Wszystko działo się w czwartek na ul. Chwaszczyńskiej w Gdyni, na skrzyżowaniu z ul. Jana Brzechwy. Z drogi podporządkowanej wyjechał samochód osobowy, który uderzył w pokonujący skrzyżowanie autobus miejski linii "R". Jak relacjonował kierowca autobusu, już wcześniej widać było, że kierowca auta osobowego nie panuje nad swoją jazdą.
Po zderzeniu mężczyzna nie zatrzymał się, natomiast kierowca autobusu wjechał do zatoki przystankowej i pobiegł za autem sprawcy. Dogonił je, otworzył drzwi od strony pasażera i wyjął kluczyki ze stacyjki. Zaciągnął hamulec postojowy, włączył światła awaryjne, po czym wezwał policję oraz pracowników nadzoru ruchu ZKM.
Ci ostatni zbadali stan trzeźwości kierowcy auta osobowego, wynik wynosił ponad 2 promile w organizmie. Badanie wykonane kilkanaście minut później przez policjantów wykazało 1,6 promila.
Sprawcą okazał się gdyński strażnik miejski, będący po służbie. Przyznał się do spowodowania kolizji, lecz potem odmówił potwierdzenia swoich słów na piśmie i odwołał wcześniejsze słowa. Na wniosek komendanta Straży Miejskiej zostanie w trybie dyscyplinarnym zwolniony z pracy. Odrębne dochodzenie prowadzi też policja, mężczyzna musi liczyć się z konsekwencjami za spowodowanie kolizji po pijanemu i próbę odjechania z miejsca zdarzenia.
Kierowca autobusu otrzyma nagrodę od prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka.
Napisz komentarz
Komentarze