Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kociewskie Morze [nl] - tak nazywają jezioro Kałębie, raj dla wodniaków

Na niewielkiej wyspie, w miejscu dawnego grodu, w drugiej połowie XIV wieku Krzyżacy wznieśli niewielki zamek. Pozostawili po sobie najciekawsze miejsce nad Jeziorem Kałębie

Źródło: Fot. Andrzej Kowalski

Kałębie jest największym jeziorem na Kociewiu i rajem dla miłośników sportów wodnych. Jest naprawdę duże, na jego brzegach ulokowało się aż sześć miejscowości: Wycinki, Wymysłowo, Okarpiec, Radogoszcz, Dobry Brat i największa z nich -  Osiek, który jest siedzibą gminy.

W tym roku osiecka plaża znalazła się w pierwszej dziesiątce najatrakcyjniejszych plaż Borów Tucholskich. Duża w tym zasługa gminy, która przed tegorocznym sezonem letnim poszerzyła plażę. Zbudowano też drewniane ścieżki, pojawiły się ławki i stoły do biesiadowania. Jest tu przystań dla żaglówek i wyznaczone kąpielisko. Plaża położona jest w samej wsi, przy ulicy Rybackiej.

Tuż obok swoją przystań mają miejscowi młodzi żeglarze z Uczniowskiego Klubu Sportowego OPTI Osiek. Miejsce klubowi udostępnia Agroturystyczna Stanica Żeglarska Firyn. Jej gospodarz, pan Andrzej Firyn, którego przodkowie mieszkali tutaj „od zawsze”, wie wszystko o jeziorze Kałębie.

- Moi przodkowie byli bardzo związani z jeziorem. Byłem jednak zaskoczony, znajdując w rodzinnych archiwach zdjęcia dziadków na łódkach, kajakach, a nawet na dziesięciowiosłowym dwumasztowym jachcie, którym żeglowali po naszym jeziorze - opowiada pan Andrzej. - Teraz wiem, że pasję do żeglarstwa odziedziczyłem w genach.

Kiedyś jezioro było większe. Z dziewiętnastowiecznych map wynika, że miało 560 hektarów. Dzisiaj ma ich 460. Wszystkiemu winien powszechny spadek poziomu wód, ale też proces eutrofizacji. W przypadku jeziora, nad którym położonych jest aż sześć wsi to było nie do uniknięcia. Wiele zatok już nie istnieje. Zarosły.

Starzy rybacy opowiadali, że jeszcze przed wojną w najgłębszym miejscu do dna było 9 metrów. Dzisiaj to tylko 5,6 metra. Bardzo ciekawe są mielizny występujące na jeziorze. Jest ich kilka, ale jedna, mniej więcej na wysokości zamku, jest bardzo interesująca. Daleko od brzegu, na sporej powierzchni, głębokość wynosi jedynie 1,3 metra, a dno jest piaszczyste i kamieniste.

W czasie półkolonii żeglarskich, organizowanych w stanicy, pływają tam z dzieciakami się kąpać. Gdzie jest ta mielizna, łatwo się zorientować. Na jej brzegach, które stromymi skarpami schodzą w głąb jeziora, często widać łódki wędkarzy, którzy zasadzają się tam na żyjącego wśród kamieni sandacza. Tę szlachetną rybę hodowano tu już przed wiekami.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ Jezioro Białe Błota. Kiedyś była martwa cisza, a teraz ptaki śpiewają 

Skoro już wspomnieliśmy o zamku, czas na opowiedzenie historii Osieka, a jest ona przeciekawa.

Odnoga bursztynowego szlaku

Choć pierwsze pisane wzmianki o Osieku pochodzą z 1312 roku, wiadomo, że osada powstała tu wiele wieków wcześniej. Świadczą o tym znaleziska przedmiotów, należących do kultury pucharów lejkowatych z lat 3700 - 1900 przed naszą erą, nieco późniejsze groby skrzynkowe kultury pomorskiej i znalezione na zamkowym półwyspie rzymskie denary. Już sama nazwa wsi sugeruje długą historię osadnictwa. Pochodzi bowiem od osieki, czyli zasieki obronnej stawianej jeszcze w czasach plemiennych przy ważnych traktach.

A trakt, przy którym założono Osiek, był bardzo ważny. W okresie wpływów rzymskich tędy właśnie wiodła odnoga słynnego bursztynowego szlaku znad Adriatyku do Zatoki Gdańskiej. Prawdopodobnie tędy właśnie wędrował nieznany z imienia rzymski ekwita, wysłany przez cesarza Nerona w pierwszym wieku naszej ery po bursztyn dla ozdoby Koloseum. Tak jego wyprawę wspomina rzymski geograf Pliniusz Starszy:

„Niedawno się przekonano, że wybrzeże Germanii, z którego jest przywożony bursztyn, znajduje się w odległości 600 mil od Karnuntum w Pannonii. Żyje jeszcze ekwita rzymski wysłany dla zdobycia bursztynu przez Julianusa zarządzającego igrzyskami gladiatorskimi cesarza Nerona. Odwiedził on miejsca handlowe i wybrzeża, przywożąc takie ilości bursztynu, że nawet siatka służąca do powstrzymywania zwierząt i osłaniania podium miała w każdym węzełku bursztyn. Broń zaś, mary i cały sprzęt, używany przez jeden dzień, był z bursztynu dla urozmaicenia wystawy w poszczególnych dniach. Najcięższa bryła bursztynu ważyła 13 funtów [4,25 kg].”

Wówczas szlak na naszych terenach kontrolowali germańscy Goci, którzy przybyli tu ze Skandynawii pod wodzą króla Beriga i krainę tę nazwali Ghotiskandzą.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ Jezioro w Jeleniu. Bogate łowisko upodobały sobie nawet orły bieliki

Kilka wieków później dawna bursztynowa droga stała się głównym traktem łączącym Wielkopolskę z Gdańskiem. Wedle miejscowej tradycji, tędy właśnie wędrował święty Wojciech i w osieckim grodzie na wyspie spędził noc. Jak pisze w swej pracy o wczesnośredniowiecznych drogach na Kociewiu historyk Stanisław Mielczarski, odcinek tego traktu zwanego „via mercatorum” czyli „drogą kupców” pomiędzy Osiekiem a Skórczem wciąż biegnie niezmienioną od czasów plemiennych trasą wzdłuż jeziora Czarne. Warto przejechać się tą trasą rowerem i wyobrazić sobie szlachetnego Rzymianina w eskorcie legionistów, wiozącego bursztyn dla cesarza, albo orszak św. Wojciecha, ale też i konnego posłańca z odciętą przez Prusów wojciechową głową, pędzącego by poinformować Bolesława Chrobrego o jego męczeńskiej śmierci i cenie za resztę, wkrótce świętego, ciała. Tą drogą ciągnęły też wojska Władysława Hermana, syna Kazimierza Odnowiciela, by położyć kres pomorskiej niezależności, tędy też wracały, by 5. kwietnia 1091 roku w okolicach Drzycimia nad Wdą dostać cięgi od nieugiętych Pomorzan.

Niewiele później, tędy właśnie, po spaleniu grodu w Świeciu i zapewne w Osieku, ciągnął Bolesław Krzywousty by palić pomorskie grody w Skórczu, Grabowie, Owidzu, Gdańsku i wielu innych miejscach. Krzywoustemu w latach 1110 - 1116 wyprawy tą trasą weszły właściwie w nawyk 

Właśnie Krzyżacy pozostawili po sobie najciekawsze miejsce nad Jeziorem Kałębie. Na niewielkiej wyspie, w miejscu dawnego grodu, w drugiej połowie XIV wieku wznieśli oni niewielki zamek z kamieni i cegły, który stał się siedzibą prokuratora. Nadzorował on gospodarkę leśną, rybacką i rolną, a także szlaki komunikacyjne. Na zamku znajdowały się między innymi kaplica i browar. Niestety z powodu burzliwej historii zamku, nie jest znany żaden jego wizerunek

Droga swe strategiczne znaczenie straciła po 1282 roku. Wtedy to książę Mściwoj II nadał ziemię gniewską Krzyżakom, a nasza droga stała się granicą pomiędzy Księstwem a Zakonem, lecz wciąż, aż do XX wieku pełniła rolę „drogi kupców”.

Właśnie Krzyżacy pozostawili po sobie najciekawsze miejsce nad Jeziorem Kałębie. Na niewielkiej wyspie, w miejscu dawnego grodu, w drugiej połowie XIV wieku wznieśli oni niewielki zamek z kamieni i cegły, który stał się siedzibą prokuratora. Nadzorował on gospodarkę leśną, rybacką i rolną, a także szlaki komunikacyjne. Na zamku znajdowały się między innymi kaplica i browar. Niestety z powodu burzliwej historii zamku, nie jest znany żaden jego wizerunek.

W 1454 roku, po wybuchu zorganizowanego przez działający w państwie zakonnym „Związek Jaszczurczy” powstania przeciwko Krzyżakom, zamek został bez walki zajęty przez rycerzy pomorskich pod dowództwem Jana z (sąsiedniej) Jani, starosty pomorskiego. Warto zajechać do nieodległej Kościelnej Jani i zobaczyć zbudowaną przez Jańskich wspaniałą gotycką wieżę obronną.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ Bursztynowy gigant z Gdańska trafi do Księgi Rekordów Guinnessa

Tak zaczęła się Wojna Trzynastoletnia. W 1461 roku zaciężne oddziały krzyżackie zajęły osiecki zamek. Dopiero w kwietniu 1466 wojska polskie rozpoczęły jego oblężenie. Krzyżacy usiłowali dosłać posiłki oblężonym, ale te zostały rozbite. Zdesperowana załoga wyszła zza murów i na łąkach przed zamkiem wydała Polakom otwartą bitwę. W jej trakcie zginął dowódca obrony, krzyżacki prokurator. Pokonani Krzyżacy skryli się za murami. Nocą podpalili zamek i na łodziach uciekli na drugą stronę jeziora. Po zakończeniu wojny zamek stał się siedzibą starostwa. Starostami osieckimi byli między innymi przyszli polscy królowie Władysław IV i Jan Sobieski.W 1565 roku starosta osiecki Adam Walewski przebudował gotycki zamek na renesansową rezydencję z arkadowym dziedzińcem. Zachowała się relacja z pobytu na zamku króla Zygmunta III Wazy, który we wrześniu 1594 roku, wraz z żoną Anną Habsburżanką, w drodze z Gdańska do Krakowa, przez Starogard i Skórcz, zatrzymał się tutaj na nocleg.

Kronikarz zapisał: „Na obiad zajechano do miejsca czwartego nocnego obozu, do Osieku. Znakomity zamek, leży prawie cały na bagnach i wodzie. Wieczorem na cześć pary królewskiej był pokaz sztucznych ogni”.

29. grudnia 1556 roku Adam Walewski otrzymał od króla Zygmunta Augusta przywilej na założenie w Osieku miasta. Projekt ten jednak nie został zrealizowany. Podczas Potopu Szwedzi doszczętnie zniszczyli Osiek, a zamek od tamtej pory nigdy już nie wrócił do dawnej świetności. Po pierwszym rozbiorze Polski, w 1772 roku Cesarz Fryderyk II rozkazał go rozebrać. Z zamkowych cegieł zbudowano pruskie koszary w Starogardzie.

Dzisiaj na zamkowym półwyspie pozostał jedynie fragment muru obronnego z pojedynczym okienkiem. Pod ziemią jednak kryją się zamkowe piwnice, kamienne bruki, fundamenty baszt i zabudowań. Odsłonili je podczas badań w 2009 roku archeolodzy, ale jak to oni, po zrobieniu dokumentacji zasypali wszystko z powrotem. Dzisiaj zamkowy półwysep to bardzo romantyczne, ciche miejsce z pięknym widokiem na jezioro. Są tu ławki i tablica informacyjna ze zdjęciami z wykopalisk.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ Najlepsza w Polsce plaża „dla wszystkich” jest Sopocie!

Po drugiej stronie jeziora w Wycinkach odwiedzić można, czynne w weekendy lokalne muzeum, a w Dobrym Bracie znajduje się, odwiedzany przez celebrytów, ośrodek rehabilitacyjno - rekreacyjny z własną plażą.

We wszystkich wsiach nad jeziorem nie brakuje gospodarstw agroturystycznych i przystani dla łódek. W samym Osieku jest nawet hotel, który można rezerwować przez booking.com. Jest tu też restauracja w stylu vintage oferująca pyszne obiady, a także ogródek z hamburgerami.

Nad Kałębiem można nie tylko wypocząć, ale też nauczyć się żeglować. Jest tu kilka szkółek, a prowadzony przez pana Andrzeja Firyna Uczniowski Klub Sportowy w porozumieniu z Polskim Związkiem Żeglarskim i Polskim Związkiem Motorowodnym trzy razy w sezonie organizuje egzaminy na stopnie żeglarskie i motorowodne.

Andrzej Firyn

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama