Przed urzędem było spokojnie. Pikietujący nie krzyczeli, nie mieli transparentów. Jedynie chcieli rozmawiać i dotrzeć do mieszkańców, aby w niedzielę podjęli słuszną decyzję podczas głosowania. Skarżyli się jedynie, że w pewnym momencie zostali obrażeni przez jedną z kobiet.
- Nie zgadzamy się z polityką prowadzoną przez aktualną prezes panią Iwonę Ściślewską, która została mianowana na stanowisko przez komisarz Renatę Kiempę. Aktualnie wypowiadane są lekarzom warunki płacy. Obawiamy się upadku szpitala. Informujemy, że na dzień dzisiejszy już niektóre zabiegi zaplanowane na lipiec zostały odwołane. Istnieje realne zagrożenie, że z powodu braku personelu dochodzić będzie do zamykania oddziałów – informują nas mieszkańcy i pracownicy, którzy zorganizowali pikietę. I dodają, że niezrozumiała jest też dla nich nominacja przez premiera Renaty Kiempy na komisarza gminy Miastko po odwołaniu poprzedniej burmistrz. - Osoba, która nie sprawdziła się jako prezes szpitala zarządza teraz gminą, czyli jest niejako „sędzią w swojej sprawie" – usłyszeliśmy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: W Miastku wrze i kipi. W niedzielę wybory burmistrza
Jesteśmy oburzone działaniami pani prezes szpitala, która działa, niestety, pod dyktando pani komisarz, która już w 2019 roku robiła wszystko, by zamknąć ten oddział. Teraz w ciągu pięciu miesięcy mamy już trzeciego prezesa i po ostatniej zmianie następują diametralne zmiany.
Brygida Zblewska / położna oddziału położniczo-ginekologicznego w Miastku
Jak podkreśliły w piątek, 1 lipca, przed urzędem, położne szpitala w Miastku czarę goryczy przelały kolejne zmiany w szpitalu, tym razem na ich oddziale. - Jesteśmy bardzo zaniepokojone odwołaniem naszego koordynatora z oddziału położniczo-ginekologicznego i szybkimi negocjacjami z nowym, które nie wiadomo, czy będą się toczyły po wyborach – powiedziała nam jedna z kobiet.
Brygida Zblewska, położna oddziału położniczo-ginekologicznego w Miastku przyznaje, że położne nie czują się teraz pewnie w pracy, gdyż wypowiedzenie warunków pracy i płacy koordynatorowi w konsekwencji doprowadzi do zamknięcia ich oddziału.
- Jesteśmy oburzone działaniami pani prezes szpitala, która działa, niestety, pod dyktando pani komisarz, która już w 2019 roku robiła wszystko, by zamknąć ten oddział. Teraz w ciągu pięciu miesięcy mamy już trzeciego prezesa i po ostatniej zmianie następują diametralne zmiany. Jednego dnia zwalnia się koordynatora, następnego informuje, że w jego miejsce wraca lekarz ze specjalizacją, który wcześniej sam się zwolnił. Co to ma znaczyć – pyta retorycznie Brygida Zblewska. I dodaje: - My chcemy pracować, chcemy, aby panie rodziły u nas, tym bardziej, że nie mogą w Bytowie i jesteśmy dla nich najbliższym szpitalem. Ten szpital jest ważny dla nas jako miejsce pracy, ale jest ważny i potrzebny wszystkim mieszkańcom, dlatego o niego walczymy.
Jak się dowiedzieliśmy, obecny koordynator oddziału będzie pełnił swoją funkcję do końca lipca. Rozmowy z nowym, trwają.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Konflikt interesów w Miastku? Odwołana prezes szpitala została teraz komisarzem i nadzoruje... szpital
- Pani Kiempa rządziła osiem lat szpitalem, a cała odpowiedzialność spada teraz na późniejszą prezes, która była w szpitalu tylko kilka miesięcy. To jest nieprawdopodobne. Cała sytuacja związana ze szpitalem podzieliła nie tylko pracowników placówki, ale też społeczeństwo. Chcemy, aby mieszkańcy Miastka w niedzielę podjęli słuszną decyzję – powiedziała podczas pikiety Bożena Poniewierza, przewodnicząca NSZZ Solidarność przy Szpitalu Miejskim w Miastku.
Burmistrz Miastka Renata Kiempa przebywa na urlopie. Skontaktowaliśmy się jednak z nią, prosząc o komentarz. Zorganizowanej pikiety przed urzędem Kiempa nie che wprost komentować, ale jak podkreśla, nie rozumie inicjatorów tego wydarzenia.
- Ta pikieta nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia, a jest jedynie chęcią wywołania zamieszania wśród mieszkańców. Pani prezes szpitala zaprosiła kandydatów na burmistrza oraz pracowników na spotkanie i wytłumaczyła im, że nie ma groźby likwidacji oddziału położniczo-ginekologicznego. Jedynie jeden z dziesięciu lekarzy, ordynator nie zgodził się na renegocjację stawki, ale przecież w sytuacji, gdy szpitalowi brakuje pieniędzy, w tym na wypłaty należy szukać oszczędności i również schodzić z nieuzasadnionych wysokich wynagrodzeń. Chyba w Nowym Jorku nawet takich nie ma jak teraz w Miastku. Ale utrata jednego z dziesięciu lekarzy nie może zaburzyć pracy oddziału, więc ta pikieta jest dla mnie niemoralna, a osoby, które wywołują zamieszanie działają na szkodę szpitala, bo przez to może zmniejszyć się liczba pacjentek do porodu, a wszystkim powinno zależeć, aby się zwiększała – powiedziała Renata Kiempa.
W niedzielę, 3 lipca, w Miastku odbędą się przedterminowe wybory burmistrza. Renata Kiempa jest jedną z pięciorga kandydatów. Oprócz niej startują również: oraz Przemysław Pakuła, Aleksander Szopa, Anna Świca-Nieścierowicz oraz Witold Zajst.
Napisz komentarz
Komentarze