Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Lechia na krawędzi, [nl] czyli sztuka wyborów

Piłkarska drużynę Lechii nadal będzie prowadzić trener Marcin Kaczmarek. W piątek 10.03 o godz. 18 w Gdańsku mecz z Miedzią Legnica. Jeśli Lechia wygra jego posada na jakiś czas będzie bezpieczna, jeśli nie, to wszystko się może zdarzyć.
Lechia na krawędzi, [nl] czyli sztuka wyborów
Lechia jest pogrążona w ogromnym kryzysie 

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Akurat co do tego, kibice już zdarzyli się przyzwyczaić, bo jedyną stałą w klubie są zmiany. Ta najbardziej spodziewana po klęsce w Poznaniu z Lechem (0:5), czyli zmiana trenera jednak nie nastąpiła, choć media intensywnie spekulowały na temat policzonych godzin Kaczmarka na stanowisku I trenera drużyny.

Klub wydał komunikat, który miał w jakiś sposób uspokoić nieco bardzo złe nastoje kibiców i pokazać, że coś z tym fantem robi.

Ostatnie trzy dni spędziliśmy na rozmowach indywidualnych z zawodnikami i trenerami. Poświęciliśmy na to dużo czasu. Takie otwarte i szczere dyskusje były bardzo potrzebne, żeby powiedzieć sobie, co nie funkcjonuje w naszej drużynie. Miało to za zadanie oczyścić atmosferę, co myślę, że nastąpiło. W odpowiedzi na liczne pytania: trener Marcin Kaczmarek przygotowuje zespół do meczu z Miedzią Legnica powiedział Łukasz Smolarow, dyrektor ds. sportu Lechii Gdańsk.

Chwilę po meczu z Lechem pisałem, że kibice kryzysową sytuację gdańskiej próbują tłumaczyć m.in. roszadami w drużynie jak np. brakiem w składzie Flavio Paixao, klubowej legendy. Problem jest jednak wielowymiarowy, a efekty w postaci gry i miejsca w tabeli ekstraklasy Lechii są najbardziej namacalne. To one każą wielu kibicom zostawać w domu zamiast iść na stadion i dopingować biało-zielonych. A jeszcze nie tak dawno mieli oni jedną z najlepszych w Polsce frekwencji. To tym bardziej dziwne i smutne zarazem, że drużyna, która jeszcze rok temu walczyła – skutecznie - o grę w europejskich pucharach, dziś jest poważnie zagrożona spadkiem do pierwszej ligi.

Klub od lat działa mało transparentnie, po raz kolejny rezygnując z drużyny rezerw, co było kuriozalną decyzją. W drużynie ze świecą szukać wychowanków i graczy z regionu, którzy „chcieliby umierać za Lechię”

Dlaczego Lechia gra tak źle? Zaraz po wznowieniu rozgrywek biało-zieloni potrafili wygrać z Wisłą Płock (1:0) oraz zanotować dwa remisy z Górnikiem Zabrze (1:1) i Widzewem Łódź (0:0). Dawało to jakieś podstawy do optymizmu. Demony wróciły w Kielcach (porażka z Koroną 0:1), nie chciały odejść w Gdańsku (porażka z Radomiakiem 1:3), dno Lechia osiągnęła w meczu z Lechem w Poznaniu.

Rozmowy, o których mówił dyrektor Smolarow nie wzięły się z przypadku. Tajemnicą poliszynela jest, że w drużynie od dłuższego czasu nie działo się dobrze, między zawodnikami nie było tak potrzebnej „chemii”, a „szatnia” była podzielona. Wiedział o tym Marcin Kaczmarek zanim po latach wrócił do pracy w Lechii. Mentalny porządek w drużynie był jego głównym i najpilniejszym zadaniem do wykonania. I kiedy wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, drużyna zaczyna zdobywać punkty, wszystko się posypało. Dziś Lechia jest na 17. pozycji w tabeli, a to na mecie sezonu oznacza spadek. Przed rozpoczęciem rundy wiosennej chyba mało kto zakładał, że tacy zawodnicy jak ci grający w Lechii mogą zostać zdegradowani. Celowo piszę „o zawodnikach grający w Lechii” , bo – niestety – nie stanowią drużyny. To widać na każdym kroku ich ligowej działalności.

Część kibiców i ekspertów twierdzi, że to niepewność ma największy wpływ na postawę zawodników, którzy nie wiedzą co dalej będzie z klubem, czy będą mogli zostać w Gdańsku, kto nim będzie kierować, jaka czeka ich przyszłość.

Klub od lat działa mało transparentnie, po raz kolejny rezygnując z drużyny rezerw, co było kuriozalną decyzją. W drużynie ze świecą szukać wychowanków i graczy z regionu, którzy „chcieliby umierać za Lechię”. Armia zaciężna, jaką jest dziś Lechia i - oczywiście nie jest wyjątkiem – sprawdza się, kiedy drużyna budowana jest z planem na sukces sportowy. W Lechii od lat tego planu brakuje i widzimy tego skutki.

Coraz mniej kibiców Lechii wierzy w jej utrzymanie się w ekstraklasie

Bez wątpienia obecna sytuacja w klubie, najbardziej popularnym w Gdańsku i jednym z najbardziej rozpoznawalnych w regionie, budzi zainteresowanie polityków. Kilka dni temu pisaliśmy o pytaniach, które radzie nadzorczej Lechii zadał gdański poseł PiS Kacper Płażyński. Są oczywiście istotne, ale moment w którym padają nie jest przypadkowy – jesienne wybory parlamentarne.

Od co najmniej roku trwa też dyskusja o tym, czy i jak miasto Gdańsk powinno wspierać piłkarska Lechię. Wiosną ubiegłego roku miasto ogłosiło podpisanie umowy promocyjnej z klubem na mocy której od 2022 do 2024 roku Lechia dostanie z miejskiej kasy ponad 20 milionów złotych. Wątpliwości powstają kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że środki są publiczne, a klub prywatny oraz to w jaki sposób Lechia teraz promuje miasto. W tym wypadku także nie bez znaczenia jest kalendarz wyborczy.

Słowo „wybór” w najbliższy piątek też będzie miało wielorakie znaczenie. O godz. 18 na gdańskiej Polsat Plus Arenie przedostatni w tabeli biało-zieloni zmierzą się z ostatnią Miedzią Legnica. Trener będzie wybierał na kogo postawić w tym arcyważnym meczu. Piłkarze będą wybierać czy nadal chcą być tylko zlepkiem indywidualności czy jednak drużyną. Kibice będą wybierać, czy iść na mecz i głośnym dopingiem wspierać Lechię czy jednak zostać w domu i czekać na rozwój wypadków. Do zakończenia sezonu pozostało 11 kolejek spotkań.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka