Branża hurtowa to swoisty zwornik interesów producentów i nastrojów konsumentów. Jakie wnioski wyłaniają się z obserwacji rynku rolno-spożywczego w ciągu ostatnich miesięcy?
Niewątpliwie, widzimy pewne spowolnienie na rynku. Przede wszystkim objawia się to mniejszą liczbą klientów. Trzeba jednak zauważyć, że byłoby ich jeszcze mniej, gdyby nie uchodźcy z Ukrainy, którzy od pewnego czasu pojawiają się w naszym centrum. Klienci zaczęli oszczędzać. Kupują mniej. Dwa lata temu o tej porze rynek jeszcze pracował. Teraz jest inaczej. To powoduje, że czasowo handel się kurczy. W odpowiedzi, realizujemy szeroko zakrojone akcje marketingowe oraz promocyjne zachęcające do odwiedzania Rënku. Nowe możliwości daje też Trasa Kaszubska, która spowodowała, że dla części województwa pomorskiego staliśmy się zdecydowanie bliżsi. W ten sposób udało się zminimalizować negatywne skutki obecnej sytuacji gospodarczej.
W jaki sposób producenci i pośrednicy hurtowi reagują na spowolnienie?
Zauważamy, że część naszych najemców zaczyna otwierać się na klientów indywidualnych. Stają przed odwiecznym problemem: liczyć na klienta hurtowego czy sprzedawać mniejsze ilości towarów za wyższą cenę. Więksi najemcy wciąż nastawiają się na sprzedaż hurtową, ale mniejsi otwierają się na detalistę. Dzisiaj każdy klient jest na wagę złota. Powodem są nie tylko czynniki związane z bieżącą sytuacją gospodarczą, ale np. systematycznie zmniejszająca się liczba klientów zaopatrujących lokalne sklepiki, rozsiane po całym województwie. Wynika to głównie z faktu wypierania tych sklepów przez duże sieci handlowe.
Zauważamy też, że więksi najemcy zaczynają wchodzić w kooperacje z dużymi sieciami handlowymi. Funkcjonując na dotychczasowych zasadach nie utrzymaliby obrotów, dlatego szukają nowych kanałów dystrybucji. Ostatnio mieliśmy okazję porozmawiać z jednym z naszych dużych producentów i jednocześnie handlarzy, który przekazał, że aby utrzymać dotychczasowy poziom sprzedaży musiał wejść we współpracę z sieciówkami. Informatyzacja, poprawa infrastruktury technicznej, tworzenie nowych kanałów zbytu to wyzwania, z którym producenci muszą się zmierzyć, by liczyć się na rynku. Wprowadzenie ich w życie, to jednak proces długi i kosztowny.
Trudniejsza sytuacja na rynku przełożyła się na wzrost zobowiązań najemców wobec centrum?
Nie mieliśmy do czynienia z narastaniem zobowiązań najemców czy wzrostem przypadków rezygnowania z najmu. Przy tej okazji warto powiedzieć, że jeszcze do niedawna funkcjonowały w centrum wydłużone terminy płatności, nazywane przeze mnie „nieoprocentowanymi kredytami kupieckimi”. Aby nie doprowadzać do kumulowania zobowiązań, wprowadziliśmy zasadę naliczania odsetek od przeterminowanych płatności. Wszyscy co do zasady uczymy się tego, że trzeba płacić w terminie. Myślę że to dobra praktyka finansowa, która wszystkim się opłaca.
Jak Rënk odpowiada na zmieniającą się sytuację na rynku hurtowym?
Chcąc się rozwijać musimy dywersyfikować naszą ofertę. Pomimo widocznego spowolnienia, wykorzystujemy ten czas na inwestycje, by przygotować się na ewentualne zmiany koniunktury. Stąd np. zaproszenie do współpracy dla dwóch firm logistycznych. Z jedną z nich podpisaliśmy umowę na budowę hali i biurowca o pow. 4,5 tys. mkw. oraz placu, który będzie mieć ok. 12 tys. mkw. Już dziś możemy założyć, że za 5-6 lat, z racji bardzo dobrego położenia, firma będzie chciała powiększać swoją powierzchnię magazynową. Obecnie jesteśmy na etapie negocjowania kredytu na ten cel. Koszt budowy to ok. 20 mln zł. Z drugiej strony, bardzo zależy nam na tym, aby w Rënku coraz bardziej widoczny był akcent producentów lokalnych. Gdy zapytamy: gdzie produkowane są dziś najsmaczniejsze wędliny w Polsce, to najprawdopodobniej usłyszymy, że na Podlasiu. Natomiast niewiele osób zdaje sobie sprawę, że równie dobre wyroby wędliniarskie produkowane są w naszym regionie.
Jest np. firma, która przyjeżdża do nas dwa razy do roku i prezentuje swój asortyment w czasie wiosennej i jesiennej imprezy w ogrodzie. Widzimy wówczas olbrzymie zainteresowanie ich wędlinami. Mimo to, firma sprzedaje produkty głównie w swoich punktach, co powoduje, że na co dzień klient masowy nie ma do nich dostępu. Dlatego myślimy o stworzeniu centrum produktów regionalnych, dzięki któremu nasze specjały będą mogły trafiać nie tylko do restauracji czy checzy na Kaszubach, ale również do restauracji oraz na biobazary na terenie aglomeracji trójmiejskiej. Pamiętajmy, że mamy do czynienia ze znaczącym wzrostem zainteresowania produktami lokalnymi. Jestem przekonany, że wielu producentów, byłoby zainteresowanych utworzeniem na stałe takiego miejsca w Rënku.
Napisz komentarz
Komentarze