Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Szpital na Srebrzysku wstrzymał przyjęcia młodych pacjentów

Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Gdańsku wstrzymał przyjęcia do Oddziału Dziecięco-Młodzieżowego z powodu krytycznego przekroczenia liczby hospitalizowanych pacjentów. Na oddziale liczącym 46 miejsc, przebywa obecnie 61 pacjentów. Dla młodych ludzi nie ma też miejsc w oddziałach psychiatrycznych w całej Polsce!
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Od ponad miesiąca prowadzimy akcję „Ratujmy nasze dzieci”, zwracając uwagą na dramatyczną sytuację psychiatrii dzieci i młodzieży. W sytuacji, gdy Polsce co trzeci dzień umiera śmiercią samobójczą dziecko, a każdego dnia czworo młodych ludzi próbuje odebrać sobie życie, konieczne jest podjęcie natychmiastowych działań wspierających pomoc psychiatryczną dla najmłodszych.

Tym bardziej, że tu i teraz szpitale psychiatryczne muszą zmierzać się z poważnym kryzysem. W czwartek, ze względu na drastyczne przepełnienie, wstrzymano przyjęcia na oddziale dziecięco-młodzieżowym na gdańskim Srebrzysku.

– Kryzysowa sytuacja w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatryczny w Gdańsku wpisuje się w trwający od lat, ogólnopolski kryzys psychiatrii dziecięcej – podaje Anna Czarnowska, rzeczniczka szpitala. – W związku z tym kryzysem oraz brakiem zdecydowanych działań, rośnie ryzyko złożenia wypowiedzeń umów kadry medycznej i zamknięcie oddziału stacjonarnego w naszym szpitalu. Nie ma bowiem zgody na przenoszenie odpowiedzialności na szpital za nieefektywny system podkreśla.

Na oddziale stacjonarnym zwiększono już liczbę miejsc hospitalizacji z 35 do 46 łóżek, a mimo to – jak podają władze szpitala – Oddział Psychiatryczny Dzieci i Młodzieży jest permanentnie przepełniony i z miesiąca na miesiąc sytuacja się pogarsza. Duża liczba przebywających w Szpitalu dzieci istotnie utrudnia konieczność zapewnienia im bezpieczeństwa oraz należytej hospitalizacji. Jednocześnie nie ma miejsc gdzie odesłać pacjentów zgłaszających się na Izbie Przyjęć.

System o dzieciach zapomniał

Nie mamy gdzie odsyłać dzieci mówi dyrektor gdańskiego Srebrzyska dr Mariusz Kaszubowski. Dzwonimy do innych szpitali, szukając miejsc dla naszych pacjentów, ale wszyscy są przepełnieni. Cała Polska. System o nas zapomniał. Od wielu lat się o tym mówi, były nawet propozycje rozwiązań, rozważano wsparcie psychiatrii dziecięcej ze strony pediatrii czy też szpitalnych oddziałów ratunkowych. Nic z tego nie wyszło, a jest coraz gorzej.

Główną przyczyną problemu są wieloletnie zaniedbania i niedofinansowanie psychiatrii, w tym także psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej. Wprowadzana od trzech lat reforma zakładała odciążenie oddziałów szpitalnych przez ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży, w których nie przyjmuje lekarz psychiatra oraz oddziałów dziennych i poradni z lekarzem psychiatrą. O ile mamy już na Pomorzu 24 ośrodki opieki psychologicznej (na 31 planowanych), to nadal szansa na dostanie się dziecka do psychiatry graniczy z cudem. Jak mówiła nam niedawno wicemarszałek Agnieszka Kapała-Sokalska jeszcze nie ogłoszono nawet konkursów, przedłużają się prace w NFZ i Ministerstwie Zdrowia związane z dokumentami i wyceną świadczeń.

Równocześnie wzrasta liczba młodych ludzi potrzebujących pomocy. To nie tylko polskie dzieci doświadczone pandemią, ale także coraz liczniejsze dzieci z Ukrainy, które trafiają do nas z traumą wojenną. Obecny system „nie widzi” tej grupy pacjentów.

Szpital tłumaczy, że w poprzednim roku otworzył Poradnię Psychologiczno-Psychoterapeutyczną dla Dzieci i Młodzieży w ramach I poziomu referencyjnego, która udzieliła wsparcia ponad 1000 nieletnich pacjentów.  Korzystając ze wsparcia samorządu województwa pomorskiego, ze środków unijnych rozpoczęto również realizacje wielu inwestycji w tym programu „Lepsza przyszłość. Przeciwdziałanie zaburzeniom psychicznym dzieci i młodzieży”, który komplementarnie wspiera działalność poradni i oddziału, a także pozwoli stworzyć internetową platformę wsparcia dla dzieci i ich rodziców. Wartość tego ostatniego projektu to blisko 5 mln zł.

Problem tkwi jednak przede wszystkim w braku wystarczającego wsparcia ambulatoryjnego, tj. poradni oraz oddziałów dziennych zaznaczają władze szpitala. Niska wycena procedur medycznych i braki kadrowe powodują, że zamykane są kolejne poradnie, a na wizytę do lekarza psychiatry w ramach NFZ czeka się coraz dłużej. Dlatego rodzice i opiekunowie dzieci w kryzysie coraz częściej szukają pomocy w szpitalu, choć większość tych sytuacji nie miałoby miejsca gdyby odpowiednio wcześniej została udzielona pomoc ambulatoryjna. Dotyczy to również pacjentów opuszczających szpital, gdyż wtedy to powinna być kontynuowana dalsza terapia.

A jeśli zgłosi się 62. dziecko?

Nie jest wykluczone, że w najbliższych godzinach, dniach do szpitala trafi kolejne dziecko po próbie samobójczej.

Dotąd takie dziecko pojawiało się na naszym oddziale mówi dyrektor Kaszubowski.  Stąd 61 dzieci na 46 miejsc.  Musimy to jednak powstrzymać. Nie jesteśmy w stanie prowadzić normalnej hospitalizacji. Nawet przy zwiększeniu liczby personelu pielęgniarskiego nie możemy mówić o normalnych warunkach pracy!

Wobec tego gdzie takie dziecko może znaleźć ostatecznie pomoc?

Decyzję o przyjęciu podejmuje lekarz wyjaśnia dyrektor szpitala. Jeżeli ostatecznie uzna, że dziecko to wymaga leczenia szpitalnego a dodam tu, że nie każda próba samobójcza wymaga hospitalizacji, bywają próby pozorowane, których celem jest zwrócenie na siebie atencji to będziemy musieli  62. dziecko przyjąć. A może i następne.Dlatego o tym mówimy. Jest to wręcz lament z naszej strony, bo obawiamy się, że to takiej sytuacji, albo i jeszcze gorszej,  może dojść. Chcemy zwrócić na siebie uwagę. Piszemy, gdzie tylko możliwe, z prośbą o interwencję, bo system zostawił nas samym sobie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama