Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Brodwino. Najpiękniejsza dzielnica Sopotu

Prywatne zdjęcia, wycinki z trójmiejskich gazet, wspomnienia mieszkańców, tych obecnych i tych byłych – w Muzeum Sopotu można obejrzeć wystawę „Brodwino. Najpiękniejsza dzielnica Sopotu”. To prawdziwa gratka nie tylko dla sopocian. Wystawę można oglądać do 29 stycznia.
Brodwino. Najpiękniejsza dzielnica Sopotu

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Przygotowując tę wystawę, sopockie muzeum poprosiło o pomoc samych mieszkańców – o przekazanie zdjęć, pamiątek i dokumentów, ilustrujących powstanie i funkcjonowanie Brodwina.

- Zależało nam, aby mieszkańcy jak najbardziej zaangażowali się w powstanie ekspozycji – tłumaczyły Katarzyna Kreft i Agnieszka Wołowicz-Bińkowska z Muzeum Sopotu, kuratorki wystawy. - Na przestrzeni kilu miesięcy organizowaliśmy spotkania, podczas których osoby zainteresowane mogły z nami porozmawiać, podzielić się swoimi wspomnieniami, rodzinnymi zdjęciami czy osobistymi historiami. W ten sposób udało nam się zebrać bardzo ciekawy materiał, który uzupełnia warstwę historyczną ekspozycji.

I rzeczywiście wystawa opiera się głównie o materiały, dostarczone przez mieszkańców Brodwina. To wielka siła ekspozycji, bo w innym wypadku oglądalibyśmy po prostu zbiór zdjęć anonimowych wieżowców, niczym się od siebie nie różniących, na równie anonimowych placach budowy.

Zanim wprowadziłam się na Brodwino, mieszkałam niedaleko, na Kamionce. Czasem zachodziłam tu na spacer z wózkiem – krajobraz był abstrakcyjny: ogromne puste bloki w budowie, hałdy błota i las dookoła 

mieszkanka Brodwina

Tymczasem powstała osobista zbiorowa opowieść o tworzeniu od zera zupełnie nowej dzielnicy, całkowicie innej od tego, czym Sopot wcześniej był, o budowie wspólnoty młodej części starego miasta. Wielkoformatowym zdjęciom wieżowców towarzyszą wspomnienia o tym, jak powstawało Brodwino, jakie problemy generowało budowanie w PRL-owskiej rzeczywistości z jednej strony, a z drugiej – z jakimi problemami zderzali się pierwsi mieszkańcy. Mamy więc oficjalny komunikat o tym, że oddanie bloków opóźnia się o ponad rok z powodu zbyt małej mocy kotłowni (mimo, że od jej budowy rozpoczęto całe przedsięwzięcie), a za chwilę możemy przeczytać wspomnienie o tym, jak komuś tuż po wprowadzeniu do nowego mieszkania spadł sufit.Autorzy wystawy zdecydowanie postawili na przybliżenie oglądającym mniej znanych faktów. Zatem obok informacji, co było przed Brodwinem (a były m.in. ferma lisów i gospodarstwo ogrodnicze), pojawia się informacja o tym, dlaczego między brodwinowskimi wieżowcami są tak duże odległości (czego zazdroszczą im mieszkańcy nowych osiedli!). Młodsi goście dowiedzą się więc, że duże odległości między blokami wynikały z obowiązujących wówczas przepisów wojskowych. W razie potencjalnego ataku budynek wielokondygnacyjny, zawalając się, nie mógł stanowić zagrożenia dla sąsiadującego z nim bloku. A dzięki temu było dużo miejsca na place zabaw dla rosnącej liczby dzieci.

Moje dzieciństwo na Brodwinie było bardzo szczęśliwe – miałem wielu kolegów, a budowa i las były naszym wielkim placem zabaw. Ulice wypełniały krzyki i śmiech biegających wokół bloków dzieci

mieszkaniec Brodwina

Świetnym zabiegiem jest „otwarcie” niektórych balkonów i okien na zdjęciach wieżowców. Możemy mieć złudzenie, że zaglądamy do mieszkań, a w utworzonych w ten sposób szufladkach znajdujemy zdjęcia i wspomnienia pierwszych i późniejszych mieszkańców. Wielkim plusem jest dołączenie do wystawy zdjęć, ukazujących PRL-owskie mieszkania – z ich meblościankami, kryształami, telewizorami Rubin czy pralką Franią. Przenoszą nas do mieszkań dziadków i rodziców, tworząc dodatkowe emocje.

W Gdyni na Władysława IV był sklep Stara Lada, gdzie można było kupić i sprzedać używane meble. Pan ze sklepu przyjeżdżalł nawet do mieszkania, mierzył, oceniał wartośc tego, co było do sprzedania i organizował transport, Meble były później odnawiane i wystawiane na sprzedaż. W ten sposób urządziliśmy nasze mieszkanie. Wszyscy byli szczęśliwi – i ci, którzy sprzedawali, i ci, którzy kupowali.

mieszkanka Brodwina

A przy okazji warto spojrzeć na Brodwino jeszcze z innej strony – to blokowisko w zasadzie w czystej formie – poza blokami nie ma tu innych budynków mieszkalnych. I nawet jeśli ktoś uważa, że Sopot powinien być wolny od wielkopłytowej blokowej zabudowy, to warto pamiętać, że – jak pisali Wojciech Fułek i Roman Stinzing-Wojnarowski w publikacji „Kurort w cieniu PRL-u. Sopot 1945–1989” - po wojnie były plany zrównania z ziemią tego Sopotu, jaki obecnie znamy. Władze wolały wybudować na nadmorskich terenach nowoczesne osiedla, zastanawiano się także nad przyłączeniem miasta do Gdańska. Poniemieckie wille i kamienice oszczędzono wyłącznie ze względów praktycznych - zagęszczenie ludności w mieście i tak było ogromne, a pozbawianie jej dachu nad głową, choćby tymczasowe, stanowiłoby duży problem.

Cytaty są elementem wystawy „Brodwino. Najpiękniejsza dzielnica Sopotu". Ekspozycja prezentowana jest w Muzeum Sopotu (ul. Poniatowskiego 8) do 29 stycznia 2023 r. Godziny otwarcia Muzeum Sopotu: wtorek – niedziela: 10-16


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka