Od 2019 roku oddział fundacji w Bojanie korzystał ze wsparcia sponsora, który udostępniał im lokal na przytulisko dla bezdomnych zwierząt. Niestety, właściciel domu z przyczyn osobistych zmuszony jest go sprzedać, w związku z czym opiekunowie kotów w trybie pilnym poszukują dla mnich nowego lokum.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Podziwiali koty rasowe i zbierali datki na dachowce
Nie każdy lokal nadaje się do tej funkcji.
– Zwierzęta muszą mieć dużą przestrzeń – wyjaśnia jedna z dwóch opiekunek kotów z Bojana, Katarzyna Sturmowska. – Wszystkie koty nie mogą przebywać w jednym pomieszczeniu. Pomieszczenie muszą też być ocieplone. Ponadto koty są przyzwyczajone do wychodzenia, budynek powinien zatem mieć tarasy lub balkony, ale takie, które można zabezpieczyć, by zwierzęta z nich nie uciekły. Myślę o ich zdrowiu i psychice. Koty są słabo odporne na stres. Jeśli pogorszymy im warunki odbije się to na nich zdrowotnie – tłumaczy opiekunka.
Od 2019 roku oddział fundacji w Bojanie korzystał ze wsparcia sponsora, który udostępniał im lokal na przytulisko dla bezdomnych zwierząt. Niestety, właściciel domu z przyczyn osobistych zmuszony jest go sprzedać, w związku z czym opiekunowie kotów w trybie pilnym poszukują dla mnich nowego lokum.
ZOBACZ TAKŻE: Podziwiali koty rasowe i zbierali datki na dachowce
Nie każdy lokal nadaje się do tej funkcji.
– Zwierzęta muszą mieć dużą przestrzeń – wyjaśnia jedna z dwóch opiekunek kotów z Bojana, Katarzyna Sturmowska. – Wszystkie koty nie mogą przebywać w jednym pomieszczeniu. Pomieszczenie muszą też być ocieplone. Ponadto koty są przyzwyczajone do wychodzenia, budynek powinien zatem mieć tarasy lub balkony, ale takie, które można zabezpieczyć, by zwierzęta z nich nie uciekły. Myślę o ich zdrowiu i psychice. Koty są słabo odporne na stres. Jeśli pogorszymy im warunki odbije się to na nich zdrowotnie – tłumaczy opiekunka.
Fundacja ma jeszcze drugą placówkę w Leźnie, ale tam przebywa już 130 kotów dwa psy i królik i nie da się do nich „dokwaterować” kolejnych zwierząt.
Fundacji udało się wprawdzie znaleźć lokal zastępczy, ale jedno z pięter w nim wymaga remontu: ocieplenia dachu, wylania posadzki i zrobienia podłogi, uszczelnienia ścian, wymiany okien, poprowadzenia elektryki, postawienia ścianek i pociągnięcia ogrzewani. Na to potrzebne są kolejne środki, ewentualnie życzliwe firmy remontowe, które pomogą bezpłatnie.
– Utrzymanie stada 65 kotów z wynajmem lokalu i karmą to koszt około 5500 złotych miesięcznie – wylicza Katarzyna Sturmowska.
SPRAWDŹ TEŻ: Gdańsk: Psy z Promyka, Wermut i Boski, w odwiedzinach u seniorów
Opiekunowie szukają też domów adopcyjnych. Z tym jednak jest duży problem, bo zostały same koty, które wymagają albo leczenia albo socjalizacji.
– Wszystkie fajne, młode, zdrowe już dawno trafiły do adopcji – mówi Katarzyna Sturmowska. – Zostaliśmy z samymi „biedakami”. W związku z tym, choć po poniedziałkowym apelu fundacji był duży odzew, żaden z 65 kotów nie znalazł domu. Ludzie boją się takich zwierząt, które wymagają długiego procesu socjalizacji albo opieki zdrowotnej.
Pomorska Fundacja Bracia Mniejsi zbiera środki na nowy oddział za pośrednictwem portalu Pomagam.pl
Napisz komentarz
Komentarze