Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

To dziewczynka czy staruszka, ma lat 8 czy 108?

To szalenie ważne w tym rozpędzonym świecie umieć nic nie robić – mówi Lena Frankiewicz, reżyserka spektaklu „Momo” w gdańskim Teatrze Miniatura. Premiera 12 czerwca.
„Momo” w Teatrze Miniatrura
(fot. Piotr Pędziszewski)

Z tej opowieści ponoć dowiemy się, dlaczego warto marnować czas. W książce Michaela Endego „Momo” tajemniczy Szarzy Panowie namawiają ludzi do oszczędzania czasu, przez co życie zostaje pozbawione wszystkiego, co jest uważane za marnowanie czasu: spotkań towarzyskich, zabawy, sztuki, wyobraźni czy nawet spania – czytamy w zapowiedzi spektaklu. Pani lubi trwonić czas?

Przyznam, że wciąż tego się uczę, bo jestem tak zwanym pracusiem i mój kalendarz jeszcze do niedawna był przeładowany zadaniami. Ale część mojej natury, ta bardziej leniuchowata, niezmiennie uczy się odzyskiwania radości z nicnierobienia, dlatego postanowiłam zrobić to przedstawienie, opowiedzieć tę historię.

Potrafić nic nie robić... Uważam, że to szalenie cenna umiejętność – bo to nie jest tak, że w tym nicnierobieniu kompletnie nic się nie robi. Dajemy sobie to wolne pole, pustą przestrzeń, by mogły się wydarzyć, zaistnieć wszelkie bezładne idee, przedmioty, projekty, i też, by doładować akumulatory. To szalenie ważne w tym rozpędzonym świecie, umieć nic nie robić. I nawet nie nazwałabym tego marnowaniem, to jest po prostu inne korzystanie z zasobów czasu.

Kim jest Momo?

To bardzo ciekawa postać, nie wiadomo, dziewczynka czy staruszka, ma lat 8 czy 108? Momo potrafi słuchać, potrafi być uważna i kompletnie nie może zrozumieć, co się dzieje z ludźmi. Dlaczego wszyscy tak szalenie przyśpieszają, dlaczego ścigają się z czasem, dlaczego przestają mieć czas dla najbliższych, dla przyjaciół, dlaczego gubią czas przeznaczony na czytanie książek, słuchanie muzyki. Kiedy pracujemy z Magdą Gładysiewicz, która gra Momo, często z mojej strony padają słowa, że nasza bohaterka jest „słuchaniem i patrzeniem”. Reaguje na wszystko empatycznie, ale to nie jest nowa Pippi Langstrumpf, która jest czystym działaniem. Tu działanie wyraża się niejako poprzez niedziałanie, ale, mimo to, Momo potrafi zatrzymać czas i sprawić, że świat, który wypadł z orbity, oszalał za sprawą Szarych Panów, wróci na właściwe tory, na piknik, jak nazywam finałową scenę, scenę, która w naszej realizacji jest przestrzenią słodkiego nieróbstwa, gdzie wszyscy się spotykają, cieszą się sobą, wspólnym czasem, a nie koncentrują się na pracy i pomnażaniu korzyści z tej pracy wynikającej.
 

Lena Frankiewicz
Lena Frankiewicz (fot. Piotr Pędziszewski)

„Momo” jest przypowieścią o tym, że tylko moc dziecięcego serca jest w stanie pokonać smutny korporacyjny świat dorosłych – to pani słowa.

Głęboko w nie wierzę, inaczej nie mogłabym robić tego przedstawienia. Dzieci mają ogromną moc. W naszym spektaklu gra piątka małych aktorów. Emanuje z nich energia, to rodzaj dziecięcej energii, totalnie szczerej, bo mówią, co myślą, bez ogródek. Korzystam z ich wrażliwości, z ich obserwacji. I to jest nie do przecenienia. Ta współpraca inspiruje mnie i sprawia mi dużo radości. I ja staram się to dziecko w sobie pielęgnować i nie dopuszczać, by tak zupełnie dorosnąć. To szansa, że nie zbłądzimy po drodze. Że ze wszystkiego znajdziemy właściwe wyjście.

Wspaniale jest obserwować współpracę dzieci występujących w przedstawieniu z aktorami Teatru Miniatura. Bardzo się wspierają, rozumieją się, a i nakręcają wzajemnie, scena eksploduje energią. To, co jest niesamowite, to fakt, że całość przedstawienia ustawiliśmy ledwie w dwa tygodnie. Tak wspaniały, otwarty, pełen entuzjazmu jest to zespół. Mocno weszli w ten mój świat, w pomysł i kompozycję, która nie jest łatwa ani oczywista, bo głównym budulcem jest tu coś tak nieuchwytnego, jak właśnie czas. Aktorzy potrafią nim żonglować. Tak młodzi, jak i starsi.

To nie jest pani pierwsza realizacja dla młodego widza, ale pierwsza współpraca z Teatrem Miniatura.

Cała moja miłość do teatru zaczęła się w dzieciństwie i teraz wracam do tamtego czasu. Pracując nad spektaklem dla dzieci, mam jednak zawsze świadomość, że, być może, to spektakl, który jakiś mały widz zobaczy, będąc pierwszy raz w teatrze. Jaka to odpowiedzialność!



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama