Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Mariusz Jurkiewicz: Zaatakujemy ligę z innej strony

Jeden z najlepszych polskich piłkarzy ręcznych ostatnich lat jest dziś trenerem Torusa Wybrzeże Gdańsk. Mariusz Jurkiewicz mówi nam o nachodzącym sezonie i drużynie, którą prowadzi razem z Jakubem Bonisławskim.
Trenerzy Mariusz Jurkiewicz (po prawej) i Jakub Bonisławski (fot. materiały prasowe | Torus Wybrzeże Gdańsk)  

Drużynę Wybrzeża prowadzi Pan wraz z Jakubem Bonisławskim. Jak sobie radzicie, kiedy macie różne poglądy na jedną rzecz, zagrywkę czy sposób przygotowania do meczu?

Odpowiedź jest prosta: Rozmawiamy. W wielu sytuacjach mamy bardzo podobne zdanie. Z Kubą znaliśmy się kiedy byłem tu drugim trenerem pracując z Krzysztofem Kiślem. Pomysł, by pracować razem, spodobał się nam. Jest oczywiście akceptowany w klubie. Swoje działania z drużyną podzieliliśmy, ale większość spraw wychodzi naturalnie. Jeśli Kuba prowadzi trening, to ja jestem ciszej i na odwrót. To daje perspektywę zobaczenia całości z boku, wyciągania wniosków i wspólnego przegadania tematów. Zawsze dwie pary oczu, to nie jedna.

Za kilka dni start do rozgrywek. Jak chciałby Pan zachęcić kibiców do tego, by przychodzili do hali AWFiS na piłkę ręczną w waszym wydaniu?

Emocji nie zabraknie. Postawiliśmy sobie za cel, taką grę, która będzie się podobać kibicom. Nie chcemy deklarować, że zajmiemy takie albo inne miejsce na mecie sezonu. Chcemy zaatakować ligę z innej strony. Podczas przygotowań skupiliśmy się na tym, by drużyna stała się sportową rodziną. Wiem, że często takie słowa brzmią górnolotnie, ale chcemy być drużyną przez duże „D”. Do tego chcemy dążyć. Zaczęliśmy przygotowania nieco wcześniej niż inne drużyny, rozmawialiśmy z zawodnikami, to był czas, który – moim zdaniem – pozwolił nam się odpowiednio przygotować do tych wyzwań, które nas czekają. Kibic przyjdzie, kiedy będzie czuł emocje, widział zaangażowanie wszystkich nas, walkę. Musimy to ludziom dać. Bardzo liczę także na tych zawodników, którzy przyszli do na z innych drużyn. Analizowaliśmy ich postawę, wiemy jaki ładunek mentalny mogą wnieść do Wybrzeża. To nie są ludzie przypadkowi. Może nie mają wielkiego doświadczenia, ale charakterologicznie będą pasować do naszej drużyny. Mają w sobie gen rywalizacji.

Mimo mojego doświadczenia jako zawodnika, praca trenera to zupełnie inna bajka. Tu, w Gdańsku dopiero się buduje jako szkoleniowiec. Na razie za reprezentację Polski trzymam mocno kciuki i bardzo mocno jej kibicuje, a pracuję w Gdańsku i na tym się koncentruje. To tym bardziej fajne, że czuję się tu znakomicie.

Mariusz Jurkiewicz / trener Torusa Wybrzeże Gdańsk

Czy transfery pod względem liczebności też są satysfakcjonujące?

Rynek śledziliśmy jeszcze długo przed zakończeniem poprzedniego sezonu. Tak to wygląda. Nie wszystko nam się udało, bo są kluby, które mogą dać większe pieniądze niż my, ale jesteśmy zadowoleni z tych zawodników, którzy do nas przyszli. Są dokładnie tacy, jakich chcieliśmy. Czyli tacy, którzy wejdą do szatni jak „po swoje”, z impetem. Widzę, że drużyna radzi sobie we wzajemnych relacjach. To dobrze rokuje.

Na ile czuje się Pan spełniony jako trener. Gdzieś pewnie są jakieś marzenia i aspiracje. Może praca z reprezentacją Polski?

To są tak odległe rzeczy, nie myślę o tym teraz. Ja stawiam pierwsze kroki w trenerce. Mimo mojego doświadczenia jako zawodnika, praca trenera to zupełnie inna bajka. Tu, w Gdańsku dopiero się buduje jako szkoleniowiec. Na razie za reprezentację Polski trzymam mocno kciuki i bardzo mocno jej kibicuje, a pracuję w Gdańsku i na tym się koncentruje. To tym bardziej fajne, że czuję się tu znakomicie. Moja żona pochodzi z Gdańska, a ja zawsze wiedziałem, że po zakończeniu kariery będę chciał tu mieszkać. Znałem Gdańsk, choćby z czasów Szkoły Mistrzostwa Sportowego, której jestem absolwentem I rocznika w 1997 roku.

Mariusz Jurkiewicz ma 40 lat, jest wychowankiem Zagłębia Lubin, w Gdańsku grał już jako zawodnik i uczeń SMS. Za granicą grał w hiszpańskich klubach: Ciudad Real, JD Arrate, San Antonio, Atletico Madryt. Po powrocie do Polski występował w Wiśle Płock i Vive Kielce, gdzie wygrał m.in. Ligę Mistrzów. Jest 163-krotnym reprezentantem Polski i dwukrotnym brązowym medalistą mistrzostw świata w 2009 i 2015 roku. Grał także na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 r.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama