Afera dronowa
Od wielu miesięcy w sali obrad Rady Miejskiej w Chojnicach, w mediach społecznościowych oraz na łamach chojnickich mediów trwa „wojenka” między radnym opozycji Kamilem Kaczmarkiem a burmistrzem Chojnic Arseniuszem Finsterem. Panowie jednak nie tylko spierają się na argumenty, wytykają sobie błędy i podważają niektóre słowa oraz decyzje, ale przy tym wszystkim od czasu do czasu nie szczędzą sobie epitetów. Teraz dodatkowo wybuchła „afera dronowa".
Kamil Kaczmarek od początku tej kadencji stara się „punktować” burmistrza. Szeroko komentuje – na sesjach i nie tylko – jego kolejne decyzje. Zdaniem radnego są podejmowane ze szkodą dla miasta i jego „zwykłych” mieszkańców. Zwykłych w cudzysłowie, gdyż styl rządzenia Finstera (określanego przez opozycję często burmistrzem ostatniej kadencji) Kaczmarek nazywa oligarchią.
- Działa on w mieście dla nielicznych – głównie dla tych, którzy mają wpływy, środki, znajomości, czyli deweloperów, wybranych beneficjentów miejskich decyzji oraz przyjaciół i rodziny zasiadających blisko lokalnego tronu - twierdzi radny.
Ostatnio Kamil Kaczmarek zarzucił Arseniuszowi Finsterowi, że "sprowadza debatę publiczną do poziomu szkolnego kabaretu i memów". Tu miał na myśli jeden z ostatnich wpisów burmistrza na Facebooku. Ten opublikował zdjęcie z konferencji prasowej, w której Kaczmarek uczestniczył z innymi opozycyjnymi radnymi i porównał ich do „tercetu egzotycznego”, w dodatku podpisując jako ignorantów i populistów.
Wpisy i wystąpienia radnego na sesjach burmistrz nazywa populistycznymi i destrukcyjnymi. - Nie ma z jego strony zgody na hejt, kłamstwa i manipulacje - podkreśla Finster, który Kaczmarka uważa za „mistrza manipulacji”.
- Na to nie mogę milczeć. Przepraszam, ale muszę reagować. Demokracja wymaga rozmowy opartej na faktach, a nie na emocjach i oszczerstwach. Mieszkańcy zasługują na prawdę i konstruktywną debatę, a nie ciągłe sianie zamętu – komentuje swoje nagrania na Facebooku Arseniusz Finster.
W jednym ze swoich artykułów podsumowujących ostatnią sesję na końcu burmistrz dodaje:
- Jeżeli mam konstruktywną opozycję, to proszę mi wskazać, co oprócz manipulacji, uzurpacji i kłamstw udało im się skonstruować? - pisze o opozycji Finster.
Radny: Burmistrz nie „czuje” problemu mieszkańców
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Chojnicach panowie kruszyli kopie w kilku tematach. Jedna ze spraw, która ich poróżniła, to zamontowane – na prośbę samych mieszkańców - ekrany dźwiękoszczelne przy nowym rondzie w Chojnicach (ulica Gdańska-Subisława-Obrońców Chojnic). Mieszkańcy domu nie są z nich zadowoleni i czują się przez włodarza oszukani, gdyż przy ich posesji stanęły ekrany „pełne”, zasłaniające widok, zabierające światło i stwarzające niebezpieczeństwo przy wyjeżdżaniu z posesji. A chcieli przeźroczyste. Opozycja stanęła za mieszkańcami, burmistrz rozkładał na sesji ręce. Ale temat nie „umarł”.
Radny Kamil Kaczmarek postanowił, co robi regularnie, temat ten spuentować na Facebooku na swoim fanpagu jako radnego miasta „Strona Miejska – Chojnice”.
„Burmistrz z Zielonych Wzgórz doradza mieszkańcom centrum, jak radzić sobie z hałasem i tirami! Tylko że… on sam mieszka przy ślepej, nieutwardzonej drodze, gdzie słychać co najwyżej śpiew ptaków. Tymczasem w mieście — ryk silników i klaksony non stop. Zajrzyjcie do nowego filmu i zobaczcie ten kontrast na własne oczy! - opisuje swój film radny Kaczmarek.
Kadry rzeczywiście powstały na „Zielonych Wzgórzach” czyli w miejscowości Nieżywięć w gminie Człuchów, gdzie, co nie jest żadną tajemnicą, mieszka od lat burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. Radny chciał udowodnić, że burmistrz nie „czuje” problemu mieszkańców mieszkających przy jednej z najczęściej uczęszczanych dróg w mieście (ul. Gdańska), bo sam mieszka na wsi, w ciszy i spokoju, a jego posesja nie znajduje się przy uczęszczanej drodze, jak sam mówił na sesji i żyje on sobie z dala od zgiełku i ruchu samochodów.
- Ten film pokazuje tylko jak nietrafiony jest argument, że pan Burmistrz również mieszka przy ulicy, więc wie, jak to jest. A prawda jest taka, że mieszka na skraju wsi, przy ślepej, polnej drodze, na działce z 2x większej niż ta przy skrzyżowaniu, daleko od jakiegokolwiek ruchu – komentuje radny Kamil Kaczmarek (pod filmem w odpowiedzi jednemu z internautów).
Burmistrz "szuka" operatora drona
Na to nagranie zareagował burmistrz Arseniusz Finster. Choć oczywiście wie kto był operatorem drona i kto wykonał te ujęcia, wystosował apel do mieszkańców Chojnic.
- Moi sąsiedzi i ja prosimy was o pomoc. Pomóżcie znaleźć operatora drona, który wprowadził swoim działaniem strach i zaniepokojenie wśród mieszkańców Zielonych Wzgórz – zaapelował Arseniusz Finster.
Burmistrz opublikował w komentarzu pod swoim apelem nawet zdjęcia charakterystycznego samochodu z widocznymi tablicami rejestracyjnymi samochodu (prawdopodobnie wykonane przez jednego z sąsiadów), którego kierowca miał latać wspomnianym dronem. Oczywiście, co też nie jest tajemnicą, to samochód radnego Kaczmarka.
- Mężczyzna, który przyjechał czarną teslą latał dronem nad nieruchomościami – moją i mojej żony oraz naszych sąsiadów. Wszyscy są w panice i pytają, po co ktoś lata i dokumentuje nieruchomości w których zamieszkujemy. Boimy się o swoje zdrowie, życie i mienie. Jeśli znacie, kto jest właścicielem samochodu, to proszę o kontakt – mówi na nagraniu burmistrz Arseniusz Finster, który zapowiada złożenie zawiadomienia w tej sprawie na policję.
Radny Kamil Kaczmarek, zapytany przez nas o film z drona potwierdza, że to on jest jego autorem i to on był operatorem drona. Podkreśla jednak, że nie zbliżył się do nieruchomości burmistrza, a na ujęciach na pierwszym planie nigdzie nie ma nawet ogrodzenia nieruchomości burmistrza, bo trzymał się od jego posesji przynajmniej na odległość kilkudziesięciu metrów (jak zapewnia nas Kamil Kaczmarek, wysokie tuje i ogrodzenie na nagraniu to nie fragment posesji Arseniusza Finstera).
- Latałem legalnym, zarejestrowanym dronem i tylko nad drogą publiczną. Szanując prywatność pana burmistrza na ujęciach nie ma jego domu, ogrodzenia, furtki ani działki. Po obejrzeniu nagrania ktoś, kto nie wie gdzie mieszka pan burmistrz, na pewno się o tym nie dowie. Niestety, pan burmistrz tak się nie zachowuje w stosunku do mnie mówiąc często o mojej spółce, o moim samochodzie i innych prywatnych sprawach – mówi nam radny Kamil Kaczmarek.
Jak się dowiedzieliśmy, radny wezwał burmistrza do natychmiastowego zaprzestania naruszania jego dóbr osobistych poprzez publikowanie w mediach społecznościowych zdjęć jego samochodu wraz z tablicami rejestracyjnymi, co, jak podkreślił w piśmie do burmistrza, jest dodatkowo opatrzone insynuacjami i sugestiami mającymi na celu poniżenie go w opinii publicznej oraz przedstawienie w fałszywym świetle. Kamil Kaczmarek zagroził burmistrzowi, że w przypadku braku natychmiastowego usunięcia bezprawnych treści i zaniechania podobnych praktyk, podejmie dalsze kroki prawne, w tym wystąpienie na drogę postępowania cywilnego o ochronę dóbr osobistych oraz złożenie kolejnego aktu oskarżenia prywatnego.
Z kolei burmistrz mówi nam, że nie zamierza usuwać zdjęcia samochodu z tablicą, bo to nie jest złamaniem prawa.
- To całe zdarzenie wywołało niepokój, zwłaszcza u moich sąsiadów. Tym bardziej, że ostatnio ktoś jeździł po naszej okolicy i nagrywał coś komórką z samochodu. Nie wiem, po co radny robi takie rzeczy? Jeśli chce zobaczyć, jak mieszkam, to mogę go zaprosić i mu pokazać. A zestawienie na filmie, że ja mieszkam na wsi, a nie na rondzie w mieście jest bez sensu. Ja się pana radnego nie boję, ale niech pomyśli o tym, że wywołuje swoim zachowaniem niepokój społeczny wśród ludzi, bo w dzisiejszych czasach nie wiadomo, kto ma jakie plany - komentuje Arseniusz Finster.
Wygląda więc na to, że obaj panowie wkrótce będą spotykać się częściej. Nie tylko na sali obrad w ratuszu, ale też w ławach sądowych. Już wcześniej zdążyli złożyć na siebie zawiadomienia w innych sprawach. Czy na pewno obaj tego chcą? A przede wszystkim, czy tego chcą mieszkańcy?






















Napisz komentarz
Komentarze