Łączy elementy rugby oraz szermierki. Zawodnicy mogą mieć (tylko) miękkie ochraniacze, a czworo z nich (enforcerzy) ma broń bezpieczną (piankową) – może to być miecz, łańcuch z kulą lub krótki miecz z tarcza. Jej początki to postapokaliptyczna przyszłość.
- Gdy mnie ktoś pyta, w co gramy, to właśnie tak mniej więcej opisuję, żeby zaintrygować – śmieje się Grzegorz Brodny, który o sobie mówi: - Jestem jednym z zawodników juggera.
Spotykają się na plaży, w parkach miejskich, na boiskach – gdy jest odpowiednia pogoda. Zimą i jesienią organizują trening w salach gimnastycznych. Mają swoją drużynę – Dziki Trójmiasto, jeżdżą na turnieje mają nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
Jugger: gra z filmu do rzeczywistości
Jugger to stosunkowo młoda dyscyplina sportowa – gra zespołowa, która łączy w sobie elementy walki, strategii oraz sportowych umiejętności. Nazwa pojawiła się po raz pierwszy w filmie „The blood of Heroes” (polski tytuł to „Krew bohaterów”) z 1989 r. z pamiętną rolą Rudgera Hauera. Dla przypomnienia tym, którzy oglądali go dawno temu: drużyna Juggerów podróżuje od miasta do miasta po zniszczonym po wojnie atomowej świecie, grając w grę przypominającą futbol amerykański, rozgrywany psią czaszką. Zasady wymyślili współtwórcy filmu – scenarzysta i reżyser oraz koordynator kaskaderów.
Fani filmu postanowili przenieść ten koncept na boiska, tworząc własne zasady i adaptując rozgrywki do rzeczywistości. W kolejnych latach sport zyskiwał na popularności niezależnie od siebie na różnych kontynentach. W latach 90. XX w. jugger zyskał zawodników na całym świecie, a w Europie, m.in. w Niemczech, Francji i Czechach zaczęto organizować turnieje, dzięki czemu przybywało graczy.

- W Polsce jugger wywodzi się ze środowisk grup larpowych post-apo– mówi Grzegorz Brodny. - Ja sam poznałem go w zdecydowanie mniej „fanowskich” okolicznościach, bo w środowisku opiekunów kolonijnych.
Jak możemy przeczytać na poświęconym nowym dyscyplinom sportowym portalu rolki.pl: w 2001 roku, po premierze filmu „Bad Taste” (reż. Peter Jackson), który ukazywał walki w stylu Jugger, zauważono zdecydowany wzrost zainteresowania tym sportem. Fani gier i filmów science fiction zaczęli organizować spotkania – treningi i dyskusje na temat zasad gry oraz taktyk.
Także młodzi opiekunowie grup kolonijnych szukali gier innych niż w zbijaka, którymi mogliby zainteresować dzieciaki na koloniach czy obozach. I właśnie jugger – poprzez swoją filmową otoczkę, ale też dzięki zasadom, według których się gra, okazywał się dla nich najbardziej atrakcyjny.
W 2005 roku w Polsce zorganizowano pierwsze mistrzostwa, a sam jugger coraz bardziej zyskiwał na popularności. Grzegorz poznał juggera poprzez Igora „Szybę” Mazura, który zebrał grupę wychowawców kolonijnych i zaczęli się spotykać na granie w Juggera w Trójmieście.
Ludzie przyprowadzali znajomych i tak rosła społeczność. A gdy pojawił się Grzegorz to pchnął to w stronę cotygodniowego grania, które trwa już kilka lat – mówi Igor.
Jak się gra w juggera?
Dwie 5-osobowe drużyny, złożone z kobiet i mężczyzn, starają się wywalczyć przewagę na boisku by umożliwić rozgrywającemu (qwikowi) zdobycie punktu poprzez przyłożenie „czaszki” w „oponie” przeciwników.
- Wszystko dzieje się na placu gry o wymiarach 40 metrów na 20 metrów – mówi Grzegorz. - Rozgrywka zaczyna się od sygnału sędziów, w trakcie drużyny starają się zdobyć piłkę oraz uniemożliwić przeciwnikom dotarcie do swojego qwika.
Rolę piłki pełni „czaszka”, zrobiona z pianki eva. Gracze – poza qwikiem - są wyposażeni w broń.
Celem graczy jest zdobycie czaszki i umieszczenie jej w okrągłej leżącej na ziemi bramce („opony”). Tylko rozgrywający qwik może dotykać i przenosić czaszkę. Pozostała czwórka, tzw. enforcerzy, wyposażeni w broń starają się umożliwić swojemu qwikowi przedostanie się do opony przeciwnika.

- W całej akcji wykorzystywane są elementy różnych dyscyplin np. rugby czy szermierki - wyjaśnia Grzegorz. I wylicza: - Na przykład z rugby zaczerpnięte są zasady dotyczące kontaktu fizycznego, z szermierki elementy walki z użyciem broni bezpiecznej (mieczy), z gry w piłkę w zespołowe działanie w obronie i ataku.
Rozgrywka trwa tak długo, aż jedna z drużyn zdobędzie 5 punktów – albo do czasu, gdy rozlegnie się określona liczba uderzeń gongu, towarzyszącego całej rozgrywce. Zdobycie jednego punktu to od 10 sekund do 1 minuty – więc jest dosyć dynamicznie – dodaje Grzegorz.
Warto jednak wiedzieć, że większość krajów, w których prowadzone są rozgrywki juggera, ma własny zestaw zasad, są nawet modyfikowane w poszczególnych drużynach. Dlatego – jeśli na boisku spotykają się drużyny z różnych miast, przed grą ustalają szczegóły.
Każdej rozgrywce przygląda się sędzia, ale w założeniu zawodnicy sami muszą reagować na to, kiedy zostają trafieni bronią enforcerów.
- To zasady fair play i raczej nikt się nie wyłamuje – zapewnia Natalia, jedna z członkiń „Dzików”. - Trafienie zalicza się, gdy nastąpiło w dozwoloną strefę, czyi całe ciało poza głową i szyją. Trafiony gracz klęka odkłada broń i odlicza do 5 uderzeń gongu, który rozlega się podczas całej rozgrywki. Każde uderzenie trwa ok. 1,5 sekundy. Liczy na palcach ręki trzymanej na plecach, wszyscy mogą to widzieć. Potem można wrócić do gry.
- Generalna zasada jest taka, że na boisko wchodzimy jako kumple i po rozgrywce schodzimy z niego jako kumple – dodaje Łukasz, inny z „Dzików”.
Broń w juggerze: miecz i łańcuch
- Dodatkowym atrakcyjnym aspektem juggera jest to, że walczy się „bronią” – przyznaje Wiktor Bujak z Dąbrowy Górniczej. Do rozgrywek juggera trafił przez harcerstwo. Jest w Trójmieście na wakacjach, dołączył do treningu „Dzików” na plaży w Jelitkowie. - To pierwsza rzecz, która nas wyróżnia.
Broń to „miecze” czy „łańcuchy”. Zasady dotyczące ich długości, sztywności czy amortyzacji są ściśle przestrzegane, choć broń dostępna w juggerze różni się w niektórych krajach.
W Polsce wykorzystywane są: miecze dwuręczne albo jednoręczne z miękkim zakończeniem, łańcuch – czyli miękka taśma (lonża końska) zakończona kulą z gąbki, którą gracz może uderzać przeciwnika. Według większości Polskich drużyn - długi miecz może mieć 140 cm, krótki miecz - 85 cm, włócznia oraz miecz dwustronny (qtip) – 2m, łańcuch – 3,2 metra (a jeśli ktoś gra dwoma – każdy może mieć do 2 m) a maksymalna średnica tarczy to 60 cm.
Drużyny przygotowują bronię samodzielnie – nie da się jej kupić w Polsce. Można je ponoć kupić w Niemczech od innych drużyn, ale nie jest to zwykle opłacalne.
- Określenie brzmi groźnie, ale tak naprawdę miecz to na przykład bambusowy kij, owinięty miękką otuliną – tłumaczy Grzegorz. – Kiedyś używaliśmy rurek hydraulicznych z PCV, owiniętych piankową otuliną do rur czy wydrążonym makronów basenowych. A obecnie część z nas używa rurek carbonowych, też owiniętych pianką, ale dzisiaj zastanawia się nad każdym kawałkiem taśmy, by nie przesadzić z wagą.
Bardzo dbamy o bezpieczeństwo. Sprzęt na treningach jest wspólny i sprawdzony pod kątem bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś chce samodzielnie wykonać swój sprzęt – przed dopuszczeniem do gry, jest weryfikowany czy jest dostatecznie „bezpieczny". Gracze mogą korzystać jedynie z miękkich ochraniczy – by nie wyrządzić innym krzywdy (np. twardym plastikowym ochraniaczem czy kaskiem na głowie). Gracze używający krótkiego miecza – mogą używać także w drugiej ręce tarczy – również odpowiednio zabezpieczonej – bez twardych elementów.
Gracze mogą korzystać jedynie z miękkich ochraniczy – by nie wyrządzić innym krzywdy (np. twardym plastikowym ochraniaczem czy kaskiem na głowie). Gracze używający krótkiego miecza – mogą używać także w drugiej ręce tarczy – również odpowiednio zabezpieczonej – bez twardych elementów.
Jugger: gra dla każdego
W Polsce, jak oblicza Grzegorz, jest w tej chwili 8-9 drużyn juggera: m.in. w Poznaniu, Toruniu, Szczecinie, Wrocławiu, Brennej, Dąbrowie Górniczej, Katowicach i oczywiście w Trójmieście.

- W Trójmieście jest nas coraz więcej, podczas ostatnich mistrzostw mogliśmy nawet wystawić osobno drużynę męską - „Dziki” - i żeńską – „Amazonki” – mówi. - Chcielibyśmy oczywiście, żeby za każdym razem było nas jak najwięcej, ale ludzie mają swoje różne obowiązki, więc bywa różnie. Nie da się określić, ile osób gra. Czasami na trening przyjdzie 20, czasami 12, a czasami tylko kilka.
Kto gra? - Też różnie. Kobiety, mężczyźni, ludzie różnym wieku – wylicza Grzegorz. On sam jest programistą, razem z nim na treningu jest Łukasz – rekruter, z którym pracował jednej firmie. - Sporo studentów i pracowników biurowych.
- Przyciąga, bo to świetna gra, w której liczy się nie tylko fizyczna kondycja, ale i strategia – dodaje Łukasz. - Drużyny muszą dostosowywać taktykę do tego, jak gra przeciwnik, każdy gracz na odpowiedniej pozycji musi planować swoje ruchy w porozumieniu z innymi, bo zawodnicy muszą współpracować, aby wykonać skomplikowane manewry.
Jednak fizyczna kondycja jest równie ważna – sam Łukasz jest tego przykładem. Ma astmę, a od kiedy Grzegorz wciągnął go do drużyny, jego wydolność tylko się zwiększa.
- Pobiegaj po piasku na plaży czy po boisku przez dwie godziny dwa razy w tygodniu, a zobaczysz, co się zmieni – śmieje się. - Ale i tak najważniejsze jest to, że na początek nie potrzebujesz żadnego doświadczenia, kondycji czy umiejętności.
- Można tak jak my – przyjść, poznać ciekawych ludzi, zagrać i zostać – mówi Grzegorz. - A potem jest się już tak wkręconym w ten sport, że szuka się go nawet na wakacjach tak jak Wiktor z Dąbrowy Górniczej.
Jugger na Octopus Film Festival
Każdego, kto chciałby poznać zasady gry w juggera i może stać się zawodnikiem – Dziki Trójmiasto zapraszają na treningi. O szczegółach informują na swoje stronę na FB: Jugger Trójmiasto.
Natomiast 5 sierpnia będzie można obejrzeć pokaz i warsztat juggera podczas Octopus Film Festival, którego ósma edycja odbędzie się w Gdańsku w dniach 5 – 10 sierpnia. TO jeden z najciekawszych festiwali filmu gatunkowego. Pokazy odbywają się m.in. w B90, Multikinie czy Kinie Spektrum.
5 sierpnia o godz. 21 (w hali 42a na ul. Doki 1) w ramach festiwalu zaplanowano pędzie pokaz gry juggera w wykonaniu Dzików oraz krótki warsztat dla uczestników festiwalu i wspólne oglądanie filmu „Krew bohaterów”.
























Napisz komentarz
Komentarze