Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Ogniwo w pucharach? W Sopocie doceniają wagę wyzwania

W 2005 roku mistrzowie Polski, rugbiści Arki Gdynia wywalczyli Klubowy Puchar Europy FIRA. To jak dotąd największy klubowy sukces polskiego rugby. Czy jest do powtórzenia?
Finał polskiej ekstraligi rugby, Sopot 2021

Sopockie Ogniwo w lipcu po raz drugi z kolei zdobyło tytuł mistrza Polski. W Europie nie ma on jednak większego znaczenia, bo rozgrywki pucharowe w Europie są niejako zarezerwowane dla drużyn z krajów, gdzie rugby ma albo większa tradycję, albo większych sponsorów. Sytuacja ze zdobyciem przez Arkę drugiego z rzędu tytułu mistrzowskiego w 2005 roku nasuwa pewne analogie do obecnej sytuacji Ogniwa. Sopocka drużyna jest w tej chwili liderem tabeli i to się do wiosny nie zmieni. Ekipa z ul. Jana z Kolna jest w tej chwili sportowym liderem klubowego rugby w Polsce. Także pod względem organizacyjnym. Klub radzi sobie całkiem nieźle i jest faworytem do zdobycia trzeciego z kolei złotego medalu.

Szesnaście lat temu drużyna gdyńskich „Buldogów” postanowiła wziąć udział w nowych wówczas rozgrywkach o nazwie Klubowy Puchar Europy FIRA, czyli mistrzów krajów, które także wtedy nie miały szans na grę w zawodowym towarzystwie klubowego rugby.

- Prawdę mówiąc to było już dosyć dawno. Właściwie wszystko było inne, łącznie z tym, że kiedy działał Ryszard Krauze to były w Gdyni pieniądze na sport, a kiedy on przestał finansować, to sport w Gdyni bardzo podupadł – wspomina Adam Gaszkowski, który był wtedy dyrektorem RC Arka Gdynia. Dawny dyrektor gdyńskiego klubu nie ma złudzeń, że tamtem sukces żółto-niebieskich w chorwackim Splicie też niewiele wniósł do polskiego rugby, poza delikatnym marketingowym blichtrem.

- W tamtych czasach internet tyle nie ważył, znacznie bardziej była ceniona prasa, uważam, że popularność rugby była inna, więcej się o nim mówiło i pisało, niż dziś – dodaje Gaszkowski. To były inne czasy i one nie wrócą, dlatego ciężko mi tamtą sytuację Arki i dzisiejszą Ogniwa porównywać. Jego zdaniem musiałby się znaleźć pasjonat rugby z pieniędzmi, który pomógłby Ogniwu finansowo udźwignąć to wyzwanie.

Arka zanim dostała się do finałowego turnieju w Splicie wygrała tylko jeden mecz z litewską drużyną Vairas Siauliai, która do Gdyni – jak wspomina Adam Gaszkowki – jechała trzy dni, bo zepsuł im się autokar. Na turniej do Splitu Arka też bardzo długo jechała autokarem, ale te niedogodności w pełni zrekompensował drużynie turniej, w którym gdynianie, grając dzień po dniu, okazali się najlepsi. Arka przegrała wprawdzie z chorwacką drużyna Nada Split, ale wygrała z niemieckim Neuenheim i w bilansie małych punktów zajęła pierwsze miejsce.

Ten sukces nie został należycie wykorzystany, ani w Gdyni, ani w kraju. Mimo lepszych czasów dla rugby nie wzmocnił tej dyscypliny sportu w Polsce, ani jej postrzegania wśród kibiców. A tego ciągle bardzo potrzeba.

O to, czy jest to możliwe zapytałem Adama Pogorzelskiego, byłego rugbistę Ogniwa Sopot, a dziś sponsora i członka zarządu klubu.

- Wiemy, że organizacja Rugby Europe dała zielone światło dla rozgrywek Super Cup, ale startujące w nim drużyny są już zawodowe, choć nie dotyczą one europejskiej czołówki – mówi portalowi Zawszepomorze.pl Adam Pogorzelski. W jakiejś perspektywie czasu jest to temat dla nas istotny, ale to wymaga takich nakładów finansowych, których my dziś w Ogniwie nie mamy. Wiem, że w środowisku uchodzimy za krezusów, ale tak nie jest. Nie odbiegamy finansami od innych klubów i nie na pieniądzach zbudowaliśmy nasz sukces – dodaje. Oprócz tego musielibyśmy zbudować taki skład, by pozwolić sobie na grę w lidze i europejskim pucharze. Mamy ambicje sportowe i chcemy się sprawdzać. Być może latem uda się nam rozegrać sparing z zaprzyjaźnionym szkockim klubem RFC Hawick, co też dałoby częściową odpowiedź gdzie jesteśmy sportowo. Moim zdaniem najwcześniej moglibyśmy dołączyć do tych rozgrywek w połowie 2023 roku pod warunkiem zbudowania budżetu i odpowiedniego składu – mówi Adam Pogorzelski. Ale przyznaje, że hasło „Ogniwo w pucharach” brzmi dobrze.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama