Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Zdawała egzamin w Gdyni. W tym czasie „straciła” prawo jazdy w Warszawie. Śledczy już wiedzą, jak to się stało

Niemal trzy lata temu już wytypowana, ale wciąż jeszcze nieprzesłuchana i nieodnaleziona, kobieta doprowadziła do zawieszenia prawa jazdy przy policyjnej kontroli. Problem w tym, że dokument wcale nie należał do niej, a jego prawowita posiadaczka przebywała wówczas w odległej o niemal 400 kilometrów Gdyni. Nietypową sprawę opisuje TVN.
drogówka

Autor: Śląska Policja | Zdjęcie ilustracyjne

Przekroczyła prędkość w Warszawie, chociaż w tym czasie była na egzaminie w Gdyni

24-letnia pani Paulina z Gdyni 26 stycznia 2021 roku na ulicy Sobieskiego w Warszawie miała przekroczyć dozwoloną prędkość o powyżej 50 kilometrów na godzinę. Podczas kontroli policjanci wystawili na jej nazwisko mandat w wysokości 400 złotych i przyznali 10 punktów karnych, a prawo jazdy kobiety zostało automatycznie zawieszone na 3 miesiące.

– Na początku myślałam, że jest to zwykła pomyłka, ale później weszłam dalej w punkty karne – wspominała 7 miesięcy później w rozmowie z dziennikarzami „Uwaga! TVN” pani Paulina, która relacjonowała, że o całej sytuacji nie miała pojęcia i o rzekomo popełnionym wykroczeniu dowiedziała się zupełnie przypadkowo, gdy zainstalowała w telefonie aplikację mObywatel.

PRZECZYTAJ TEŻ: Od września łatwiej o utratę prawa jazdy

Faktycznie bowiem kobieta, jak twierdzi, przebywała wspomnianego dnia w Gdyni, gdzie (w czasie rzekomego spotkania z funkcjonariuszami stołecznej drogówki) zdawała 1,5-godzinny egzamin na Uniwersytecie Morskim w Gdyni, by następnie udać się prosto do pracy, którą w godzinach 15-22 wykonywała w Trójmieście. Pani Paulina przekonuje, że nie zna nawet modelu auta zatrzymanego w Warszawie, nie wspominając o jego pruszkowskim, a więc podwarszawskim, numerze rejestracyjnym.

Zdawała egzamin w Gdyni i jednocześnie „straciła” prawo jazdy w Warszawie. Śledczy wiedzą, co się stało

TVN Warszawa posiłkując się stanowiskiem Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że sprawa z Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji została przekazana właśnie do jednej z jednostek prokuratury z podejrzeniem przestępstwa tzw. kradzieży tożsamości (podszywania się pod inną osobę). Jest ono zagrożone karą do 8 lat więzienia.

W międzyczasie śledczym udało się ustalić tożsamość Sylwii P., która miała siedzieć za kierownicą podczas warszawskiej kontroli i podawać się za panią Paulinę. Jak dotąd kobiety podejrzanej o popełnienie przestępstwa nie udało się zatrzymać ani ustalić jej miejsca pobytu, co doprowadziło do zawieszenia postępowania w jej sprawie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Nowy taryfikator ma już swoich beneficjentów. Rekordzista przekroczył prędkość o 100 km/h!

Przedmiotem śledztwa jest m.in. przebieg domniemanego spotkania Sylwii P. z drogówką w styczniu 2021 roku. Wtedy właściwe rozpoznanie kobiety, na fali pandemii koronawirusa, utrudnić mogła, np., maseczka. Jednak, choć od grudnia 2020 roku kierowca przy kontroli nie ma obowiązku fizycznego posiadania „plastikowego” prawa jazdy, trudno orzec, na jakiej podstawie kierująca została zidentyfikowana właśnie jako pani Paulina.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama