Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Protest w Lotosie. „Nie mamy darmowego paliwa i zarabiamy tyle co w dyskoncie!”

- Walczymy o podwyżkę inflacyjną oraz uczciwą rewizję płac. W rafinerii pracujemy w wigilię, sylwestra i inne święta na trzy zmiany, a zarabiamy podobnie do niewykwalifikowanych pracowników dyskontów – mówi nam jeden z pracowników Lotosu, który w poniedziałek razem z kolegami protestował pod siedzibą spółki. - Grupa Kapitałowa Lotos to pracodawca, u którego praca to nie tylko wymiar wysokości wynagrodzenia, ale także pewność i gwarancja najwyższych standardów pracy – odpowiada zarząd spółki.
W poniedziałek pod siedzibą Lotosu doszło to protestu (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

W poniedziałek po południu pracownicy Lotosu głośno protestowali pod siedzibą spółki. Zdecydowali się na ten krok po fuzji z PKN Orlen i po wcześniejszym wysłaniu kilku pism – z prośbami i uwagami - do zarządu spółki.

Jak mówi nam jeden z pracowników Lotosu (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), jakiś czas temu wycofano dodatkowe świadczenia, a proponowana podwyżka nie wyrówna nawet skutków inflacji.

- Do czasu fuzji, Lotos, tak jak większość spółek skarbu państwa, wypłacał swoim pracownikom podwyżki inflacyjne. Były też premie świąteczne czy dodatek wysługi lat. W sumie przekładało się to wszystko na przyzwoitą pensję, która wynosiła 5000 – 6000 zł netto. Od roku wycofano jednak powyższe świadczenia i pomimo rekordowych wyników, nie wprowadzono nawet podwyżek inflacyjnych. Te zarobki wydają się wysokie, ale dotyczą 30 proc. pracowników. Pracownicy techniczni, czyli duża większość, którzy zostali zatrudnieni w ostatnich pięciu latach zarabiają ok. 3400 zł na rękę – mówi w rozmowie z portalem zawszepomorze.pl.

Według niego, pracownicy na co dzień muszą pracować w trudnych warunkach - w atmosferze oparów siarki o charakterystyce wysoce wybuchowej. - Ponadto w rafinerii trzeba pracować również w wigilię, sylwestra i inne święta i to na trzy zmiany, czyli 24 godziny na dobę. Błąd jednego człowieka może zatrzymać instalację, której postój może spowodować realną stratę kilku milionów złotych. Pomimo wysokiej odpowiedzialności i wysokiego progu inżynierskiego zarabiamy podobnie do niewykwalifikowanych pracowników dyskontów – żali się.

I dodaje: - Walczymy wyłącznie o podwyżkę inflacyjną i uczciwą rewizję płac. I chcę tu rozwiać jeszcze jeden mit: W Lotosie nie mamy darmowego paliwa! - słyszymy od tego pracownika Lotosu.

Pracownicy techniczni Lotosu, czyli duża większość, którzy zostali zatrudnieni w ostatnich pięciu latach, zarabiają ok. 3400 zł na rękę. Pomimo wysokiej odpowiedzialności i wysokiego progu inżynierskiego zarabiamy podobnie do niewykwalifikowanych pracowników dyskontów. I chcę tu rozwiać jeszcze jeden mit: W Lotosie nie mamy darmowego paliwa!

Pracownik Lotosu

W poniedziałek pod siedzibą Lotosu pracownicy rafinerii zorganizowali protest ws. podwyżkich ich płac (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Jak ustaliliśmy, w ostatnich tygodniach szefowie kilku związków zawodowych istniejących w Lotosie kilka razy zwrócili się z pismami do prezes zarządu Zofii Paryły. Zwracali uwagę na fakt, iż zostali pominięci w procesie rozmów o powstaniu Koncernu Multienergetycznego i że strona społeczna Lotosu to nie tylko NZSS Solidarność. Na początku stycznia wystąpili też z pismem o wypłacenie – zgodnie z wieloletnią tradycją – premii świątecznych, gdyż jak podkreślili, szczególnie pracownicy pionu produkcji zmuszeni zostali do nagłego przekształcenia swoich warunków pracy – i to kosztem życia prywatnego. W piśmie zwrócono też uwagę na wzrost cen mediów energetycznych i artykułów spożywczych, co wpłynęło na budżety rodzinne pracowników.

Natomiast 20 stycznia przewodniczący kilku organizacji wystąpili z pismem w sprawie negocjacji wzrostu płac w 2022 roku, gdyż jak podkreślili, są zaniepokojeni dotychczasowymi przebiegiem negocjacji wzrostu wynagrodzeń pracowników na 2022 rok.

Data protestu nie była wybrana przypadkowo. Jak ustaliliśmy, tego samego dnia, ale w Warszawie, miały toczyć się kolejne negocjacje płacowe. Potwierdza to Adam Kasprzyk, rzecznik prasowy Grupy Lotos.

- Trwają rozmowy na temat ustalenia wskaźnika wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, czyli tzw. negocjacje płacowe dla spółki Grupa Lotos. Negocjacje prowadzone są według norm i zasad, jakimi spółka kieruje się od lat. Jest to poszanowanie pracowników oraz organizacji. Negocjacje uwzględniają parametry ekonomiczne istotne z perspektywy działalności spółki, a także z perspektywy zatrudnionych w niej pracowników. Do tej pory odbyły się cztery spotkania ze stroną społeczną – informował w poniedziałek Adam Kasprzyk.


Jak czytamy w wystosowanym przez zarząd Lotosu oświadczeniu „Reorganizacja, jakiej dokonaliśmy w listopadzie ubiegłego roku, proces realizacji środków zaradczych, a nade wszystko uwarunkowania formalnoprawne powodują, iż po zainicjowaniu rozmów płacowych w poszczególnych podmiotach Grupy Kapitałowej Lotos będzie możliwa ocena, jak blisko siebie znajdują się stanowiska negocjacyjne. Rozmowy prawdopodobnie zakończą się w terminie określonym w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy, tj. do 28 lutego, a na pewno w chwili wspólnego stanowiska dotyczącego wszystkich pracowników Grupy Kapitałowej”.

Trwają rozmowy na temat ustalenia wskaźnika wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, czyli tzw. negocjacje płacowe dla spółki Grupa Lotos. Negocjacje prowadzone są według norm i zasad, jakimi spółka kieruje się od lat. Grupa Kapitałowa Lotos to pracodawca, u którego praca to nie tylko wymiar wysokości wynagrodzenia, ale także pewność i gwarancja najwyższych standardów pracy. Inwestycja w pracowników to również szansa dla ich rozwoju zawodowego, bezpieczeństwa i higieny pracy

Adam Kasprzyk / rzecznik prasowy Grupy Lotos

W poniedziałek pod siedzibą Lotosu doszło to protestu (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

W przesłanym oświadczeniu zarząd dodaje, że dialog ze związkami zawodowymi prowadzony jest jest bez wykorzystywania narzędzi mających w sposób sztuczny eskalować emocje. - Grupa Kapitałowa Lotos to pracodawca, u którego praca to nie tylko wymiar wysokości wynagrodzenia, ale także pewność i gwarancja najwyższych standardów pracy. Inwestycja w pracowników to również szansa dla ich rozwoju zawodowego, bezpieczeństwa i higieny pracy – dodaje zarząd Lotosu.

Przypomnijmy. 10 stycznia zarząd Orlenu dokonał wyboru partnerów, z którymi zostaną podpisane umowy dotyczące wdrożenia tzw. środków zaradczych, które spółka musi zrealizować zgodnie z warunkową zgodą Komisji Europejskiej na przejęcie kontroli nad Grupą Lotos. 12 stycznia wydano w tej sprawie oficjalny komunikat. 417 stacji paliw Lotos trafi do węgierskiego koncernu MOL Hungarian Oil, z kolei Saudi Aramco odkupi za ok. 1,15 mld zł pakiet 30 proc. udziałów w spółce Lotos Asfalt. Do połowy roku pozostałe aktywa przejmie Orlen, tym samym, po 19 latach z polskiego rynku zniknie marka blisko kojarzona z Pomorzem.

- To historyczna chwila. Realizujemy projekt, o którym mówiło wielu naszych poprzedników, ale zabrakło im odwagi i determinacji. Tworzymy najsilniejszy koncern paliwowo-energetyczny w tej części Europy. Połączenie PKN Orlen i Grupy Lotos to gigantyczna szansa dla rozwoju Polski - napisał wówczas na Facebooku Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen.

- Żałujemy, że taka decyzja została podjęta. Od wielu lat staraliśmy się przeciwdziałać takiemu procesowi, także za rządów PO-PSL. Okazuje się jednak, że następuje rozbiór Grupy Lotos – komentował decyzję marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.

- W komunikacie Orlenu była mowa o tym, że dojdzie do fuzji z Lotosem. Ale gdy zdejmiemy z tego „pijarową” otoczkę, widać, że nie będzie żadnej fuzji, ale rozczłonkowanie konkretnych aktywów, stacji paliw, akcji spółki, akcji rafinerii czy baz paliwowych, oraz sprzedaż ich do konkretnych podmiotów z Arabii Saudyjskiej oraz Węgier – mówił Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska.
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka