Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Kto będzie nowym wojewodą pomorskim?

Pęcznieje lista nazwisk i gęstnieje atmosfera w kuluarach wokół pytania – kto będzie nowym wojewodą pomorskim? Wiadomo, że i tak wszystko w rękach Donalda Tuska, chociaż - jak mówią sami posłowie KO, tym razem nowy wojewoda może nie być z Platformy.

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

To przyszły premier wskaże osobę, która zastąpi urzędującego od ośmiu lat na tym stanowisku pisowskiego nominata – Dariusza Drelicha. Człowieka, o którym dobrze pisały tylko media, sprzyjające partii Jarosława Kaczyńskiego. I który mimo, iż w ręku miał takie narzędzia jak czeki rządowe czy wozy strażackie, hojnie przez niego rozdawane, to przegrał w wyborach walkę o mandat senatora. Pokonała go debiutantka z Lewicy – Anna Górska.

I tu następuje zderzenie interesów

Od członków Platformy, na pytanie o kandydata na to stanowisko słyszę, że wojewoda to ważna postać dla partii i regionu. Ale dalej już głosy w tej sprawie rozmijają się. Jedni twierdzą, że dobrze byłoby, gdyby tę funkcję sprawował samorządowiec, który rozumie samorządowe mechanizmy. Inni z kolei tłumaczą, że musi to być człowiek niezależny od samorządów, bo przecież rolą wojewody jest także kontrolowanie samorządowych jednostek.

CZYTAJ TEŻ: Posłanki z Pomorza w rządzie Donalda Tuska?

Wojewoda musi wiedzieć, że szefa ma w Warszawie, a nie w Trójmieście. Dlatego wokół tego stanowiska toczy się tyle gier. I rozmowy są trudne, bo tu następuje zderzenie interesów – opowiada jeden z polityków PO.

Od innego słyszę, że nikt nie wysyła Donaldowi Tuskowi nazwisk z Pomorza, ani sam przewodniczący Platformy o nie nie pyta. Nie tylko dlatego, że na razie formuje swój rząd. Nikt mu niczego nie sugeruje, bo ci, którzy go znają, wiedzą, że jest „niewrażliwy” na takie sugestie i potrafi być na nie głuchy.

Aziewicz: jeżeli będę potrzebny, to jestem do dyspozycji

W kuluarach krąży jednak pewna lista nazwisk ewentualnych kandydatów.

Na tej giełdzie pojawiają się najczęściej trzy osoby: Tadeusz Aziewicz – były poseł, Michał Owczarczak – były wicewojewoda pomorski w czasach rządu PO-PSL i Łukasz Grzędzicki – urzędnik samorządowy, były prezes, a obecnie wiceprezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Na „giełdzie” kandydatów na stanowisko wojewody, jedną z najczęściej wymienianych osób jest Tadeusz Aziewicz, który w ostatnich wyborach nie uzyskał mandatu poselskiego

Tadeusz Aziewicz tym razem nie uzyskał mandatu poselskiego, ale po ogłoszeniu wyników mówiono, że nie będzie skazany na polityczną emeryturę. Jeszcze w październiku jego nazwisko pojawiło się przy pytaniu: kto nowym, pomorskim wojewodą?

Ale od jednego z posłów słyszę, że to za niskie progi, że Tadeusz Aziewicz mierzy wyżej.

Na takie sugestie sam Aziewicz reaguje stwierdzeniem, że był już radnym, członkiem zarządu miasta, wicemarszałkiem, prezesem centralnego urzędu i przez wiele lat posłem.

Każda funkcja publiczna jest formą służby państwu. W trudnym czasie na pewno nie jest to przestrzeń do spełniania osobistych ambicji. Poza tym tak się złożyło, że miałem wiele okazji w życiu, żeby je zrealizować. Mam świadomość, że pracując przez wiele lat w Sejmie, rządzie i samorządzie zdobyłem dużą wiedzę i doświadczenie, które mogą się przydać w naprawie Polski i jestem gotowy służyć dalej. Oczywistym też jest, że o podziale ról w administracji decyduje premier, a Donald Tusk ma szczególnie silny mandat, aby dobierać sobie ludzi, których uzna za najbardziej właściwych do realizacji celów swojego rządu. Podchodzę do tego zadaniowo i jeżeli będę potrzebny, to jestem do dyspozycji – tłumaczy w rozmowie.

Morawiecki niczego mi nie proponował...

Michał Owczarczak, na pytanie o swoją kandydaturę od razu odpowiada, że nic na ten temat nie wie.

Decyzja o powołaniu wojewody należy do pana premiera i to on zdecyduje, kto zajmie ten urząd – kończy krótką wypowiedź.

Łukasz Grzędzicki również podchodzi do tego tematu z dużą rezerwą, twierdząc, że nie należy przywiązywać się do tych spekulacji.

Na stwierdzenie, że na tej giełdzie pojawia się także jego nazwisko, mówi, że nie zna takiej giełdy i nie zamierza nakręcać się wspólnie z dziennikarzami.

Z tego co wiem, to obecnie rząd tworzy Mateusz Morawiecki. Chciałbym więc od razu zdementować to, że Mateusz Morawiecki proponował mi stanowisko wojewody – puentuje żartem.

Łukasz Grzędzicki: Z tego co wiem, to obecnie rząd tworzy Mateusz Morawiecki. Chciałbym więc od razu zdementować to, że Mateusz Morawiecki proponował mi stanowisko wojewody

Jeden z ważnych polityków Pomorza na pytanie o ewentualnego kandydata na wojewodę, odpowiada, że on już słyszał o co najmniej ośmiu nazwiskach. Ale większość z tych krążących w kuluarach osób stosuje autokreację, wychodząc przed szereg.

Sami się zgłaszają, ale wybór wojewody to prerogatywa premiera i to Donald Tusk zdecyduje, kto nim zostanie – powtarza.

Moi rozmówcy zwracają jednak uwagę, że na tej liście są sami mężczyźni.

Ale może zdarzyć się tak, że Donald Tusk w pewnym momencie powie: – Dajcie mi kobietę. I wtedy ta cała układanka zacznie się na nowo – komentuje jeden z nich.

Jest jeszcze jedna, ważna sprawa, do tej pory w mediach nie rozważana. Za to bardzo mocno brana pod uwagę w ostatnim czasie.

A czy koniecznie to ktoś z PO?

Posłanka Agnieszka Pomaska twierdzi, że wcale nie jest powiedziane, iż pomorski wojewoda musi się wywodzić z Koalicji Obywatelskiej.

Nie wiem, czy wojewoda będzie od nas. Nie wygraliśmy wyborów samodzielnie tylko razem z Trzecią Drogą i Nową Lewicą. I wybór kandydatów na te funkcje we wszystkich województwach, nie tylko w pomorskim, będzie wspólną decyzją trzech koalicjantów – dodaje.

Politycy samorządowi z Pomorza słysząc, że może być również taki wariant, nie chcą dać temu wiary.

Jak to możliwe – pytają – żeby Platforma w swojej kolebce nie miała własnego wojewody?

Przypominają, że nawet kiedy PO rządziła razem z PSL, to była na tyle silna, że miała nie tylko swojego wojewodę. Ale nie oddała koalicjantom także stanowiska wicewojewody.

Zdaniem posłów, którzy są bliżej koalicyjnych roszad, Platforma może, na przykład, dostać fotel wojewody tam, gdzie go wcześniej nie miała, albo w tzw. swingujących województwach. To, jak słyszę, może mieć też dla partii niebagatelne znaczenie, bo zwiększy jej poparcie w regionach, w których do tej pory miała mniejszy elektorat. A na Pomorzu elektorat platformiany jest stały.

To może bezpartyjny?

Powątpiewający w ten wariant pomorscy samorządowcy mówią, że jeśli miałoby dojść do takiej sytuacji, że wojewoda pomorski nie będzie wybrany z ich partii, to przynajmniej niech to będzie osoba bezpartyjna. Tu nasz rozmówca wymienił nazwisko jednego z profesorów Uniwersytetu Gdańskiego, cieszącego się autorytetem w regionie. Sam zainteresowany, kiedy się z nim skontaktowaliśmy, przyznał, że słyszał takie plotki od osób trzecich, ale nikt oficjalnie z nim w tej sprawie nie rozmawiał, a on sam w ogóle nie dopuszcza takiego możliwości

Poseł Marek Biernacki, który do Sejmu wszedł z list PSL pytany, czy Trzecia Droga chciałaby mieć na Pomorzu „swojego” wojewodę, odpowiada: – Oczywiście, że tak. Ale to długa układanka między samymi partiami i ich liderami. Najpierw musi powstać rząd Donalda Tuska, a na dalsze efekty jego pracy trzeba jeszcze poczekać.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama