Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Chciałbym swoją grą inspirować ludzi, tchnąć w nich ducha

Akordeon to nie był mój wybór – mówi Albert Woelke, akordeonista, który wystąpił podczas gali  „Sportowiec Roku 2021 – Zawsze Pomorze”.
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Dlaczego akordeon?

Trudne pytanie. To nie do końca był mój wybór. Do szkoły muzycznej I stopnia w Kartuzach, zdawałem dwukrotnie, pierwszy raz na pianino. I nie dostałem się. Rok później, gdy znów stawiłem się na egzaminy wstępne, komisja zaproponowała mojej mamie, by może zamiast pianina zapisała mnie na akordeon. Chyba moje rokowania nie były jeszcze tak dobre, jak sobie wyobrażałem...

Ale na akordeon wystarczające?

(śmiech) Nie stawia to akordeonu w najlepszym świetle, prawda? Tak więc mama zapisała mnie na akordeon i do szkoły dostałem się natychmiast. Miałem 11 lat.

Bez żalu przyjął pan decyzję komisji egzaminacyjnej co do instrumentu?

Nie byłem zachwycony, to prawda, ale nie czułem jakiegoś wielkiego smutku, raczej rozczarowanie. Jednak po paru miesiącach pokochałem akordeon. Pochłonął mnie.

W rodzinie są jakieś tradycje akordeonowe?

Jedynie dziadek, dawno temu grał… Był, mógłbym powiedzieć, przodownikiem akordeonu w naszej rodzinie. W Sierakowicach, skąd pochodzę, tradycje akordeonowe ograniczają się do folkloru kaszubskiego. Mamy zespół pieśni i tańca, gdzie przygrywa akordeonista. Jest kilka kapel kaszubskich z akordeonem w składzie. W gminnym ośrodku kultury można nawet pobierać lekcje akordeonu.

Tyle nagród zdobył pan ostatnio, Sierakowice są z pana dumne?

Mam nadzieję, ponieważ studiuję w gdańskiej Akademii Muzycznej, nie bywam w rodzinnej wsi ostatnio zbyt często, ale zamierzam to zmienić.

Zasłynął pan, gdy jako maturzysta, przygotował koncert na 100-lecie urodzin Astora Piazzolli. To pana Mistrz?

Mogę tak powiedzieć. Jest na pewno moją muzyczną inspiracją. Jego muzyka – odnajduję w niej siebie, wszystkie moje troski, utożsamiam się z nią. W pewien sposób z nim, Piazzollą, także.

Marzy mi się życie muzyka koncertującego. Chciałbym swoją grą inspirować ludzi. Żeby coś w nich zmienić, poruszyć ich, tchnąć w nich ducha. To już, po części, się udaje. Bywa, że po koncercie słuchacze podchodzą do mnie ze łzami w oczach, mówią, że nie spodziewali się, że to będzie tak piękne.

Albert Woelke / akordeonista

Też, jak pan, wcześnie zaczynał swą przygodę z akordeonem.

Miał kilka lat, gdy ojciec kupił mu pierwszy bandoneon, podobny instrument, często mylony z akordeonem. Nie był do bandoneonu przekonany, ani tym bardziej do argentyńskiego tanga. Tego tangowego folkloru nie lubił. A teraz jego muzyka przekonuje do tanga innych.

Akordeon kiedyś nie miał takiej rangi. Dziś gości na muzycznych salonach.

Mimo to społeczeństwo wciąż patrzy na akordeon stereotypowo, kojarzy im się z weselną biesiadą, muzyką folklorystyczną, rozrywkową.

Pan chciałby to zmienić?

Wszystkie moje działania do tego prowadzą, taką przynajmniej mam nadzieję. Chcę udowodnić, że akordeon może grać Bacha, Mozarta...

Jak widzi pan przyszłość? Jakie ma pan plany?

Marzy mi się życie muzyka koncertującego. Chciałbym swoją grą inspirować ludzi. Żeby coś w nich zmienić, poruszyć ich, tchnąć w nich ducha. To już, po części, się udaje. Bywa, że po koncercie słuchacze podchodzą do mnie ze łzami w oczach, mówią, że nie spodziewali się, że to będzie tak piękne.

Pan od początku dobrze czuł się na scenie?

To wymaga czasu, praktyki, nauczyłem się panować nad stresem. Wcześniej nie byłem świadomy sceny. Nie byłem na niej sobą, tylko kogoś odrywałem. W pełni sobą na scenie jestem od niedawna.

Inni pana mistrzowie?

Mój pierwszy nauczyciel akordeonu, obecny dyrektor PSM I stopnia w Gdańsku Oruni – Grzegorz Borsuk. Akordeoniści, od których wciąż się uczę: Krzysztof Olczak i Paweł Zagańczyk. Pilnowali, bym szedł do przodu, torowali drogę.

Co pan najbardziej lubi grać?

Piazzollę, oczywiście. Wraz z moimi kolegami z gdańskiej Akademii Muzycznej powołałem do życia kwintet w składzie: akordeon, skrzypce, fortepian, gitara elektryczna, kontrabas. W takim zespole wykonywanie muzyki jest wspaniale.

Albert Woelke

Akordeonista, urodzony w 2001 r. w Lęborku. Student pierwszego roku gdańskiej Akademii Muzycznej. Koncertował, m. in. podczas Międzynarodowego Festiwalu ,,Kalejdoskop Form Muzycznych im. Marii Fołtyn", Kaszubskich Warsztatów Akordeonowych w Wejherowie, Gdańskiej Sztuki Interpretacji Muzyki Akordeonowej, w ramach programu StARTer. Pobierał lekcje mistrzowskie u pedagogów jak Mikko Luoma i Joseph Petric. Wielokrotnie otrzymał stypendium Wójta Gminy Sierakowice. Do jego osiągnięć należą m. in. I miejsce na I Ogólnopolskim Konkursie Akordeonowym Scandalli w Bielsku-Białej, 3. miejsce na III Międzynarodowym Konkursie Akordeonowym w Solcu Kujawskim. Wystąpił podczas gali  „Sportowiec Roku 2021 – Zawsze Pomorze”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama