Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Plebiscyt „Przeglądu Sportowego” bez sportowców z Pomorza. Dlaczego?

Od 2011 roku w dziesiątce plebiscytu na Najlepszego Sportowca Polski nie ma przedstawiciela Pomorza. Wcześniej sportowcy z naszego regionu byli tam regularnie, a nawet go wygrywali.
Plebiscyt „Przeglądu Sportowego” bez sportowców z Pomorza. Dlaczego?
Złoci medaliści olimpijscy w czwórce podwójnej z Pekinu. Pierwszy od prawej Adam Korol

Autor: Fot. Wikipedia

Nie wszyscy sportowcy i kibice przywiązują jednakową wagę do rezultatów plebiscytów sportowych. Dla jednych to sprawa życia i śmierci, dla innych tylko zabawa. Nie da się jednak ukryć, że ich wyniki i nazwiska sportowców, zwłaszcza tych najlepszych, dzięki plebiscytom przechodzą do historii.

Młodszym kibicom i czytelnikom pewnie niewiele mówią nazwiska Aleksego Antkiewicza, Zygmunta Chychły, Janusza Sidły, Elżbiety Krzesińskiej, Władysława Kozakiewicza czy Andrzeja Grubby. To nazwiska, które weszły do annałów polskiego sportu, także dzięki triumfom w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”, który ta gazeta organizuje od 1926 roku. O ile przed wojną nie mieliśmy tam zwycięzców, to już w pierwszym powojennym plebiscycie w 1948 roku wygrał go Aleksy Antkiewicz, legendarny pięściarz, który zdobył dla Polski pierwszy powojenny medal igrzysk olimpijskich w Londynie. Wywalczył brąz jako zawodnik MKS Gdynia, ale już za chwilę był ochrzczony mianem „Bombardiera z Wybrzeża”. W barwach gwardyjskiego klubu zdobył srebrny medal na igrzyskach w Helsinkach, czyli tam gdzie bokser Gedanii Zygmunt Chychła zdobył pierwsze powojenne polskie złoto olimpijskie.

W latach 50. triumfowali w plebiscycie związani z Pomorzem lekkoatleci Janusz Sidło i Elżbieta Krzesińska, a w 80. słynny tyczkarz Władysław Kozakiewicz – mistrz olimpijski z Moskwy i Andrzej Grubba – fenomenalny tenisista stołowy z Kociewia, który świetlicową grę wyniósł na sportowe salony Europy i świata.

To tylko kilka nazwisk zwycięzców największego polskiego plebiscyty sportowego, a przecież w tym zaszczytnym gronie bywali też inni sportowcy z naszego regionu. I to regularnie. To jednak dawne dzieje.

Kiedyś plasowali się wysoko, a teraz?

Prześledziłem te nowsze, czyli wyniki plebiscytu „PS” od roku 2000. Od tego roku do 2011, w którym nastąpił przełom - o którym za chwilę - na pierwszy plan wybija się nazwisko gdańskiej florecistki Sylwii Gruchały. W tym czasie zawodniczka AZS AWFiS Gdańsk aż pięciokrotnie gościła w najlepszej dziesiątce polskich sportowców. Trzy razy w tym okresie wśród najlepszych polskich sportowców był wioślarz Adam Korol, a dwukrotnie w dziesiątce byli gimnastyk Leszek Blanik oraz tyczkarki Anna Rogowska i Monika Pyrek.

Od 2011 roku na gali mistrzów sportu w Warszawie nie mieliśmy, jako Pomorze, swoich przedstawicieli w najlepszej dziesiątce. W poprzedniej dekadzie, czyli w latach 2000-2010 tylko raz w 2006 roku w plebiscytowej dziesiątce nie było sportowca z Pomorza. Ostatnim, który reprezentował nasz region w dziesiątce najlepszych polskich sportowców był Adam Korol. W 2010 roku gdański wioślarz zajął w plebiscycie 7. miejsce.

- Nie ulega wątpliwości, że plebiscyty są dla sportowców ważne, a szczególnie wtedy, kiedy udział w nich poprzedzają sukcesy sportowe. Dla mnie zawsze były istotne, ale trzeba też dodać, że plebiscyty jednak rządzą się swoimi prawami, czyli jest z nimi trochę tak jak z derbami – mówi nam mistrz olimpijski z Pekinu z 2008 roku. - Wyniki potrafią być zaskakujące, ale nie ma się co obrażać, bo one są przede wszystkim pochodną zainteresowania kibiców, które też bierze się np. z zaangażowania mediów w konkretne dyscypliny sportowe – dodaje wybitny wioślarz.

Wyniki potrafią być zaskakujące, ale nie ma się co obrażać, bo one są przede wszystkim pochodną zainteresowania kibiców, które też bierze się np. z zaangażowania mediów w konkretne dyscypliny sportowe – dodaje wybitny wioślarz.

Adam Korol / wioślarz, mistrz olimpijski

Pomorzu brakuje mocnych indywidualności?

To niekoniecznie musi być jedyne wytłumaczenie. Może być tak, że na Pomorzu jednak brakuje nam mocnych indywidualności, które zapadają w pamięć kibiców poprzez swoje sukcesy i to raczej nie takie, pojedyncze, ale seryjne, bo to one pomagają się się utrwalić w pamięci głosujących.

- Według moich obserwacji tak właśnie jest – dodaje Korol. Pojedyncze sukcesy raczej rzadko decydują o sukcesie w plebiscycie, zwłaszcza w takich dyscyplinach jak wioślarstwo, które nie należy do tych najbardziej popularnych w Polsce.

Z drugiej strony brak sukcesów w najbardziej popularnej dyscyplinie sportu, czyli piłce nożnej, zdecydował, że ktoś taki jak Robert Lewandowski znalazł się w poza pierwszą dziesiątką najlepszych polskich sportowców 2023 roku. To największa niespodzianka minionego plebiscytu.

Rok 2024 to rok igrzysk olimpijskich. Szczególny czas dla sportowców i kibiców, które pewnie będzie miał swoje odzwierciedlenie w wynikach kolejnego plebiscytu. Oby z udziałem Pomorzan w pierwszej dziesiątce, bo trochę tam bez nich smutno.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama