Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Diagnoza zabójcy Adamowicza za zamkniętymi drzwiami

Za tak zwanymi „zamkniętymi drzwiami”, a więc z wyłączeniem jawności sąd zdecydował się w środę i czwartek 14 i 15 grudnia 2022 r. wysłuchać zeznań zespołów biegłych psychiatrów i psychologów, które zabierały głos na temat poczytalności zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Ich eksperckie opinie ostatecznie pozwoliły posadzić Stefana W. na ławie oskarżonych w procesie, w którym grozi mu dożywocie, jednak stan zdrowia psychicznego 30-latka wciąż budzi poważne wątpliwości.
Diagnoza zabójcy Adamowicza za zamkniętymi drzwiami

Autor: Karol Uliczny | Zawsze Pomorze

„Interesem prywatnym oskarżonego” sędzia Aleksandra Kaczmarek, przewodnicząca składu orzekającego w Sądzie Okręgowym w Gdańsku wyjaśniła powód niedopuszczenia dziennikarzy do środowych i czwartkowych zeznań, jakie składają członkowie trzech zespołów wypowiadających się na temat stanu zdrowia psychicznego Stefana W. w momencie zadania śmiertelnych ciosów prezydentowi Gdańska, Pawłowi Adamowiczowi. Choć na początku przyszłego roku od zbrodni dokonanej 13 stycznia 2019 roku w trakcie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na gdańskim Targu Węglowym upłyną 4 lata, postępowanie wciąż toczy się w pierwszej instancji, a wyrok, który zapadnie nie będzie prawomocny.

- Motywy, jakie zostały ustalone w toku postępowania przygotowawczego zostały zawarte w akcie oskarżenia. Zdaniem prokuratury, co mam nadzieję, potwierdzi ten proces i, co zresztą Stefan W. powiedział na scenie wprost – mścił się za niesprawiedliwie wydany wobec niego wyrok w poprzedniej sprawie. W jego ocenie, ta kara była zbyt surowa i nieadekwatna do czynu jaki popełnił – mówiła na początku procesu prowadząca śledztwo prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska, która zachowanie Stefana W. - przede wszystkim jego ówczesne uparte milczenie, porównywała do teatralnej gry.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Przed sądem zabójca Pawła Adamowicza zamilkł. Co mówił w śledztwie?

Wspomniany przez oskarżycielkę wyrok to 5,5 roku więzienia za napady na placówki bankowe z atrapą broni, które 30-letni dziś mężczyzna odsiedział w całości – częściowo w izolatce dla więźniów szczególnie niebezpiecznych. Wówczas zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną, a tuż przed opuszczeniem przez Stefana W. więzienia, obawę, że może być niebezpieczny zgłosiła na policji jego matka. Niewiele ponad miesiąc po zwolnieniu z zakładu karnego doszło do zbrodni na Targu Węglowym, a kluczową dla ewentualnego postawienia W. przed sądem poczytalność w momencie zabójstwa, a więc odpowiedź na pytanie, czy miał wtedy możliwości rozpoznania znaczenia swojego czynu i pokierowania swoim postępowaniem, badali eksperci.

Nieoficjalnie wiadomo, że diagnozy były ze sobą sprzeczne:

  • Jedna – sporządzona przez biegłych psychiatrów z Krakowa - wskazywała na to, że mężczyzna dokonując zbrodni był niepoczytalny i zamiast przed sąd, ze względu na chorobę psychiczną, powinien zostać skierowany na leczenie w zamkniętym ośrodku.
  • Drugi dokument (autorstwa zespołu warszawsko-starogardzkiego) uznawał jego ograniczoną poczytalność, co nie wykluczało procesu.
  • Prokuratura zdecydowała się skierować sprawę do sądu dopiero po trzeciej diagnozie łódzkich biegłych – oznaczającej częściową poczytalność.

Badania były uzasadnione, ponieważ 30-latek odpowiada za najcięższe przestępstwo zagrożone karą dożywotniego więzienia. Stefan W. - według śledczych - zabił działając w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie i w warunkach powrotu do przestępstwa, czyli tzw. recydywy zaostrzającej potencjalny wyrok.

Wnoszę o natychmiastowe uchylenie aresztu, bo inaczej wasze rodziny i dzieci będą wiecznie cierpieć w piekle

Stefan W.

ZOBACZ TEŻ: Stefan W. grozi piekłem i mówi, że jest „Bogiem”

- Przesłuchano ponad 400 świadków, w tym osoby obecne na scenie w chwili ataku, organizatorów, pracowników ochrony, uczestników wydarzenia. Przesłuchano współosadzonych i personel jednostek penitencjarnych, w których oskarżony odbywał karę pozbawienia wolności oraz członków jego rodziny między innymi na okoliczność planowania przez niego popełnienia czynu oraz motywacji – relacjonowała rok temu, jeszcze przed rozpoczęciem procesu, przebieg niemal 3-letniego śledztwa rzeczniczka gdańskiej „Okręgówki”, prokurator Grażyna Wawryniuk.

Skrajne opinie budzą, delikatnie mówiąc „nieszablonowe” zachowania Stefana W. na sądowej sali. Jeszcze zanim przerwał milczenie, zdarzyło się, że w trakcie rozprawy zerwał policjantowi pagon, ze względu na głośny śmiech bywał wyrzucany z wokandy, przedstawiał się jako członek rodziny watykańskiej i papież, a wnioski do sądu o zwolnienie z aresztu potrafił podpisywać „pan Szatan, Stefan W.”

Wnoszę o natychmiastowe uchylenie aresztu, bo inaczej wasze rodziny i dzieci będą wiecznie cierpieć w piekle – cytowała jeden z tego typu dokumentów autorstwa oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza, sędzia Aleksandra Kaczmarek, na ostatniej listopadowej rozprawie poprzedzającej złożenie zeznań przez biegłych.

CZYTAJ TEŻ: Bili i poniżali dzieci. Rodzice adopcyjni oskarżeni

Częściowo składane za pomocą wideokonferencji zeznania zespołów biegłych psychologów i psychiatrów mają pomóc ustalić czy jak sugeruje oskarżenie, Stefan W. przed sądem odgrywa teatralne przedstawienie, kreując postać szaleńca i w oparciu o tę „linię obrony” licząc na nadzwyczajne złagodzenie wyroku, czy faktycznie cierpi on na poważne zaburzenia i chorobę psychiczną, co skutkować mogłoby np. złagodzeniem kary połączonym z przymusową terapią.

Kolejną rozprawę przeciwko Stefanowi W. zaplanowano na początku stycznia 2023 roku.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama