjazdy. I według tej prognozy - mogli liczyć na to, że pierwszy popandemiczny sezon będzie udany. Na początku roku zakładali, że zdejmowane w kolejnych krajach pandemiczne obostrzenia pozwolą im wreszcie wyjść na prostą. 24 lutego jednak zaczęła się wojna w Ukrainie.

- Przez dwa tygodnie przed wojną sprzedaż oferty na lato 2022 r. była o 27 proc. wyższa niż w rekordowym 2019 r., potem spadła o połowę – komentował w mediach Maciej Szczechura z Rainbow Tours. - O dokładnie takim samym wzroście mówi Kaan Ergun, dyrektor operacyjny Coral Travel na Europę Wschodnią.

Podobne spostrzeżenia miały inne biura podróży – w styczniu i lutym znowu pojawiło się większe zainteresowanie ofertami tzw. first minute, czyli wakacji, planowanych z bardzo dużym wyprzedzeniem. W ostatnich latach przed pandemią nawet ponad 40 proc. rezerwacji w polskich biurach podróży stanowiły takie właśnie oferty. Ich szczyt przypadał na pierwszy kwartał roku, bo biura, linie i hotele aktywnie zachęcały dużo niższymi cenami. Pandemia i lokalne lockdowny wywróciły ten miły dla wszystkich schemat, bo turyści czekali z decyzją do ostatniej chwili. W tym roku powoli sytuacja się normowała, ale wybuchła wojna i ludzie znowu przestali myśleć o wyjazdach. Według badań Travelplanet.pl first minute wybierze pewnie ok. 20 proc. klientów biur podróży.

- I niesłusznie, bo teraz decyzje o swoich wakacjach, wyjazdach, bez względu, czy dotyczy to kraju czy zagranicy, trzeba podejmować szybko – uważa Maciej Nykiel, prezes Nekera. Nie ma co też szczególnie liczyć na last minute (tańsze wyjazdy kupowane w ostatniej chwili – red.) ani tańsze wakacje jesienią. - Tak naprawdę wysoki sezon to są od dłuższego okresu cztery miesiące: czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień. Ceny w drugiej połowie czerwca, w lipcu, sierpniu i wrześniu t są takie same ceny. Taniej bywało w październiku, ale w tym roku na razie nic na to nie wskazuje. Wręcz będzie odwrotnie, cena paliwa lotniczego w przypadku podróży zagranicznej ma niesamowite przełożenie na ostateczną cenę wycieczki.

Podobnie uważa Piotr Henicz. - Wakacje zagraniczne są droższe już o 20 proc., a będziemy zbliżać się do 30 proc. - mówi. - Udział w cenie wyjazdu zagranicznego przelotu, czyli paliwa, jest bardzo duży. W zależności od czasu trwania lotu może stanowić od 30 do 50 proc. całej ceny wyjazdu. Tymczasem paliwo lotnicze podrożało dzisiaj o ponad 60 proc.

Co więcej - na wielu lotniskach w Europie panuje coraz większy chaos, związany z niedoborem naziemnego personelu. W poniedziałek 20 czerwca z londyńskiego Heathrow nie odleciało 15 tysięcy pasażerów, bo nie udaje się rozładować opóźnień, związanych z usterka systemu bagażowego. Przed kilkoma dniami media obiegło zdjęcie setek walizek ustawionych między przejściami na Heathrow i tłumu oczekujących. Pracownicy lotniska próbowali ustawiać bagaże pod przyklejonymi na ścianach literami alfabetu. Braki personelu widać też na innych większych lotniskach.

Eksperci oceniają, że pandemia, kolejne lockdowny i zamknięcie granic przed ruchem lotniczym, doprowadziły do największego kryzysu lotnictwa od czasów II wojny. Do tego strajki zapowiadają załogi największych tanich przewoźników i związkowcy w Hiszpanii, Włoszech i Portugalii. To wszystko sprawia, że każdy lot może okazać się loterią, a coraz wyższe koszty obsługi opóźnień i odwołanych lotów w rezultacie pokrywać będą w cenie biletów podróżni. 

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Coraz droższy długi weekend

- Od lata 2019 roku, czyli przed pandemią byliśmy z dziećmi na wakacyjnym wyjeździe tylko raz, tydzień na Mazurach niedaleko Rynu – mówi Karol Mrozowski, tata dwojga nastolatków. - W tym sezonie zaszalejemy, bo to może jedne z ostatnich wakacji, na które dzieci chcą z nami jechać. Pod koniec czerwca jedziemy na tydzień do Ustki, a pod koniec wakacji na Kretę, do hotelu z aquaparkiem. All inclusiv, należy nam się po tych ciężkich latach.

Mrozowski zakłada, że wyda na oba wyjazdy w sumie ok. 15 tys. złotych. - Kretę mamy za 1,9 tys. za osobę, na Ustkę wydamy pewnie z 4 tysiące. Dużo, ale w ubiegłych latach w zasadzie na to zaoszczędziliśmy. Poza tym, kto wie, jakie ceny będą za rok czy nawet pod koniec tych wakacji?

Jednak – jak przyznaje – większość jego znajomych podchodzi do wakacyjnych planów zdecydowanie ostrożniej. - Zostają raczej w Polsce, na wszelki wypadek, gdyby na przykład samoloty przestały latać z jakiegoś powodu, niebo zamkną albo coś. Albo po prostu dlatego, że uważają, że będzie taniej. Ja akurat tak nie uważam, ceny przecież najbardziej rosną u nas. Wystarczy porównać ceny za długi majowy weekend i ten czerwcowy.

Z naszych danych wynika, że średnia cena noclegu w kraju rozpoczyna się od 80-90 zł za osobę za dobę.Szacujemy, że w wakacje koszt dla jednej osoby będzie kształtował się średnio na poziomie 111 zł.

Karol Wiak / z portalu nocowanie.pl

Rzeczywiście, długi weekend w czerwcu był - jak wyliczają eksperci turystyczni - droższy niż majówka. - Z naszych danych wynika, że średnia cena noclegu w kraju rozpoczyna się od 80-90 zł za osobę za dobę - ocenia Karol Wiak z nocowanie.pl. - Szacujemy, że w wakacje koszt dla jednej osoby będzie kształtował się średnio na poziomie 111 zł.

Najdrożej będzie oczywiście na Bałtykiem. Według jednej z popularnych porównywarek cen hoteli, pobyt nad morzem w długi weekend czerwcowy (trzy noclegi) bez wyżywienia dla rodziny z dwójką dzieci to koszt średnio około 2 tys. zł. W przypadku tygodniowego pobytu w lipcu – taka sama rodzina wyda już średnio około 4 tys. zł - bez wyżywienia.

Nadal ważnym czynnikiem przy wyborze kierunku wyjazdu jest pogoda. Na stronie meteo.imgw.pl można obejrzeć mapy, na których widać, jak będą wyglądały w Polsce lipiec i sierpień. Wynika z nich, że lipiec będzie cieplejszy niż średnia dla lipców z ostatnich 30 lat. Będzie trochę padało – gorzej, że mają to być w większości burze. Ale sierpień ma być nieco chłodniejszy.

- Ja na szczęście mieszkam w Gdańsku, więc na wakacje mogę pojechać w tańszą okolicę – śmieje się Kamila, urzędniczka gdańskiego magistratu. - Co roku były spory o to, gdzie jechać, mój mąż lubi ciepłe morza, a ja wolę wieś. Śmialiśmy się, ze nasze kłótnie są o to, czy jechać pod palmy, czy pod gruszę. W tym roku kłótni nie ma, jedziemy pod gruszę. Wczasy pod gruszą na Kujawach będą kosztowały nas połowę tego, co wczasy pod palmą we Włoszech.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
smielcarz 24.06.2022 11:04
Mi udało się sporo odłożyć na wakacje także nie mam co się ograniczać. Wybieram się z ukochaną do Turcji z enterem. Liczę na niezapomniane chwile :)

Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka