Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

To od naszych głosów zależy przyszłość Pomorza i Polski

O kampanii profrekwencyjnej, nadchodzących wyborach, ale też o podsumowaniu kończącej się kadencji parlamentarnej rozmawiamy z Mieczysławem Strukiem, marszałkiem województwa pomorskiego

Autor: Dominik Paszliński | gdansk.pl

Urząd Marszałkowski angażuje się w kampanię profrekwencyjną „Nie śpij, bo cię przegłosują”, która nawiązuje do hasła i wyborów w 1989 roku. Skąd taka inicjatywa?

To hasło już raz obudziło Polaków – właśnie w 1989 roku i sprawiło, że represyjny system rządów został w demokratyczny sposób zmieniony. Nadchodzące wybory są moim zdaniem równie ważne, jak wtedy, gdy po raz pierwszy wspólnie decydowaliśmy, czy będziemy żyć w wolnej Polsce. Przed nami decyzje, które wpłyną na los Polski w przyszłości i dlatego wszyscy powinniśmy zagłosować. Bo to nasze prawo, którego nie możemy pozwolić sobie odebrać. Trzeba z niego skorzystać, jeśli chcemy sami urządzać swój dom zgodnie z własnymi potrzebami oraz marzeniami. Nie prześpijmy tego momentu. Zagłosujmy z myślą o naszych dzieciach i wnukach.

Rzeczywiście wybory będą aż tak ważne?

Na wschodzie trwa krwawa wojna, następuje rekonfiguracja na scenie międzynarodowej i w gospodarce światowej, a  rząd polski jest skłócony z wszystkimi sąsiadami i zmierza do izolacji Polski w  Europie. To igranie bezpieczeństwem państwa. Wynik tych wyborów z pewnością będzie miał długofalowe konsekwencje, wykraczające poza okres czteroletniej kadencji. Możemy opowiedzieć się za Polską praworządną, szanującą prawa kobiet, respektującą wolności i  prawa obywateli, będącą poważnym i liczącym się podmiotem współkształtującym politykę Unii Europejskiej i NATO. Sprawne państwo opiera się na silnych samorządach terytorialnych i dialogu z partnerami społecznymi, a nie na ich zwalczaniu. To wyzwolona w ’89 roku energia Polaków przyczyniła się do demokratycznych zmian w kraju i potencjał ten możemy także uruchomić teraz. Marzy mi się Polska, w której władza nie będzie szczuła na odmiennie myślące grupy ludzi, angażowała aparat państwowy do ścigania krytykujących ją kobiet czy artystów, albo próbowała wykluczyć ze wspólnoty narodowej inaczej myślących obywateli.

Mieczysław Struk

A jak pan, jako gospodarz regionu, ocenia dobiegającą końca kadencję parlamentarną?

Mam niestety poczucie zawodu i zmarnowanych przez rząd szans. Chociażby problemy energetyczne kraju się nasilają. Nie rozwiązano żadnego z nich, a łudzono ludzi tylko zapowiedziami spektakularnych inwestycji. Grube miliardy utopiono w takie przedsięwzięcia jak budowa elektrowni w  Ostrołęce, która zakończyła się klapą, ale sporo politycznie umocowanych osób zdążyło na tym zarobić, a  za olbrzymie marnotrawstwo środków publicznych nie spotkały ich żadne konsekwencje. Na Pomorzu symbolem mijającej kadencji jest chyba rozparcelowani i zwinięcie koncernu LOTOS. Ta budowana mozolnie przez dziesięciolecia marka łatwo została sprzedana. Trudno znaleźć jakiekolwiek korzyści z tego, że rząd doprowadził do sprzedaży majątku Lotosu, w  tym aktywów Rafinerii Gdańskiej na rzecz arabskich potentatów, i to po jakiej cenie. W dodatku stało się to w momencie, gdy na Wschodzie Rosja rozpętała pełnoskalową wojnę i sięgnęła po szantaż energetyczny wobec krajów UE. W czyim interesie było pogrzebanie Lotosu i sprzedaż stacji węgierskiemu MOL-owi? Negatywne reperkusje takich działań odczuwamy dziś na rynku paliw jako klienci i  konsumenci, a  na gospodarce i budżecie województw odbijać się to będzie latami.

Nadchodzące wybory są moim zdaniem równie ważne, jak wtedy, gdy po raz pierwszy wspólnie decydowaliśmy, czy będziemy żyć w wolnej Polsce. Przed nami decyzje, które wpłyną na los Polski w przyszłości i dlatego wszyscy powinniśmy zagłosować. Bo to nasze prawo, którego nie możemy pozwolić sobie odebrać.

Mieczysław Struk / marszałek Pomorza

Bardzo często widzimy posłów czy ministrów Zjednoczonej Prawicy, którzy wręczają samorządowcom czeki na różne inwestycje. Jaki ma to sens?

Te czeki – choć świetnie wyglądają na zdjęciach w okresie kampanii – to nie jest w mojej ocenie realna pomoc. To na ogół element większej machinacji. Samorządy, które je otrzymują, wcześniej zostały w wyniku reform podatkowych, w tym Polskiego Ładu, oskubane ze znacznej części swoich własnych dochodów. Teraz część tych środków z  łaski wraca do samorządów w  formie groteskowych czeków, ale finansowy rachunek zysków i  strat dla wspólnot lokalnych całej tej operacji jest niekorzystny. Korzyści, głównie propagandowe, posłowie czerpią z tego dziś, ale w przyszłości wszyscy podatnicy za to będą musieli zapłacić. Zarówno nonszalanckie wydawanie przez rząd publicznych pieniędzy pod płaszczykiem walki z COVID-19, jak i  kampania wręczania kartonowych czeków wywołały skokowy wzrost zadłużenia państwa. Te długi będą musieli spłacać wszyscy Polacy. Skoro tak, to co pana zdaniem należałoby na Pomorzu zmienić lub poprawić najpilniej – na przykład w nowej kadencji? W tym roku samorząd województwa zakończył elektryfikację swojej linii kolejowej, jaką jest Pomorska Kolej Metropolitarna. Równolegle elektryfikacji miała ulec rządowa linia 201 z Kościerzyny przez Rębiechowo do Gdyni. Nie tylko pozwoliłoby to poprawić ofertę przewozów do Kościerzyny, Żukowa i  Kartuz, ale szerzej otworzyłoby port w Gdyni na transport kolejowy. Niestety przez zaniedbania rządowej spółki PKP PLK mamy kuriozalną sytuację, w której trakcja elektryczna naszej PKM-ki, zamiast łączyć się z linią 201, kończy się… w polu za Rębiechowem. To samo dotyczy linii 202 do Słupska czy linii, na rewitalizację których rządowa spółka otrzymała od pomorskiego samorządu kilkanaście milionów: do Bytowa, Sierakowic, czy północnych dzielnic Gdyni. Dzisiaj rząd w swoim programie kolejowym wrzucił te linie na listę rezerwową. Mam nadzieję na zmianę w tym obszarze – tak, żebyśmy większej liczbie Pomorzan zapewnili możliwość korzystania z kolei jako dogodnego środka dojazdu do pracy, szkoły czy na zakupy.

Trudno znaleźć jakiekolwiek korzyści z tego, że rząd doprowadził do sprzedaży majątku Lotosu, w  tym aktywów Rafinerii Gdańskiej na rzecz arabskich potentatów, i to po jakiej cenie. W dodatku stało się to w momencie, gdy na Wschodzie Rosja rozpętała pełnoskalową wojnę i sięgnęła po szantaż energetyczny wobec krajów UE. W czyim interesie było pogrzebanie Lotosu i sprzedaż stacji węgierskiemu MOL-owi?

Może nie ma na nie środków?

Te pieniądze są w Krajowym Planie Odbudowy. I czekają na zainwestowanie w infrastrukturę, energetykę, w  wymianę źródeł ciepła, tabor dla transportu publicznego czy w modernizację przedsiębiorstw. Jest to 150 miliardów w dotacjach i pożyczkach, które wzmocniłyby polską gospodarkę i PKB. Wystarczy w końcu porozumieć się w sprawie praworządności z Unią Europejską i być przyzwoitym. Środki te dotychczas właściwie blokuje upór kilku osób z rządu. Każdy dzień opóźnienia w uruchomieniu tego programu, to konkretne straty dla naszego regionu i kraju.

Czy nadchodzące wybory mogą poprawić tę sytuację?

To zależy od każdego z nas, jeśli pójdziemy na wybory. Gorąco zachęcam do tego. W demokratyczny i  pokojowy sposób Polki i Polacy 15 października mają możliwość zdecydowania o przyszłości Rzeczpospolitej. Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Jesteśmy na zakręcie historii. Wybierzmy kierunek dobry dla Polski i naszego regionu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama