Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Wszystkich wzywam do apelu, by trzymać się dzielnie! Czas bez Elżbiety Tatarkiewicz-Skrzyńskiej

Mówiła: „W powstaniu słuchałam swoich dowódców, a teraz słucham autorytetów. Choć akurat autorytety mojego pokolenia w dużej mierze należą już do świata zmarłych”. Dołączyła do tego grona...
Wszystkich wzywam do apelu, by trzymać się dzielnie! Czas bez Elżbiety Tatarkiewicz-Skrzyńskiej

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Wywiad z Nią otwierał pierwszy numer naszego tygodnika. Przyjaciółka „Zawsze Pomorze” i najstarsza jego wierna czytelniczka - Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska, żołnierz Armii Krajowej, uczestniczka Powstania Warszawskiego, sopocianka. Autorytet, nie tylko młodych. Ofiarowała nam piękną lekcję szacunku dla historii, człowieka, życia. Dla słowa. Przypominała, co znaczą: wolność, patriotyzm, odwaga, dyscyplina, pokora.

Zmarła w sobotę, 23 sierpnia w wieku 101 lat. Odeszła, ale Jej słowa niech z nami zostaną.

***

– Gdy wybuchło powstanie miałam 20 lat. Czasem przyglądam się tamtej dziewczynie. Jaka byłam? Co uważałam za najważniejsze? Na pewno było we mnie jedno pragnienie: walczyć o wolność mojego kraju. Ten patriotyzm, chyba wrodzony, był wtedy dla mnie jedynym motorem działania. Jak to możliwe, że dwie młode siostry, bez żalu, bez wyrzutów sumienia opuszczamy matkę i idziemy na wojnę? Te młodzieńcze ideały, ten patriotyczny entuzjazm tkwił we mnie 63 dni. A po latach przekształcił się w żywe wspomnienie. Obie dorastałyśmy w tym powstaniu. To tam nauczyłyśmy się odwagi, posłuszeństwa, odpowiedzialności i tego jak ważna jest solidarność, więź z innymi.

***

– Nigdy nie żałowałam, że tak się zaangażowałam, ani przez chwilę nie targały mną wątpliwości, choć zawsze byłam ich pełna. Te wszystkie przeżycia, wojna, zostały we mnie, w mojej psychice, w moim charakterze. Dały mi siłę.

***

– W 1942 roku w maju przystępuję do matury. Temat: „Ideały młodzieńcze Adama Mickiewicza i epopeja męczeńska młodzieży wileńskiej”. Wojna to była dla mnie niesłychanie ważna szkoła życia. Lekcja, którą warto było odrobić. W konspiracji nauczyłam się kilku rzeczy, które przydają się i dziś. To punktualność, dyskrecja, dyscyplina, posłuszeństwo i odwaga. Kiedy opowiadam młodym o cechach, które nabyłam w czasie okupacji, zawsze zaznaczam, że są nadal aktualne.

***

– Gdy widzę dziś spacerujące ulicami Sopotu, dwudziestoletnie - takie ja ja wtedy - dziewczyny, myślę sobie czasem: Jakie one mają inne życie… Ale tego życia wcale im nie zazdroszczę! Jestem bardzo przywiązana do swojego życia. Do własnych przeżyć. Kiedy opowiadam młodym o powstaniu, słuchają z zainteresowaniem, ale czy są w stanie zrozumieć, co wtedy przeszliśmy? My, powstańcy sami zastanawiamy się, czy to zdarzyło się naprawdę, czy to było możliwe? Żeby to wszystko przeżyć niezbędna była nam nasza młodość. Bez tej młodzieńczej energii, entuzjazmu nie dałabym rady.

***

– Wojna zabrała nam wszystko, cały dobytek. Ale nigdy tego nie żałowałam. Uważałam, że skoro przeżyłam, skoro przeżyli moi najbliżsi, to jest dar, dar za który powinnam odczuwać tylko wdzięczność wobec świata. To tak wielki dar, że nie ma niczego, co mogłoby znaczyć więcej. Na pewno nie dobra materialne. Dziś nie jestem niewolnicą niczego. Ani czystej podłogi, ani pieniędzy. Nie mam wymagań. Cieszę się tym, co mam i nie pragnę więcej. W tej mojej filozofii dnia codziennego pomaga mi to, że ja się zawsze godzę z Losem. Przyjmuję to, co jest mi dane ze spokojem i godnością. Zawsze stawiam życiu czoło.

***

– Powstanie mnie zahartowało. A psychika jest najważniejsza. Hart ducha – to się liczy. Wciąż wyznaczam sobie jakieś cele, co dzień czuję wewnętrzny rozkaz, by zdobyć kolejny dzień.

***

– Żeby po 90. roku życia prowadzić tak intensywne, pełne ludzi życie trzeba wyrobić w sobie pewne cechy. Przede wszystkim trzeba być ciekawym życia. Trzeba mieć pogodę ducha. Wewnętrzną harmonię. Uważam, że życie jest wspaniałe. Zgodę na świat kształtuje we mnie na przykład bliskość przyrody. Poza tym ja nigdy nie tracę nadziei. To nieprawda, że ona umiera ostatnia. Ona nie umiera nigdy.

***

– Kiedyś nie było zwyczaju eksponowania uczuć, dopiero wojna nauczyła nas manifestować miłość. Był w nas entuzjazm, radość, wszyscy, z racji śmiertelnego niebezpieczeństwa, które wisiało nam nad głowami byliśmy bardzo czuli dla siebie, byliśmy bardzo blisko siebie. Na każdym kroku okazywaliśmy sobie miłość.

***

– Trzeba dobrze znosić starość. To trochę brzmi jak rozkaz, a ja, uczestniczka powstania, dobrze wiem, co znaczy wypełniać rozkazy. Dyscyplina wewnętrzna towarzyszy mi na okrągło. Ona mną kieruje. Niedługo skończę 100 lat, a zatem mogłabym przecież tygodniami nie wychodzić z domu, przespać resztę życia. Ale to w moim przypadku niemożliwe. Ja co dzień czuję wewnętrzny rozkaz, że muszę mobilizować się, by zdobyć kolejny dzień.

***

– W życiu są smutki, są nieszczęścia, zmartwienia, ale są i radości. Chodzi o to, by zachować optymistyczną tendencję pamięci i wtedy bilans życia jest dodatni.

*** 

– Wolność to jest skarb narodowy. Jednocześnie istnieje wolność wewnętrzna. Ja ją w sobie wypracowałam. To wolność ponadczasowa. Dbam o nią. Tkwi ona we mnie. Trzeba pamiętać, że wolność nie została nam dana w prezencie. Trzeba się o nią starać, troszczyć. Moje pokolenie wie, że nawet w tej swojej bezradności należy utrzymywać więzy międzyludzkie, pomagać sobie wzajemnie, wspierać się. Nasza postawa powinna być otwarta, a rys odwagi, dzielności, bez względu na wiek – musi być z nami. 

***

– Od pewnego czasu – ze względu na stan zdrowia - nie wychodzę z domu. Bardzo tęsknię za Sopotem. Za sopocką zielenią, za spacerem po molo… Dla tych, którzy przyjechali tu zaraz po wojnie, tak jak ja, ze zrujnowanej Warszawy, to było coś niewyobrażalnego, wielu pierwszy raz widziało morze! Kiedy byłam w pełni sił, czyli jeszcze nie tak dawno, spacery po moim Sopocie były normą. Przy dobrej pogodzie szłam czasem na koniec mola. Siadałam tam, słuchałam szumu fal i wracałam do domu wyciszona. Natura… Ona jest niezbędna do życia. Doceńmy to, póki możemy jej doświadczać o własnych siłach.

***

– Kupowanie książek… To, zawsze tak uważałam, przywilej, ale obowiązek. Przede wszystkim radość. Nie czytywałam powieści, raczej pozycje historyczne, publicystykę. Zresztą, uważam, że książki powinny towarzyszyć człowiekowi w każdym momencie życia.

***

– Są chwile z naszej historii, które przypominają, że można przetrwać i najtrudniejszy czas. Takie myślenie wzmacnia psychikę. Dobrze też działa tężyzna fizyczna. Ona sprawia, że łatwiej jednoczyć się w poczuciu wspólnoty. Z całym światem. 

***

– Jak czuć się dobrze z sobą? To trzeba w sobie wypracować zawczasu, to inwestycja na przyszłość. Wciąż, nawet w najcięższych chwilach siebie ubogacać. Ubogacać w wartości nieprzemijalne, czułość, troskę wobec ludzi, dobro, prawdę. Bez względu na to w jakim świecie będziemy żyli, one są nieśmiertelne.

***

– Kiedy spotykamy się w gronie powstańców łatwo o wspomnienia. Wraca na przykład dzień, jak chłopcy zdobyli worek ziemniaków! Z jaką radością przygotowaliśmy zupę! Każdy tylko sprawdzał, czy trafił mu się w jego porcji choć jeden kartofel. Ale dziś, gdy zupę robię w kuchni czy smaruję chleb marmoladą, chcę żyć tym, co jest teraz. A teraz życie jest ważne. Trzeba je cenić. Zawsze.

***

– Ktoś powiedział, że ja wciąż żyję jak w powstaniu. „Kule” Losu świstają mi nad głową, ale nie boję się, idę naprzód. W pełni staram się przeżywać każdy dzień! Staram się też, to uważam za bardzo ważne, utrzymywać kontakty z ludźmi. Człowiek nie jest samotną wyspą.

***

– Kiedy 1 sierpnia oficer Wojska Polskiego odczytuje apel poległych wymieniając nazwiska dowódców wszystkich zgrupowań powstańczych, kiedy woła przejmującym głosem: „Stańcie do apelu!”, to ja bez względu na moje lata, staję na baczność i drżę wewnętrznie, bo Oni nie stają do apelu, Oni są z nami.

Dziś ja wszystkich wzywam do apelu, by trzymać się dzielnie!

Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska (1924-2025), żołnierz Armii Krajowej, uczestniczka Powstania Warszawskiego, sopocianka. Autorytet

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
ReklamaNewsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Reklama