W poniedziałek pod siedzibą Lotosu doszło to protestu (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Protest w Lotosie. „Nie mamy darmowego paliwa i zarabiamy tyle co w dyskoncie!”

- Walczymy o podwyżkę inflacyjną oraz uczciwą rewizję płac. W rafinerii pracujemy w wigilię, sylwestra i inne święta na trzy zmiany, a zarabiamy podobnie do niewykwalifikowanych pracowników dyskontów – mówi nam jeden z pracowników Lotosu, który w poniedziałek razem z kolegami protestował pod siedzibą spółki. - Grupa Kapitałowa Lotos to pracodawca, u którego praca to nie tylko wymiar wysokości wynagrodzenia, ale także pewność i gwarancja najwyższych standardów pracy – odpowiada zarząd spółki.
Olek
Knitter
1.02.2022 / 12:47

W poniedziałek po południu pracownicy Lotosu głośno protestowali pod siedzibą spółki. Zdecydowali się na ten krok po fuzji z PKN Orlen i po wcześniejszym wysłaniu kilku pism – z prośbami i uwagami - do zarządu spółki.

Jak mówi nam jeden z pracowników Lotosu (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), jakiś czas temu wycofano dodatkowe świadczenia, a proponowana podwyżka nie wyrówna nawet skutków inflacji.

- Do czasu fuzji, Lotos, tak jak większość spółek skarbu państwa, wypłacał swoim pracownikom podwyżki inflacyjne. Były też premie świąteczne czy dodatek wysługi lat. W sumie przekładało się to wszystko na przyzwoitą pensję, która wynosiła 5000 – 6000 zł netto. Od roku wycofano jednak powyższe świadczenia i pomimo rekordowych wyników, nie wprowadzono nawet podwyżek inflacyjnych. Te zarobki wydają się wysokie, ale dotyczą 30 proc. pracowników. Pracownicy techniczni, czyli duża większość, którzy zostali zatrudnieni w ostatnich pięciu latach zarabiają ok. 3400 zł na rękę – mówi w rozmowie z portalem zawszepomorze.pl.

Według niego, pracownicy na co dzień muszą pracować w trudnych warunkach - w atmosferze oparów siarki o charakterystyce wysoce wybuchowej. - Ponadto w rafinerii trzeba pracować również w wigilię, sylwestra i inne święta i to na trzy zmiany, czyli 24 godziny na dobę. Błąd jednego człowieka może zatrzymać instalację, której postój może spowodować realną stratę kilku milionów złotych. Pomimo wysokiej odpowiedzialności i wysokiego progu inżynierskiego zarabiamy podobnie do niewykwalifikowanych pracowników dyskontów – żali się.

I dodaje: - Walczymy wyłącznie o podwyżkę inflacyjną i uczciwą rewizję płac. I chcę tu rozwiać jeszcze jeden mit: W Lotosie nie mamy darmowego paliwa! - słyszymy od tego pracownika Lotosu.

Pracownik Lotosu

Pracownicy techniczni Lotosu, czyli duża większość, którzy zostali zatrudnieni w ostatnich pięciu latach, zarabiają ok. 3400 zł na rękę. Pomimo wysokiej odpowiedzialności i wysokiego progu inżynierskiego zarabiamy podobnie do niewykwalifikowanych pracowników dyskontów. I chcę tu rozwiać jeszcze jeden mit: W Lotosie nie mamy darmowego paliwa!

W poniedziałek pod siedzibą Lotosu pracownicy rafinerii zorganizowali protest ws. podwyżkich ich płac (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Jak ustaliliśmy, w ostatnich tygodniach szefowie kilku związków zawodowych istniejących w Lotosie kilka razy zwrócili się z pismami do prezes zarządu Zofii Paryły. Zwracali uwagę na fakt, iż zostali pominięci w procesie rozmów o powstaniu Koncernu Multienergetycznego i że strona społeczna Lotosu to nie tylko NZSS Solidarność. Na początku stycznia wystąpili też z pismem o wypłacenie – zgodnie z wieloletnią tradycją – premii świątecznych, gdyż jak podkreślili, szczególnie pracownicy pionu produkcji zmuszeni zostali do nagłego przekształcenia swoich warunków pracy – i to kosztem życia prywatnego. W piśmie zwrócono też uwagę na wzrost cen mediów energetycznych i artykułów spożywczych, co wpłynęło na budżety rodzinne pracowników.

Natomiast 20 stycznia przewodniczący kilku organizacji wystąpili z pismem w sprawie negocjacji wzrostu płac w 2022 roku, gdyż jak podkreślili, są zaniepokojeni dotychczasowymi przebiegiem negocjacji wzrostu wynagrodzeń pracowników na 2022 rok.

Data protestu nie była wybrana przypadkowo. Jak ustaliliśmy, tego samego dnia, ale w Warszawie, miały toczyć się kolejne negocjacje płacowe. Potwierdza to Adam Kasprzyk, rzecznik prasowy Grupy Lotos.

- Trwają rozmowy na temat ustalenia wskaźnika wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, czyli tzw. negocjacje płacowe dla spółki Grupa Lotos. Negocjacje prowadzone są według norm i zasad, jakimi spółka kieruje się od lat. Jest to poszanowanie pracowników oraz organizacji. Negocjacje uwzględniają parametry ekonomiczne istotne z perspektywy działalności spółki, a także z perspektywy zatrudnionych w niej pracowników. Do tej pory odbyły się cztery spotkania ze stroną społeczną – informował w poniedziałek Adam Kasprzyk.


Jak czytamy w wystosowanym przez zarząd Lotosu oświadczeniu „Reorganizacja, jakiej dokonaliśmy w listopadzie ubiegłego roku, proces realizacji środków zaradczych, a nade wszystko uwarunkowania formalnoprawne powodują, iż po zainicjowaniu rozmów płacowych w poszczególnych podmiotach Grupy Kapitałowej Lotos będzie możliwa ocena, jak blisko siebie znajdują się stanowiska negocjacyjne. Rozmowy prawdopodobnie zakończą się w terminie określonym w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy, tj. do 28 lutego, a na pewno w chwili wspólnego stanowiska dotyczącego wszystkich pracowników Grupy Kapitałowej”.

Adam Kasprzyk
rzecznik prasowy Grupy Lotos

Trwają rozmowy na temat ustalenia wskaźnika wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, czyli tzw. negocjacje płacowe dla spółki Grupa Lotos. Negocjacje prowadzone są według norm i zasad, jakimi spółka kieruje się od lat. Grupa Kapitałowa Lotos to pracodawca, u którego praca to nie tylko wymiar wysokości wynagrodzenia, ale także pewność i gwarancja najwyższych standardów pracy. Inwestycja w pracowników to również szansa dla ich rozwoju zawodowego, bezpieczeństwa i higieny pracy

W poniedziałek pod siedzibą Lotosu doszło to protestu (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

W przesłanym oświadczeniu zarząd dodaje, że dialog ze związkami zawodowymi prowadzony jest jest bez wykorzystywania narzędzi mających w sposób sztuczny eskalować emocje. - Grupa Kapitałowa Lotos to pracodawca, u którego praca to nie tylko wymiar wysokości wynagrodzenia, ale także pewność i gwarancja najwyższych standardów pracy. Inwestycja w pracowników to również szansa dla ich rozwoju zawodowego, bezpieczeństwa i higieny pracy – dodaje zarząd Lotosu.

Przypomnijmy. 10 stycznia zarząd Orlenu dokonał wyboru partnerów, z którymi zostaną podpisane umowy dotyczące wdrożenia tzw. środków zaradczych, które spółka musi zrealizować zgodnie z warunkową zgodą Komisji Europejskiej na przejęcie kontroli nad Grupą Lotos. 12 stycznia wydano w tej sprawie oficjalny komunikat. 417 stacji paliw Lotos trafi do węgierskiego koncernu MOL Hungarian Oil, z kolei Saudi Aramco odkupi za ok. 1,15 mld zł pakiet 30 proc. udziałów w spółce Lotos Asfalt. Do połowy roku pozostałe aktywa przejmie Orlen, tym samym, po 19 latach z polskiego rynku zniknie marka blisko kojarzona z Pomorzem.

- To historyczna chwila. Realizujemy projekt, o którym mówiło wielu naszych poprzedników, ale zabrakło im odwagi i determinacji. Tworzymy najsilniejszy koncern paliwowo-energetyczny w tej części Europy. Połączenie PKN Orlen i Grupy Lotos to gigantyczna szansa dla rozwoju Polski - napisał wówczas na Facebooku Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen.

- Żałujemy, że taka decyzja została podjęta. Od wielu lat staraliśmy się przeciwdziałać takiemu procesowi, także za rządów PO-PSL. Okazuje się jednak, że następuje rozbiór Grupy Lotos – komentował decyzję marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.

- W komunikacie Orlenu była mowa o tym, że dojdzie do fuzji z Lotosem. Ale gdy zdejmiemy z tego „pijarową” otoczkę, widać, że nie będzie żadnej fuzji, ale rozczłonkowanie konkretnych aktywów, stacji paliw, akcji spółki, akcji rafinerii czy baz paliwowych, oraz sprzedaż ich do konkretnych podmiotów z Arabii Saudyjskiej oraz Węgier – mówił Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska.
 

Wesprzyj nas,

aby mieć wybór, alternatywę i dostęp do obiektywnej, wiarygodnej i rzetelnej informacji.
BEZ PROPAGANDY

Zawsze Pomorze Logo

 

ZAPRENUMERUJ E-WYDANIE

Zaprenumeruj

Komentarze