Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Atom a sprawa polska, czyli 33 lata dzielące nas od nienawiści do miłości

„Chcemy papier toaletowy, nie reaktor atomowy!” - głosiły transparenty rozwijane podczas manifestacji, organizowanych pod koniec lat 80. XX wieku na Pomorzu. Było też dosadniej, gdy młodzi ludzie w maskach z podobizną Lenina nieśli wielki napis „Żarnobyl Dupa”. Przed 33 laty symbolem wszelkiego zła, korupcji i śmiertelnego zagrożenia stała się budowa elektrowni atomowej w Żarnowcu. Dziś aż 83,4 proc. ankietowanych popiera budowę elektrowni jądrowych w Polsce.
Atom a sprawa polska, czyli 33 lata dzielące nas od nienawiści do miłości
Pochód z okazji Neptunaliów zmieniony w protest ekologiczny. 7 maja 1986 r. - ul. Długa w Gdańsku, 

Autor: archiwum Janusza Waluszko

Był to pierwszy wielki zakończony sukcesem protest ekologiczny w Polsce. Sprzeciw głównie mieszkańców Pomorza, organizowany początkowo przez Franciszkański Ruch Ekologiczny, Ruch Społeczeństwa Alternatywnego, Ruch Wolność i Pokój, doprowadził do zlikwidowania projektu budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu. Atomowi sprzeciwiali się niemalże wszyscy, czasem ponad podziałami. W tym Komitety Obywatelskie, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, rodziny wojskowe, działacze PRON (Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego, utworzony w okresie stanu wojennego), a nawet główny projektant zakładu w Żarnowcu.

Decyzja o budowie pierwszej w kraju elektrowni jądrowej w Żarnowcu zapadła zaledwie miesiąc po ogłoszeniu stanu wojennego, w styczniu 1982 r. Początkowo inwestycja budziła zastrzeżenia najwyżej wśród okolicznych mieszkańców.

- To był to mój osobisty klimat - mówi dziś Wojciech Jankowski, jeden z założycieli Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego. - W Nadolu nad jeziorem Żarnowieckim był dom rodzinny mojej matki. Wieś została zniszczona, ocalały dom stał się skansenem. Spędzałem tam wakacje, widziałem, jak wszystko się rozwala, a także to niekontrolowane złodziejstwo, kradzieże materiałów budowlanych.

Nie wiadomo, jak by się potoczyły losy budowy w Żarnowcu, gdyby nie katastrofa elektrowni w Czarnobylu. Skażenie, które objęło także część Polski, uświadomiło, czym może skończyć się bylejakość w próbach pozyskiwania energii z atomu

Choć już w 1984 r. przeciw budowie protestował Franciszkański Ruch Ekologiczny, to mało kto o tym słyszał. I nie wiadomo, jak by się potoczyły losy budowy w Żarnowcu, gdyby nie katastrofa elektrowni w Czarnobylu. Początkowo ukrywana przed społeczeństwem, potem coraz pełniej ujawniana przez zagraniczne stacje radiowe. Z rozdawaniem płynu Lugola i płynącymi z Dziennika Telewizyjnego uspokajającymi komunikatami rzecznika rządu. Skażenie, które objęło także część Polski, uświadomiło, czym może skończyć się bylejakość w próbach pozyskiwania energii z atomu.

Znika żelazo, powstają domy

Czarnobyl był początkiem końca komuny - uważa Janusz Waluszko, działacz opozycji antykomunistycznej, współzałożyciel RSA, historyk, autor opracowania „Protesty przeciwko budowie elektrowni jądrowej Żarnowiec w latach 1985–1990". Podkreśla przy tym, że dopiero włączenie do walki z budową elektrowni grup nieformalnych, które „nie przestrzegały legalności protestów, radykalnie zmieniło sytuację.

Początek pierwszej z cotygodniowych demonstracji na Długim Targu - 24 lutego 1989 r. 

Mecenas Roman Nowosielski, były członek Komitetu Obywatelskiego Wejherowo, przypomina, że z końcem lat 80. wszystko się waliło. Nikt już nie wierzył, że komuna jest w stanie cokolwiek robić, a powodujący strach niedawny wypadek w Czarnobylu sprawiał, że ludzie z niepokojem zaczęli patrzeć w stronę Żarnowca.

Już kilka dni po wybuchu w radzieckiej elektrowni ówczesny maturzysta Lech Parell wpadł na pomysł, by Solidarność zaczęła zbierać podpisy pod protestami przeciw budowie w Żarnowcu. Pomysł przedstawił księdzu Henrykowi Jankowskiemu. - Ksiądz nas wysłuchał, dyskretnie dłubiąc w zębach (było akurat po obiedzie) - wspominał na swoim blogu członek Ruchu WiP, obecnie prezes portalu gdansk.pl. - I kazał czekać. Nasłuchiwałem Wolnej Europy przez kolejne dni, marnie koncentrując się na nauce, a tu nic. I tak to trwało aż do końca  maja, kiedy z naszego pomysłu na zebranie milionów podpisów został list do ówczesnego premiera Zbigniewa Messnera podpisany przez grono gdańskich naukowców. Grono było bardzo szacowne, kompetentne i zasłużone. Nazwiska bardzo znane, ale  nam chodziło o coś zupełnie innego.

Z badań archiwalnych, przeprowadzonych przez Janusza Waluszko wynika, że inwestycja nad jeziorem Żarnowieckim z powodzeniem mogła stać się planem filmu Stanisława Barei. Ot, takiego „Misia 2, pokazującego budowę na miarę naszych potrzeb i możliwości. W tamtym okresie toczyło się co najmniej pięć spraw o wyłudzanie pieniędzy z budowy. Znikało żelazo z placu budowy, za to jak grzyby po deszczu rosły w okolicy domy z deficytowych materiałów budowlanych. Przy pracach zatrudniano kryminalistów, dochodziło do wypadków, a niektórzy obrotni pracownicy pobierali nienależne dodatki za rozłąkę . W dodatku, jeszcze przed wzniesieniem bloków, pękła płyta fundamentowa. Pytanie, czy tak budowana elektrownia jądrowa jest bezpieczna, zadawano coraz częściej.

- Technologia przestarzała, pieniądze wyrzucone w błoto, czysta korupcja, wszystko było nie tak - wymienia Krzysztof Gotowicki z WiP, grafik, autor jednego z najbardziej znanych plakatów wymierzonych w atomową inwestycję. - Ta elektrownia nie mogła powstać w tamtym kształcie.

Walka mutantów

Już 28 kwietnia 1986 r. w Warszawie manifestację przeciw budowie w Żarnowcu zorganizował ruch Wolę Być. Kolejne akcje organizowano w Krakowie, Wrocławiu i oczywiście w Gdańsku. Manifestacje przeciw budowie stały się cotygodniową tradycją w mieście nad Motławą.

- Protesty postanowiliśmy organizować w piątki - mówi Janusz Waluszko. - Milicja mogła zatrzymywać nas najwyżej na 24 godziny, więc w niedzielę wieczorem wracaliśmy do domów, by w poniedziałek pojawiać się w szkole, na uczelni, w pracy.
Happeningi ściągały ludzi. We wrześniu 1987 r. cztery osoby przebrane za zwierzęta weszły na dach apteki we Wrzeszczu, by rozrzucić ulotki. Budowano reaktory z kartonu, pozorowano „walki mutantów, za których przebierali się manifestanci.

Pikieta przeciw budowie EJŻ - 16 października 1987 r. na dachu apteki we Wrzeszczu

Problemem był także wybór miejsca składowania odpadów radioaktywnych. Każde wskazanie lokalizacji kończyło się demonstracją.- W takim Międzyrzeczu, miasteczku wojskowym, wszyscy się zbuntowali, łącznie z Radą Miejską PRON - podkreśla Janusz Waluszko.

Na murach i transparentach pojawił się najbardziej zapamiętany symbol protestu - z upiorną czaszką i napisem Żarnowiec - STOP. Autorem plakatu był Krzysztof Gotowicki. Jak mówi, zrobił go na podstawie zdjęcia czarno-białego z wybuchu atomowego, którego obłok skojarzył mu się z czaszką.

Walka z budową w Żarnowcu nie była jednak tylko radosnym happeningiem. Demonstrantów bito, zastraszano, trafiali do aresztów. Symbolem represji wobec ekologów stał się Zbigniew Gabriel Wołoszyn - fizyk, który zajmował się pomiarami skażeń promieniotwórczych przez osiem miesięcy po katastrofie w Czarnobylu. W 1987 wypadł z okna, a gromadzonych przez niego kopii pomiarów nie udało się znaleźć.

Piwo a referendum

Wybory z 4 czerwca 1989 r. niewiele zmieniły w sprawie Żarnowca. Rząd Tadeusza Mazowieckiego postanowił kontynuować budowę. "W tej sytuacji po wakacjach wznowiono protesty w Trójmieście, rozszerzając ich zakres: blokada ruchu w centrum miasta, marsz na Urząd Miasta, wtargnięcie na obrady regionalnej "Solidarności", a w końcu blokada portu w Gdyni" - pisze w swojej książce Janusz Waluszko. Organizowano pikiety, głodówki, dochodziło do pobicia protestujących. Zbierano podpisy. Okazało się, że nawet główny projektant zakładu Andrzej Wierusz oraz Mirosław Dakowski z Polskiej Agencji Atomowej, ze względu na na niską jakość konstrukcji sprzeciwiali się planom budowy elektrowni.

Na początku 1990 r. Porozumienie Komitetów Obywatelskich "Solidarność" województwa gdańskiego wystąpiło z żądaniem przeprowadzenia referendum. Odbyło się w maju 1990 r. Zagłosowało 44 proc. uprawnionych, przeciw budowie było 86,1proc., za - tylko 13,9 proc. głosujących.

- Na tydzień przed referendum okazało się, że nie będzie kart do głosowania, bo Solidarność odmówiła pomocy - mówi Janusz Waluszko. - Mieliśmy też problem z dotarciem do mniejszych miejscowości. Wtedy zgłosili się pracownicy browaru, którzy dostarczali piwo do sklepów w niemalże każdej wsi. Okazało się, że jeśli nie robisz czegoś sam, ale przyłączają się ludzie - zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie.

Chociaż przeciw budowie zagłosowało kilkaset tysięcy osób, referendum ze względu na zbyt małą frekwencję uznano za nieważne.

Ostatecznie jednak kryzys gospodarczy zamknął etap budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. We wrześniu 1990 r. Tadeusz Mazowiecki ogłosił, że polski rząd wprowadzi moratorium na kolejne plany elektrowni jądrowych do 2005 r.

Porozmawiajmy o atomie

Minęły trzy dekady od tamtych protestów. Dziś, po ogłoszeniu przez rząd zamiaru budowy dwóch elektrowni we współpracy z USA i Koreą Płd. aż 83,4 proc. ankietowanych popiera budowę elektrowni jądrowych w Polsce.

Jak dziś na planowane inwestycje w atom patrzą osoby zaangażowane w tamte protesty?

- Mam swoje lata, nie chce mi się zajmować - przyznaje Wojciech Jankowski. - Poza tym stara baśń mówi, ze gdy smokowi jeden łeb się utnie, następne cztery wyrastają. Choć gigantomania budzi mój sprzeciw, to program budowy małych elektrowni jądrowych nie uważam już za najgłupszy. Jednak nie wierzę w powstanie polskiej elektrowni jądrowej. Z doświadczenia ostatnich 50 lat wynika, że jest to raczej kopalnia do przekręcania forsy.

Lech Parell na pytanie, czy jest za atomem, odpowiada: - Chyba tak...

Z kolei jednoznacznie o korzyściach z płynących z energetyki jądrowej mówi mec. Roman Nowosielski, działający przed laty Pomorskim Towarzystwie Samorządowym Solidarni, które angażowało się w organizację referendum. - Dziś społeczeństwo jest świadome konkretnych korzyści wynikających dla społeczności lokalnych. Ponadto nowoczesne technologie eliminują to, co w Czarnobylu. Wiemy, że Europa ociepla się w sposób kolosalny. Nie mamy wyboru, by zatrzymać zmiany klimatyczne, konieczne jest przestawienie gospodarki na OZE plus energetykę jądrową.

Według mecenasa Nowosielskiego nie zamyka to jednak potrzeby poważnej rozmowy o polskich elektrowniach jądrowych. - Nie wolno uciekać od dyskusji - podkreśla.- W normalnym społeczeństwie się dyskutuje. Ewangelia mówi " Na początku było Słowo". Trzeba rozmawiać, by do czegoś dojść. To musi być porozumienie ponad podziałami. 

PRZECZYTAJ TEŻ  Amerykanie zbudują elektrownię atomową na Pomorzu

- Atom stanowi ciągle problem - uważa Krzysztof Gotowicki. - Kwestia składowania odpadów radioaktywnych nie została do końca rozwiązana. Trzeba zadać też pytanie - czy państwo będzie stać na wybudowanie tych dwóch elektrowni? Ile to będzie kosztować? Dlatego bardzo sceptycznie na to się zapatruję, choć raczej nie spodziewam się protestów. Społeczeństwo jest tak upupione, że nie sądzę, by było je na nie stać.

Janusz Waluszko także nie wierzy, by doszło do zbudowania polskich elektrowni jądrowych. - Cała energetyka jądrowa służy dojeniu gigantycznych pieniędzy - tłumaczy. - Powstaną spółki skarbu państwa, otrzymają duże pieniądze, z których część będzie przelewana na konta rządzącej partii. Ponadto dwa projekty, o których mówimy naruszają zasady prawa Unii Europejskiej. A potem za nieudaną inwestycję oskarżą Unię. Wszystko przeprowadzono bez konsultacji, na rympał. Jest to zresztą sposób działania obecnej władzy.

Według autora opracowania "Protesty przeciwko budowie elektrowni jądrowej Żarnowiec w latach 1985–1990" podpisanie umów tuż przed wyborami jest próbą wrobienia ekipy, która po PIS obejmie władzę.- Identyczny numer zrobiła komuna - przypomina. - Celowo wrabiano Solidarność w kontynuowanie projektu.

Czy spodziewa się protestów związanych z atomową inwestycją? - Protesty będą, jeśli będzie budowa - mówi. - A moim zdaniem budowy nie będzie, bo jest to totalitarny biznes państwowy. Dlatego trzeba zadawać głośno pytanie o co naprawdę chodzi - o energię czy o interesy?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHevelka festiwal alkoholi
Reklama