Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Globus Polski. Niezasłużona dymisja i usuwanie kontrolowane

Nawet odwołując Adama Niedzielskiego premier Morawiecki zaznaczał, że wprawdzie były minister popełnił drobny błąd, jednak zrobił to zasadniczo w dobrej sprawie, bo walczył z „kłamstwami i manipulacjami strony przeciwnej”.

Starsi wiekiem czytelnicy „Zawsze Pomorze” na pewno pamiętają taki żart polityczny z czasów PRL: Jaka jest różnica między demokracją, a demokracją socjalistyczną? Taka sama, jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym. PRL nie ma już prawie od trzech i pół dekady, a puenta pozostaje wciąż aktualna. Zmieniło się tylko pytanie. Obecnie brzmi ono: Jaka jest różnica między rządami prawa, a rządami Prawa i Sprawiedliwości?

Oto (były już) minister zdrowia sięgnął do systemu zawierającego rzekomo tajne i zabezpieczone przed niepowołanymi oczami, dane medyczne Polaków, upubliczniając informację dotyczącą leków, jakie przepisał sobie poznański lekarz, który w TVN raczył się wypowiedzieć niepochlebnie o polityce resortu. To rażące naruszenie wszelkich zasad przez ministra spotkało się z jednoznacznie negatywną reakcją Naczelnej Izby Lekarskiej. PiS zdaje się powoli odwykł od takich sytuacji, bo po blisko ośmiu latach ich rządów nawet środowiska początkowo mocno im niechętnie, jak choćby nauczyciele akademiccy, zdecydowanie tonują otwartą krytykę władzy, w myśl sformułowanej przed laty (a jakże, w PRL) przez Kisiela reguły urządzania się w czarnej d…

Ostatecznie więc Niedzielski został wyrzucony z pędzących ku wyborom sań na pożarcie wilkom z oczami Tuska… Ale nawet odwołując go premier Morawiecki zaznaczał, że wprawdzie były minister popełnił drobny błąd, jednak zrobił to zasadniczo w dobrej sprawie, bo walczył z „kłamstwami i manipulacjami strony przeciwnej”.

Jakżeby mogło być inaczej?
 

Wiadomo, że rząd PiS wszystko robi dobrze, ale że osiem lat temu zastał Polskę w runie, nie wszystko jeszcze wychodzi jak powinno.

W Wejherowie premier opowiadał o rzekomym zlikwidowaniu przez rząd PO-PSL ponad 600 jednostek organizacyjnych Sił Zbrojnych RP. Nie dziwcie się więc obywatele, że w tej sytuacji wojsko nie wypatrzyło na czas dwóch białoruskich śmigłowców, które naruszyły ostatnio naszą przestrzeń powietrzną. Szczęściem Tusk i spółka nie zdążyli wysiedlić z Białowieży wszystkich mieszkańców, dzięki czemu ci zawiadomili władze o intruzach, a te zareagowały już po 10 godzinach.

Wracając do resortu zdrowia: premier powierzył go szerzej nieznanej posłance Katarzynie Sójce, wyrażając nadzieję, że jej lekarskie doświadczenie i empatia, pozwolą poprowadzić sprawy w dobrym kierunku. Cóż, jeśli chodzi o empatię nowej ministry, to jej próbkę otrzymaliśmy kilka miesięcy temu, kiedy komentowała sprawę kolejnego zgonu ciężarnej, której lekarze nie udzielili na czas pomocy, obawiając się konsekwencji związanych z zaostrzeniem prawa antyaborcyjnego. „Kobiety, niestety, umierały, umierają i umierać będą, bo to się zdarza” – mówiła, wpisując się w piękną tradycję bon motów zadufanych przedstawicieli władzy, takich jak: „Sorry, taki mamy klimat. Jak jest zima, to musi być zimno”, czy „Trzeba się było ubezpieczyć”.

A co do bezpieczeństwa naszych – pacjentów – danych wrażliwych, nie miejmy złudzeń. Rządzący dalej będą z nich swobodnie korzystać. Tak jak to zrobił min. Czarnek tworząc w czasie pandemii listę wszystkich pracowników naukowych i studentów zaszczepionych i niezaszczepionych przeciw COVID-19. Tyle, że nie będą się tym głośno chwalić, jak Niedzielski. W tej sytuacji nie tylko ciąże, ale guzy, polipy, wyrostki, a nawet zęby bezpieczniej jest usuwać zagranicą. Tak nas urządzili. A wszystko to #zMiłościDoPolski – oczywiście.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama