Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

To Gorbatowski wymyślił Sea Towers, czyli urodziny Gdyni na płótnie malowane

Tegoroczne 96. urodziny miasta, a zarazem setną rocznicę przyjęcia przez Sejm ustawy o budowie portu morskiego, Gdynia uczci malarsko.
Kuratorki wystawy MORZE/MIASTO/PORT Gabriela Zbirohowska-Kościa (z lewej) i Anna Orchowska-Smolińska (fot. Bogna Kocimbas)

"Morze/Miasto/Port" to tytuł wystawy przygotowanej przez Muzeum Gdyni. Ukazuje ona wizerunek gdyńskiego portu w sztuce. Składają się na nią w większości obrazy i inne prace plastyczne z zasobów gdyńskiego muzeum. Uzupełniają je prace użyczone z innych ośrodków muzealnych oraz ze zbiorów prywatnych. Poprosiliśmy kuratorki wystawy o przybliżenie tej idei. 

- Scenariusz wystawy oparł się na założeniu, żeby opowiedzieć kompleksową historię portu poprzez wypowiedzi artystyczne – mówi w rozmowie z „Zawsze Pomorze” Anna Orchowska-Smolińska. - Gdynia posiada okazałe zbiory malarstwa marynistycznego, prace artystów, którzy poświęcili wiele czasu i pracy miastu i budowie portu. Zdecydowaliśmy się, wraz z Gabrielą, pokazać te dzieła w nowej odsłonie, skupiając uwagę odbiorców na ważnych wątkach i tematach, z których nie wszystkie są bliżej znane. 

Najstarsza historycznie praca na gdyńskiej wystawie to obraz „Łodzie na plaży” Mariana Mokwy z 1919 roku, a więc jeszcze z czasów sprzed wyboru Gdyni na lokalizację najważniejszego polskiego portu morskiego.

- Później Mokwa miał okazję przyglądać się budowie portu, był nawet świadkiem tego procesu – opowiada Gabriela Zbirohowska-Kościa.  

Również Frederick Arthur Farrell pokazywał teren przyszłego portu i miasta, zanim jeszcze rozpoczęły się tam jakiekolwiek prace…  

Budowa samego portu była w II Rzeczypospolitej przedsięwzięciem sztandarowym, mocno nagłaśnianym propagandowo. Rozmach tej inwestycji tak działał na wyobraźnię artystów, że nie potrzebowali szczególnej zachęty ze strony państwa, by podejmować ten temat. Podobnie zresztą było przez dziesiątki lat po wojnie, kiedy port był już w pełni „dojrzały”. 

Również ci, którym – choćby z racji zbyt późnego urodzenia – nie dane było na własne oczy oglądać pionierskich czasów budującego się portu, chętnie podejmowali ten temat. Z wyobraźni lub na podstawie dawnych kartek pocztowych. Jednym z przykładów takiej fascynacji jest gobelin Teresy Szydłowskiej z 1983 roku, który pokazuje kluczowy moment powstawania portu – wytyczania za pomocą falochronów przyszłego awanportu (obszaru wodnego w rejonie wejścia do portu).  Podobne retrospektywne dzieła obrazujące proces budowy gdyńskiego portu z lat 20. czy 30. tworzyli współcześnie m. in. Anna Szulc-Pokrywka czy Zbigniew Kosmala. 

Nie ma, niestety żadnej pracy plastycznej, która pokazywałaby wkład koni w budowę portu. To niesłychanie chwytający za serce motyw z historii Gdyni. Na tym podmokłym terenie korzystanie z transportu samochodowego było bowiem w początkach budowy portu niemożliwe. Wiele koni skończyło tam tragicznie swój żywot. Złamania nóg były na porządku dziennym, a – jak wiadomo – koniom w takiej sytuacji, po prostu skraca się cierpienia. 

Byli i tacy artyści, którzy zamiast zapuszczać się w przeszłość, poluzowali wodze fantazji, przedstawiając swoją wizję przyszłości Gdyni. 

- Stoimy przed bardzo wczesnym płótnem Konstantego Gorbatowskiego (1958), które pokazuje bardzo wysoką zabudowę, wręcz drapacze chmur, na linii graniczącej bezpośrednio z brzegiem. Widok jak z kadrów filmu Fritza Langa „Metropolis” z 1927 roku. Bardzo wizjonerskie podejście.

- Niektórzy żartują, że zaprognozował powstanie Sea Towers – dodaje Gabriela Zbirohowska-Kościa.

Wśród prezentowanych prac nie ma takich, które obejmowałyby okres okupacji miasta. Czas II wojny światowej w swoistą klamrę biorą „Port wojenny” Michaliny Krzyżanowskiej, antycypujący nadchodzącą pożogę obrazem złowrogich, kamiennych chmur oraz grafika Wojciech Kostiuka, zatytułowana „Gdynia – port rybacki 1947” przedstawiająca port krótko po wojnie.

W drugiej sali prezentowane są m.in. różne oblicza morza, jako bezpośredniego otoczenia portu. Morza romantycznego, spokojnego rekreacyjnego, ale też dzikiego, bardzo groźnego. Tam zobaczyć można najnowszy obraz na wystawie, pochodzące z pandemicznego roku 2020 dzieło Artura Baranowskiego przedstawiające bardzo wzburzoną falę, pod równie groźnym, ciemnym niebem.

Wystawa wydaje nam się nie tylko różnorodna, ale i kompletna. Nie ma wątpliwości, że nawet zawzięci „gdyniści”, którzy doskonale znają i historię miasta, i historię samego portu, będą usatysfakcjonowani.

Anna Orchowska-Smolińska / kuratorka wystawy

Gros zaprezentowanych eksponatów stanowią obrazy. Ale będą też rysunki, grafiki. Pojawi się rzeźba przedstawiająca budowniczego gdyńskiego portu - Tadeusza Wendę, autorstwa Anny Pietrowiec. Jest piękna tkanina Aleksandry Bibrowicz-Sikorskiej przedstawiająca morską toń oraz wspomniany wcześniej gobelin. 

Pojawią się też plakaty z czasów najintensywniejszej eksploatacji portu oraz okładki magazynu „Morze”, których większość poświęcona była i technice portowej i technice stoczniowej. Nierzadko pojawiała się na nich Gdynia ze swoim portem. Wiele z tych okładek projektowanych było na podstawie obrazów bądź fotografii artystycznej. 

Co do plakatów, głównie z lat 30., to mają one charakter reklamowo-propagandowy. Zachęcają do podróży polskimi transatlantykami, reklamują usługi linii morskich, anonsują otwarcie sezonu. 

- Jest jeden gdyński port, ale różne jego oblicza – podsumowuje Gabriela Zbirohowska-Kościa. - Każdy artysta malował go poprzez pryzmat swoich doświadczeń, swojej wrażliwości. Od bardzo realistycznych ujęć, aż po graniczące z abstrakcją, czy wręcz czysto abstrakcyjne, jak w przypadku Maksymiliana Kasprowicza. Ten przekrój jest bardzo różnorodny, bardzo bogaty. Wierzymy, że każdy coś znajdzie dla siebie. 

- Wystawa wydaje nam się nie tylko różnorodna, ale i kompletna – mówi Anna Orchowska-Smolińska. – Nie ma wątpliwości, że nawet zawzięci „gdyniści”, którzy doskonale znają i historię miasta, i historię samego portu, będą usatysfakcjonowani. Jest tam wiele obrazów, które przedstawiają technikę budowy nabrzeży, urządzenia przeładunkowe, a także architekturę gdyńskiego portu, która w swojej palecie ma szereg mocno rozpoznawalnych, ikonicznych obiektów. Mówiąc krótko mamy reprezentację różnych motywów i momentów z historii gdyńskiego portu. W drugiej części wystawy znajdują się natomiast obiekty, które wychodzą poza te ramy, opowiadają szerzej - o spoglądaniu z miasta w stronę horyzontu, ale też są spojrzeniem ze strony horyzontu na samą Gdynię. Myślę, że tam pasjonaci niezbyt akademickiej wypowiedzi artystycznej spotkają obiekty, które mocno zapadną im w pamięć. 

Dla miłośników portowych tematów czekają muzealne gadżety: torby, piórniki, z artystycznymi przedstawieniami gdyńskiego portu i morza.  

Wernisaż wystawy "Morze/Miasto/Port" odbył się 10 lutego. Wystawę będzie można oglądać do 5 czerwca.  



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama