Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tymon ich zachwycił. Może będzie z tego Nagroda Literacka Nike

Dwie książki trójmiejskich autorów znalazły się w gronie nominowanych do 26. edycji prestiżowej Nagrody Literackiej Nike. Są to „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia” Magdaleny Grzebałkowskiej oraz „Sclavus” Ryszarda „Tymona” Tymańskiego. O ile Grzebałkowska współpracuje z medialnym gigantem - Agorą, tak Tymon swoją książkę opublikował w niewielkim i stosunkowo młodym gdańskim wydawnictwie Części Proste. O tym jak doszło do ich współpracy z Tymonem, czego się spodziewają po nominacji i o dalszych planach wydawniczych - rozmawiamy z współzałożycielem Części Prostych, Arturem Rogosiem.
Artur Rogoś i Małgorzata Ogonowska założyli wydawnictwo Części Proste w 2018 roku Fot. Części Proste

Gratuluję nominacji. Jak ją przyjęliście?

Jesteśmy jeszcze trochę w szoku. Oczywiście nikt nas nie wyciągnął z kapelusza, bo przecież sami zrobiliśmy pierwszy krok: zgłosiliśmy się i wysłaliśmy książkę. Nie wiem dokładnie, ile było takich zgłoszeń. Podobna nagroda – Nagroda Literacka Gdynia, informowała, że dostała w tym roku prawie 600 zgłoszeń. Podejrzewam więc, że do Nike mogło ich być więcej. Zatem nominacja to dla nas absolutne zaskoczenie. Oczywiście bardzo się cieszymy. Jesteśmy młodym wydawnictwem, mamy skromny katalog, a nasza marka jeszcze słabo funkcjonuje w świadomości czytelników.

To powiedz coś więcej o waszym wydawnictwie, które prowadzicie wspólnie z Małgorzatą Ogonowską.

Oboje z rynkiem wydawniczym związani jesteśmy od ponad 20 lat. Pracowaliśmy wcześniej dla różnych innych wydawnictw i instytucji, takich jak słowo/obraz terytoria czy Europejskie Centrum Solidarności. W końcu postanowiliśmy spróbować sami, chociaż jest to branża bardzo kapryśna i niełatwa. Niemniej przez lata wyzbyliśmy się złudzeń i z pełną świadomością podjęliśmy ryzyko. Prace koncepcyjne zaczęliśmy w 2016, a pierwsza książka wyszła dwa lata później. Wciąż współpracujemy z różnymi instytucjami i firmami, bo żeby wydawać książki, które uważamy za interesujące, musimy jednocześnie prowadzić działalność usługową, pomagając wydawać książki innym.

Czyli rzeczy, które się nie ukazują pod szyldem Części Proste, ale Częściom Prostym zapewniają dopływ środków.

Tak jest. Pomagają w realizowaniu własnego programu.

Co to za program?

Kiedy rozpoczynaliśmy działalność, mieliśmy pomysł, żeby książki, które wydajemy, skupiały się wokół miasta. Przy czym nie chodziło nam o architekturę czy urbanistykę. Takie rzeczy wydają inni i robią to świetnie. Nas bardziej interesuje na przykład aspekt kulturalny, artystyczny – „Sclavus” wpisuje się w ten nurt – czy miejskość opisywana nie wprost. Czasami miasto jest ważnym bohaterem. Tak było z naszą pierwszą książką: „Anioły nie znają wstydu. Transgresja w kinie Nowego Jorku” Marcina Borchardta. Mimo że traktuje ona o awangardzie i transgresji w sztuce, to jednak jednym z głównych bohaterów jest Nowy Jork jako genius loci, bez którego wiele z opisywanych zjawisk nie mogłoby zaistnieć. Staramy się tego nurtu trzymać. Później były „Notatki z terenu” Marcina Dymitera (na marginesie dodam, że one znalazły się na liście 100 książek zakwalifikowanych do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus 2022), dotyczące wprawdzie audiosfery i wrażliwości na dźwięk, to jednak mocno wokół miejskości krążące. Oczywiście nic nie łączy tych książek w bezpośrednio. Natomiast staramy się, żeby to miasto było zawsze, gdzieś w tle, obecne.

Jak się wam udało pozyskać Tymona?

To był zbieg rozmaitych okoliczności, łańcuch wspólnych znajomych i przyjaciół. Tymon w pandemii wziął się ostro za pisanie. Mimo że jest to książka bardzo obszerna, napisał ją w niespełna pół roku. Dowiedziałem się od naszego wspólnego znajomego, że szuka dla niej wydawcy i rozmawiał już z kilkoma, którzy jednak nie do końca byli zainteresowani. Nas od razu zaintrygowała ze względu na temat i nazwisko autora. Ale to, co znaleźliśmy w środku, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania – było wyśmienite.

Zachwycił nas też sposób, w jaki Tymon panuje nad językiem. To było uderzające u kogoś, kto nie zajmuje się literaturą na co dzień. Prawdopodobnie działa tu jego doskonały słuch muzyczny.

Po przeczytaniu uwierzyłeś, że to może przynieść sukces?

Nie myśleliśmy w takich kategoriach, że „Sclavus” może zyskać uznanie w postaci nominacji do jakiejś ważnej nagrody. Natomiast wiedzieliśmy, że to jest wyjątkowa, bardzo nietypowa powieść. Literatura postmodernistyczna, a nawet postpostmodernistyczna. Całkowicie inna i osobna. Zachwycił nas też sposób, w jaki Tymon panuje nad językiem. To było uderzające u kogoś, kto nie zajmuje się literaturą na co dzień. Prawdopodobnie działa tu jego doskonały słuch muzyczny. Troszeczkę przeraziła nas objętość, ale popracowaliśmy nad tym wspólnie przez kolejne miesiące. Skrócenie tak przemyślanej całości nie było łatwe. Ostatecznie usunęliśmy mniej, niż zamierzaliśmy pierwotnie.

Przeczytaj też Tymon Tymański: Wolę śpiewać o kosmosie, a muszę o polityce

Tymon i tak narzekał, że wycięliście mu całe 200 stron.

Wypadło około 150 z ponad 600 stron pierwotnego materiału. Musieliśmy jednak dokonać skrótów, żeby książka była bardziej zwarta od strony kompozycyjnej i… tańsza w produkcji, bo to też ważny aspekt działalności wydawniczej. Z jednej strony jest zachwyt nad literaturą, z drugiej konieczność liczenia i stania twardo na ziemi. Trzeba balansować między tymi dwoma potrzebami.

Czy to nie będzie niedyskrecja, jeśli zapytam, ile „Tymonów” się rozeszło?

Sytuacja jest dynamiczna, rozliczenia spływają w cyklu miesięcznym. Szacuję, że w tej chwili mamy sprzedane około połowy z trzytysięcznego nakładu. Liczymy, że pod wpływem nominacji książka będzie mogła dotrzeć do tych czytelników, którzy byliby nią zainteresowani, ale wcześniej, mimo naszych usilnych starań, nie mieli szansy na nią trafić ani się o niej dowiedzieć.

Trzymając za was kciuki przed finałem Nike, jeszcze dopytam o dalsze plany.

Bardzo dużo obiecujemy sobie po książce, która w Częściach Prostych ukaże się jesienią, prawdopodobnie w październiku. To jest „Robczik” Bartka Połońskiego, Polaka z Wilna, który napisał powieść językiem wileńskiej młodzieży. To jest połączenie polskiego, litewskiego, rosyjskiego i angielskiego. Rzecz absolutnie fantastyczna, wyjątkowa, bardzo żywa językowo. Mamy nadzieję, że czytelnicy podzielą nasz zachwyt. Od zeszłego roku mamy jeszcze drugą markę wydawniczą – uruchomiliśmy imprint Słowa na Wybiegu, gdzie publikujemy książki, które się nie mieszczą tematycznie w programie Części Prostych. I tam, również jesienią, wypuścimy opowiadania Tymoteusza Skiby, syna Krzysztofa. Przezabawna i bardzo inteligentna rzecz, która – mamy nadzieję – spotka się z uznaniem czytelników. A jeszcze w wakacje ukaże się, też w Słowach na Wybiegu, tom poezji „Piękno męża” kanadyjskiej poetki i akademiczki Anne Carson, w przekładzie Olgi Kubińskiej, znakomitej tłumaczki z Gdańska.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama