Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Klimat zmienia lasy, ale pierwszy wyginie człowiek

Ze zmianami klimatycznymi muszą się zmierzyć wszystkie organizmy żywe. Człowiek nie powinien jeszcze bardziej obciążać tego systemu, wręcz przeciwnie – musi mu pomagać. Nawet kosztem zmniejszenia własnych zysków – mówi dr hab. Piotr Rutkowski, botanik, profesor UG.
wycinka, Trójmiejski Park Krajobrazowy

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

W dramatycznym apelu sprzed prawie czterech lat eksperci Polskiej Akademii Nauk przestrzegali, że, wskutek zmian klimatu, z naszego krajobrazu znikną sosna zwyczajna, świerk pospolity, modrzew europejski i brzoza brodawkowata. Drzewa, które obecnie stanowią trzy czwarte polskich lasów. Jak obecnie wygląda sytuacja?

Źle, niestety. Wraz z nasilaniem się efektów globalnego ocieplenia i zmian klimatycznych mamy do czynienia z ciągłym ubożeniem różnorodności biologicznej. A to przekłada się na drastyczny spadek gatunków, zarówno zwierząt bezkręgowych, np. owadów, w tym chrząszczy, motyli, muchówek, jak i gatunków roślin. W tym roślin charakterystycznych dla pomorskich lasów.

Co grozi lasom na Pomorzu?

W naszym województwie mamy zróżnicowane typy siedliskowe lasów, w tym siedliska borowe, jak Bory Tucholskie, gdzie działalność człowieka mniej więcej od początku XVII wieku miała znaczący wpływ na skład gatunkowy i obecną dominację sosny na tym obszarze. W Trójmiejskim Parku Krajobrazowym dominują zaś lasy liściaste, gdzie pierwszoplanową rolę odgrywa buk. Głównie jest to kwaśna buczyna pomorska, ale występują tu także siedliska grądowe (bukowo-grabowe) czy wilgotne lasy łęgowe. 

W obecnej chwili siedliskom leśnym grożą zmniejszenie różnorodności i degradacja, spowodowana między innymi zmianami klimatycznymi, ale także, czy przede wszystkim, nieodpowiednimi praktykami gospodarki leśnej – głównie nadmierną wycinką. Te dwa czynniki powodują zmiany we wszystkich warstwach borów i lasów: drzew, podszytu, czyli rosnących w lesie krzewów, oraz w składzie runa leśnego. Człowiek z reguły nie zwraca uwagi, jak bogata w gatunki jest w lasach i borach warstwa mchów oraz porostów. I tym samym nie zauważa, że ona także cały czas się zmniejsza, zarówno ilościowo, jak i jakościowo.

Grzybów też jest mniej?

Skoro wszystkie rodziny świata ożywionego zmniejszają swoją różnorodność i liczebność, to z grzybami będzie podobnie. Grzyby wciąż są stosunkowo mało poznane. To, co zbieramy, jest jedynie niewielką częścią świata grzybów żyjących pod ziemią w postaci strzępek (grzybni). My zaś wkładamy do koszyków to, co wyrasta nad ziemię, czyli owocniki. 

Nie zauważamy praktycznie w ogóle gatunków grzybów żyjących pod korą drzew czy w martwym drewnie, którego zresztą w lasach jest coraz mniej. 

Warto w tym miejscu podkreślić rolę martwych drzew dla świata grzybów i owadów. Przydałoby się powstrzymanie służb leśnych przed wywożeniem z lasu praktycznie każdego przewróconego drzewa. Należy także pozostawiać starsze i okazałe egzemplarze biocenotyczne oraz, przede wszystkim, co kolejny raz powtarzam – zmniejszyć rekordowo dużą wycinkę w polskich lasach. Powinniśmy zawsze nasadzać takie gatunki, jakie są przynależne do danego siedliska leśnego, bez zwracania uwagi, jaką cenę w przyszłości osiągnie ich drewno.

Nie sadzimy nowych gatunków, które mogą teoretycznie lepiej przystosować się do zmian klimatycznych?

W żadnym wypadku! Proszę zobaczyć, co stało się ze sprowadzanymi do nas gatunkami roślin. Albo, tak jak barszcze kaukaskie, okazały się one inwazyjne i groźne dla ludzi, albo też są to gatunki, które dość szybko zaczynają dominować nad rodzimymi gatunkami, co może prowadzić do negatywnych skutków dla ekosystemów leśnych i zachowania swoistości dla rodzimej flory na danym siedlisku. Pracujemy nad tym, co porasta nasze lasy, które po milionach lat ewolucji przystosowały się świetnie do rodzimych warunków siedliskowych.

Tylko że po tych milionach lat nagle na Pomorzu widzimy, jak szybko dochodzi do wysuszenia gleby...

Trzeba patrzeć trochę szerzej niż na Pomorze. Rzeczywiście, w całej Europie obserwujemy spadek poziomu wód gruntowych spowodowany zmianami klimatycznymi. Obecnie, po w miarę wilgotnej zimie, miesiące wiosenne – marzec, kwiecień, maj – są skrajnie suche i powodują opad wód gruntowych. Jest to bardzo poważne zjawisko odpowiadające za wodę dostarczaną do roślin, w tym do drzew. O ile wysuszanie się wierzchniej warstwy gleby może odwrócić pojedyncza ulewa, to obniżania poziomu wód gruntowych już nie. Kurczące się zasoby słodkiej wody budzą ogromne obawy nie tylko naukowców.

Piotr Rutkowski
Dr hab. Piotr Rutkowski, botanik, profesor uczelni w Katedrze Taksonomii Roślin i Ochrony Przyrody na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego, kierownik pracowni Geobotaniki i Ochrony Przyrody (Archiwum prywatne)

Ulewne deszcze nie podniosą tego poziomu?

Duże, zlewne deszcze nie są w takim stopniu zatrzymywane w glebie, jak niegdysiejsze regularne, choć mniejsze opady. Ponadto nie ma tego rezerwuaru wilgoci, który pozostawał po zimie charakteryzującej się dużą, stopniowo topniejącą pokrywą śnieżną. Z tymi zmianami klimatycznymi muszą się zmierzyć wszystkie organizmy żywe. Człowiek w tej sytuacji nie powinien jeszcze bardziej obciążać tego systemu, wręcz przeciwnie – musi mu pomagać, gdzie i jak się da. Nawet kosztem zmniejszenia własnych zysków ze sprzedaży drewna, powinien zachowywać różnorodność biologiczną i naturalność lasów mających ważny udział w tzw. małej retencji wody. A także unikać jednogatunkowych trawników. Gdzie tylko można, należy sadzić drzewa w miastach, na ugorach, nieużytkach. Przyroda tego wymaga. Jesteśmy gatunkiem, który ją bardzo mocno zmienił, a teraz – chcąc przeżyć – musimy o nią dbać.

Chcąc przeżyć? Bardzo pan nas straszy.

Należy podkreślić, że obecnie człowiek jest pierwszym gatunkiem do wyginięcia, który zresztą sam się do tego przyczyni. Jeśli dojdzie do katastrofy, będzie podobnie jak 65 milionów lat temu, kiedy na granicy kredy i trzeciorzędu wyginęły przede wszystkim dominujące przez ponad 180 milionów lat dinozaury. 

Dziś także jako pierwszy wyginie gatunek dominujący, jakim jest człowiek. Nie tylko zabraknie nam możliwości do życia, ale również grozi nam autoeksterminacja wskutek wojen o wodę, pokarm czy tereny możliwe do dalszego życia. Jestem w tej kwestii pesymistą, bo zagłady unikniemy tylko wtedy, gdy zaczniemy realnie, a nie jedynie na papierze, pomagać naturze, której jesteśmy częścią. Musi to być globalne działanie wszystkich na rzecz ratowania zasobów przyrodniczych.

Przejdźmy wobec tego do pomocy tu i teraz. Jest pan członkiem Rady Programowej Pomorskich Parków Krajobrazowych. Jak powinna wyglądać realna ochrona Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego?

Pytanie jest dość proste. Został wreszcie przyjęty plan ochrony TPK, uchwalony w 2021 r. Został on przygotowany przez grono kompetentnych specjalistów z wielu dziedzin, na podstawie ich badań. Dobrze by było, gdyby ów plan ochrony Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego był stosowany nie tylko przez pracowników TPK, ale także przez: leśników, mieszkańców, lokalne władze, użytkowników parku, osoby uprawiające sport na tym terenie. Nie oznacza to, że człowiek nie może korzystać z parku krajobrazowego, ale musi zdawać sobie sprawę, że jest to obszar o szczególnych warunkach przyrodniczych i krajobrazowych.

Za skandaliczne uważam chociażby pozostawianie w lesie śmieci, puszek po napojach, nielegalne wysypiska. Jest to wręcz niewyobrażalne w lasach skandynawskich. Apeluję, by o każdym dzikim wysypisku informować policję, która niejednokrotnie na podstawie pozostawionych śmieci wskazywała i następnie karała ich właściciela. Każdy, niekoniecznie będąc działaczem ekologicznym, powinien włączyć się w ochronę lokalnej przyrody. Dlatego tak mnie cieszą inicjatywy mieszkańców walczących o przyrodę w pobliżu swoich domów i sprzeciwiających się, np., wycince drzew w miastach.

Ostatnio opublikowano różne wersje projektów utworzenia na terenie TPK rezerwatów przyrody. Jeden z nich zakłada rezerwatową ochronę ponad 5420 ha lasów, czyli około jednej czwartej terenów zarządzanych obecnie przez Nadleśnictwo Gdańsk. Nie za dużo?

Jestem zwolennikiem tej koncepcji. Stworzenie na większym obszarze rezerwatu powstrzyma wycinkę drzew oraz inne niepożądane działania Lasów Państwowych.

Trzeba całkowicie zablokować wycinki w TPK?

Mamy przecież lasy gospodarcze oraz tereny niewykorzystywane rolniczo, na których takie lasy mogą powstać. Są jednak takie miejsca przyrodniczo cenne, których objęcie ochroną rezerwatową ustrzeże przed działaniami nastawionymi na zysk. To zrozumiałe, że, np., górnicy chcieliby wydobywać jak najwięcej węgla, producenci samochodów stale zwiększać ich wytwarzanie, a firma produkująca telefony nastawiona jest na jak największą ich sprzedaż.

W momencie gdy mamy w kraju gospodarkę leśną opartą o pozyskiwanie drewna jako surowca, jest rzeczą naturalną, że firma, która to robi, liczy na zyski. Jednak w tym przypadku spotykamy się z sytuacją szczególną – przyroda wokół nas jest niezbędna dla życia człowieka. To rośliny nasycają w tlen atmosferę ziemską. Gdyby nie fotosynteza roślin, nie mielibyśmy w ogóle tlenu. Jest to również kwestia utrzymania klimatu dla naszych upraw, pól, zwierząt hodowlanych, dla zieleni, która jest niezbędna, by przeżyły inne gatunki. 

A wracając do wycinek – trzeba traktować pozyskiwanie drzew na drewno na wymaganym minimalnym poziomie. Wycinamy tylko tyle, ile nam potrzeba.

Sprzedawanie drewna w celach zarobkowych poza granicę kraju jest pomysłem bardzo złym. Musimy pamiętać, że lasy rosną bardzo wolno. Wycinanie ich trwa bardzo krótko, natomiast odbudowa naturalnych zbiorowisk leśnych jest praktycznie niemożliwa. W takich miejscach lasy mogą wyrosnąć dopiero po 80-100 latach.

Nie doczekamy...

Dlatego apelujemy o zachowanie przyrody dla następnych pokoleń. I nie chodzi tu o jeden gatunek drzew, np. sosnę czy buk, ale o przyrodę opartą o różnorodne i często bardzo skomplikowane zależności ekologiczne. Muszą przetrwać różne gatunki mchów, porostów, owadów, i organizmy, które rozkładają materię organiczną, czy owady zapylające rośliny... Jeśli ktoś pyta, czy potrzebny jest komar, odpowiadam, że owad ten utrzymuje całą strukturę biocenotyczną planety. Dzięki komarom występują pewne gatunki nietoperzy i ptaków, które się nimi żywią oraz jednocześnie przyczyniają się do tego, że komarów jest mniej. Wszystko w przyrodzie pełni jakąś rolę. 

A pierwszoplanową rolą lasów jest utrzymanie różnorodności biologicznej. Dopiero kolejną rolą, istotną tylko z punktu widzenia człowieka, jest pozyskiwanie drewna. I jeśli mówimy o sytuacjach, które mogą być utrudnieniem dla ludzi, związanych z przemysłem drzewnym, to trzeba postawić sobie nadrzędne pytanie – czy jako ludzie jesteśmy gatunkiem, który jeszcze trochę chce pożyć na tej planecie? Jeśli tak, musimy podjąć pewne wyrzeczenia. Robimy tak nie dlatego, że ktoś sobie tego życzy, czy z kaprysu lub mody, ale po to, by nasze dzieci i wnuki mogły żyć w otoczeniu przyrody. Można mówić „po nas tylko potop”, ale jest to działanie bardzo krótkowzroczne.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Mieszkaniec Sopotu 15.03.2024 09:25
Świetny wywiad, bardzo potrzebny i edukujcy. Dziękuję!

ReklamaHevelka festiwal alkoholi
Reklama