Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

W Lubichowie pamiętają o zamęczonych więźniarkach z obozu Stutthof

Większość miast i miasteczek na Pomorzu uroczyście obchodzi rocznicę powrotu do Macierzy. W Lubichowie mieszkańcy kładą główny nacisk na obchody Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Spotkali się przy grobie 17 kobiet zamęczonych w trakcie Marszu Śmierci. Mieszkańcy wysłuchali żydowskiej modlitwy żałobnej Kaddish Jatom oraz odmówili "Ojcze nasz".
W Lubichowie pamiętają o zamęczonych więźniarkach z obozu Stutthof

Autor: UG Lubichowo

Mieszkańcy Lubichowa oddali hołd 17 więźniarkom dawnego obozu Stutthof podczas uroczystości złożenia kwiatów pod pomnikiem Kobiet Żydowskich rozstrzelanych przez konwojujących SS.

- Lokalna pamięć o losie osób poległych w naszej gminie jest dla mnie bardzo ważna – podkreśla Andrzej Toczek, wójt gminy Lubichowo. - Jestem wdzięczny, że możemy spotkać się już kolejny rok tu, w miejscu, gdzie zapisała się historia. Dziękuję wszystkim obecnym w tej dostojnej uroczystości – dodał wójt.

Ta tragiczna karta z dziejów Lubichowa sięga 1945 roku, kiedy przez teren gminy Lubichowo (na trasie Zelgoszcz – Lubichowo - Borzechowo) przechodził tzw. Marsz Śmierci. Szły w nim kobiety - więźniarki, ewakuowane z obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Nad więźniami żydowskimi pastwiono się w pierwszej kolejności. Większość uczestniczek marszu zmarła w potwornych warunkach.

Jak podają źródła historyczne - więźniowie, skrajnie wyczerpani pobytem w obozie i morderczą pracą, byli pędzeni przez Niemców w głąb III Rzeszy, gdzie mieli nadal służyć jako darmowa siła robocza na potrzeby niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. „Odcinki dziennej marszruty wynosiły ok. 20–30 km, noclegi improwizowane były najczęściej pod gołym niebem. Pasiaki więźniarskie nie pozwalały w stopniu wystarczającym zachować ciepła. Żywieniowe racje dzienne były wypadkową losu. Każde odstępstwo od kolumny traktowane było jako próba ucieczki bądź niezdolność do dalszej drogi i karane natychmiastową śmiercią. Śmiertelność podczas marszów była bardzo wysoka. Tym niemniej zamieszanie i niecodzienność sytuacji więźniarskiej powodowały również dużą liczbę ucieczek.” (źródło: Wikipedia)

 

Przypomnijmy, z kilkunastu tysięcy ewakuowanych z obozu Stuttfof z wycieńczenia zmarło łącznie ponad 5500 osób. W Lubichowie pochowano ciała 17 kobiet pochodzenia żydowskiego z Węgier.

Miejmy świadomość, że każdy nasz gest liczy się tak, jak liczy się każdy brak gestu. We wszystkim tkwi wybór. Dziś znowu nadszedł czas koniecznych ludzkich wyborów. I tylko w pamięci możemy znaleźć klucze, które nas przeprowadzą przez nasze własne wybory.

Marcin Owsiński / kierownik Muzeum Stutthof

- Wysłuchaliśmy żydowskiej modlitwy żałobnej Kaddish Jatom oraz odmówiliśmy „Ojcze nasz”, które jak wiemy wywodzi się z tradycji judaistycznej – mówił nad mogiłą Marcin Czecholiński, sołtys Lubichowa. - 1945 rok to był trudny rok, w którym nadzieja mieszała się z beznadzieją. Kiedy wśród ludzi pojawiła się wiara w koniec wojny, pojawił się właśnie ten Marsz Śmierci na wyniszczenie. Celowo, by zabić ostatnią tlącą się nadzieję wolności, niepodległości, Polski. Pogoda była dużo gorsza niż dziś. Oprawcy zagrozili śmiercią wszystkim, którzy chcieli im pomóc. Mimo tego niebezpieczeństwa pojawili się mieszkańcy naszej wsi, którzy pomogli, uratowali godność i szacunek człowieka. Dziś stojąc nad mogiłą kobiet żydowskiego pochodzenia, które w tym marszu zginęły, oddajemy też szacunek ludziom honoru. Ich czyn jest szczególny w czasie, kiedy za naszą wschodnią granicą trwa wyniszczający konflikt, któremu tak blisko do tych scen z Marszu Śmierci. 

W uroczystości wziął udział Marcin Owsiński, kierownik Muzeum Stutthof. Nawiązał do centralnych obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu w Auschwitz-Birkenau i do słów dr. Piotra Cywińskiego - dyrektora Muzeum Auschwitz-Birkenau.

- Trudno tu dziś stać – mówił Marcin Owsiński. - Obyśmy my, wolni, potrafili dziś zachować się inaczej. „Milczeć” znaczy „oddawać głos sprawcom”. „Zachować neutralność” oznacza „wyciągnąć dłoń ku gwałcicielowi”. „Pozostać obojętnym" to nic innego, jak „dawać przyzwolenie mordercom”. Dziś oto, na naszych oczach, pamięć mówi nam: „sprawdzam!”. Dziś widać bardzo wyraźnie, czyje drzwi się otwierają, a czyje pozostają zamknięte. W pierwszym pokoleniu po wojnie Rolling Stonesi śpiewali: „Od wojny, dzieci, dzieli nas tylko strzał, od miłości, siostro, dzieli tylko pocałunek”. Miejmy świadomość, że każdy nasz gest liczy się tak, jak liczy się każdy brak gestu. We wszystkim tkwi wybór. Dziś znowu nadszedł czas koniecznych ludzkich wyborów. I tylko w pamięci możemy znaleźć klucze, które nas przeprowadzą przez nasze własne wybory.

Marcin Owsiński przywiózł kamień z terenu Niemieckiego Nazistowskiego Obozu Koncentracyjnego i Zagłady (1939-1945), by obok znicza złożyć go na tym miejscu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama