Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wyczyścili jej konto i zrobili debet na 19 tysięcy złotych

Znają bankowe procedury i dbają o szczegóły takie jak muzyczka przy oczekującym połączeniu. Jednak ponad wszystko umieją wykorzystywać pretekst bezpieczeństwa naszych pieniędzy. Przestępcy zajmujący się spoofingiem oszczędności życia potrafią pozbawić w kilkadziesiąt minut, a ich ofiarą może paść każdy.
(fot. Canva | Zdjęcie ilustracyjne) 

Pani Profesor to wspaniała osoba o złotym sercu. Zawsze służy pomocą i wspiera w trudnych chwilach. To człowiek w pełni poświęcony muzyce. W tych trudnych czasach, w których aktywność zawodowa artystów jest bardzo ograniczona, Panią Profesor spotkało niewyobrażalne nieszczęście! Konto bankowe, na którym trzymała swoje oszczędności zostało doszczętnie okradzione! Bardzo prosimy o wsparcie w tej ciężkiej sytuacji dla osoby, która prowadzi nas muzycznie, jak i życiowo, motywuje i wspiera nas na każdym kroku. Tak jak zawsze nasza kochana profesor "ciocia" Monia pomaga nam nie tylko z problemami muzycznymi, tak tym razem chcielibyśmy pomóc” – napisali studenci Akademii Pomorskiej w Słupsku pod internetową zrzutką, która 10 tysięcy złotych by ratować mentorkę pozwoliła zebrać w niewiele ponad tydzień.

- Chcę nagłośnić oszustwo, żeby przestrzec innych, bo ci złodzieje są bezczelni i robią ludziom straszne rzeczy – mówi dr hab. Monika Zytke, profesor AP, dyrektor artystyczny Katedry Sztuki Muzycznej tej uczelni.

Od niedawna będąca też szefową gdańskiego Domu Zarazy, wybraną na następczynię przez Danutę Rolke-Poczman - zmarłą w wyniku powikłań pocovidowych wieloletnią gospodynię tego nietypowego oliwskiego domu kultury, muzyk i dyrygent postanowiła opowiedzieć o swoim doświadczeniu, które pokazuje, że ofiarą oszustów podszywających się pod bank może paść każdy.

Zadbali nawet o melodyjkę

- W ciągu dnia zadzwonił telefon – wspomina Monika Zytke. - Mężczyzna przedstawił się jako pracownik obsługi klienta w moim banku. Jak mówił, upewniał się, że zadeklarowałam zmianę numeru kontaktowego na nowy. Zaprzeczyłam, a on spytał czy dokonałam przelewu ze swojego konta. W trakcie rozmowy w komputerze zalogowałam się na stronie banku i rzeczywiście zauważyłam, że dokonany został przelew, którego nie zlecałam. Zaskoczona, w pierwszej chwili nie zorientowałam się, że pieniądze zostały przesłane na inne moje konto – dodaje.

Jak zaznacza, tego dnia nie wychodziła z domu, więc wiedziała, że nie było fizycznej możliwości by ktoś, bez jej świadomości, użył karty czy telefonu, które cały czas miała przy sobie. Sprawdzony przez wykładowczynię na gorąco w sieci numer, z którego dzwonił mężczyzna faktycznie okazał się numerem jej banku, ale miała świadomość, że są sposoby, by się pod niego podszyć.

- Byli świetnie przygotowani – słyszymy. - Chociaż z doświadczenia wiem, że na połączenie z infolinią banku musiałam czasem czekać i 40 minut, a w tej sprawie każda minuta wydawała się ważna, próbowałam w rozmowie jakoś sprawdzić czy faktycznie rozmawiam z bankiem. Zapytałam o zmieniany niedawno sposób wykonywania przelewów, co mi się nie podobało. Okazało się, że mężczyzna dobrze znał procedurę i wypowiadał się dokładnie jak pracownicy banku, w którym konto mam od 20 lat.

Uwiarygodnieniu rozmówców pomogły szczegóły. Pani profesor relacjonuje, że w momencie, kiedy przekierowano ją do innego rzekomego pracownika z działu technicznego, oczekując na połączenie, usłyszała nawet melodyjkę, używaną w takich sytuacjach w jej banku.

- Oszuści mieli też mój nieaktualny adres e-mail, z którego nie korzystam już od dwóch lat, ale podany przeze mnie kiedyś, przy otwieraniu konta. Nie zmieniłam go, bo zwyczajnie zapomniałam. Tym bardziej upewniło mnie to, że rozmawiam z bankiem – nie chciało mi się wierzyć, że ktoś poznał ten adres ponad 2 lata temu i teraz nagle „przypomniał sobie” o nim i postanowił z niego skorzystać by mnie oszukać – tłumaczy dyrygentka i podkreśla: - Popełniłam błąd, bo na wyraźne polecenie, ściągnęłam na telefon aplikację umożliwiającą zdalną kontrolę.

Świadomość zagrożenia, jak relacjonuje, dotarła do niej zaraz po zakończonej rozmowie. Sprawdzone przez internet konto okazało się zupełnie wyczyszczone i mimo błyskawicznego zgłoszenia telefonicznego nie udało się zabezpieczyć tam środków, które miały wówczas status „oczekujących na zaksięgowanie”.

Diagnoza: Spoofing

- Nie dostałam tam żadnego wsparcia, a wręcz czułam się zbywana. Kiedy w ciągu następnych dni znowu kontaktowałam się z bankiem usłyszałam, że „zgłaszałam obawy”. Jakie obawy? Przecież wyraźnie mówiłam, że zgłaszałam przestępstwo – denerwuje się Monika Zytke. - Tego samego dnia zgłosiłam sprawę na komisariacie na gdańskim Przymorzu. Dyżurny na wstępie powiedział, że mają takich sygnałów po pięć dziennie, a policjant, z którym rozmawiałam później, kazał mi się nie łudzić, że pieniądze uda się odzyskać – dodaje gorzko.

- Cyberprzestępcy najprawdopodobniej zastosowali jedną z metod oszustw tak zwany spoofing [polega na podszyciu się pod numer lub nazwę innego użytkownika – dop.red.]. Policjanci zajmują się tą sprawą - tłumaczy asp. sztab. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku, który potwierdza zawiadomienie o „dokonanej nieautoryzowanej transakcji” na rachunku bankowym. Relacja funkcjonariuszy dotyczy straty „prawie 2 tysięcy złotych”, jednak wykładowczyni wskazuje, że pieniędzy było znacznie więcej.

- Straciłam wszystko, co było na koncie, a dodatkowo oszuści zrobili na mnie debet w łącznej kwocie 19 tysięcy złotych. Nawet w przybliżeniu nie mogę podać łącznej utraconej kwoty, bo sprawa dotyczy mojego majątku i zobowiązań – wyjaśnia. - Jestem wykształcona i świadoma. Sprawnie poruszam się w internecie i posługuję komputerem czy telefonem, a mimo to dałam się oszukać. Wolę nie myśleć o tym, czego doświadczają osoby, które słabiej posługują się technologiami i są w tym same – podkreśla.

- Sprawcy podszywają się pod pracowników banku i nakłaniają ofiarę do zainstalowania szpiegującej aplikacji, dzięki której mają następnie pełen dostęp do jej rachunku bankowego - o powtarzającym się sposobie działania przestępców opowiadają policjanci. - Oszuści działają pod presją czasu, swoją ofiarę informują, że właśnie z jej konta są przelewane pieniądze i tylko dzięki szybko zainstalowanej aplikacji mogą zatrzymać transakcję. Cała operacja jest bardzo wiarygodna i zanim osoba oszukana odbierze telefon od oszustów, widzi w przychodzącej rozmowie numer telefonu i nazwę swojego banku.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Rozłącz się!

- Światełkiem w tunelu była dla mnie postawa wielu innych osób, które gdy napisałam o sytuacji w portalu społecznościowym, zgłosiły się do mnie oferując wsparcie, a nawet proponując bym zamieszkała u nich, jeżeli potrzebuję – opowiada z wdzięcznością Monika Zytke. - Jestem dyrygentem, profesorem w Instytucie Muzyki Akademii Pomorskiej, a więc dość znaną i rozpoznawalną postacią. Odezwało się wielu znajomych, z którymi kontakt straciłam dawno temu. Odebrałam wiele telefonów od przyjaciół - muzyków, którzy oferowali, że możemy wspólnie zrobić koncert by zebrać pieniądze – dodaje.

Zaś aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski radzi: - Jeżeli spotka cię podobna sytuacja, w żadnym wypadku nie kontynuuj rozmowy. Rozłącz się i zadzwoń na infolinie swojego banku, podczas rozmowy z prawdziwym pracownikiem wszystko wyjaśnisz. Nigdy nie podawaj swojego loginu oraz hasła do konta bankowego, nie klikaj też w załączone do wiadomości sms, e-mail linki. Te mogą przekierować cię do strony łudząco przypominającej stronę twojego banku i jeżeli się na niej zalogujesz, stracisz swoje oszczędności. Sprawę zgłoś na policję.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama