Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Jak przekuć klęskę z Pogonią w sukces z Rakowem?

Niewiele wskazywało na klęskę Lechii. W Szczecinie biało-zieloni zostali jednak dość niespodziewanie upokorzeni. Dlaczego tak się stało? Najlepiej wie o tym trener Tomasz Kaczmarek, który zapewne wykorzysta tę wiedzę w sobotnim meczu z Rakowem Częstochowa.
Łukasz Zwoliński strzela jedynego gola dla Lechii w meczu z Pogonią (Fot. Daniel Trzepacz/pogonsportnet.pl)

 

Dwa dni przed meczem szkoleniowiec Lechii w rozmowie z dziennikarzami mówił o wyższym poziomie sportowym Pogoni, większej dojrzałości w grze oraz innym etapie rozwoju drużyny. Kurtuazja? Tak można było odebrać słowa trenera przed meczem. Bo dlaczego Lechia miałaby się obawiać Pogoni? Pozycja w tabeli? Lechia, będąc wiceliderem tabeli, była wyżej, wprawdzie tylko o punkt, ale wyglądało to całkiem dobrze. Dotychczasowe mecze? Lechia przegrała tylko raz, w Poznaniu z Lechem, i to wtedy, gdy trenerem nie był jeszcze Tomasz Kaczmarek. Wszyscy chwalili grę drużyny pod jego wodzą i były to pochwały zasłużone, bo na grę Lechii znów patrzyło się z przyjemnością.

A jednak był ktoś, komu pozytywna otoczka wokół Lechii nie przesłoniła tego, co w niej słabe czy niegotowe. I pewnie, oprócz trenera Kaczmarka, znalazłoby się jeszcze sporo kibiców Lechii czy obserwatorów jej gry, którzy nie podchodzili bezkrytycznie do postawy lechitów wcześniejsze słowa o poziomie gry Pogoni były trafione.

Lechia w Szczecinie doznała klęski, przegrywając 1:5. Biało-zieloni nie grali w tym meczu jak wicelider ekstraklasy. Tak grała Pogoń, która nie tylko w oczach trenera Lechii jest dziś, obok Lecha Poznań, głównym kandydatem do mistrzostwa Polski. To także zasługa Tomasza Kaczmarka, który jeszcze w sierpniu był w sztabie szkoleniowym Kosty Runjaicia. Nie może dziwić, że trener Lechii doskonale wiedział z kim przyjdzie się mierzyć jego drużynie. To z jednej strony dobrze o nim świadczy, bo wie co mówi, z drugiej – pozostaje pewien niedosyt. Skoro miał Pogoń rozpracowaną na tzw. czynniki pierwsze, to dlaczego nie udało się zapobiec katastrofie.

– Nasza ambicja była olbrzymia, chcieliśmy zagrać jak równy z równym. Wiele osób nie zrozumie tego, co mówię, bo w tabeli mamy dużo punktów, ale – po prostu – mam świadomość, na jakim jesteśmy etapie, na jakim jesteśmy poziomie sportowym i wiem, że nie jesteśmy do końca gotowi – powiedział na konferencji prasowej po meczu w Szczecinie trener Tomasz Kaczmarek.
 

Takie mecze, jak ten z Pogonią, niesamowicie bolą, ale są też olbrzymią szansą do weryfikacji. Będziemy musieli to wykorzystać. Może lepiej w jednym meczu stracić bramek niż przegrać pięć spotkań? Jestem przekonany, że cała grupa ludzi, która jest u nas w szatni, dookoła zespołu na pewno sprawi, że szybko pokażemy kim naprawdę jesteśmy.

Tomasz Kaczmarek / trener Lechii Gdańsk

Ta wypowiedź napawa optymizmem. Czy uda się wyciągnąć ze szczecińskiej lekcji wnioski już w meczu z Rakowem Częstochowa? Lechia, mając takiego trenera, powinna to zrobić, tym bardziej, że w sobotę (4 grudnia, godz. 20:00, stadion Polsat Plus Arena Gdańsk) przyjdzie się jej zmierzyć z kolejnym mocnym graczem jesiennego rozdania.

Raków Częstochowa to drużyna, która ma tylko punkt mniej od Lechii (przy jednym mniej rozegranym meczu), a ostatnie medialne doniesienia o kuszeniu trenera Rakowa Marka Papszuna przez warszawską Legię wcale nie muszą być atutem Lechii. Jej atutami będą trener Kaczmarek, chęć rehabilitacji piłkarzy za mecz z Pogonią, chęć bycia drużyną bardziej dojrzałą, na którą, nawet takiemu trenerowi jak Marek Papszun, trudno będzie znaleźć sposób.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ReklamaZiaja włosy rosinna pielęgnacja
Reklama
Reklama Ziaja włosy rosinna pielęgnacja