Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Mieliśmy być mostem, zostaliśmy przystanią. Pomorski projekt promocji ukraińskiej sztuki musiał ustąpić przed wojną

Bridge to Europe, czyli Most do Europy, tak nazywa się projekt kulturalny, który miał przybliżyć współczesną ukraińską sztukę w Europie i świecie. – Dziś ta nazwa nabrała zupełnie innego wymiaru – mówi pomysłodawca przedsięwzięcia, trójmiejski muzyk Maciej Łyszkiewicz. – Teraz Ukraina ma ważniejsze sprawy, niż promocja sztuki, ale mocno wierzę w to, że nasze plany w końcu też zostaną zrealizowane. Na razie organizatorzy Bridge to Europe zapraszają do obejrzenia pierwszego etapu przedsięwzięcia: wystawy projektów logotypów akcji.
Prof. Sławomir Witkowski i jego studenci, autorzy projektów logo Bridge to Europe (Fot. nadesłane)

Pomysł na uruchomienie projektu mającego pokazać europejski dorobek kultury ukraińskiej zrodził się kilka lat termu w głowach Macieja Łyszkiewicza, znanego przede wszystkim jako założyciel i lider zespołu No Limits oraz Agnieszki Skawińskiej, szefowej Miejskiego Domu Kultury w Rumi. Ideę podchwyciły animatorki z Ośrodka Kultury i Sportu w Żukowie - Aleksandra Rogalewska i Monika Spychalska.

Ambasadorowie nowoczesnej sztuki

Ponieważ pomysł zakładał oparcie się na czterech filarach: muzyce, sztukach plastycznych,, filmie i teatrze, zaczęto do niego dopraszać przedstawicieli tych dziedzin sztuki. I tak do projektu dołączyli wybitni muzycy i pedagodzy z Akademii Muzycznej w Gdańsku: dr Sylwia Janiak, dr Paweł Zagańczyk oraz prof. Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Działania w obszarze sztuk plastycznych koordynował dziekan Wydziału Grafiki ASP w Gdańsku, prof. Sławomir Witkowski, ze swoimi współpracownikami: dr. Adamem Świerżewskim i Wasylem Sawczenko, młodym, utalentowanym ukraińskim artystą oraz typograficzką, Eugenią Tynną. Dzięki Wasylowi Sawczence i jego ojcu, także mieszkającemu w Gdańsku artyście-malarzowi Siergiejowi Sawczence, udało się nawiązać kontakty z lwowską i kijowską akademią sztuk pięknych.

- Polska ma być właśnie tym mostem między Ukraina a Europą – wyjaśnia prof. Witkowski. - Polscy artyści uczestniczący w projekcie, z racji, że są już dość dobrze osadzeni w strukturach Unii Europejskiej, nie mają wychodzić na plan pierwszy, ale pełnić niejako rolę ambasadorów współczesnej, nowoczesnej sztuki ukraińskiej. A zarazem pomóc Europejczykom w zrozumieniu czym jest Ukraina i jej młodzi artyści.

Ukraińcy mają teraz problemy zupełnie innej skali

Półtorej roku przygotowań zaowocowało coraz bardziej konkretyzującymi się planami i projektami.

- Mieliśmy plany związane nie tylko z prezentacją artystów ukraińskich w Polsce, ale i równoległe prowadzenie w Polsce i w Ukrainie warsztatów artystycznych z różnych dziedzin – opowiada Maciej Łyszkiewicz. – Mieliśmy bardzo miły, pozytywny kontakt z ambasadą ukraińską, która również była zainteresowana tematem. Były wstępne zaproszenia na ten rok, żebyśmy pojechali do Kijowa i Odessy i poznali więcej osób zajmujących się kulturą.

W planach była również organizacja koncertów muzyków ukraińskich Niemczech, Holandii i Belgii. W 2023 r. miały powstać filmy, do scenariuszy ukraińskich artystów, zrealizowane przy współpracy polsko-ukraińskiej. Polscy animatorzy Bridge to Europe nawiązali też pierwsze kontakty ze strukturami unijnymi.

- Cały czas jesteśmy otwarci na współpracę ze stroną ukraińską, chociaż wiemy, że nasi koledzy, znajomi, przyjaciele z Ukrainy mają teraz problemy zupełnie innej skali – kończy Maciej Łyszkiewicz.

Wystawa w 48 godzin

Tymczasem w pracowni Sławomira Witkowskiego, w ramach zajęć ze studentami, powstało kilkadziesiąt projektów znaku Bridge to Europe. W świetle dramatycznych wydarzeń na Ukrainie w ciągu 48 godzin zorganizowana została wystawa pokazująca efekt tych prac. Można ją oglądać do 11 marca na Wydziale Grafiki ASP w Gdańsku (ul. Chlebnicka 13/16, Dom Angielski).

Idea pomostu do Europy, początkowo dotycząca współpracy artystycznej, idealnie wpisuje się w to, co w tej chwili Polacy robią. Jesteśmy tą pierwszą przystanią, do której Ukraińcy dobijają, i dzięki nam mogą chronić swoje życie.

prof. Sławomir Witkowski / dziekan Wydziału Grafiki ASP w gdańsku

- Ta idea pomostu do Europy, początkowo dotycząca współpracy artystycznej, idealnie wpisuje się w to, co w tej chwili Polacy robią – zauważa prof. Witkowski. - Jesteśmy tą pierwszą przystanią, do której Ukraińcy dobijają, i dzięki nam mogą chronić swoje życie. Ale też dzięki nam Europa widzi jaki bezmiar tragedii dotknął ten kraj i jego mieszkańców.

Chleba nam nie zabiorą

Część środowiska artystycznego wyraża obawy czy napływ uchodźców z Ukrainy, w tym również artystów, nie spowoduje większej konkurencji na rynku sztuki, który i tak bardzo ucierpiał  przez dwa lata pandemii. Proszony o komentarz w tej sprawie prof. Sławomir Witkowski, zapewnił, że nie podziela tych lęków.

- Sztuka nie cierpi homogeniczności. Żywi się różnorodnością najlepiej rodzi się tam, gdzie krzyżują się kultury, gdzie można czerpać z doświadczeń innych artystów. Poza tym – jak wskazują badania – tylko osiem procent artystów, żyje z uprawiania swojej sztuki, z czego tylko dwa procent żyje dobrze. W związku z czym, jeśli się tu pojawi jeszcze trochę artystów, to chleba nam nie zabiorą. Jeśli chodzi o projektantów, grafików to mam wrażenie, że jesteśmy trochę do przodu i młodzi projektanci z Ukrainy raczej będą się dopiero uczyli od nas swojego fachu. Co innego jeśli chodzi o informatyków, których mają znakomitych. Tymczasem grafika interaktywna animacja, ruchomy obraz wymaga wsparcia informatycznego. I tu uważam wręcz, że może się narodzić doskonała okazja do współpracy polskich artystów z wykorzystaniem potencjału informatycznego młodych, wykształconych ludzi z Ukrainy – kończy dziekan Wydziału Grafiki gdańskiej ASP.   



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama