Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Proboszcz oskarżony o wykorzystanie seksualne. Mieszańcy Chojnic podzieleni

W poniedziałek radni Rady Miejskiej w Chojnicach chcieli przyznać pośmiertnie tytuł Zasłużonego Obywatela Miasta byłemu proboszczowi jednej z parafii. Dwie godziny przed sesją w radiu opublikowano jednak rozmowę z mężczyzną, który przyznał, że ponad 20 lat miał być przez niego wykorzystywany seksualnie. Uchwałę błyskawicznie zdjęto z obrad. Ale temat nie ucichł. Chojniczanie nie dowierzają i dyskutują, czy to w ogóle się stało.... Żałują, że dzieje się to teraz, gdy ksiądz już nie może odpowiedzieć na te zarzuty.
Zdaniem 35-letniego w tym kościele miał on być wykorzystywany seksualnie przez proboszcza. Chojniczanie są w szoku i nie dowierzają (fot. Olek Knitter | Zawsze Pomorze)

Zdaniem wielu mieszkańców Chojnic, co potwierdzają również ci, którzy księdza chcieli uhonorować, proboszcz Aleksander Kłos do miłych i empatycznych nie należał. Nie spoufalał się z nikim, nikogo nie tulił, a wręcz przeciwnie, często dość ostro i dosadnie odpowiadał na zapytania wiernych. Był też bardzo stanowczy podczas spowiedzi w konfesjonale, czasami nie przebierał w słowach, czym niektórych ranił. Jednak decyzja o chęci przyznania mu tytułu Zasłużonego Obywatela Miasta dyskusji wśród mieszkańców nie wywołała. Wydawało się więc, że mimo iż są chojniczanie, którzy mieli proboszczowi za złe jego niektóre decyzje czy zachowania, to uchwała o uhonorowaniu przejdzie bez sprzeciwu. O takiej woli rady informowały wcześniej też lokalne media. I raptem dwa dni przed sesją do Radia Weekend FM zgłosił się 35-letni mężczyzna, który opowiedział na antenie, że ponad 20 lat temu, w przeciągu kilku lat, miał być wykorzystywany seksualnie przez tego właśnie duchownego. Miało do tego dochodzić w przykościelnym pokoju księdza. Mężczyzna wyjaśnia, że zrobił to teraz, gdyż dowiedział się o zamiarze radnych Chojnic. Sam dodał, że księdzu wybaczył. Materiał na antenie ukazał się w poniedziałek rano, na dwie godziny przed sesją....

Ksiądz Ireneusz Smagliński, rzecznik Biskupa Pelplińskiego przyznaje, że w marcu 2020 r. do Kurii Diecezjalnej zgłosiła się jedna osoba, która twierdziła, że została skrzywdzona przez księdza. Nikt z kurii nie poinformował jednak nikogo o tym fakcie - ani władz miasta, ani wiernych, ani również żadnych służb. - Zgodnie z procedurą określoną przez Wytyczne Konferencji Episkopatu Polski w tego rodzaju sytuacji, jak i ze względów humanitarnych, osoba zgłaszająca została objęta opieką psychologiczną, którą współfinansuje Diecezja Pelplińska. Nie zostało wszczęte postępowanie kanoniczne w tej sprawie, gdyż ksiądz Aleksander Kłos w momencie zgłoszenia nie żył już od ponad roku. Nie zostały również poinformowane organa ścigania, gdyż nie zachodziły okoliczności opisane w art. 240 Kodeksu Karnego – wyjaśnia ksiądz Ireneusz Smagliński, rzecznik Biskupa Pelplińskiego.

Nie należy spieszyć się z przyznawaniem takich honorów i lepiej zaczekać parę lat, zanim postawi się komuś pomnik, nazwie jego imieniem rondo albo ulicę

Maria Eichler / dziennikarka

Grupa mieszkańców Chojnic, nie mając więc wiedzy o takim zgłoszeniu, na co zwraca uwagę dziennikarka Maria Eichler, wystąpiła o szczególne wyróżnienie dla proboszcza. Jak podali w uzasadnieniu, największe zasługi zmarłego w lutym 2019 roku proboszcza to wybudowanie od podstaw kościoła Matki Bożej Królowej Polski, a także niesiona przez lata pomoc potrzebującym mieszkańcom Chojnic. Ale nie tylko.

- Po powstaniu parafii powołał Radę Parafialną i wiele wspólnot parafialnych jak np.: Parafialny Zespół Caritas, Róże Różańcowe, Akcję Katolicką, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, grupę AA, Odnowę w Duchu Świętym. Był kapłanem, który w pełni swe życie opierał na dekalogu. W tym był bardzo stanowczy i nie uznawał żadnych kompromisów. Był wielkim patriotą, skromnym, pracowitym i bardzo wrażliwym na ludzką biedę. Lubił prostotę i porządek. Jego kazania i homilie były przemyślane, przesycone przykładami z Ewangelii i naszego obecnego życia. Mówił dobitnie i przekonująco. Zawsze interesował się życiem parafii i całego miasta. Był osobą znaną i szanowaną. Na zawsze zapisał się w pamięci nie tylko chojniczanom jako wielki budowniczy całego kompleksu obiektów sakralnych, który góruje nad pobliskimi osiedlami mieszkalnymi. Jego osoba do dziś znana jest jako mocny i trwały fundament wiary, modlitwy i pracy – napisano w uzasadnieniu przyznania tytułu.

Tym bardziej jestem zdziwiony, gdyż ci, którzy znali księdza wiedzieli, że nie było w nim takiej empatii, zwłaszcza do dzieci. Nigdy nikogo nie przytulał, nie ściskał, zawsze podchodził i rozmawiał z takim dystansem. On nie miał podejścia do dzieci i prędzej nadawałby się do wojska niż do tego, o co jest teraz oskarżony.

Andrzej Górnowicz / jeden z wnioskodawców uhonorowania księdza

- Z pomysłem, aby uhonorować księdza Kłosa tytułem, zgłosili się do mnie przedstawiciele Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego. Aby w trudnym czasie koronawirusa nie musieli zbierać wymaganych podpisów wśród mieszkańców zaproponowałem im, że to ja będę wnioskodawcą. To szybsze, prostsze i bezpieczniejsze w obecnych czasach. Zgodzili się. Sam też znałem księdza Kłosa, bywałem na budowie kościoła jeszcze jako mieszkaniec i parafianin. Znałem go i był to taki prawdziwy ksiądz z krwi i kości. Mimo że dla niektórych osób był pryncypialny, to ogólnie w odbiorze był sympatyczny. I do tego poniedziałku nie miałem powodów przypuszczać, że może coś takiego się wydarzyć – mówi burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta sprawa nie zostanie nigdy wyjaśniona.

Jedną z osób, która wnioskowała o nadanie tego tytułu księdzu, był Andrzej Górnowicz. - Dla nas to co się stało, to szok i ból. Trudno w tym momencie cokolwiek mówić, bo tak naprawdę dużo jest sprzeczności w tym wszystkim, a oskarżony człowiek już nie żyje. Znałem księdza bardzo dobrze, pracowałem u niego, współpracowałem z nim służbowo i jako parafianin. Nigdy nie wpadłbym na to, co się wydarzyło. Tym bardziej jestem zdziwiony, gdyż ci, którzy znali księdza wiedzieli, że nie było w nim takiej empatii, zwłaszcza do dzieci. Nigdy nikogo nie przytulał, nie ściskał, zawsze podchodził i rozmawiał z takim dystansem. On nie miał podejścia do dzieci i prędzej nadawałby się do wojska niż do tego, o co jest teraz oskarżony. Jeżeli to prawda, to czemu wyszła tak późno – zastanawia się Andrzej Górnowicz. Zarówno on, jak i burmistrz Arseniusz Finster przyznają, że nie wrócą już do tematu przyznania proboszczowi Zasłużonego Obywatela Chojnic, gdyż wszystko wskazuje na to, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. - Zostawiamy tę sprawę i po katolicku zostaje nam tylko modlitwa – dodaje Górnowicz.

Po informacji w radiu 19 radnych Chojnic było za zdjęciem uchwały z obrad. Jeden radny wstrzymał się od głosu, a jeden zagłosował przeciwko tej decyzji. To Zdzisław Januszewski, który m.in. w ramach Akcji Katolickiej również robi wiele dobrego dla innych, zwłaszcza potrzebujących.

- Musiałem dać wyraz swojego sprzeciwu, gdyż komu mam wierzyć? Nie wydaję wyroku, nie znam szczegółów, ale też nie znam osoby, która oskarża. Mamy bowiem klasyczny przykład na to, co dzieje się też na świecie, że po wielu latach ktoś zdaje obciążającą relację nie popartą żadnymi dowodami. I automatycznie tworzy się dowody pośrednie. Rada Miejska Chojnic, odrzucając wniosek o nadanie tytułu, utworzyła właśnie taki dowód pośredni. Za kilka lat ktoś, kto przeczyta o zdjęciu uchwały będzie sądził, że właśnie były podstawy, by uwierzyć temu mężczyźnie. Dla mnie to jest nie do przyjęcia, gdyż chodzi tu o osobę nieżyjącą, która już nie powie, czy tak było. Nikt nigdy nie wróci już do tej sprawy i do tego, kto miał rację. A jeśli to wszystko nie jest prawdą, to kto przywróci dobrą pamięć człowiekowi, którego ja znałem i bardzo ceniłem? Nie byliśmy przyjaciółmi, ale rozmawiając dawał mi dowód na to, że myślał o rzeczach istotniejszych, ponadczasowych, a nie o tym, o co jest teraz oskarżany i co miał zrobić w wieku 70 lat – mówi radny Zdzisław Januszewski.

Komu mam teraz wierzyć? Nie wydaję wyroku, nie znam szczegółów, ale też nie znam osoby, która oskarża. Mamy bowiem klasyczny przykład na to, co dzieje się też na świecie, że po wielu latach ktoś zdaje obciążającą relację nie popartą żadnymi dowodami. Nikt nigdy nie wróci już do tej sprawy i do tego, kto miał rację. A jeśli to wszystko nie jest prawdą, to kto przywróci dobrą pamięć człowiekowi, którego ja znałem i bardzo ceniłem? Nie byliśmy przyjaciółmi, ale rozmawiając dawał mi dowód na to, że myślał o rzeczach istotniejszych, ponadczasowych, a nie o tym, o co jest teraz oskarżany i co miał zrobić w wieku 70 lat

Zdzisław Januszewski / jedyny radny, który głosował przeciwko zdjęciu uchwały z obrad Rady Miejskiej w Chojnicach

Chojniczanie są podzieleni. Na forach internetowych i w mediach społecznościowych dzielą się na tych, którzy proszą o ciszę nad trumną zmarłego, a także na tych, którzy uważają, że nie powinno być dyskusji w momencie, gdy oskarżony nie może się już bronić. Są też osoby, które chcą, aby o tym wszystkim mówić głośno i którzy oskarżają księży o wiele zła, które wyrządzili, zwłaszcza dzieciom.

- Nie oczerniajcie osoby, która nie może się już ustosunkować do zarzutów. Tak się nie robi. Nie kamieniuje się bez procesu tylko dlatego, że ten ktoś jest księdzem. Uważam, że o zmarłych należy mówić dobrze albo zamilczeć – uważa Przemysław Singer, harcerz, społecznik, osoba związana z kościołem i wiarą.

Chojniczanka Elżbieta Kuczkowska zastanawia się, dlaczego ten mężczyzna zgłosił ten fakt dopiero po śmierci księdza prałata.

- A może dlatego, że umarli nie mogą się bronić? Skoro teraz ten człowiek ma 35 lat, to już dawno był w pełni świadomy swoich praw. I jeszcze jeden ciekawy szczegół. Ksiądz, niby dopuszczając się tego czynu, miał już ponad 70 lat. Był już wówczas człowiekiem bardzo spracowanym i chorym. To, że ksiądz prałat ma wiele zasług, to są fakty namacalne. Natomiast posądzenie o molestowanie nie zostało stwierdzone prawnie. Niestety, w ten sposób każdy może zniszczyć każdego. Dla mnie ksiądz prałat jest wzorem kapłana, a zwłaszcza spowiednika i przykładem, jak wiele można zrobić dla potrzebujących. Miał swoje wady. Bywał czasami ostry i wybuchowy, ale tak często postępuje też dobry rodzic. Niektórzy ludzie właśnie z tego powodu go nie lubili, ale to nie jest przyczyna, aby tak łatwo uwierzyć w to oskarżenie i podeptać godność i pamięć człowieka. Podłe jest, by w tak kategoryczny sposób oskarżać księdza prałata. Być może osoba oskarżająca ma kłopoty psychiczne, a może chodzi o gratyfikację finansową, a może nie lubi kleru itd. W tym temacie jest bardzo wiele znaków zapytania – uważa Elżbieta Kuczkowska.

Wśród wielu ostrych, czasami wulgarnych wpisów, które nie nadają się do cytowania, były również takie, w których spokojnie „punktowano” złe zachowania księdza. - Ten ksiądz w sposób mało parlamentarny przeganiał dzieci i wolontariuszy WOŚP z chodnika przed kościołem, który był częścią drogi publicznej. Był butny, zarozumiały, a czasami wręcz chamski. Nie oczerniam go, oceniam tak, jak na to zasłużył – mówi chojniczanin Ireneusz Korycki.

- Ten ksiądz w sposób mało parlamentarny przeganiał dzieci i wolontariuszy WOŚP z chodnika przed kościołem, który był częścią drogi publicznej. Był butny, zarozumiały, a czasami wręcz chamski. Nie oczerniam go, oceniam tak, jak na to zasłużył

Ireneusz Korycki / chojniczanin

Bartosz Bluma przez kilkanaście lat był ministrantem, a także lektorem w parafii Matki Bożej Królowej Polski, której Aleksander Kłos był od samego początku proboszczem: - Z niedowierzaniem i głębokim bólem przyjąłem informację o rzekomym pokrzywdzeniu przez proboszcza Aleksandra Kłosa małoletniego. Osobiście miałem okazje znać księdza Aleksandra, kiedy od początku lat 90-tych przez kilkanaście lat byłem ministrantem, a później również lektorem. Był z pewnością wymagający, zarówno od siebie, jak i od innych. Jego wysokie oczekiwania szły w parze z wychowywaniem w oparciu o wartości. Ważne były dla niego wartości patriotyczne, ale przede wszystkim szacunek dla życia - od poczęcia do naturalnej śmierci. Pamiętam doskonale, jak kształtował nasze charaktery, zachęcając do uczestnictwa w życiu społecznym i angażowaniu się w inicjatywy na rzecz innych. Z opowiadań starszych chojniczan wielokrotnie słyszałem, jak wiele osób dotkniętym przez los – bezrobotnym, rodzinom w trudnej sytuacji – pomagał również finansowo. To on stworzył jadłodajnię przy parafii, która codziennie zapewnia posiłek ponad setce mieszkańców naszego miasta – mówi Bartosz Bluma. I dodaje: - Tym bardziej oskarżenia, jakie zostały przeciw niemu przedstawione w mediach, stoją w dużej sprzeczności z jego życiową postawą. Najbardziej tragiczny jest fakt, że cały dorobek życiowy, osiągnięcia i dokonania w chwili obecnej zostały zepchnięte na drugi plan. Trudno przyjąć do wiadomości, że mając 71 lat miał się dopuścić takiego czynu. Pamiętajmy jednocześnie, że zgodnie z posiadaną na ten moment wiedzą nie było innych zgłoszeń skrzywdzenia kogokolwiek przez księdza Aleksandra Kłosa. Jako wierzącemu pozostaje modlitwa w jego intencji oraz osoby uważającej się za pokrzywdzoną.

Inny ministrant, który służył w tym kościele kilka lat, mówi nam wprost: Szybciej bym pomyślał o księdzu jako jakimś "dyktatorze", którzy chodził po kościele i wszystkimi rządził, niż o kimś, kto miałby mnie czy kogoś złapać za kolano.

Obecny proboszcz parafii ksiądz Janusz Chyła przyznał w oświadczeniu, że jest głęboko wstrząśnięty informacjami, jakie pojawiły się w mediach, a według których ksiądz prałat miał popełnić przestępstwo skrzywdzenia osoby małoletniej.

- Ksiądz prałat pozostaje w naszej pamięci jako budowniczy naszej parafii i kapłan wymagający od siebie i innych. Brak możliwości osobistej obrony przez niego skłania nas do modlitwy w jego intencji oraz osoby, która twierdzi, że została pokrzywdzona.

Oskarżenia, jakie zostały przeciw niemu przedstawione w mediach, stoją w dużej sprzeczności z jego życiową postawą. Najbardziej tragiczny jest fakt, że cały dorobek życiowy, osiągnięcia i dokonania w chwili obecnej zostały zepchnięte na drugi plan. Trudno przyjąć do wiadomości, że mając 71 lat miał się dopuścić takiego czynu.

Bartosz Bluma / były ministrant i lektor w kościele MBKP

Dziennikarka Maria Eichler (obecnie Miesięcznik Chojniczanin), która od kilkudziesięciu lat obserwuje i opisuje życie codzienne Chojnic, uważa, że nie należy spieszyć się z przyznawaniem takich honorów i lepiej zaczekać parę lat, zanim postawi się komuś pomnik, nazwie jego imieniem rondo albo ulicę. - Zawodzi chyba komunikacja pomiędzy górą kościelnej hierarchii, a „dołami”, skoro religijna wspólnota nie miała bladego pojęcia, że wobec czynu jej kapłana było wszczęte jakieś postępowanie i to w sprawie nieprzynoszącej mu chluby, wręcz przeciwnie. Gdyby nie to, że zgłosił się z trzydziestoparoletni mężczyzna z informacją, że był przed dwudziestu latu molestowany, to pies z kulawą nogą by o tym nie wiedział. Uchwała zostałaby podjęta, a ksiądz figurowałby w księdze wybitnych obywateli Chojnic – mówi Maria Eichler. - Nie mam pomysłu, jak naprawić komunikację wewnątrzkościelną, zwłaszcza w sytuacji, gdy kuria powzięła wiadomość o tym fakcie, gdy kapłan już nie żył. Ale czy wierni nie powinni jednak o tym wiedzieć? Przecież nie przyszliby do burmistrza z propozycją nadania księdzu tytułu, gdyby mieli świadomość, że na ich proboszczu jest jednak cień. Że oprócz tego, iż był budowniczym kościoła, inicjatorem powstania jadłodajni, zakładu pogrzebowego i dożywiania dzieci, ma na sumieniu molestowanie nastolatka. I że „mocny i trwały fundament wiary, modlitwy i pracy”, czego był symbolem, ma jednak kruche podstawy...

Rzecznik prasowy biskupa pelplińskiego przyznaje, że nikt nie konsultował z Kurią Diecezjalną Pelplińską ani z parafią pw. Matki Bożej Królowej Polski w Chojnicach inicjatywy nadania księdzu Aleksandrowi Kłosowi tytułu Zasłużonego Obywatela Miasta Chojnice. Jednak kuria sama również taką informacją z nikim się nie podzieliła...

W mieście Chojnice jest obecnie 14. Zasłużonych Obywateli Miasta. Były proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski Aleksander Kłos miał być 15. osobą wyróżnioną tym tytułem i zarazem pierwszym księdzem. Wśród 16. Honorowych Obywateli Miasta Chojnice jest pięciu duchownych, - Papież Jan Paweł II, biskup Jan Bernard Szlaga, arcybiskup Józef Kowalczyk, kardynał Józef Glemp oraz były proboszcz chojnickiej fary, a obecnie bazyliki Roman Aleksander Lewandowski.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama