Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Gdańsk wizualnie. Wychodzą w miasto ze sztalugami i zachecają do malowania emocji

Jest optymizm, pojawiają się radosne kolory. Nie jest z nami tak źle - mówią Marika Knapp i Monika Lenkiewicz, studentki Uniwersytetu Gdańskiego, autorki projektu „Gdańsk wizualnie".
Gdańsk wizualnie. Wychodzą w miasto ze sztalugami i zachecają do malowania emocji
(fot. materiał prasowy) 

Gdańsk wizualnie”, skąd pomysł?

Marika: Wbrew pozorom nie jestem gdańszczanką, ale gdy przyjechałam tu pierwszy raz na dłużej, od razu zakochałam się w tym mieście. Niestety, pandemiczna izolacja sprawiła, że nie miałam możliwości, by dobrze poznać to miasto i ludzi tu żyjących. Wtedy to wpadł mi do głowy pomysł na projekt łączący Gdańsk ze sztuką. Do projektu chciałam zaangażować gdańszczan, ponieważ Gdańsk to nie tylko piękna architektura, miasto tworzą również mieszkańcy. Tak powstał „Gdańsk wizualnie”, w ramach którego wychodzimy w przestrzeń miejską ze sztalugami i przyborami do malowania, po czym zapraszamy przechodniów, by wyrazili twórczo swoje emocje i skojarzenia z miastem.

Monika: Jesteśmy studentkami zarządzania instytucjami artystycznymi na Uniwersytecie Gdańskim. Dzięki temu mamy możliwość nie tylko napisania zwykłej pracy licencjackiej, ale też wykreowania przy okazji jakiegoś działania. Uznałyśmy, że to dobra okazja, by sprawdzić się w jakichś projektach na polu kultury. Warto też dodać, że jedną z części naszego projektu była także sonda przeprowadzona wśród studentów Uniwersytetu Gdańskiego. Pytałyśmy ich głównie o odczucia związane z miastem czy jak im się tu żyje.

Jak projekt wchodził w życie?

Marika: Chciałyśmy z naszym pomysłem dotrzeć do jak największej grupy ludzi, początkowo określiłyśmy zatem trzy rodzaje lokalizacji, gdzie miałybyśmy zapraszać do tworzenia: jedna - związana z edukacją, druga - z kulturą jedzenia, trzecie były miejsca charakterystyczne dla wybranej dzielnicy. Ostatecznie uznałyśmy, że najlepszą przestrzenią spotkań będą galerie handlowe, bo przekrój ludzi tam przychodzących jest różnorodny. W każdej z galerii wyznaczono nam miejsce, gdzie ustawiłyśmy sztalugi i zachęcałyśmy przechodniów do wyrażania swoich emocji i skojarzeń z Gdańskiem na płótnie.

Monika: Galerie handlowe to też dobre pole do takich akcji dlatego, że ludzie w szaleństwie zakupów nie spodziewają się propozycji działania artystycznego. Okazało się, że jest wielu chętnych, by zaangażować się w spontaniczną twórczość.

Wychodzimy w przestrzeń miejską ze sztalugami i przyborami do malowania, po czym zapraszamy przechodniów, by wyrazili twórczo swoje emocje i skojarzenia z miastem.

Marika Knapp / współautorka projektu "Gdańsk wizualnie"

Marika: Za każdym razem, gdy stałam przy sztaludze i zachęcałam ludzi do wyrażenia swoich emocji, często mówili, że nie wiedzą co mieliby namalować, że mają pustkę w głowie. Tym bardziej zaskoczył mnie pewien pan, który namalował swój usunięty ząb, gdyż właśnie wracał od dentysty… Ale, muszę przyznać, namalował bardzo ładnie. Spotkałam się też z sympatyczną parą młodych ludzi z Ukrainy, dla których, jak sami wyznali, to artystyczne działanie było w obliczu wojny niczym katharsis. Gratulowali nam inicjatywy. Znakomicie wpisali się w nasz projekt, chciałyśmy bowiem, by pole tworzenia sztuki było przestrzenią bezpieczną, schronem. Bardzo przeżyłam spotkanie z nimi. Myślę, że zapamiętam je do końca życia.

Monika: Mnie z kolei utkwiła w głowie pewna pani, która namalowała abstrakcję w kolorach żółtym, niebieskim i czarnym. Było to tuż po wybuchu wojny w Ukrainie. Z tej pracy można było wyczytać wiele emocji. Był w niej strach, ból, niepewność, ale i solidarność. Nadzieja.

(fot. materiał prasowy) 

Ktoś odmówił wzięcia udziału w projekcie?

Monika: Byli tacy, wielu chciało najpierw dokładniej zapoznać się z pomysłem. Ale największa grupa zaproszonych do malowania reagowała entuzjastycznie, od razu zabierając się do roboty. Bałam się, że nikt nie będzie chciał z nami współpracować. Każdy jest zabiegany, zapracowany, niełatwo jest też wyrazić się artystycznie i wymyślić co chce się namalować w parę minut. A jednak udało się.

Prace, które wykonali przechodnie zobaczymy teraz na wystawie.

Marika: W Galerii na piętrze Gdańskiego Archipelagu Kultury w Stacji Orunia. Pokażemy zarówno prace dorosłych, jak i dzieci.

To projekt nie tyle artystyczny, co społeczny.

Monika: Chciałyśmy sprawdzić, jak gdańszczanie reagują na możliwość twórczej aktywności. Ciekawiło nas też jak ludzie ze sobą współpracują, ponieważ kilka osób tworzyło jedną pracę. Interesujące było też dostrzec jak na nasze emocje wpłynęła pandemia. Zgasiła w nas entuzjazm, czy przeciwnie, może chcemy podzielić się z innymi tym co przeżywamy i szukamy kontaktu z ludźmi?

Gdyby na podstawie tych prac miałyby panie określić stan emocji mieszkańców Gdańska?

Marika: Wiele prac jest przeładowanych emocjami. W większości trudnymi. Na pewno wpływ na ten stan miała wojna, bo nasze sztalugi rozłożyłyśmy tydzień po jej wybuchu. Oczywiście, jest tu też wiele pozytywnych uczuć, ale przenika jednak ciężar, jaki ostatnio niesie życie.

Monika: Jest i optymizm, pojawiają się radosne kolory. Ogólnie rzecz biorąc, nie jest z nami tak źle.

Przygotowane przez mieszkańców prace zostaną zaprezentowane na wystawie „Namaluj nam Gdańsk”, której wernisaż odbędzie się 1 kwietnia, o godzinie 17.00, w Gdańskim Archipelagu Kultury „Stacja Kultura”, przy ulicy Dworcowej 9. Wstęp wolny. Wystawę będzie można zwiedzać do 30 kwietnia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHevelka festiwal alkoholi
Reklama