Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Makurat Serwis Audi w Gdańsku

Afera zbożowa na sesji Sejmiku. Radni PiS: To wina Unii Europejskiej

Afera zbożowa trafiła pod obrady Sejmiku Województwa Pomorskiego. Część zaproszonych gości wytknęła Zjednoczonej Prawicy brak kontroli przewozu zboża przez Polskę, a przede wszystkim chaotyczne podejście do rozwiązania problemu, skutkującego milionowymi stratami dla rolników. Przedstawiciele PiS w Sejmiku, podobnie jak parlamentarzyści rządzącego ugrupowania, przekonywali, że odpowiedzialność za kryzys spoczywa na Unii Europejskiej.
Afera zbożowa na sesji Sejmiku. Radni PiS: To wina Unii Europejskiej

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

- Słyszę tutaj, że wszystko jest winą Komisji Europejskiej. A kto był wnioskodawcą o zdjęcie ceł? Polski rząd. Trzeba było wtedy myśleć, w jaki sposób uderzy to w polskie rolnictwo – mówił do radnych PiS, uczestniczący w posiedzeniu Sejmiku, Andrzej Sobociński.

Członek Pomorskiej Rady Rolnictwa odniósł się w ten sposób do wypowiedzi radnego Karola Guzikiewicza z początku debaty, w której przekonywał, że głównym odpowiedzialnym za kryzys zbożowy, w tym przede wszystkim zaleganie zboża w silosach oraz spadek cen, jest Komisja Europejska, a rząd jeśli już zawinił, to jedynie pośrednio.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Protest rolników w Gdańsku! Realizacja postulatów albo blokady dróg

- To tam należy interweniować i to właśnie robi polski rząd. Komisja Europejska też deklaruje, że trzeba pomóc wyeksportować to zboże do Afryki – mówi radny Guzikiewicz.

W wypowiedziach pozostałych przedstawicieli PiS przebijały się głosy o „ewentualnych” nieadekwatnych instrumentach użytych do rozwiązania problemu. Zapewniano, że sytuacja jest pod kontrolą, czego przejawem są m.in. obecne kontrole transportu pod postacią konwojów.

- Zachowajmy hierarchię ważności. To co mówimy o głównym kryzysie wywołanym na rynku rolnym jest bardzo ważne, ale ważniejsze jest to, że jako Polska i cały naród zdaliśmy znakomicie obowiązek z pomocy Ukrainie – przekonywał Kazimierz Klawiter. - Z tego możemy być dumni. A jeśli w tej przestrzeni gospodarczej są jakieś niedociągnięcia, to hierarchicznie trzeba stwierdzić, że nie jest aż tak źle.

Słyszę tutaj, że wszystko jest winą Komisji Europejskiej. A kto był wnioskodawcą o zdjęcie ceł? Polski rząd. Trzeba było wtedy myśleć, w jaki sposób uderzy to w polskie rolnictwo

Andrzej Sobociński / Pomorska Rada Rolnictwa

- Na pewno problem jest, ale nie można wylewać wszystkich pomyj na rząd. Ten problem nie dotyczy nie tylko Polski, ale również Słowacji, Węgier czy Bułgarii – dodawał wiceprzewodniczący Sejmiku, Piotr Karczewski z PiS.

Bardziej krytyczne zdanie mieli zaproszeni goście. Głos zabrali m.in. przedstawiciele pomorskich rolników oraz parlamentarzyści. Mówili m.in. o chaotycznych działaniach Zjednoczonej Prawicy, niespodziewanych zmianach decyzji, jak w przypadku zakazu importu czy wysokości rekompensat, które utrudniały rolnikom podejmowanie bieżących decyzji. W dyskusji wziął udział m.in. Rafał Mładanowicz, do niedawna pełniący funkcję pełnomocnikiem ministra rolnictwa.  

- W ub. roku przeprowadzono kontrolę w polskich portach, która wskazała jasno i wyraźnie, brak możliwości eksportu dla małych firm i brak dostępu do portowych nabrzeży, które są w rękach obcego kapitału. Dlaczego do dziś nic nie dzieje w sprawie budowy agroterminalu? Gdzie są spółki skarbu państwa – pytał rolnik z Rzeczenicy. - Gdzie jest największy operator zbożowy w Polsce, który posiada zdolności magazynowe na poziomie 700 tys. ton? Ile odkupił od polskich rolników, ile wyeksportował? Medialnie nagłośniano, że spółka skarbu państwa zaczyna eksportować. Śmiem twierdzić, że może sprzedali ze trzy samochody. A agroterminal w Gdańsku to możliwości bez ograniczeń. Magazyn - 80 tys. ton, bateria silosów - 20 tys. ton, do tego pirs rudowy, jeden z największym w Polsce. Zgodnie z projektem oraz ważnym pozwoleniem na budowę, można byłoby dziennie ładować 48 tys. ton. Nie byłoby dzisiaj żadnego problemu. Z dziesiątków zgłoszonych przeze mnie pomysłów w ministerstwie rolnictwa, żadne nie zostały zrealizowane.

Na pewno problem jest, ale nie można wylewać wszystkich pomyj na rząd. Ten problem nie dotyczy nie tylko Polski, ale również Słowacji, Węgier czy Bułgarii

Piotr Karczewski / radny PiS

Według oficjalnych danych przekazanych przez Aldonę Łoś, Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Gdańsku, w 2022 r. przez przejścia w Rzeszowie i Lublinie wwieziono do Polski 4896 partii zboża, z założeniem, że jedna to ok. 500 ton. W I kwartale br. skontrolowano na przejściach granicznych 1049 partii, z czego 126 cofnięto na Ukrainę z powodu żywych lub martwych szkodników, oraz zagrzybiałych ziaren. Do sprawy bezpieczeństwa żywnościowego odnosił się m.in. Andrzej Sobociński.

 


- Wczoraj pojechałem do dwóch piekarni, do moich kolegów. Jeden mówi, że upiekł bułki, które smakowały zupełnie inaczej niż dotychczas. Myślał, że zawinili piekarze. Ale zobaczył, że to mąka była nie taka, jak do tej pory, mimo, że pochodziła z zaufanych młynów. Stracił konsumentów. Druga z piekarni odesłała dwie partie mąki, z powodu kiepskiej jakości. Bezpieczeństwo żywnościowe w województwie pomorskim to dziś wielka niewiadoma. To samo dotyczy jaj, miodu, mleka i innych produktów, które wjeżdżają do naszego kraju - mówił Sobociński. 

- Byłam na interwencji w Sanepidzie w Gdańsku. Okazuje się, że do Gdańska również przyjechało zboże techniczne - dodawała posłanka Magdalena Sroka, prezes Porozumienia. - Zostało zakupione przez jedną z firm i zaraz za granicą stało się ono zbożem spożywczym oraz paszowym. Trafiło do polskich młynów i firm, które produkują polską żywność. Postępowanie Sanepidu nie zakończyło się na Pomorzu, ale w woj. łódzkim. Tam stwierdzono, że nie spełniało naszych norm i zostało wycofane. Nie wiadomo jednak ile wycofano, a ile trafiło do polskiego chleba i do pasz.

Byłam na interwencji w Sanepidzie w Gdańsku. Okazuje się, że do Gdańska również przyjechało zboże techniczne. Zostało zakupione przez jedną z firm i zaraz za granicą stało się ono zbożem spożywczym oraz paszowym. Trafiło do polskich młynów i firm, które produkują polską żywność

Magdalena Sroka / Porozumienie

 

Na sesji podjęto uchwałę w sprawie apelu „w związku z pogarszającą się sytuacją rolników i producentów artykułów rolno-spożywczych, a także narażeniem bezpieczeństwa żywnościowego konsumentów”. Radni PiS zarzucili wnioskodawcom łamanie zasad procedowania oraz upolitycznianie sprawy, ale też wnieśli do projektu kilka poprawek. Wszystkie odrzucono.

 

- Narastające od wielu miesięcy problemy na rynku artykułów rolno-spożywczych, w tym przede wszystkim zbóż, wywołane głównie przez niekontrolowany napływ towarów z objętej wojną Ukrainy, przyczyniają się do gwałtownego pogarszania sytuacji w rolnictwie w województwie pomorskim – czytamy w przegłosowanym dokumencie. - Środowiska polskich producentów rolnych od dłuższego czasu sygnalizowały rządowi RP narastanie kryzysu w tej gałęzi gospodarki. Nie spotkały się one we właściwym czasie z adekwatną odpowiedzią i reakcją przekładającą się na odpowiednie działanie instytucji państwowych. Lekceważenie tych problemów, przekazywanie rolnikom przez ważnych urzędników błędnych zaleceń i zaskakująca bierność odpowiedzialnych za politykę rolną agend władz publicznych, przyczyniła się do zapanowania chaosu na polskim rynku zbóż. (…) Apelujemy do rządu RP o doprowadzenie do zdecydowanego zwiększenia eksportu zbóż. Szczególnie istotne jest silniejsze zaangażowania władz publicznych w pilne rozwiązanie kwestii rozbudowy bazy przeładunkowej w pomorskich portach i szybkiej poprawy infrastruktury dostępowej do nich. (...) Apelujemy do rządu RP i jego agend o przeprowadzenie jakości kontroli zbóż przywiezionych do Polski. Bezpieczeństwo artykułów rolno-spożywczych wytwarzanych w naszym kraju, zgodnie z przepisami UE, ma fundamentalne znaczenie dla budowania zaufania konsumentów do polskich produktów".


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka