Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Polemika: Nieprawdą jest, że pod względem popełniania plagiatów w UG dzieje się wyjątkowo źle

Zjawisko nierzetelności naukowej, jak każda kradzież intelektualna, musi być ścigane i rozliczane. I powstały do tego w UG odpowiednie procedury i system. Dlatego rozmowa jest bardzo tendencyjna i trudno oprzeć się wrażeniu, że redakcji zależało na postawieniu uczelni w złym świetle - pisze rzeczniczka Uniwersytetu Gdańskiego Magdalena Nieczuja-Goniszewska, polemizując naszym wywiadem z prof. Markiem Wrońskim.
Polemika: Nieprawdą jest, że pod względem popełniania plagiatów w UG dzieje się wyjątkowo źle

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Szanowny Panie Redaktorze, ze zdumieniem zobaczyłam dzisiaj artykuł wiodący na stronie zawszepomorze.pl (i na FB) zilustrowany zdjęciem Uniwersytetu Gdańskiego (ze starym logotypem) pt. „Plaga plagiatów na uczelniach. Na celowniku też UG".

Zarówno zdjęcie, jak i sam tytuł sugerują, że pod względem popełniania plagiatów w UG dzieje się wyjątkowo źle – tak źle, jak w żadnej innej uczelni na Pomorzu i w kraju. Tymczasem, od dwóch lat, czyli od czasu powołania prof. Sławomira Steinborna na rzecznika ds. Rzetelności Naukowej UG prowadził on dziewięć spraw, z których dwie zakończyły się skierowaniem do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa plagiatu, w trzech wystąpiono o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego do Rzecznika Dyscyplinarnego ds. Nauczycieli Akademickich UG. W dwóch sprawach zarzuty okazały się całkowicie niezasadne, dwie sprawy są w toku. Dla przypomnienia – w UG zatrudnionych jest niemal 1800 dydaktyków.

CZYTAJ TEŻ: Plaga plagiatów na uczelniach. Od kogo ściągają polscy naukowcy?

W wywiadzie znalazło się poważne oskarżenie wysunięte wobec Rektora, postępowania wbrew wydanemu przez niego samego zarządzeniu. Pan Marek Wroński uważa bowiem, że sprawy antymobbingowej nie powinna prowadzić Rzeczniczka Dyscyplinarna do spraw Nauczycieli Akademickich: prof. Diana Trzcińska lecz Rzecznik ds. Równego Traktowania i Przeciwdziałania Mobbingowi oraz Komisja Antymobbingowa. Tymczasem co do zasady – i o tym prof. Marek Wroński powinien wiedzieć – przez mobbing rozumie się działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Nie dotyczy to skargi zgłoszonej przez studentów.

Postępowanie dotyczące skargi studentów w stosunku do Pani Profesor toczyło się jako postępowanie dyscyplinarne, o którym mowa w art. Art. 275 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, zgodnie z którym nauczyciel akademicki podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej za przewinienie dyscyplinarne stanowiące czyn uchybiający obowiązkom nauczyciela akademickiego lub godności zawodu nauczyciela akademickiego. W wyniku zażalenia na decyzję Rzeczniczki – Rektor powołał Komisję Uczelnianą, która rozpatrzy ponownie wniosek. Nie jest to więc sprawa, jak sugeruje rozmówca red. Doroty Abramowicz, której „łeb ukręcono”.

W trakcie rozmowy prof. Marek Wroński wspomina też o innych sprawach z UG. Nie wymienia jednak żadnej poza tą, która została zakończona i przez UG zgłoszona do prokuratury o czym już udzielający wywiadu jednak nie wspomina.

Dalej redaktor Dorota Abramowicz pyta: „Pisząc o Uniwersytecie Gdańskim poda pan nazwiska kolejnych naukowców? Znów wybuchnie bomba...”. Sugerując oczywiście, że UG jest wręcz wylęgarnią plagiatorów.
 

Profesor Marek Wroński prowadził na UG, na prośbę obecnego Rektora, szkolenia związane z tematem plagiatów. Jednak w związku z powołaniem Rzecznika ds. Rzetelności Naukowej UG – uczelnia więcej nie proponowała profesorowi prowadzenia tychże odpłatnych szkoleń.

Magdalena Nieczuja-Goniszewska / rzeczniczka Uniwersytetu Gdańskiego

W tekście znalazło się też odwołanie do art. w „Tygodniku Powszechnym”, w którym to artykule prof. Marek Wroński również rozlicza plagiaty w UG, z których „najświeższy" dotyczy sprawy Jerzego Gwizdały – sprzed czterech lat.

Profesor Marek Wroński podważa procedury i działalność rzeczników. Nie wspomina jednak o tym, że oprócz ścigania plagiatorów, zajmuje się też prowadzeniem szkoleń związanych z tym tematem. Odpłatnych oczywiście. Prowadził je też na prośbę obecnego Rektora na UG, jednak w związku z powołaniem Rzecznika ds. Rzetelności Naukowej UG oraz prowadzonymi działaniami i szkoleniami w uczelni uświadamiającymi czym jest plagiat i co za niego grozi – uczelnia więcej nie proponowała profesorowi prowadzenia tychże odpłatnych szkoleń.

Zjawisko nierzetelności naukowej, jak każda kradzież intelektualna, musi być ścigane i rozliczane. I powstały do tego w UG odpowiednie procedury i system. Dlatego rozmowa jest bardzo tendencyjna i trudno oprzeć się wrażeniu, że redakcji „Zawsze Pomorze” zależało na postawieniu uczelni w złym świetle.

Dziwi mnie to, tym bardziej że dotychczas nasza współpraca wydawała się być profesjonalną i rzetelną: informujemy Państwa o wydarzeniach, kontaktujemy z ekspertami, jeśli macie taka potrzebę. Nie uchylamy się też od odpowiedzialności i rozmów tam, gdzie sytuacje bywają trudne (vide sprawa profesor z pedagogiki czy ulotek podczas Dni Mózgu).

Niezrozumiały jest więc dla nas ani ten piętnujący nas tytuł, ani ilustrowanie tekstu akurat zdjęciem z logiem UG.

W związku z powyższym uprzejmie proszę o zmianę tytułu, zdjęcie z czołówki artykułu fot. z logo UG oraz opublikowanie polemiki.

Od redakcji: Odpowiadajac na prośbę zmieniliśmy zdjęcie i tytuł oraz publikujemy stanowisko Uniwersytetu, by umożliwić naszym Czytelnikom zapoznanie się z opiniami obu stron. Tytuł polemiki pochodzi od redakcji.

Odpowiedź dr. Marka Wrońskiego

Wywiad dotyczył ogólnych spraw związanych z nierzetelnością naukową, a ponieważ tygodnik i portal „Zawsze Pomorze" żyją sprawami Trójmiasta i okolic, to nic dziwnego, że w końcowym momencie rozmowa zeszła na Uniwersytet Gdański.

Mobbingować można każdego, stąd na uczelni studenci oraz doktoranci nie są wyłączeni spod takich praktyk. Wypowiedziałem się publicznie na temat głośnej sprawy mobbingu studentów przez profesorkę Uniwersytetu Gdańskiego, zwracając uwagę na fakt, że takiej sprawy nie powinien prowadzić rzecznik dyscyplinarny. Wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne podlega  ścisłym przepisom kodeksu postępowania karnego, natomiast Rzecznik ds. Spraw Równego Traktowania  i Przeciwdziałania Mobbingowi oraz Komisja Antymobbingowa nie ma takich ograniczeń prawnych.  Wyjaśnienia oraz zeznania są zbierane w zupełnie innej atmosferze oraz z zachowaniem prywatności.  Zdanie  „W wyniku zażalenia na decyzję Rzeczniczki – Rektor powołał Komisję Uczelnianą, która rozpatrzy ponownie wniosek" jest wprowadzające w błąd, gdyż Uczelniana Komisja Dyscyplinarna działa poza władztwem prawnym rektora i jest od niego niezależna. Trafia do niej z mocy prawa każde zażalenie na umorzenie postępowania wyjaśniającego. Skargę do rektora na zachowania mobbingowe złożyło kilkudziesięciu studentów UG – zarówno jeszcze studiujących jak i absolwentów.  Stąd rektor mógł nie zaakceptować umorzenia i przekazać sprawę innemu rzecznikowi. Tego nie zrobił.  Nadal uważam, że naruszono własne zasady uczelniane sposobu wyjaśniania spraw mobbingowych: inaczej potraktowano studentów niż traktuje się pracowników, uszczuplając prawa studenckie. Co do nierzetelności naukowej to jak jest w naszym kraju  można przeczytać w Forum Akademickim. O Uniwersytecie Gdańskim nie pisałem od prawie trzech lat. Przepraszam i obiecuję, że się poprawię.

Marek Wroński


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama