Przed startem sezonu trener Wybrzeża Mariusz Jurkiewicz nie deklarował walki o konkretne miejsce na mecie. Tych precyzyjnych aspiracji często nie udaje się zrealizować, więc bezpieczniej i rozsądniej jest postawić na promocje swojej dyscypliny sportu. - Chcemy grać taką piłkę ręczną, by kibice chcieli przychodzić na nasze mecze – mówił szkoleniowiec gdańskiej siódemki.
Gdańszczanie dobrze zaczęli realizować swój plan, bo mecz z MMTS Kwidzyn mógł się podobać. A o to przecież chodzi. Widowisko tworzyły dwie wyrównane potencjałem drużyny. Na trybunach atmosfera też była sprzyjająca temu, by po raz kolejny przyjść na mecz szczypiornistów w Gdańsku i Kwidzynie. Jeśli walka o wygraną toczy się do ostatnich sekund, to jest mocny argument, by naszym pomorskim drużynom w PGNiG Superlidze kibicować regularnie.
W sobotnim meczu w hali AWFiS w Gdańsku jeszcze na 95 sekund przed końcem spotkania, bramkę na 23:22 z rzutu karnego rzucił Mateusz Jachlewski. Do końca obrona zespołu z Gdańska nie pozwoliła zawodnikom MMTS Kwidzyn wyrównać i trzy punkty zostały nad morzem.
Torus Wybrzeże Gdańsk - MMTS Kwidzyn 23:22 (13:11)
Torus Wybrzeże: Poźniak, Wałach - Jachlewski 8 bramek, Będzikowski 4, Kosmala 3, Tomczak 2, Papina 2, Davidović 2, Pieczonka 1, Zmavc 1, Milicević, Stępień, Powarzyński.
MMTS:Dudek, Zakreta - Potoczny 7, Guziewicz 4, Majewski 2, Kornecki 2, Landzwojczak 2, Ekstowicz 1, Peret 1, Jankowski 1, Grzenkowicz 1, Kutyła 1, Kamyszek, Nastaj, Szyszko.
Napisz komentarz
Komentarze