Trzecia edycja przed nami, sporo zmian, trochę nowości, ale wciąż ten sam klucz - jakość i różnorodność.
No, tak, to prawda. Mamy nawet takie wewnętrzne rozmowy, czy zostawić tylko muzykę, czy właśnie fajnie, że on jest taki randomowy i łączy w sobie różne tam dziedziny kultury. I, wiesz, mi się to podoba, że on ma dużo obszarów. Że łączy różne społeczności, bo czy targi plakatu, czy kino, czy moda, czy słowo poprzez rozmowy, czy w ogóle środowiska Radia 357, no i ta muzyka… też 100cznia w tym roku. To wszystko są bańki, które tworzą całość.
Ale w sumie tak jest na każdym festiwalu. Tyle że w waszym przypadku nie ma przypadku - wszystko jest spójne, jakościowe i czasem naprawdę trudno się zdecydować. Jednak w tym tkwi siła, że nieważne co wybierzemy, będziemy zadowoleni. Powiedz trochę o nowej przestrzeni - 100cznia na wyjeździe.
Tak, będzie to bardzo twórcza przestrzeń. To kolejna współpraca z lokalnym środowiskiem, bo nam bardzo zależy na tym, aby właśnie się wspierać, robić różne rzeczy wspólnie. Po co się przepychać czy konkurować - razem tworzymy kulturalny krajobraz i powinniśmy właśnie w ten sposób działać.
To co tam znajdziemy?
Przenosimy tam strefę rozmów Radia 357, ponieważ - jak sam widziałeś - cieszy się ona ogromnym zainteresowaniem i po prostu wymaga większej przestrzeni. Traktujemy to już jako normalną scenę i tak też logistycznie do tego podchodzimy. W przestrzeni 100czni znajdzie się też moda i miejsce na warsztaty twórcze. No i Mariusz Waras, który będzie przez dwa dni tworzył mural, dzięki czemu będzie można obserwować cały proces.

Macie też do dyspozycji nową, czwartą halę, która wydaje się być zbawieniem, ponieważ daje więcej przestrzeni, której nieco zaczynało brakować. Chociaż już przy drugiej edycji udało się nieco rozwiązać problem ciągów komunikacyjnych.
Po pierwszej edycji wiedzieliśmy, gdzie są wąskie gardła i staraliśmy to wszystko dobrze rozmieścić. Ale też czwarta hala - na razie - w pełni problemu nie rozwiązuje, ponieważ ze względu na prace przy hotelu, wciąż mamy tam teren budowy. Oznacza to, że wejście będzie możliwe tylko przez halę C, nie będzie opcji wejścia od zewnątrz. Więc jest to dla nas kolejne wyzwanie, ale mamy nadzieję, że sobie poradzimy. Tym bardziej że mieliśmy już styczność z halą D podczas targów Trako. Ale więcej przestrzeni na pewno będzie nie do przecenienia - mamy nadzieję, że w tym razem szatnia okaże już naprawdę wystarczająco duża.
Szatnia, tak… działo się tam. Ale też wychodzicie z inicjatywą szybszej wymiany biletów na opaski.
Tak, to też wsłuchiwanie w głosy uczestników. W tym roku będzie można wymienić bilety na opaski już dzień wcześniej. Zarówno podczas oficjalnego biforu w Montowni, jak i w placówce Alior Banku przy ul. Rajskiej w Gdańsku.
Pogadajmy chwilę o muzyce. Mocno anglosasko jest w tym roku. Brzmieniowo tak jak byśmy cofnęli się do czasów New Rock Revolution.
Nie ukrywam, że wciąż trochę eksperymentujemy. Oczywiście wszystko jest w granicach naszych gustów, wizji tego festiwalu, ale przede wszystkim publiczności. Też w tym roku trochę sprawdzamy jak to wygląda właśnie pod jej kątem - czy jednak wyłącznie 35 plus, czy też jest przestrzeń dla młodszych. Dlatego też tak podzieliliśmy line-up, że sobota - w teorii - dla młodszych, niedziela dla starszych. To też da nam trochę wiedzy na przyszłość.
Franz Ferdinand to wasz marketingowy strzał w tym roku.
To też nie jest tak, że my ich wzięliśmy, bo legenda. Oni przede wszystkim nagrali kapitalną ostatnią płytę i kiedy pojawiła się propozycja, aby ściągnąć ich na Inside, nie mieliśmy wątpliwości, że ich chcemy. I też - jak zauważyłeś - to nazwa, która pomaga w budowaniu marki festiwalu. Jednak nie tylko oni są przecież. Jest Royel Otis, niby dla młodszej publiczności, ale będąc na Mad Cool w Madrycie widziałem jak zróżnicowaną widownię zebrali. To będzie bardzo energetyczny koncert. Ale też staramy się, aby festiwal nie był za bardzo alternatywny, chcemy różnorodności i mam nadzieję, że to się w tym roku udało, ponieważ są przecież Altin Gün, Sigrid, The Kills, King Gizzard, Deadletter, The Pill… Więc to tylko pozornie anglosaskie.
No i też slot legend ponownie poświęcony trójmiejskiej scenie.
Tak, Ścianka wydawała się naturalnym wyborem. Taka też była moja idea, żeby ten slot legend tak właśnie wyglądał. Były Kury, był Homo Sapiens - wiele osób słyszało o nich, ale nigdy nie widziało, więc w tym kierunku podążamy. I kiedy zaproponowaliśmy to Maćkowi Cieślakowi, stwierdził, że chce to zrobić trochę inaczej - przygotuje koncert symfoniczny.
Ale ta trójmiejskość na Inside Seaside to nie tylko muzyka. To także ta współpraca i wsparcie, o których wspominałeś wcześniej. Widzimy 100cznię, Montownię, Sonar - pokazujecie, że mamy się czym chwalić.
Montownia jest z nami od samego początku i wydaje mi się, że pomysł stworzenia food courtu był nie tylko pionierski w warunkach festiwalowych, ale też dobry. Jest różnorodnie, smacznie, każdy znajdzie coś dla siebie. 100cznia to zupełnie cos nowego i jednocześnie rozwinięcie strefy artystycznej festiwalu, a Sonar… Sonar w tym roku przygotowuje się na szturm, ponieważ ubiegły rok był dla nich punktem zwrotnym. Aż nie wierzyli ile winyli sprzedali, ile rozmów odbyli…
Inside to też dobre miejsce, żeby już przygotować się na święta.
O, to świetny pomysł, tak! Patrz, nie pomyślałem o tym, ale to prawda. Płyty, plakaty, merch, moda… A jeśli nie chcesz tego wszystkiego ze sobą nosić, możesz to nadać w Paczkomacie, ponieważ ponownie będzie on dostępny na terenie wydarzenia. Zatem można w bezpieczny sposób wysłać sobie wszystko, co kupimy. Ja sam jestem tym festiwalowiczem, który zawsze musi coś kupić. A u nas jest naprawdę duży wybór i pamiętajmy, że to nie są stockowe rzeczy - to wszystko jest wyjątkowe i oryginalne.

Ktoś przyjeżdża pierwszy raz - co powinien zobaczyć?
Wszystko! (śmiech). Naprawdę… tyle się dzieje wszystkiego. Ja na pewno będę chciał po kawałeczku chociaż zobaczyć każdego wykonawcę, ale czy mi się to uda? Nie wiem - tym bardziej że zdarzają się koncerty, które pochłaniają bez końca i musisz być na całości. Jak Tom Odell na pierwszej edycji.
Oj tak, co chłopak zagrał…
No właśnie. Ale w tym roku na pewno zwrócić uwagę na Deadletter, Baxtera Dury’ego, oczywiście na headlinerów, Altin Gün… jest w czym wybierać. Na pewno też warto zwrócić uwagę na wykonawców na mniejszych scenach. Ale też na bardzo ciekawe rozmowy i filmy. Oglądamy je ze słuchawkami, bo są muzyczne, więc to zupełnie inny odbiór seansu. Szczególnie polecam „Stop making sense”, ale też „Najgłupsza płyta świata” o zespole Kury, bo też koncert na Inside Seaside był zalążkiem do powstania tej produkcji.
Powiem ci, że jestem w kropce. Nie dajecie chwili wytchnienia przez te dwa dni i czasem nawet myślę, że „tyle już tych koncertów w życiu widziałem, może wybiorę coś innego tym razem”.
Prawda? O to też nam chodzi. To jest idea tego wydarzenia, to, o czym mówiłem na początku. Różnorodność - muzyka, sztuka, moda, film. Ale też możliwość twórczego spędzania czasu, bo i taka opcja będzie dla uczestników. Ta randomowość jest siłą naszego festiwalu. Chcesz się bawić - proszę, chcesz odpocząć - tu jest specjalna strefa relaksu, chcesz posłuchać wartościowych rozmów albo poznać wyjątkowych wystawców - również jest na to przestrzeń.
Inside Seaside Festival, 8-9 listopada, AmberExpo. Ostatnie bilety dostępne na stronie wydarzenia.
























Napisz komentarz
Komentarze