Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama
ReklamaPomorska Fundacja Filmowa - Wystawa na fali

Jarosław Kaczyński przed komisją ds. Pegasusa. Naleśniki i wariograf

Trudno powiedzieć, czy podczas tego przesłuchania więcej było kabaretu, politycznego chaosu czy bazarowej awantury? Na tę chwilę czekało wielu Polaków, którzy liczyli na szybkie „zgrillowanie” prezesa PiS. Jarosław Kaczyński – tak jak wcześniej obiecał – pojawił się w piątek, 15 marca przed komisją śledczą da. Pegasusa, ale próbował grać według swoich zasad.
komisja śledcza ds. Pegasusa, przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego

Autor: komisja śledcza ds. Pegasusa, przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński przed komisją śledczą ds. Pegasusa

Emocje chwilami przybierały temperaturę wrzenia. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka, posłanka Trzeciej Drogi z Pomorza musiała uspokajać niektórych członków Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza posła PiS Mariusza Goska, który próbował wyrosnąć na „gwiazdę”. Ten polityk Suwerennej Polski dzień wcześniej straszył w mediach:

– Twarz Donalda Tuska od jutra się zmieni. To będzie twarz przerażonego polityka. Ja wiem, jakie ja pytania będę zadawał i o co będę wnioskował. W mojej opinii to powinno powalić pana premiera Donalda Tuska – powiedział. 

Sugerował, że tak się stanie po jego pytaniach do prezesa...

Prezes Jarosław Kaczyński zaczął od powołania się na przepis, który, w jego ocenie, uniemożliwia mu powiedzenie całej prawdy. W związku z tym, odmówił złożenia fragmentu przyrzeczenia: „będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome”.

Nie przyrzekam, że powiem wszystko.

Jarosław Kaczyński / prezes PiS

Część członków komisji uważała, że niepełne przyrzeczenie stawia pod znakiem zapytania sens dalszego przesłuchania. Przed przejściem do pytań odbyło się głosowanie na temat ukarania Jarosława Kaczyńskiego przez sąd, z uwagi na brak złożenia przez niego przyrzeczenia. Komisja przyjęła wniosek.

Politycy PiS usiłowali wyłączyć z obrad dwóch przedstawicieli rządzącej koalicji: posłów Witolda Zembaczyńskiego i Tomasza Trelę, ale ostatecznie komisja wykluczyła z posiedzenia dwóch przedstawicieli komisji: Mariusza Goska i Jacka Ozdobę, z argumentacją, że posłowie przeszkadzają w pracy komisji. Posłowie już wcześniej otrzymywali ostrzeżenia od przewodniczącej komisji Magdaleny Sroki.

W pierwszej części obrad komisji najczęściej wymawianym słowem były... naleśniki. Padało ono z ust polityków PiS. A był to przytyk do posła Zembaczyńskiego.

– No wie pan, jeżeli ktoś jest w stanie nawet zrujnować naleśnikarnię… – mówił Jarosław Kaczyński do niego. 

Później „wątek naleśnikowy” przewinął się jeszcze co najmniej kilka razy. 

– Pan jest strasznie wrażliwy z tą naleśnikarnią – wtrącił z kolei Jacek Ozdoba, dodając o naleśnikowym „capo di tutti capi”.

– Zaczyna to być żenujące. To nie przystoi – stwierdziła przewodnicząca komisji Magdalena Sroka.

– Składam wniosek o wyłączenie członka komisji Zembaczyńskiego z KO, z tego względu, że wielokrotnie dawał wyraz skrajnej niechęci na mój temat – powiedział Jarosław Kaczyński.

Zwrócił uwagę, że poseł Zembaczyński określał go mianem „małego tchórza”. I dalej prezes komentował pod adresem posła KO: 

– Pan ma jakiś uraz głęboki. Pan ma na samochodzie osiem gwiazdek. To oznacza niebywały deficyt kulturowy. A ja jestem znany z tego, że ludzi o takim deficycie kulturowym bardzo nie lubię – podsumował Kaczyński.

Pierwsza pytania zadawała Magdalena Sroka. 

– Kto podejmował decyzję o zakupie Pegasusa? – pytała.

– Jeśli chodzi o narzędzie do inwigilacji grup szpiegowskich czy dywersyjnych, to pewnie minister Kamiński. A może w jakimś szerszym gronie – oświadczył Kaczyński.

Ze strony Sroki padło też pytanie, czy prezes zgodzi się na badanie wariografem.

– Nie widzę powodów, żebym miał się na cokolwiek takiego zgadzać. Nie jestem podejrzanym. To jest pytanie o charakterze prowokacyjnym. Ja jestem świadkiem – zareagował prezes.

Poseł Zembaczyński pytał z kolei m.in., czy w związku z aferą Pegasusa prezes rozważa zostanie „60”, czyli małym świadkiem koronnym, odnosząc się do art. 60. Kodeksu karnego.

– To jest zwykła prowokacja, nie dam się na nią nabrać. Zagrożenia karne są po drugiej stronie, one są bardzo poważne i przyjdzie na nie czas – odpowiedział prezes PiS.

Aferę Pegasusa Kaczyński nazwał „urojoną rzeczywistością”.

– Fejki, fejki, jeszcze raz fejki i próba wmówienia opinii publicznej, że działo się coś, co się nie działo – stwierdził z kolei, kiedy Magdalena Sroka odczytała mu fakty dotyczące inwigilacji Krzysztofa Brejzy.

– Nie wiem, czy te fakty są prawdziwe – dodał Jarosław Kaczyński.

Pytany o to, czy Zbigniew Ziobro złamał ustawę o CBA, kupując Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości, mówił: 

– Jako prawnik stoję po stronie tych prawników, którzy uważają, że była to transakcja dopuszczalna.

Co zwracało również uwagę, to sposób zwracania się Jarosława Kaczyńskiego do polityków koalicji. Mówił do nich: „panie członku”. Do polityków PiS w komisji zwracał się: „panie pośle”.

– Czemu pan ma te członki w głowie? – pytał lekko podrażniony Tomasz Trela.

Jarosław Kaczyński podczas przesłuchania na wiele pytań jednak odpowiadał, że nie pamięta, nie przypomina sobie, że nie wie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaActiva - Kamienice Pruszczańskie
ReklamaNewsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Reklama
Reklama