Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Gospodarka morska pandemii się nie boi. Podsumowanie 2021 roku

Rekord polskich portów, umowa na budowę promów i rozwój morskiej energetyki wiatrowej. To, zdaniem ekspertów, najważniejsze wydarzenia w gospodarce morskiej w 2021 r. Sprawdziliśmy, z jakimi sukcesami i wyzwaniami mierzy się obecnie branża.
(Fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Porty morskie w 2021 r. odnotowały rekordowy wynik. Przeładowano łącznie ponad 113 mln ton towarów. To wzrost o 9% w stosunku do 2020 r. Port Gdańsk plasuje się obecnie na 3. miejscu na Bałtyku z wynikiem przeładunków na poziomie 53,2 mln t.

– Na przestrzeni ostatniej dekady jesteśmy najszybciej rozwijającym się portem w Europie, z dynamiką przekraczającą 100%. Chcemy być jednym z największych portów europejskich. Jestem przekonany, że kolejne inwestycje, które będziemy realizowali, wprowadzą port w Gdańsku na nowe wolumeny – mówi Łukasz Greinke, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk.

W 2021 r. Port Gdynia również pobił rekord. Przeładowano 26 693 tys. t towarów.

– Podczas pandemii, Port Gdynia nie miał ani jednego dnia przestoju, pracował na okrągło 24 godziny na dobę i w pełni obsługiwał statki oraz ich ładunki. Wsłuchujemy się w potrzeby rynku, wypatrując nowych grup ładunków. Wśród nich znajdują się konstrukcje morskich farm wiatrowych, które chcemy obsługiwać w porcie – mówi Aleksander Wicka, kierownik działu marketingu w Zarządzie Morskiego Portu Gdynia.

Bo też rok 2021 to przełom dla rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce.

– Był istotną cezurą, od której zaczynamy liczyć dynamiczny rozwój sektora, m. in. dzięki wejściu w życie Ustawy o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych, przyjęciu Planu Zagospodarowania Przestrzennego Polskich Obszarów Morskich, podpisaniu Porozumienia Sektorowego na rzecz Rozwoju Morskiej Energetyki Wiatrowej w Polsce, a także ze względu na przygotowanie niezbędnych ram prawnych do uruchomienia tzw. „drugiej rundy” wydawania pozwoleń lokalizacyjnych na wznoszenie sztucznych wysp i urządzeń w polskiej strefie Morza Bałtyckiego – mówi Jakub Budzyński, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej.

Jako najważniejsze wydarzenia przemysłu okrętowego w 2021 r. wymieniane są natomiast podpisanie umów: na dostawę trzech nowoczesnych fregat Miecznik, oraz na budowę nowych promów dla spółki Polskie Promy. To nie jedyne projekty polskich stoczni. Maciej Lisowski, dyrektor handlowy stoczni Crist podkreśla, że w 2021 r. udało się pozyskać nowe kontrakty, a największym będzie budowa specjalistycznego statku, który zostanie wykorzystany do budowy podmorskiego tunelu między Niemcami a Danią. Są też pewne wyzwania.

– Tematy, z którymi mierzą się wszystkie firmy produkcyjne, czyli wzrost koszów produkcji, powiązanych zarówno z inflacją, bardzo dużym skokiem cen energii, wzrost cen materiałów, pozyskanie pracowników – mówi Maciej Lisowski, dyrektor handlowy stoczni Crist.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2020 r. w Polsce zbudowano 8 jednostek pływających, a portfel zamówień w skali roku się zmniejszył i obejmował 11 jednostek. Mimo to Jerzy Czuczman, prezes Polskiego Forum Technologii Morskich wskazuje na dobrą kondycję przemysłu stoczniowego.

– Jest zauważalny wzrost liczby statków „na gotowo”, jest też wzrost liczby tzw. kadłubów, przy czym są one na bardzo wysokim stopniu wyposażenia, często to jednostki prawie gotowe do pływania. A wychodzą z Polski jako kadłuby z różnych powodów, np. finansowych, bo to jest jeden z największych problemów – brak finansowania. I dlatego firmy radzą sobie na przykład w ten sposób, że finansują się nie tylko zaliczkami armatorskimi, ale również tzw. dostawami armatorskimi. Niestety, łatwiej kredyt jest pozyskać za granicą niż w Polsce – mówi.

Ireneusz Karaśkiewicz, dyrektor biura Związku Pracodawców Forum Okrętowego zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt związany z przemysłem okrętowym.

Zdecydowanie zaczyna brakować fachowców. W ostatnich 30 latach szkolnictwo zawodowe dla naszej branży zostało faktycznie zlikwidowane, poza nielicznymi chlubnymi wyjątkami – np. Conradinum w Gdańsku. Brak szkół zawodowych kształcących specjalistów na potrzeby przemysłu okrętowego, spowodował zahamowanie dopływu kadry technicznej średniego szczebla i kadr produkcyjnych do przemysłu, a to stało się obecnie faktyczną barierą rozwojową dla naszej branży, ratującej się dziś pracownikami z zagranicy – mówi.

Dodaje, że sytuacja ta zrodzi w nadchodzących latach „ogromnie negatywne konsekwencje” dla branży okrętowej w regionie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama