Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Makurat Serwis Audi w Gdańsku

Truskawka kaszubska to jeden z najczęściej fałszowanych produktów rolnych w Polsce

Traktujemy ją jako coś szczególnego, choć wielu nie miało jej w ustach, a zna ją wyłącznie z powszechnie funkcjonującego przekonania, że właśnie truskawki z Kaszub są najsmaczniejsze. Co ważne, przeświadczenie, że są one najlepsze mają również ci, którzy spożywają, szczególnie poza Kaszubami, truskawki reklamowane jako kaszubskie, a w istocie pochodzące od lokalnego plantatora...
Truskawka kaszubska to jeden z najczęściej fałszowanych produktów rolnych w Polsce

Autor: (fot. Canva | Zdjęcie ilustracyjne)

Wiele osób pomyśli w tym momencie, że postradałem zmysły lub jestem niekompetentny. Przecież poletka z truskawkami są na Kaszubach powszechne, a wiele osób mieszkających na Kaszubach ma zagony truskawek we własnych ogródkach. Problem w tym, że w takim myśleniu jest zasadniczy błąd systemowy każący przyjmować, że każda truskawka uprawiana na Kaszubach jest kaszubska.

Oczywiście, językowo jest tak nadal, ale prawnie jest zupełnie inaczej, albowiem od 27 listopada 2009 roku, truskawką kaszubską może być nazwany owoc określonych odmian, wyhodowany na określonym obszarze uprawowym przy zastosowaniu ściśle określonych metod zapewniających najwyższą jakość produktu, a także podlegający ścisłemu monitoringowi w procesie produkcji, co sprowadza się do tego, że rzetelny sprzedawca powinien de facto móc powiedzieć kupującemu, kiedy i gdzie dana partia owoców została zebrana, co jest elementem odpowiedzialności za proces produkcji rolnej. Dzieje się tak dlatego, że właśnie 27 listopada 2009 r. w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej opublikowano rozporządzenie Komisji (WE) nr 1155/2009 z dnia 27 listopada 2009 r. rejestrujące w rejestrze chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych nazwę Truskawka kaszubska/kaszëbskô malëna (ChOG), co automatycznie oznacza prawną ochronę nazwy według normatywu określonego we wniosku będącego podstawą wpisu. Od tego dnia prawo do używania nazwy mają osoby, które spełniły warunki określone we wniosku, a plantatorzy, którzy warunków nie spełniają, nawet, gdy truskawki uprawiają na szeroko rozumianym obszarze Kaszub, popełniają czyn nieuczciwej konkurencji.

Murzynka przez lata cieszyła mieszkańców Kaszub i Pomorza swoim smakiem (fot. Rafał Nowakowski)

Od pola do konsumenta

Aby uprościć proces zrozumienia zawiłości prawnych, najprościej posłużyć się przykładem. Nie każde wino musujące wyprodukowane na świecie może nosić nazwę wino szampańskie czy szampan. Nie każda włoska szynka może nosić nazwę szynka parmeńska. Wytrawny koniak z jednego tylko regionu uprawowego we Francji ma prawo nosić nazwę stanowiącą wzorzec jakości, a pozostałe podobne alkohole winny być klasyfikowane jako brandy.

Przejdźmy więc do nieuczciwej konkurencji. Za taki czyn należy uznać wprowadzanie do obiegu handlowego produktu rolnego w postaci truskawki, która nie uzyskała ochrony związanej z pochodzeniem z Kaszub, ale i posiadaniem szeregu określonych cech powszechnie znanych konsumentom. Oczywiście, na pierwszy rzut oka może występować tu pewien paradoks polegający na tym, że owoc będzie pochodzić rzeczywiście z Kaszub, będzie z odmiany, która podlega ochronie. Problem tkwi jednak w szczegółach. Okazuje się bowiem, że chodzi nie tylko o zachowanie standardów produkcji, ale i monitorowanie procesu produkcji gwarantujące możliwość śledzenia produktu od pola do konsumenta. Truskawka określana jako kaszubska i podlegająca ochronie powinna gwarantować najwyższą jakość, albowiem od lat taka jest o niej opinia. Na jej zachowaniu zależało grupie rolników, którzy wystąpili z wnioskiem o ochronę nazwy podejmując się jednocześnie działania zgodnego z wysoko postawionymi standardami.

Aby nie używać słów pejoratywnie traktujących wiek, powiem tak, że osoby dojrzałe powinny jeszcze pamiętać z Kaszub truskawkę o niepopularnej politycznie obecnie nazwie murzynka. Niezwykle soczysta, niezwykle słodka z lekką nutą interesującej kwaskowatości, przez lata cieszyła mieszkańców Kaszub i Pomorza swoim smakiem. Moda na nowe, moda na rozwój i modernizację rolnictwa sprawiła, że niestety, została wyparta z powszechnej uprawy i zastąpiona odmianami, które wedle rad naukowców i urzędników miały być lepsze. Ta właśnie truskawka, która występuje obecnie wyłącznie lokalnie w ogródkach jako relikt dawnych upraw, stała się wzorcem nowej truskawki kaszubskiej. Decydując się na wnioskowanie o ochronę pomyślano bowiem o tym, że konsumentom należy podać truskawki jak najbardziej zbliżone do historycznego wzorca.

Czy można porównać truskawkę kaszubską do innych?

 

Łukasz Konik to jeden z najbardziej interesujących polskich chefów młodego pokolenia. Poszukiwacz smaków podchodzący do kwestii smaku w sposób głęboko przemyślany w naturalny sposób stał się już kilka lat temu reprezentantem naszej kuchni na międzynarodowych arenach definiując innym kulturom nasze najlepsze dania, ale i produkty. Zapytany o truskawki kaszubskie mówi: - Wszyscy znamy truskawki pochodzące z zagranicy, Maroka, Hiszpanii, Grecji. Znamy je jako dorodne owoce o regularnym, wręcz powtarzalnym kształcie, pięknej skórce i nasyconym kolorze. Choć wyglądają dobrze, często zawierają dużo wody, więc ich smak nie jest tym, co znamy z naszych ogrodów. Truskawka kaszubska jest wśród odmian występujących w Polsce czymś szczególnym, bo jest wyjątkowo soczysta i aromatyczna. Nadaje się do szybkiego spożycia lub przetworów. Nie da się jej z powodzeniem przewozić na większe odległości.

Ta wypowiedź jest bardzo istotna. Oczywiście powinna być rozpatrywana w kontekście wyjazdu kaszubskich plantatorów do Paryża w związku z akcją promowania truskawki kaszubskiej. Pamiętać należy jednak o tym, że była to akcja zorganizowana z wielkim poświęceniem, więc i warunki transportu zostały dostosowane do specyfiki produktu i wymagań jakościowych po podróży. Zupełnie inaczej ma się sprawa w przypadku osób prowadzących sprzedaż truskawek z bagażnika samochodu ustawionego na słonecznym poboczu uczęszczanej drogi. Jakże często takie auto jest ozdobione kartonową planszą z napisem zachęcającym do zakupu „truskawki kaszubskiej”.

Łukasz Konik truskawkę kaszubską zna dobrze. Co roku bierze udział w Festiwalu Truskawki Kaszubskiej w Chmielnie (w tym roku odbędzie 26 czerwca). Opowiedział mi o historii związanej z taką przydrożną sprzedażą: - Jadąc z północy kraju do siebie zobaczyłem auto z reklamą truskawek kaszubskich. Zatrzymałem się i zacząłem wypytywać o truskawki. Szybko zorientowałem się, że to nie są truskawki zgodne z wzorcem znanym mi z Chmielna. Zapytałem o certyfikat. Pan nie miał żadnych dokumentów, nie wiedział nic ani o ochronie nazwy, ani o tym jaka truskawka kaszubska być powinna. Powiedziałem mu o grożących mu karach. Niezwłocznie wykonał na odwrocie reklamy napis – truskawki. Ciekawy byłem, czy zrobił to tylko na mój użytek, czy dotarło do niego to, że zachowuje się niezgodnie z prawem. Zrobiłem pętlę i wróciłem w to samo miejsce. Na szczęście, reklama mówiła o truskawkach.

Zgodnie z założeniami prawodawcy europejskiego ochrona oznaczeń geograficznych oraz nazw pochodzenia ma przede wszystkim pełnić funkcję odróżniającą produkt od innych, wskazywać na szczególną jakość danego produktu. Jest ona swoistą formą gwarancji jakości. Ochrony udziela się bowiem towarom, które są zgodne z wzorcem poddanym ochronie, przyjmując, że produkty, które nie są z nim zgodne, nie będą chronione.

Do kontroli nie można się przygotować…

Danuta Jażdżewska z Łączyńskiej Huty od lat zajmuje się uprawą truskawek. Od chwili zarejestrowania ochrony truskawki kaszubskiej ściśle stosuje się do wymagań, więc może swój produkt sprzedawać pod nazwą truskawka kaszubska.

- Kontrolerzy z laboratorium wydającego certyfikaty mogą pojawić się niespodziewanie, by pobrać próbki gleby, ściółki, które następnie będą badane na obecność niedozwolonych środków chemicznych. Podobnie badane są owoce w różnych fazach wzrostu. Zanim zostanie wydany certyfikat, produkt poddawany jest wszechstronnej kontroli, ale później jest najlepszy – mówi Danuta Jaźdźewska.

Pola w Łączyńskiej Hucie są położone wyjątkowo korzystnie, bo słońce operuje nad nimi cały dzień, więc owoce pojawiają się tu stosunkowo wcześnie, bo już w połowie czerwca. Pod koniec maja, gdy rozmawiałem z Danutą Jażdżewską, jej pola pełne były rozkwieconych krzaczków truskawek. Na wielu z nich widać było zawiązane już owoce, ale były to owoce niewielkie, zielone. Co ciekawe, kiedy wracałem, w pobliżu pasa startowego gdańskiego lotniska widziałem auto z reklamą „kaszubskich truskawek”.

Ktoś powie, że może to była odmiana Senga Sengana, ale z tunelu foliowego. Ja odpowiem, niech będzie. Ale nie będzie to truskawka taka, jakiej oczekuję ja i wielu innych, którzy pamiętają smak truskawki z pól na łagodnie opadających ku kaszubskim jeziorom stoków. Smaku truskawki z jednej strony wygrzewającej się na słonecznym stoku, a z drugiej chłodzonej orzeźwiającą bryzą znad jeziora, nie zastąpi truskawka z tunelu. Nie będzie miała tego aromatu, którego nabiera truskawka uprawiana naturalnie, co najwyżej okrywana włókniną w razie przymrozków.

Pod koniec maja pola Zygmunta Jażdżewskiego pełne były rozkwieconych krzaczków truskawek. Niemożliwe więc, by już gdzieś sprzedawano je na straganach (fot. Rafał Nowakowski)

Oczywiście powyższe dowodzi tego, że mamy do czynienia przekształceniem się oznaczenia geograficznego w nazwę rodzajową. Problem w tym, że w przypadku tego produktu rolnego nastąpiło to wtórnie. Przed laty kupując na Pomorzu, Kaszubach truskawki nikt nie miał wątpliwości, że owoce pochodzą z Kaszub, więc per saldo są zgodne z wyobrażeniem o truskawce tu uprawianej. Dziś, gdy możliwości firm spedycyjnych zmieniły się diametralnie w stosunku do czasów nie tak odległych, problemem nie jest dostarczenie na Kaszuby truskawek mazowieckich, a nawet jak czytałem dolnośląskich. Nie wiemy jednak jakie są to odmiany, nie wiemy w jakich warunkach urosły. Czy był to foliowy tunel, czy mazowiecka równina? Przecież dla większości truskawek nie prowadzi się monitoringu procesu produkcji pozwalającego jednoznacznie określić drogę z konkretnego pola na konkretny stół.

Podobnie więc do sera tylżyckiego, który wcale nie musi być produkowany w Tylży, wody kolońskiej, która Kolonii nie widziała, czy też cammemberta, który szlachetnej pleśni nabiera nie tylko nie w Normandii, nawet nie we Francji, a w wielkopolskim Turku, mamy do czynienia z przyjęciem pojęcia chronionego prawem do użycia w języku codziennym, powszechnym, co niestety, nader często skutkuje możliwością rozmienienia na drobne jakości, którą wnioskujący o ochronę mieli na myśli.

W tym kontekście jako niezwykle ważny cel ochrony należy uznać próbę eliminacji pasożytniczego wykorzystywania renomy produktów chronionych przez produkty niemające kompletu walorów produktu chronionego. Co ważne, nielegalne korzystanie z oznaczeń geograficznych może powodować zmniejszenie, a nawet utratę zaufania klientów, którzy wcześniej decydowali się na kupno ulubionego produktu ze względu na jego unikalne cechy charakterystyczne, które są ściśle związane z miejscem pochodzenia.

Zakupowa świadomość klienta

Wróćmy do rozmowy z Łukaszem Konikiem: - Brakuje mi działań związanych z kreowaniem świadomości produktów chronionych. Truskawka kaszubska to owoc o innych walorach niż ten z Mazowsza – przekonuje. - Powinno się mówić o tym znacznie więcej, by zbudować świadomość zakupową, by prowadzić do podejmowania świadomych decyzji zakupowych. Ja mam świadomość różnicy i chętnie zapłacę za truskawkę kaszubską więcej niż za truskawki importowane czy z innych regionów uprawowych, ale nie mogę spokojnie patrzeć na sytuacje, w których klient straganu jest wprowadzany w błąd i za słabszej jakości owoc płaci jak za owoc, którego nazwa jest gwarantem określonej jakości. Pewną niedogodnością jest niewątpliwie to, że w zgodzie z obowiązującym prawem, produkty rolne zapakowane do butelki jako sok, czy słoika jako dżem lub konfitura, tracą walor ochrony. Stąd tak ważna jest praca nad budzeniem świadomości jakości produktów rolnych, co jest drogą do wybierania przetworów zdrowych i smacznych.

Mimo, że dowodowo skomplikowane, warto przy tym powiedzieć, że czynem nieuczciwej konkurencji osób oferujących truskawkę spoza sieci producentów truskawki kaszubskiej, jest nie tylko sama jej sprzedaż pod chronioną nazwą, ale już nawet fałszywe oznakowanie na stoisku truskawek, które nie posiadają stosownych dokumentów potwierdzających możliwość nazywania ich kaszubskim oszukańczo zastosowanym oznaczeniem geograficznym. W tym przypadku chodzi o samą możliwość wprowadzenia konsumentów w błąd.

Bezprawne jest też używanie w obrocie oznaczenia wskazującego region uprawowy bez dbałości o cechy charakterystyczne owocu, czyli najprościej rzecz ujmując dla odmian, które nie są ujęte w grupie odmian wzorca przyjętego do ochrony. Niedozwolone jest również używanie oznaczenia geograficznego z dodatkami sugerującymi, że chodzi o rodzaj, typ, metodę produkcji.

Z podobnym problemem spotkali się rzetelni producenci bryndzy lub oscypków z Podhala. Liczba osób przebranych w stroje naśladujące góralskie, które prowadziły sprzedaż oscypków prosto z hali niezależnie od tego, jaki to okres roku, stała się tak duża, że grono pasjonatów prawdziwego oscypka zadbało o jego ochronę unijną. W efekcie, 2 lutego 2007 r. oscypki uzyskały status Chronionej Nazwy Pochodzenia. Prawdziwy oscypek musi mieć określone parametry – np. zawartość domieszki mleka krów rasy czerwonej nie może przekraczać 40%, może być produkowany tylko w województwach śląskim i małopolskim w okresie od maja do września, a sprzedaż kończy się w październiku.

Fakt, że większość turystów przywozi z narciarskich wypraw „oscypki” w lutym, oznacza, że kupili produkt fałszywy, którego smak i aromat nie ma nic wspólnego z wzorcem określonym na etapie uzyskiwania ochrony. Nie ma, oczywiście, przy tym znaczenia to, że jego waga nie będzie między 60 a 80 dkg, a długość między 17 a 23 cm, bo chodzi przede wszystkim o walory smakowe.

Pół biedy, gdy wytwórca sprzedaje produkt oscypkopodobny jako scypek lub gołkę, bo wtedy nie tylko nie próbuje wprowadzić konsumenta w błąd sugerując, że to ten sam ser, który pachnie trawą z górskich pastwisk, ale również nie narusza prawa zakazującego stosowania nazwy produktu chronionego bez uzyskania stosownego certyfikatu.

Indagowany w tym zakresie Łukasz Konik mówi: – Władze powiatu tatrzańskiego dbają o ochronę oscypka, tamtejsza policja jest dobrze wyedukowana w tym zakresie, więc zakres kontroli, a przede wszystkim piętnowania sprzedaży podróbek, jest wysoki. Dobrze by było, gdyby poza budzeniem samej świadomości wśród odbiorców, kaszubskie gminy i powiaty zadbały o to, by lokalna policja była lepiej przygotowana do reagowania na manipulowanie informacją o sprzedawanej truskawce, a więc w efekcie wspierała dostęp szerokiego grona klientów do produktu spełniającego najwyższe standardy.

Anna Król, plantatorka z Kożyczkowa dodaje: – W zasadzie nie mamy czasu na prowadzenie sprzedaży detalicznej, bo z chwilą, gdy ktoś zainteresowany truskawką kaszubską spróbował jej z naszego pola, całą produkcję zabierają chłodnie, które jadą do Wrocławia. Wszystkie ręce są zaangażowane w realizację zamówień, więc detaliczna sprzedaż, niestety, pozostaje dla innych.

Cóż zaś z nami?

Nie bójmy się zapytać sprzedawcy o pochodzenie owoców. Nie bójmy się poprosić o kopię certyfikatu, o numer partii. Mamy prawo do takiej informacji. Róbmy to szczególnie wtedy, gdy truskawki będą stosunkowo jasne, mało soczyste, twarde, a nawet zapiaszczone. Truskawka kaszubska powinna mieć intensywną czerwoną barwę bez przebarwień. Owoce soczyste i niezwykle aromatyczne, słodkie w smaku.

Od naszego świadomego wyboru na stoisku zależy nasza satysfakcja smakowa. Nasze głosowanie za produktem chronionym pomoże plantatorom rozwijać się, powiększać areał upraw prowadzonych zgodnie z rygorystycznie określonymi regułami. Świadomość tego, że ludzie wolą zapłacić nieco więcej może sprawić również to, że ci, którzy jeszcze dziś oglądają się na każdą złotówkę wydaną choćby na ściółkowanie upraw, w perspektywie niedługiego czasu zdecydują się na dołączenie do grupy rolników dostarczających na rynek ten elitarny produkt.

Warto też pamiętać, że weryfikacji gospodarstwa, które wskazywane jest jako dostawca truskawek kaszubskich można dokonać wchodząc na stronę Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolnych - https://www.gov.pl/web/ijhars/wykaz-producentow-chnp-chog-gts. Znajdziemy na niej listę producentów wraz z numerami ich certyfikatów, które można porównać z etykietami na koszyczkach, które kupujemy.

Tym, którym uda się kupić truskawkę kaszubską z certyfikowanej plantacji, życzę smacznego. Tym, którzy jeszcze jej nie spróbowali, życzę by czym prędzej zdarzyło im się to niezwykłe doznanie smakowe.

Fakt, że większość turystów przywozi z narciarskich wypraw „oscypki” w lutym, oznacza, że kupili produkt fałszywy, którego smak i aromat nie ma nic wspólnego z wzorcem określonym na etapie uzyskiwania ochrony. Nie ma, oczywiście, przy tym znaczenia to, że jego waga nie będzie między 60 a 80 dkg, a długość między 17 a 23 cm, bo chodzi przede wszystkim o walory smakowe.

 

Pół biedy, gdy wytwórca sprzedaje produkt oscypkopodobny jako scypek lub gołkę, bo wtedy nie tylko nie próbuje wprowadzić konsumenta w błąd sugerując, że to ten sam ser, który pachnie trawą z górskich pastwisk, ale również nie narusza prawa zakazującego stosowania nazwy produktu chronionego bez uzyskania stosownego certyfikatu.

Indagowany w tym zakresie Łukasz Konik mówi: – Władze powiatu tatrzańskiego dbają o ochronę oscypka, tamtejsza policja jest dobrze wyedukowana w tym zakresie, więc zakres kontroli, a przede wszystkim piętnowania sprzedaży podróbek, jest wysoki. Dobrze by było, gdyby poza budzeniem samej świadomości wśród odbiorców, kaszubskie gminy i powiaty zadbały o to, by lokalna policja była lepiej przygotowana do reagowania na manipulowanie informacją o sprzedawanej truskawce, a więc w efekcie wspierała dostęp szerokiego grona klientów do produktu spełniającego najwyższe standardy.

Anna Król, plantatorka z Kożyczkowa dodaje: – W zasadzie nie mamy czasu na prowadzenie sprzedaży detalicznej, bo z chwilą, gdy ktoś zainteresowany truskawką kaszubską spróbował jej z naszego pola, całą produkcję zabierają chłodnie, które jadą do Wrocławia. Wszystkie ręce są zaangażowane w realizację zamówień, więc detaliczna sprzedaż, niestety, pozostaje dla innych.

Cóż zaś z nami?

Nie bójmy się zapytać sprzedawcy o pochodzenie owoców. Nie bójmy się poprosić o kopię certyfikatu, o numer partii. Mamy prawo do takiej informacji. Róbmy to szczególnie wtedy, gdy truskawki będą stosunkowo jasne, mało soczyste, twarde, a nawet zapiaszczone. Truskawka kaszubska powinna mieć intensywną czerwoną barwę bez przebarwień. Owoce soczyste i niezwykle aromatyczne, słodkie w smaku.

Od naszego świadomego wyboru na stoisku zależy nasza satysfakcja smakowa. Nasze głosowanie za produktem chronionym pomoże plantatorom rozwijać się, powiększać areał upraw prowadzonych zgodnie z rygorystycznie określonymi regułami. Świadomość tego, że ludzie wolą zapłacić nieco więcej może sprawić również to, że ci, którzy jeszcze dziś oglądają się na każdą złotówkę wydaną choćby na ściółkowanie upraw, w perspektywie niedługiego czasu zdecydują się na dołączenie do grupy rolników dostarczających na rynek ten elitarny produkt.

Warto też pamiętać, że weryfikacji gospodarstwa, które wskazywane jest jako dostawca truskawek kaszubskich można dokonać wchodząc na stronę Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolnych - https://www.gov.pl/web/ijhars/wykaz-producentow-chnp-chog-gts. Znajdziemy na niej listę producentów wraz z numerami ich certyfikatów, które można porównać z etykietami na koszyczkach, które kupujemy.

Tym, którym uda się kupić truskawkę kaszubską z certyfikowanej plantacji, życzę smacznego. Tym, którzy jeszcze jej nie spróbowali, życzę by czym prędzej zdarzyło im się to niezwykłe doznanie smakowe.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka