Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Betonoza na Aniołkach powodem zalewania torowiska przy stoczni? Radny interweniuje

Tego lata podczas intensywnych opadów deszczu co najmniej trzykrotnie zalewało torowisko na ul. Jana z Kolna na wysokości Stoczni Schichaua. Powodowało to problemy w kursowaniu tramwajów, a jak zauważa Tomasz Larczyński, przewodniczący Rady Dzielnicy Młyniska, problem jest ciekawy, aczkolwiek niepokojący.
Betonoza na Aniołkach powodem zalewania torowiska przy stoczni?
Tego lata podczas intensywnych opadów deszczu co najmniej trzykrotnie zalewało torowisko na ul. Jana z Kolna na wysokości Stoczni Schichaua

Autor: Tomasz Larczyński | Facebook

Problem niewydolnej retencji

Problem zalanego torowiska Tomasz Larczyński poruszył pod koniec sierpnia. Wówczas kolejny raz nad Gdańskiem przeszła spora ulewa, która spowodowała zalanie torowiska na wysokości przystanku SKM Stocznia, paraliżując ruch tramwajów.

Przewodniczący Rady Dzielnicy Młyniska zwrócił uwagę, że może warto podnieść teren, aby uniknąć w przyszłości takich problemów. Zapytaliśmy o to Gdański Zarząd Dróg i Zieleni, ale do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi z urzędu przy ul. Partyzantów.

Larczyński jednak drążył temat, który został poruszony na ostatniej Komisji Mobilności, w której udział wzięli m.in. prezes Gdańskich Wód, Ryszard Gajewski. Z ustaleń przewodniczącego wynika, że problemem nie jest sam deszcz, a woda wybijana z kolektora głównego przebiegającego pod torowiskiem. Kolektor zbiera wodę opadową z całych Aniołków, w tym terenów UCK.

- To wszystko próbuje się przebić pod stocznią i uchodzi do Basenu Wyposażeniowego Stoczni Schichaua (Basen Konopnickiej) - wyjaśnia przewodniczący Rady Dzielnicy Młyniska. I dodaje, że dochodzi tu jeszcze wzrost poziomu morza, a co za tym idzie, gdy są niekorzystne wiatry, ujście znajduje się pod wodą.

Zdaniem Tomasza Larczyńskiego głównym źródłem wylewu nie jest sam kolektor, a mniejszy przewód, który ma do niego doprowadzać wodę spod wiaduktu i kończy się kratą na jezdni, z której wybijająca woda płynie do dawnej bramy Stoczni Schichaua.

Więcej betonu, miasto (nie) wytrzyma

Okazuje się, że kluczowe dla zalewania są właśnie Aniołki. A nawet nie tyle dzielnica, co inwestycje budowlane, które w ostatnich latach mocno zabetonowały tę część miasta. Jak zaznacza prezes Gajewski, problem nasilił w momencie rozbudowy Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Do tego dodać inwestycje deweloperskie i mamy odpowiedź, dlaczego tak dużo wody spływa na niższy taras.

- To pokazuje, jak ważnym problemem jest lokalizacja inwestycji na obszarach wrażliwych retencyjnie. To będzie się tylko nasilać - stwierdza Larczyński.

Dodatkowo dochodzi problem współpracy na linii miasto - właściciel terenu stoczniowego, przez który przebiega końcowy odcinek przewodu kanalizacyjnego. Z informacji, które uzyskał szef Rady Dzielnicy Młyniska wynika, że jest on w złym stanie i zapiaszczony. Właścicielem terenu jest Stocznia Centrum Gdańsk.

- Niepokoi fakt, że miasto i Gdańskie Wody nie podejmują bardziej stanowczych działań wobec tak istotnego zagrożenia na styku infrastruktury swojej i SCG. Będę jeszcze w tej sprawie osobno interweniował - deklaruje Tomasz Larczyński.

Rozwiązaniem może być Park im. Steffensów

Rozwiązaniem mogłaby być budowa ogrodu deszczowego w Parku im. Steffensów, a nawet jego całkowite zalewanie w przypadku naprawdę obfitych opadów - o co postulowała Rada Dzielnicy Aniołki. Gdański Wody tłumaczą jednak, że żaden z tych pomysłów nie jest możliwy do zrealizowania ze względu na proces wpisywania parku do rejestru zabytków. Nie oznacza to jednak, że w przyszłości ogród nie powstanie.

Jak zatem poradzić sobie z problemem? Może się przecież okazać, że jeśli będą tej zimy obfite opady śniegu, to przy roztopach również pojawi się problem zalanego torowiska. Na posiedzeniu Komisji Mobilności prezes Gdańskich Wód obiecał, że na kolektorze i doprowadzających do niego przewodach lokalnych mają być zamontowane klapy wpustowe, zabezpieczające przed przelaniem od spodu.

- Trzymam za słowo i czekam na potwierdzenie - mówi Larczyński. - Nie da się jednak ukryć, że w obliczu zmian klimatycznych i rosnącej liczny opadów nawalnych to trochę przenoszenie problemu z miejsca na miejsce. Nie wybije u nas, to wybije na Aniołkach - stwierdza i dodaje, że bardziej pomoże ten ogród deszczowy czy też mały polder w Parku Steffensów, jednak największą korzyść dałoby zatrzymywanie spływu w miejscu jego powstawania, a więc na prywatnych działkach na górze Aniołków. To by oznaczało konieczność planowania retencji przez dewelopera, a na to już chyba trochę za późno.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

diagnoza wygląda na sensowną... 02.10.2025 10:24
Jednak nie zmienia to prostego faktu, że w tym miejscu torowisko jest najzwyczajniej poniżej poziomu jezdni i poniżej kratki ściekowej znajdującej się na środku skrzyżowania

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama