Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Degradacja Lechii Gdańsk jest coraz bliżej

Trudno realnie myśleć o utrzymaniu się w ekstraklasie, kiedy w meczu oddaje się jeden celny strzał na bramkę przeciwnika. Piłkarze Lechii nie sprawili swoim kibicom wielkanocnego prezentu, czyli wygranej z Jagiellonią w Białymstoku. Biało-zieloni przegrali 0:1, a ich gra nie daje nadziei na sukces.
Degradacja Lechii Gdańsk jest coraz bliżej
Przyszłość Lechii nie jawi się w kolorowych barwach...

Autor: Robert Rozmus | Zawsze Pomorze

Po długiej przerwie spowodowanej kontuzją do wyjściowego składu Lechii wrócił Joeri de Kamps, co miało wzmocnić linie pomocy. Trener David Badia znalazł też miejsce w pierwszej jedenastce dla Flavio Paixao i Łukasza Zwolińskiego, przy czym ten pierwszy miał grać jako rozgrywający, a drugi wysunięty napastnik. Na prawej obronie wybiegł na boisko Henrik Castegren, a w jej środku obok Mario Malocy kontuzjowanego Michała Nalepę zastąpił, po raz kolejny, Joel Abu Hanna.

I właśnie formacja defensywna miała w pierwszej połowie poniedziałkowego spotkania najwięcej pracy. To Jagiellonia była stroną przeważającą i grającą lepiej w ofensywie. Mario Maloca dwukrotnie ratował biało-zielonych przed utrata gola, ale w trzeciej sytuacji upadając na murawę zagrał piłkę ręką i sędzia Damian Sylwestrzak z Wrocławia musiał podyktować rzut karny. Strzał Jesusa Imaza obronił Duszan Kuciak, ale zanim Hiszpan uderzył piłkę, słowacki bramkarz Lechii postawił nogę przed linią bramkową, a tego robić nie wolno. Arbiter zdecydował o powtórce, którą Imaz wykonał z totalną nonszalancją, a Kuciak złapał piłkę...jedną ręką.

Z jednej strony obie drużyny nie chciały przegrać, ale też miały świadomość, że potrzeba im w tym meczu trzech punktów. Obie próbowały atakować, ale o jakości ofensywy Lechii trudno napisać cokolwiek dobrego. Najskuteczniejszy w drużynie Łukasz Zwoliński nie dostawał praktycznie żadnych podań, dlatego trudno było liczyć na gole z jego strony. Starał się wprowadzony po przerwie Bassekou Diabate, ale bezskutecznie. O ile defensywa, mniej lub bardziej szczęście, ale skutecznie grała w tym meczu, to przy rzucie rożnym w 84. minucie zachowała się kompromitująco. Piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przejął zupełnie nieatakowany przez obrońców Lechii Taras Romanczuk, który nawet nie skacząc do niej, wbił futbolówkę do gdańskiej bramki.

Drużyna trenera Davida Badii nie miała już ani sił, ani pomysłu jak odwrócić losy tego spotkania i do Gdańska wraca bez punktów. To oznacza, że Lechia do ostatniego bezpiecznego miejsca w tabeli traci już pięć punktów. Do zakończenia rozgrywek pozostało siedem kolejek spotkań.

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramka: Taras Romanczuk (84)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHevelka festiwal alkoholi
Reklama