Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Wyciągnięta ręka do władzy? W Gdyni powołano Społeczną Radę Kultury

Bez Katarzyny Figury i prawie bez przedstawicieli władz miasta w sobotnie popołudnie, 7 maja, w Hotelu Mercure odbyła się debata „Figura Gdynia Kultura. Gdyński dialog”. Licznie stawili się za to ludzie kultury, którzy wyrazili swoje mocno krytyczne zdanie na temat polityki kulturalnej – zarówno ogólnopolskiej, jaki i przede wszystkim samorządowej – gdyńskiej.
Fot. Szymon Jaros

Dyskusję otworzył i moderował Krystian Nehrebecki, aktor, organizator Biesiad Literackich. Pojawili się m.in redaktor naczelny internetowej „Gazety Świętojańskiej” - Piotr Wyszomirski, artysta - Marek Zygmunt, były dyrektor Narodowego Centrum Kultury - Krzysztof Dudek, żywo uczestniczący w życiu kulturalnym Gdyni raper L.U.C, były dyrektor Gdyńskiego Centrum Kultury - Jarosław Wojciechowski, a także scenograf i grafik Mariusz Napierała. Katarzyna Figura, która całe spotkanie firmowała swoim nazwiskiem, ze względu na obowiązki zawodowe, pojawiła się jedynie zdalnie. W nagranym filmie wyraziła żal, że nie mogła osobiście pojawić się w Gdyni i pozdrowiła wszystkich uczestników debaty.

- Jesteśmy tutaj, bo chcemy. Bo nie jest nam obojętne to, co dzieje się w gdyńskiej kulturze - mówił podczas inauguracji spotkania Krystian Nehrebecki.

Daleko za Gdańskiem i Sopotem, a nawet Słupskiem

Debata miała na celu analizę sytuacji w tych sferach sztuki, z którymi związani byli zaproszeni na spotkanie specjaliści, a także ocenę polityki kulturalnej realizowanej przez władze miasta. 

Oceny dotyczące tej drugiej kwestii były z reguły nieprzychylne. Artyści mówili m.in. o tym, że mimo prób podejmowania działalności kulturalnej w porozumieniu z miastem, ich pomysły bardzo często utykały na etapie formalności. Wątpliwości wzbudziła także Strategia Rozwoju Miasta Gdyni. Krytykowany był również gdyński model wyłaniania dyrektorów instytucji kultury.
- Gdy były wybory na samorządowych dyrektorów w naszym mieście, zwróciłem uwagę jaki był zestaw osób zasiadających w komisjach. Z dziewięciu osób, siedem lub osiem to byli urzędnicy - mówił Krystian Nehrebecki.

Jednym z głównych tematów stała się także sprawa niewystarczającego finansowania działań kulturalnych przez miasto, a także brak dialogu na linii ludzie kultury - urzędnicy.

- W ramach Kongresu Kultury Pomorskiej przeprowadziliśmy badanie kultury pozainstytucjonalnej i kultury w regionie - mówił Piotr Wyszomirski. -  Wiadomości na temat tego, jak Gdynia wspiera organizacje pozarządowe są bardzo smutne. Jesteśmy daleko za Gdańskiem i Sopotem, a także Słupskiem.

Jest z kim rozmawiać o nowym otwarciu, nowym porządku i komunikacji. To będzie wyciągnięta ręka do władzy, urzędu. Narracja, którą chcemy prowadzić, jest absolutnie pokojowa.

Piotr Wyszomirski / redaktor naczelny „Gazety Świętojańskiej”

Krytycznie o dialogu z urzędnikami wypowiedział się Krystian Nehrebecki.

- W 1968 roku w Gdyni w więzieniu siedział prof. Norman Davies. Myślano, że jest szpiegiem. Kiedy wyszedł z aresztu trafił pod skrzydła konsula Szwecji. Ukrywał się przez dwa tygodnie w budynku obecnego Konsulatu Kultury, gdzie w tedy mieścił się szwedzki konsulat. Do 1973 Norman Davis przyjeżdżając do Gdyni rok w rok zatrzymywał się w tym budynku. Mało kto o tym wie. Poprosiłem wysokiego urzędnika w naszym mieście, aby rozważono przyznanie honorowego obywatelstwa miasta Gdyni profesorowi Davisowi, tłumacząc, że należy się z tym spieszyć, bo może go wziąć Gdańsk. Usłyszałem: a niech go sobie biorą - mówił aktor. 

O diametralnie przeciwnych doświadczeniach w kontakcie z gdyńskimi władzami opowiadał przedstawiciel stowarzyszenia Halo Kultura. Stowarzyszenie, które dostało do dyspozycji boksy w podziemiach hali targowej, stworzyło tam przestrzeń do współpracy między gdyńskimi twórcami, gdzie organizuje i współorganizuje m.in wystawy, warsztaty, przedstawienia, a także koncerty. Mówił on o tym, że w wypadku tej inicjatywy współpraca z miastem przebiega sprawnie. W 2018 roku stowarzyszenie otrzymało rekordowy grant przyznawany przez Wydział Kultury na prowadzenie działalności warsztatowej, muzycznej i wystawienniczej.

Nie chodzi o wojownicze narracje. Chcemy budować

Uczestnicy spotkania ogłosili powołanie Społecznej Rady Kultury, która ma usprawnić procesy kulturalne zachodzące w mieście.

- Uważamy, że w Gdyni bardzo dużo się zmieniło - mówił Piotr Wyszomirski. - Od reformy samorządowej minęło 30 lat, zmienił się także świat przedstawiony, w którym funkcjonujemy. Jest z kim rozmawiać o nowym otwarciu, nowym porządku i komunikacji. To będzie wyciągnięta ręka do władzy, urzędu. Narracja, którą chcemy prowadzić, jest absolutnie pokojowa. Chcemy być wysłuchani, a to, jak Rada będzie wyglądać będzie zależało od jej członków. Nie chodzi nam o wojownicze narracje, chcemy budować.

Podczas spotkania przedstawiciele Społecznej Rady Kultury postanowili zaprosić również zebranych do Komitetu Obywatelskiego Obchodów Stulecia nadania Praw Miejskich Gdyni.

- Komitet Stulecia Nadania Praw Miejskich Gdyni ma być platformą do dyskusji o tym, co według ludzi kultury jest ważne, aby znalazło się w tych obchodach. W skład komitetu będą wchodzić wszyscy, którzy będą chcieli uczestniczyć w różnych projektach kulturalnych. Nie chcemy dopuścić do zawłaszczenia kultury przez demokratycznie wybraną grupkę - mówił Jarosław Wojciechowski, jeden z inicjatorów spotkania i były dyrektor Gdyńskiego Centrum Kultury.

Na koniec odczytano tekst Porozumienia dla Kultury, którego każdy z obecnych mógł zostać sygnatariuszem.

Dialog czy monolog?

Po dyskusji o wypowiedź poprosiliśmy Jarosława Wojciechowskiego.

- Było to tak naprawdę zerowe spotkanie Społecznej Rady Kultury - stwierdził. - Chcieliśmy zobaczyć na ile ta inicjatywa jest ważna dla miasta i na ile jesteśmy w stanie zbudować szeroki dialog kulturalny o kulturze. Nie chodzi o kopanie się po kostkach, ale pójście w stronę konstruktywnych rzeczy. Dialog między miastem, a ludźmi kultury jest możliwy bez względu na to, jakie mamy spostrzeżenia. Większość osób, które dziś przyszły mają krytyczny stosunek do tego, co się dzieje w mieście, jeżeli chodzi o kulturę. Przedstawiciel rady miasta był w trudnym położeniu. Przykre jest to, że siedząca w foyer pani Maja Wagner, nie weszła na to spotkanie, a jako naczelnik Wydziału Kultury powinna być tym bardzo zainteresowana. To pokazuje w pewien sposób traktowanie ludzi związanych z kulturą na zasadzie petentów. Co do temperatury spotkania, uważam, że takie wydarzenia są potrzebne. Myślę, że każdy obywatel ma prawo patrzeć na to, co robi władza, krytykować to i starać się rozmawiać z władzą.

Na spotkaniu obecny był członek Rady Miasta Gdyni Marcin Wołek (Samorządność), który ustosunkował się do wypowiedzi ludzi kultury. 

- Dialog między miastem a ludźmi kultury istnieje. Przykładem była bardzo ciekawa wypowiedź przedstawiciela organizacji pozarządowej Halo Kultura, która od kilku lat realizuje w Gdyni projekty. Nie zgadzam się z większością tez, które padły na dzisiejszym spotkaniu. Miasto bardzo mocno rozwija wątki kulturowe, realizując je samodzielnie, poprzez organizacje pozarządowe oraz rady dzielnic. Jednak żeby kultura miała zapewnioną długofalową perspektywę, to samorządy nie mogą mieć pogarszanej sytuacji finansowej przez rozwiązania ustawowe. Myślę natomiast, że w dziedzinie kultury w Gdyni dużo się dzieje i każdy gdynianin znajdzie tu coś dla siebie - mówił.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama