Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Tysiące uchodźców z Ukrainy na Pomorzu wciąż mieszka w zbiorczych ośrodkach

Choć temat zniknął z mediów, to nie zniknęło ponad 7 tysięcy ukraińskich uchodźczyń, które na Pomorzu święta spędzą w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania. To głównie kobiety, dzieci i osoby starsze, czasem pomieszkują w hotelu w centrum Gdańska, kiedy indziej - w drewnianym domku w lesie, ale o ile pod ich choinki trafią prezenty, to zapewne głównie dzięki organizacjom pomocowym, urzędnicy apelują bowiem, by adresów nie upubliczniać ze względów bezpieczeństwa. I niestety mogą mieć rację.
Obrazki autorstwa dzieci mieszkających w jednym z ośrodków | zdj. Zawsze Pomorze
Obrazki autorstwa dzieci mieszkających w jednym z ośrodków 
 

Autor: Zawsze Pomorze

Źródło: Zawsze Pomorze

- Rosną i dojrzewają. Najbardziej widać to po tych najmłodszych, które w marcu miały pół roku i 11 miesięcy. Rozwijają się prawidłowo i zaczynają coraz lepiej mówić. Najstarsza z dziewczyn 24 grudnia skończy 18 lat. Ustało pospolite ruszenie”, z którym mieliśmy do czynienia na początku, gdy osoby prywatne powszechnie przywoziły dary. Jednak wciąż są z nami organizacje, które nas regularnie wspierają i ma to też swoje dobre strony: zamiast stu różnorodnych, indywidualnych paczek, otrzymujemy lepiej dopasowaną do potrzeb pomoczaznacza Wiesław Baryła, dyrektor Powiatowego Centrum Młodzieży w Garczynie.

To tam, 9 miesięcy temu trafiła ponad setka podopiecznych domów dziecka z obwodu chmielnickiego. „Pospolite ruszenie”, czyli wsparcie lokalnych mieszkańców i problemy z zapewnieniem, niezbędnego dla nauki zdalnej internetu, w leśnych pawilonach, pięknie położonych nad malowniczym jeziorem, opisywaliśmy w marcu. W międzyczasie, sieć w oparciu o łączność satelitarną i system „Starlink” zabezpieczyła holenderska organizacja pozarządowa Movement On The Ground. Zresztą, choć na uboczu, kilka kilometrów za Kościerzyną, internet jest nieoceniony, szczęśliwie od września 93 ze 118 dzieciaków mieszkających w Garczynie zamiast lekcji on-line korzysta już z tradycyjnych, stacjonarnych szkół, gdzie każdego ranka zabierają je autobusy.

- Trzy oddziały przygotowawcze uruchomiono dla nich przy szkole w Łubianie, gdzie są pod opieką polskiego nauczyciela wspomaganego przez pomocnika z Ukrainy. To klasy, w których uczą się wyłącznie dzieci ukraińskie, co oznacza, że praca jest efektywna i nie występuje problem pojawiający się w niektórych placówkach, gdzie pedagog w mieszanej klasie skupia się na przyjezdnych uczniach i musi dostosowywać do nich program nauczania. Także w Łubianie ośmioro dzieci, razem z polskimi kolegami, uczęszcza do tak zwanej „zerówki”, czyli oddziału przedszkolnego. Kolejny oddział utworzony został przy Powiatowym Zespole Szkół nr 3 w Kościerzynie, a dziesięcioro uczniów z orzeczoną niepełnosprawnością intelektualną zawożone jest do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Kościerzynie. Do tego część dzieci w wieku 7-9 lat zajęcia ma tu na miejscu – wymienia dyrektor.

Powiatowe Centrum Młodzieży w Garczynie

I dodaje: - Największym kłopotem jest dla nas przetrwanie późnej jesieni i zimy, bowiem dzieci mają zapewnione komfortowe warunki noclegów, ale nie mamy pomieszczeń do wspólnej rekreacji i spotkań adekwatnych do zimnych miesięcy. Zastanawiamy się nad możliwością postawienia na kilka miesięcy kontenerów ekspozycyjnych czy biurowych na potrzeby wspólnych zajęć, bo jako ośrodek wypoczynkowy nastawieni byliśmy raczej na kontakt z naturą i to do tego dostosowana jest nasza infrastruktura.

ZOBACZ TEŻ: 240 podopiecznych domów dziecka z Ukrainy mieszka na Kaszubach

- Nie da się uniknąć kwaterowania uchodźców w zbiorczych lokalizacjach. Takie rozwiązanie wydaje się być kluczowe w sytuacji masowej migracji. Natomiast istnieje wysokie ryzyko izolacji i gettoizacji, czyli tworzenia się obszarów zamieszkiwanych przez grupy mniejszościowe, które nie współżyją z większością. To problem szczególnie dotykający uchodźców lokowanych w budynkach poza miastem, gdzie brakuje dostępu do miejskiej infrastruktury, sprawnej i częstej komunikacji – przestrzega Klaudia Iwicka, wiceprezeska zarządu i doradczyni pobytowa w Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek.

Jej organizacja od 2012 roku w Trójmieście, a później także w kolejnych gminach i powiatach regionu, pomaga w zrozumieniu polskich procedur dotyczących legalizacji pracy i pobytu, doradza w poszukiwaniu pracy i zatrudnianiu obcokrajowców, prowadzi pro bono sprawy osób doświadczających dyskryminacji oraz uczy języka polskiego i organizuje wydarzenia integracyjne.

- Pytanie, na które nie mam prostej odpowiedzi, to: czy limitować okres, na jaki kwateruje się ludzi w zbiorowych halach i ośrodkach? - zastanawia się wiceprezeska CWII. - No i jest obawa, że zostają oni po prostu pozostawieni sami sobie – dodaje.

Interwencja

- Mówili: „sami szukajcie sobie miejsca albo u rodziny, albo u znajomych" – relacjonowała na kilkadziesiąt godzin przed zapowiedzianą wyprowadzką w nieznane 30-letnia Olga, a Natalia, jej o jakieś 10 lat starsza koleżanka, precyzowała: - Przyjedzie autobus i będzie rozwoził nas na adresy. Tak powiedzieli. Tylko, że nie wiemy gdzie.

I dodała z obawą: - Dziewczyna w ciąży z małymi dziećmi trafiła do Orkusza [osada w gminie Prabuty, ma 320 mieszkańców]. Tam nic nie ma: ani autobus, ani магазин [sklep], ani apteka. Wszędzie iść trzeba 7 kilometrów.

Żyjemy tu zaraz koło wielkiego parku, 300 metrów od plaży. Ale dałabym wszystko, żeby święta spędzić z synem w Charkowie w zimnej chruszczowce

Diana

- Jeśli nie podali wam adresu, to nigdzie nie jedźcie. Kiedy wam go podadzą, to skontaktujcie się z nami. My sprawdzimy. Umieścił was tutaj wojewoda pomorski. To przedstawiciel naszego rządu. Nie zostawimy was samych, ale musimy współpracować – apelowały przedstawicielki CWII, zbierając dane kontaktowe uchodźców w czasie tej „interwencji”, na którą wspólnie pojechaliśmy do miejscowości na północy województwa tuż przed długim weekendem majowym. Kilkudziesięciu uchodźców, głównie kobiety (choć, jak skrzętnie notowaliśmy: „w tym wiele dzieci i kilka osób z niepełnosprawnością - co najmniej 5 porusza się na wózkach”) planowano w ciągu kilku dni wykwaterować z rewelacyjnie położonego ośrodka wypoczynkowego.

- To nas naprawdę zaskoczyło. Wcześniej słyszeliśmy plotki. Gmina nie ma miejsc dla wszystkich tych ludzi – mówiła znająca język polski, Maria, zatrudniona do pomocy w urzędowych kontaktach.

Nie wszyscy przyjechali naraz, ale niektórzy są tu już od prawie 2 miesięcy” – czytamy w zapiskach sprzed ponad pół roku, obok informacji, że CWII „zwracało uwagę na zagrożenia, jak handel ludźmi czy przymuszanie do prostytucji”. W dobrej wierze kwietniowy materiał ostatecznie się nie ukazał, bowiem rozmowy z instytucjami przebiegały owocnie, a kryzys jakoś udało się zażegnać.

Ośrodki

- мама на роботі [mama w pracy]powie dziewczynka, poproszona by przekazała spisany przez pana portiera numer telefonu do redakcji.

- Журналіст [dziennikarz] – powtórzą kilka razy za plecami na schodach trójmiejskiego akademika, w którym za szybą pokoju dawniej robiącego zapewne za świetlicę czy pokój telewizyjny, chłopaki w przedszkolnym wieku bawią się na fotelikach. Nazywana nieoficjalnie w przekształconym na azyl domu studenckim „kierowniczką” mama ostatecznie nie zadzwoni i kontakt się urwie. Zresztą podobnie jak w wielu innych ośrodkach. Adres akademika z wykorzystanymi 161 miejscami (na 220), obok setek innych, otrzymaliśmy jesienią z Urzędu Wojewódzkiego, gdzie szukaliśmy informacji na temat ośrodków zbiorowego zakwaterowania uchodźców z Ukrainy. Poza tabelą zawierającą ponad 270 lokacji w całym regionie, gdzie w miejsce do życia znalazło od 3 czy 5 nawet do ponad 200 osób, znalazła się adnotacja z prośbą o nieupublicznianie adresów „ze względu na ich bezpieczeństwo i ochronę danych osobowych”.

Byliśmy wówczas świeżo po publikacji apelu o wsparcie w postaci żywności, pościeli i ubrań dla 194 osób (głównie kobiet z dziećmi) przygotowujących się do spędzenia zimy w pamiętających PRL, drewnianych na kempingu Kawena na gdańskich Stogach.

CZYTAJ TEŻ: Uchodźcy z Ukrainy zimę spędzą w domkach letniskowych

- mінвата , пінопласт – wymieniali niezbędne do ogrzania pawilonów wełnę mineralną i styropian uchodźcy, wspierani przez wojewodę i pospolite ruszenie wrażliwych gdańszczan, a Przemysław Sadura i Sławomir Sierakowski z Krytyki Politycznej dopiero przygotowywali publikację dostępnego dziś bezpłatnie raportu z badań socjologicznych „Polacy za Ukrainą, ale przeciw Ukraińcom”. Zawarta w tytule, liczącego niemal 50 stron, sprawozdania dyskusyjna teza nadaje się na osobny artykuł, a materiał na temat Kaweny powstawał wtedy w kontakcie z administracją ośrodka, osobami zaangażowanymi we wsparcie uchodźców i nimi samymi. Jednak ze względu na wyłuszczoną przez Urząd Wojewódzki obawę o bezpieczeństwo na temat zawartości tabeli, piszemy wyłącznie ogólnie.

Ośrodek Kawena na gdańskich Stogach 

Skala

Ogółem z zestawienia wojewody wynika, że na Pomorzu znajduje się 279 ośrodków zakwaterowania, gdzie - zgodnie ze stanem na dzień 7 grudnia 2022 roku - przebywa 7389 osób, a 2387 miejsc pozostawało wolnych. Większość mieści od kilkunastu do kilkudziesięciu łóżek i przed wojną stanowiła noclegowe obiekty turystyczne, choć zdarzają się i wiejskie świetlice, i pojedyncze miejsca na przykład w bibliotekach.

Osobne zestawienie stanowi tak zwana „rezerwa”. W grudniu pozostawała nieużywana, ale - co zrozumiałe w kontekście rosyjskich bombardowań infrastruktury energetycznej, pozostawiających całe regiony Ukrainy bez prądu i ogrzewania - liczba rezerwowych łóżek w ostatnich tygodniach została zwiększona niemal czterokrotnie. Dziś to 29 obiektów, głównie sal gimnastycznych i hal sportowych, gdzie w razie konieczności uruchomić można noclegi dla 3045 osób. Oby się nie przydały.

- Dzieci - oprócz tych najmłodszych - często nie chcą się uczyć, a po prostu wracać do Ukrainy – przyznaje dyrektor Powiatowego Centrum Młodzieży w Garczynie. Zastrzega jednak, że

zdarzają się też polsko-ukraińskie przyjaźnie czy nawet relacje sympatii.

- Żyjemy tu zaraz koło wielkiego parku, 300 metrów od plaży. Ale dałabym wszystko, żeby święta spędzić z synem w Charkowie w zimnej chruszczowce [xрущёвка – tani w budowie, prosty blok mieszkalny z czasów ZSRR] – deklaruje Diana, jedna z 86 uchodźczych lokatorek eleganckiego kompleksu hotelowego w Trójmieście.

*Imiona niektórych bohaterek zostały zmienione

POLECAMY RÓWNIEŻ: Skargi pacjentów na Hospicjum Domowe Rotmanka. Rośnie kontrakt dla innych placówek


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka