Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Czego boją się Polacy? Najbardziej drożyzny i inflacji

Co zrobimy, gdy stracimy pracę, gdy inflacja zje nasze pieniądze, gdy wojna się rozszerzy na inne kraje? Jeśli myślimy, że jakieś zagrożenie jest realne, to przygotujmy się na nie - mówi dr Wiesław Baryła, psycholog z SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny
Czego boją się Polacy? Najbardziej drożyzny i inflacji

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Boi się pan 2023 roku?

Nie, dlaczego?

Większość z nas się boi. Publikowane w ostatnich dniach starego roku sondaże pokazują, że tych strachów jest dużo – kryzys, inflacja, wojna, teraz jeszcze kolejna epidemia…. Przyzna pan, że jest się czego obawiać.

Jest spora różnica między kontrolowanym niepokojem a zamartwianiem się czy głębokim lękiem. Wiadomo, że w sondażach nie jesteśmy w stanie oddzielić osób, które po prostu deklarują niepokój o kwestie, o których pani wspomniała, od tych, które się zamartwiają tymi zupełnie niekontrolowanymi przez pojedynczych ludzi procesami czy zdarzeniami. Wojna, kryzys, inflacja – nie mamy bezpośredniego wpływu na to, jak się sprawy w tych dziedzinach potoczą.

Jednak wszelkie lęki mogą być – po ostatnich latach – całkowicie uzasadnione. A brak sprawczości jeszcze bardziej może pogłębiać strach o przyszłość.

Mam nadzieję, że jednak respondenci tych sondaży deklarowali bardziej martwienie się niż strach. Poświęcanie uwagi tym kwestiom tylko pogłębia problem, a nie rozwiązuje. Nasza rzeczywistość jest bardzo złożona, ale nieustanne analizowanie jej nie uprości a jedynie nasili niepokój. Kontrolowanie emocji nie jest łatwe, nie każdy potrafi się od nich uwolnić, ale warto wypracować na własny użytek mechanizmy, które w tym pomogą. Moja rada – dobrze jest skupić się na najbliższej przyszłości. Nie patrzmy na nowy rok w długiej perspektywie, nie patrzmy poza granice swojego miasta czy państwa, lepiej skupić się na zadaniach, które każdy z nas ma do zrobienia dzisiaj, jutro, za tydzień i pewnie niewiele dalej.

Ludzie boją się nie tylko skutków tego, co już się działo, ale i tego, co się może stać, a czego w ogóle sobie nie umiemy wyobrazić. Do tego mamy polityków – nie tylko w Polsce - którzy wolą rządzić za pomocą wzbudzania strachu niż zarządzać rzeczywistymi wyzwaniami, z którymi powinno radzić sobie państwo.

Ale przecież uczy się nas stawiania dalekosiężnych celów i planowania poza horyzont. Do tej pory to był sposób na oswojenie rzeczywistości.

To prawda, ale dokąd nas to prowadzi? Do frustracji, że nie możemy zrealizować tych planów i do poczucia, że nie mamy wpływu na swoje życie. Oczywiście planowanie najistotniejszych celów, w rodzaju wykształcenia, miejsca zamieszkania czy związków jest kluczowe, ale tu mówimy raczej o odpuszczeniu sobie upertego trzymania się bardziej szczegółowych celów, te w niesprzyjających warunkach można zmieniać. Jeśli pogodzimy się z tym, że jakiś plan możemy zweryfikować lub przesunąć, zmniejszymy lęk o to, co się może – ale przecież nie musi – zdarzyć. Chociaż oczywiście skupienie się na tu i teraz tym, którzy panicznie boją się przyszłości, pewnie nie pomoże….

Więc co mamy robić? Ograniczyć informacje, nie słuchać, nie oglądać, bo relacje o tym, co się gdzieś tam dzieje i eksperckie analizy mogą nas bardziej wystraszyć?

Nie chodzi o to, by się całkowicie odciąć od informacji o świecie, ale zmniejszenie ilości bodźców na pewno korzystnie wpływa na samopoczucie i obniżenie poziomu niepokoju. Przeczytanie jednego wpisu na twitterze zajmie co prawda kilkanaście sekund, ale już myślenie o nim, analizowanie, niepokój mogą trwać godzinami, szczególnie jeśli się go skomentuje lub przekaże dalej. Jedną z technik, która niektórym pomaga kontrolować tendencję do zamartwia się jest ograniczanie sobie czasu na korzystanie z kanałów informacyjnych oraz na martwienie się. Szczególnie ciekawa jest ta druga technika, w której chodzi o ograniczenie martwienia się do tego wyznaczonego czasu w ciągu dnia, np. 30 minut. Osobom, które podporządkują się swojemu postanowieniu, że będą się zamartwiać tylko w tym czasie i niejako „przekładać” nachodzące na bieżąco niepokoje na ten czas, pomaga to poczuć większą kontrolę nad swoimi zmartwieniami i uczynić je bardziej znośnymi. Podczas wyznaczonego czasu na zamartwianie się można zapisywać swoje zmartwienia i próbować znaleźć rozwiązania lub sposoby radzenia sobie z nimi, ale poza tym czasem powinno się skupić się na chwili obecnej i nie pozwalać sobie na zamartwianie się. Może w tym pomóc wyrobienie sobie nawyku, że gdy nachodzą mnie negatywne myśli, to postanawiam zająć się nimi w czasie przeznaczonym na martwienie się a tym czasem zajmę się czymś, co jest dla mnie przyjemne, np. zrobię sobie herbatę.

Z drugiej strony – jeśli ktoś tak bardzo boi się najbliższej przyszłości, może powinien spojrzeć z szerszej perspektywy czasowej… Jest kryzys, jest inflacja, wojna w Ukrainie – ale to minie. Może takim osobom pomoże myśl, że kiedyś będzie lepiej, bo świat od tego, co się dzisiaj dzieje, przecież nie zginie. Nie ma jednego dobrego rozwiązania dla wszystkich, ale niemal każdy może zaleźć skuteczny dla niego sposób na radzenie sobie z lękiem.

Rozumiem, że opanowywanie lęków jest dla naszego zdrowia psychicznego podstawowe, jednak przecież widzimy, że świat się zmienia, a nasza rzeczywistość w ostatnich latach okazała się mało stabilna. Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że będzie tylko lepiej, tymczasem trzy ostatnie lata pokazały, że jest gorzej i gorzej. Zanim skończyła się pandemia, zaczęła się wojna – co było poza wyobrażeniem przeciętnego Europejczyka. Teraz ludzie zastanawiają się, co jeszcze na nas spadnie.

To prawda, ludzie boją się nie tylko skutków tego, co już się działo, ale i tego, co się może stać, a czego w ogóle sobie nie umiemy wyobrazić. Do tego mamy polityków – nie tylko w Polsce - którzy wolą rządzić za pomocą wzbudzania strachu niż zarządzać rzeczywistymi wyzwaniami, z którymi powinno radzić sobie państwo.

Dobrze jest skupić się na najbliższej przyszłości. Nie patrzmy na nowy rok w długiej perspektywie, nie patrzmy poza granice swojego miasta czy państwa, lepiej skupić się na zadaniach, które każdy z nas ma do zrobienia dzisiaj, jutro, za tydzień i pewnie niewiele dalej.

Wydarzenia ostatnich lat dają im do tego narzędzia. Ludzie boją się utraty pracy, braku pieniędzy na życie, kolejnej epidemii, rozlewającej się wojny. I choć nie mamy bezpośredniego wpływu na istnienie tych problemów, to jednak one mają wpływ na nas.

Jest też technika na osłabienie wpływu tego typu zmartwień na nasze życie. Jak już się dręczymy myśleniem, że nie mamy wpływu na coś negatywnego co ma wpływ na nas, to poświęćmy też trochę czasu na pomyślenie, co zrobić, jeśli to zagrożenie się ziści. Co zrobimy, gdy stracimy pracę, gdy inflacja zje nasze pieniądze, gdy wojna się rozszerzy na inne kraje? Jeśli myślimy, że jakieś zagrożenie jest realne, to przygotujmy się na nie.

Budujmy schrony?

Jeśli to ma komuś pomóc opanować strach, to niech buduje. A komuś innemu może sama myśl o tym pomoże wrócić do równowagi. Dla tego, kto martwi się o utratę majątku, rozwiązaniem będzie coś innego niż dla tego, który tego majątku nigdy nie miał. Ktoś boi się, że nie będzie miał za co pojechać na wakacje, inny – że nie wystarczy mu do końca miesiąca. Jeśli ktoś się boi kryzysu, niech stworzy sobie w myślach najgorszy scenariusz i spróbuje poszukać ewentualnego rozwiązania możliwego dla siebie. Jeśli nie uda się samodzielnie znaleźć sposobu, szukajmy ludzi, którzy są w podobnej sytuacji, może oni znajdą rozwiązanie. Jeśli ktoś przez poczucie, że nic od niego nie zależy, boi się jeszcze bardziej, to niech zacznie robić coś, co da mu poczucie sprawczości. Niech zaangażuje się w pomoc uchodźcom z Ukrainy, pisze listy, podpisuje się pod protestami, idzie na wybory…

Czyli - możemy się bać, ale coś z tym strachem zróbmy?

Przede wszystkim nie dajmy mu zmienić się w przerażenie, które nas sparaliżuje.

Najprostszymi sposobami na to jest z jednej strony wyjście do ludzi, sięgniecie po pomoc, a z drugiej – zajęcie się swoimi sprawami, tym, co się właśnie zmienia albo może zmienić. To nasze obowiązki wobec siebie i bliskich. Nikt nigdy nie ma tylko dobrych chwil w życiu, trzeba brać odpowiedzialność także za te gorsze i przynajmniej próbować radzić sobie z nimi.

Jest takie życzenie – obyś żył w ciekawych czasach…

Żyjemy w takich i może nie zabrzmi to uspokajająco, ale zmieni się na pewno w najbliższym czasie bardziej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić – to wynika choćby z tego, jak świat się zmieniał w ostatnich dekadach latach za sprawą zmian technologii, obyczajów, wrażliwości społecznej.

Ale ludziom udawało się pokonywać najgorsze momenty historii i największe zmiany, po prostu starając się być sprawczymi i przyzwoitymi, dzień po dniu. Zmian nie zatrzymamy, życzmy więc sobie w tym zmieniającym się świecie równowagi i dystansu. Lęku przed przyszłością nie wyeliminujemy, ale da się go w ten sposób opanować i kontrolować.

 

Czego boją się Polacy? Najbardziej drożyzny i inflacji

UCE Research i platforma ePsycholodzy.pl przeprowadziły wspólne badanie, które miało wskazać największe lęki Polaków na rozpoczęty właśnie 2023 rok.

Na liście obaw znalazły się aż 33 pozycje. Co ciekawe Polacy nie wskazują jako głównego zagrożenia wojny za nasza wschodnią granicą. Natomiast aż 50,8 proc. wszystkich uzyskanych w sondażu odpowiedzi, wskazuje, że największe obawy na 2023 rok, to sprawy finansowe. Łącznie właśnie tylu ankietowanych odpowiedziało, że boi się drożyzny i dalszej utraty wartości pieniędzy.

Największy lęk o te czynniki wykazują osoby w wieku od 56 do 80 lat. Wśród nich większość stanowią kobiety. Obawy finansowe wskazują także głównie osoby, które zarabiają miesięcznie między 3000 a 4999 złotych.

Niemal 40 proc. ankietowanych wskazało, że najbardziej obawia się choroby bliskiej osoby. Polacy boją się jednak także dalszych wzrostów cen żywności i energii.

Z kolei zaledwie 27,1 proc. ankietowanych uznało, że wojna w Ukrainie stanowi dla nich realne zagrożenie.

O fałszowanie wyborów, strajki i protesty boi się tyle samo osób, co o awarię elektrowni jądrowej w sąsiedztwie Polski. Za tymi dwiema odpowiedziami odpowiedziami zagłosowało po ok. 20 proc. respondentów.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka