Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Zaczynam 1 kwietnia i nie jest to żart!

Przyjemne miejsce pracy to połowa życiowego sukcesu, o czym przekonują skandynawskie i amerykańskie badania. A Trójmiasto jest wspaniałym miejscem do pracy. Życie tu to powiew nie tylko lepszego powietrza, ale i wolności - mówi Eulalia Domanowska, nowa dyrektorka Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie
Eulalia Domanowska dyrektor PGS Sopot
Eulalia Domanowska  to historyczka sztuki, kuratorka wystaw i wykładowczyni akademicka (fot. prywatne)

 

Rozpoczyna pani pracę 1 kwietnia…

I nie jest to żart!

Dobry znak?

(śmiech) Nie jest to zła data, ostatnią moją pracę, na Politechnice Białostockiej też zaczynałam – i to z dobrym rezultatem - 1 kwietnia.

Przeprowadza się pani z Warszawy do Sopotu. To marzenie wielu warszawiaków.

Sopot pamiętam jeszcze z dzieciństwa, gdy przyjeżdżałam tu z rodzicami na przełomie lat 60 i 70. Lubiłam te wypady, ale czy zamieszkanie tu było moim marzeniem? Niewątpliwie był to jeden z argumentów, ażeby wystartować w konkursie na stanowisko dyrektora PGS. Przyjemne miejsce pracy to połowa życiowego sukcesu, o czym przekonują skandynawskie i amerykańskie badania. A Trójmiasto jest wspaniałym miejscem do pracy. Życie tu to powiew nie tylko lepszego powietrza, ale i wolności. Dla mnie jednak najważniejsze w podjęciu decyzji o przeprowadzce nad morze to to, że sopocka galeria jest dobrze postrzegana, jest rozpoznawalna i ceniona w środowisku artystycznym. Mogę ze spokojem kontynuować wątki podejmowane tu wcześniej.

Zaczyna pani dyrektorowanie w roku jubileuszowym dla galerii. W 1952 roku została powołana jako oddział Centralnego Biura Wystaw Artystycznych. Czy jakieś specjalne wydarzenia są przewidziane?

Ustępujący dyrektor zaplanował już program na przyszły rok, nie przewidując uroczystości rocznicowych. Myślę jednak, że po rozmowie z zespołem na pewno nie jeden pomysł się urodzi.

Które z projektów z poprzednich lat zamierza pani kontynuować, a co nowego wprowadzi pani do PGS?

Na pewno kontynuować zamierzam interdyscyplinarne festiwale, choćby słynny Open Source Art Festival, czy festiwal literacki. Oczywiście, Triennale Sztuki Pomorskiej. Także współpracę ze środowiskiem artystów sopockich, ale i z gdańską Akademią Sztuk Pięknych. Ze względu na nadmorskie położenie galerii i charakter kurortu pomyślałam, że profil instytucji powinien być skoncentrowany wokół takich zagadnień jak nowoczesność, miejskość czy region Morza Bałtyckiego. Jako galeria miejska PGS powinna podejmować tematy ważne społecznie, takie jak równość i solidarność, wrażliwość społeczna, feminizm, migracje, mniejszości, nie może zabraknąć kwestii aktualnych, teraz jest to, rzecz jasna, wojna w Ukrainie. Niewątpliwie projekty związane z artystami ukraińskimi czy temat wojny w sztuce weźmiemy pod uwagę. Już teraz wspólnie z ośmioma innymi miejskimi galeriami w Polsce bierzemy udział w polsko - ukraińskim projekcie w Berlinie, wspierając artystów ukraińskich. Inna ważna kwestia, z racji położenia geograficznego Sopotu, którą zamierzam podjąć to ekologia, zmiany klimatyczne, ochrona środowiska naturalnego. Tym tematom będą poświęcone wystawy, ale i program specjalny.

Co to za program?

Szczegóły ogłosi prezydent Jacek Karnowski, ja zdradzę tylko, że obejmuje współpracę Sopotu, PGS i Ergo Hestii, która promuje i wspiera sztukę współczesną nie od dziś. Ten międzynarodowy projekt – konkurs dotyczył będzie sztuki w przestrzeni publicznej. To nie tylko tradycyjna rzeźba, ale też instalacje, projekty dźwiękowe, świetlne i inne. Mam nadzieje, że przekonam do tego pomysłu także sopocian. Tu chcę zaznaczyć, że ważna w kwestii odbioru sztuki współczesnej jest edukacja, i na edukację stawiam.

PGS to też prezentacja dużych kolekcji prywatnych.

Będę chciała sięgać zwłaszcza do kolekcji niemieckich, ale i włoskich. A także krajów bałtyckich. Mam na myśli nie tylko kolekcje prywatne, ale także muzealne czy kolekcje fundacji. Chciałabym też przybliżyć twórczość artystów „szkoły sopockiej”, jednak w kontekście międzynarodowym, choćby w stosunku do tego, co działo się wtedy w Szwecji. Moim celem jest też promocja tego wyjątkowego zjawiska.

Jak tylko przyjedzie pani do Sopotu to pójdzie pani od razu do pracy czy nad morze?

Zależy, o której pociąg przyjedzie. (śmiech) Swoją drogą, to że można po drodze do pracy przejść się brzegiem morza to naprawdę wspaniałe. I na to też się cieszę.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama