Prezes Kaczyński stwierdził, że jednoczesna organizacja wyborów parlamentarnych oraz samorządowych jest niemożliwa jesienią 2023 r.. Czy rzeczywiście tak jest? W 2005 r., w ciągu dwóch tygodni odbyły się wybory prezydenckie oraz parlamentarne. Poza tym, przełożone wybory samorządowe zbiegną się w czasie z głosowaniem do Parlamentu Europejskiego.
Prezes Kaczyński mówi takie rzeczy, wierząc, że przekona do swojej argumentacji możliwie jak najwięcej osób. W rzeczywistości przekona głównie tych, którzy są zwolennikami jego osobiście czy PiS-u, swoistych wyznawców tej partii. Jak w każdej formacji, która ma charakter wodzowski, przeważa wiara oraz przekonanie, że lider ma zawsze rację.
Nie ma znaczenia, jakiego argumentu użyje prezes?
Jak powiedziałem, to co mówi nie będzie stanowić obiektu wątpliwości dla jego wyznawców. Natomiast trzeba na to spojrzeć chłodnym okiem i stwierdzić, że prezes nie ma racji. Wybory mogą odbyć się w bliskim zestawieniu czasowym i nie ma w tym względzie większych przeszkód. Zupełnie nie o to chodzi. Głównym powodem, dla którego wykonywana jest ta retoryczna, a w istocie, przedwyborcza żonglerka słowna, są oczywiście coraz gorsze wyniki sondażowe tej partii, kryzys gospodarczy, obrazowany bardzo wysoką inflacją, która wkrótce może sięgnąć 20 proc., o czym wspomina premier Morawiecki. Jeżeli z ust premiera pada taka liczba, to znaczy, że taka wysokość inflacji jest realna.
Prezes Kaczyński, który przejął na siebie rolę propagandowego lidera PiS w tzw. okresie prekampanijnym, wykonuje tego typu ruchy przedwyborcze, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że tendencja spadkowa dla PiS może ostatecznie zakończyć się oddaniem władzy
A tego sam Kaczyński, jak i jego akolici, nie są sobie w stanie wyobrazić. Logika przedkładania takich, jak powyższe pomysłów, jest bardzo prosta. Jeżeli wybory parlamentarne, które miałyby odbyć się szybciej, okazałyby się dla PiS-u porażką, wówczas pozostałby tej partii czas na intensywną pracę, by odwrócić tę negatywną tendencję w wyborach samorządowych. Kaczyński wie, że nie może sobie pozwolić na podwójną katastrofę.
Po wizycie w Mielcu, jedno można stwierdzić z całą pewnością: Jarosław Kaczyński na poważne bierze pod uwagę możliwość wyborczej porażki na jesieni 2023 r.
Oczywiście, musi zdawać sobie z tego sprawę. To inteligentny polityk, chociaż zarzuca mu się pewną powtarzalność myślenia, która może być konsekwencją jego wieku lub po prostu zmęczenia. Pamiętam prezesa PiS, jako retorycznie nieudolnego polityka w okresie, kiedy PiS rządziło po raz pierwszy, w latach 2005-2007, ale zarazem jako bardzo efektywnego polityka, umiejącego planować i organizować swoje działania w okresie 2011-2015, co doprowadziło jego partię do zwycięstwa. Jednak ostatnio wykonuje ruchy, które bardzo często go kompromitują.
Antagonizuje przeciwko sobie opiniotwórcze grupy ludzi, m.in. samorządowców, ludzi nauki, a zwłaszcza środowiska LGBT, okazując tym samym brak szacunku dla mniejszości. To z kolei jest dowodem na zły stan naszej demokracji. Kaczyński wykazuje się dzisiaj znacznie mniejszą inteligencją w trakcie prowadzenia bieżących działań, niż właśnie w latach 2011-2015. Jego postępowanie przypomina dreptanie w miejscu. To ciągłe szukanie sposobu na to, jak ożywić własny elektorat, ale jest to działanie mniej przemyślane i mniej aktywne, a bardziej reaktywne.
Powiedział pan prof. o stanie naszej demokracji. Co mówi o niej fakt, że od woli jednej osoby zależy, kiedy odbędą się wybory, w jakiej formie, oraz to, że obecna kadencja prezydentów czy radnych potrwa 5,5 roku, a kolejnych już tylko 4,5 roku. Co z przejrzystością oraz przewidywalnością mechanizmów demokratycznych?
Niestety, to dowód na to, że PiS, jako partia wodzowska, ma w sobie gen antydemokratyczny. Obecna kondycja polskiej demokracji wynika z metod przyjętych przez partię rządzącą, retoryki przez nią stosowanej, ale również, z modelu funkcjonowania struktur PiS. To, co dzieje się wewnątrz tej partii rozprzestrzenia się na cały obszar systemu demokratycznego. Wielokrotnie było widać, że jest to partia uważająca siebie za uprawnioną do ferowania jedynie słusznych ocen, a retoryka stosowana przez Jarosława Kaczyńskiego i jego zwolenników na najwyższych szczeblach przywódczych PiS-u jest częstokroć oparta na mowie nienawiści.
Uważam, że polski system polityczny osiągnął poziom demokratury. To połączenie elementów formalnej demokracji ze specyfiką właściwą systemowi autorytarnemu
I bardzo niebezpieczne zjawisko, bo dotyka tak istotnych spraw, jak chociażby kwestii kadencyjności, czyli czasu funkcjonowania wybieralnych struktur państwa, które zaczynają być uzależnione od woli partii rządzącej. Instrumentalne traktowanie struktur państwa oraz jego zadań przez partię rządzącą jest tu ewidentnie widoczne.
Prawnicy wskazują, że przesunięcie wyborów byłoby niezgodne z konstytucją, która dopuszcza taką możliwość tylko w sytuacji stanu nadzwyczajnego, gdy nie ma możliwości ich przeprowadzenia.
Z przepisów polskiego prawa wynika jasno, że nie ma możliwości dowolnego przesuwania terminu wyborów. Takie działania na pewno nie uczą społeczeństwa szacunku do ich własnych reprezentantów, jak i całego państwa.
Jak w tej sytuacji zachowają się samorządowcy? Część z nich pewnie będzie w rozkroku. Trudno będzie protestować przeciwko czemuś, co przedłuża ich funkcjonowanie w samorządzie.
W sensie oddziaływania podprogowego - bo dotyczącego hedonistycznego traktowania posiadanej władzy - jakie stosuje Kaczyński wobec całego środowiska samorządowców, jest to bardzo przebiegły krok. Stwarza samorządowcom perspektywę dłuższego wykonywania swoich funkcji, a więc bycia opłacanymi ze skarbu państwa. Gdyby jednak takie myślenie zakorzeniło się w ich umysłach, byłaby to mentalna porażka tych środowisk oraz zniszczenie etosu samorządowca. Zadaniem wójtów, burmistrzów oraz prezydentów jest pilnowanie, by wybory odbyły się zgodnie z wymogami prawnymi, bo będzie to najlepszym dowodem, że respektowany jest etos państwa prawa. Samorządowiec ma obowiązek poddawania się społecznej kontroli w postaci wyborów i zgodnie z terminem ich przeprowadzenia. Dlatego w żadnym stopniu nie powinni zgadzać się z tym, co dzisiaj proponuje PiS. Co więcej, uważam, że powinni wrócić do idei od wielu miesięcy lansowanych przez takie osoby, jak Jacek Karnowski, Aleksandra Dulkiewicz czy Jacek Sutryk, a więc oddolnego działania na rzecz utworzenia obywatelskiego ruchu politycznego. Nic takiego się nie dzieje. To pokazuje, że albo przestali się tym interesować, albo przeoczyli stosowny moment.
Obecnie najważniejsze jest dla nich, by w sposób jasny i horyzontalny porozumieć się, i wydać w sprawie przesunięcia wyborów mocne oświadczenie, mówiące o tym, że na tego typu polityczne manipulacje przepisami prawnymi nie ma zgody
Orędownikiem zmiany ordynacji w wyborach do Sejmu oraz Senatu był m.in. Jacek Kurski. Jarosław Kaczyński może szykować byłemu prezesowi TVP zadanie „przygotowania” wyborów?
Jesteśmy świadkami zupełnego braku dystansu ze strony Kurskiego wobec swej dotychczasowej pracy, który opowiada, że telewizja publiczna jest w znakomitym stanie. Telewizja jest w stanie całkowitego zawłaszczenia przez jedną partię, i nie ma to nic wspólnego z etosem państwa demokratycznego. Jacek Kurski jest od dawna związany z Jarosławem Kaczyńskim, można powiedzieć rodowodowo. I jako człowiek szalenie bezwzględny, jeżeli chodzi o stosowane metody w trakcie atakowania przeciwników politycznych, byłby mu bardzo przydatny. Powierzenie Kurskiemu misji przygotowania PiS-u do wyborów byłoby potwierdzeniem, że prezes Kaczyński traktuje byłego szefa TVP jako swoiste koło ratunkowe. Byłoby daniem czytelnego sygnału, że potrzebuje do współpracy kogoś, kto uczyni wizerunek partii jeszcze bardziej agresywnym.
Napisz komentarz
Komentarze